2 - nic nie znaczące
Adrien
Jak zwykle to bywa o szóstej rano, pomagałem moim rodzicom w pracy.
Prowadzili oni piekarnie, chyba jedną z tych najsłynniejszych w Paryżu. Już od samego rana mieliśmy zawsze mnóstwo klientów. Czemu by się tu w sumie dziwić? Wypieki moich rodziców były przeboskie.
Poza piekarnią którą kochali tak mocno, kochali tak tylko mnie.
Można by w sumie powiedzieć że tylko to dla mnie się w moim prostym życiu liczyło.
- Adrien, naprawdę nie musisz nam tak wcześnie pomagać - zauważyła moja mama, wykładając na blat kilka bułeczek cynamonowych - powinieneś jeszcze trochę odpocząć przed pójściem do szkoły.
- Lubię wam pomagać a poza tym, to jest dla mnie dobry odpoczynek przed szkołą - odpowiedziałam z uśmiechem na twarzy.
Mama uśmiechnęła się do mnie czule trzepiąc moje włosy.
Pracowaliśmy dalej w ciszy w całkiem przyjemnej atmosferze gdy nagle poczułem jak od boku traca mnie pyskiem mój pies - Plagg. Był on jeszcze młodym owczarkiem niemieckim którego wyróżniała gęsta czarna sierść. Nie było nigdzie indziej innej plamki jakiegokolwiek innego koloru.
Jego ciemne oczy wpatrywały się prosto na mnie z błagalną miną.
Tak...ten pies naprawdę lubił jeść.
- Wiesz że nie mogę ci odmówić - mówiąc to potajemnie przed rodzicami podałem mu kawałek palucha serowego.
Psiak tylko szczęśliwy od razu pobiegł w swoją stronę aby móc przekąsić zdobyty przysmak. Naprawdę czasem rozwalało mnie jego zachowanie. Niby ma już kilka lat a cały czas zachowuje się jak rozpieszczony szczeniak.
Dziwne że jeszcze nie wysłałem go na żaden "kurs przetrwania". Zdecydowanie by musiał on przydał.
- Powinieneś iść już się szykować do szkoły - stwiedził mój tata tym samym podchodząc do mnie z ciepłą bułką - z resztą już sobie poradzimy.
Uśmiechnęłem się tylko. Mój ojciec może sprawiał czasem wrażenie chłodnego jednak było wręcz przeciwnie.
Zawsze gości witał z ciepłym uśmiechem wymalowanym na twarzy zaś jego wypiekami dałoby się przekazać wszystkie miłe uczucia.
Kiwnąłem głową po czym pobiegłem na górę do swojego pokoju. Plagg oczywiście ruszył za mną machając ogonem.
M
ój pokój był dość prosty. Mnóstwo zielonych oraz szarych mebli. Czasem gdzieniegdzie ściany były pomalowane czarnymi paskami jednak zdecydowanie przeważał tutaj zielony.
Na biurku starałem się utrzymać porządek który... cóż, różnie z nim bywało. Na ścianach zaś wisiało mnóstwo moich projektów ubrań. Już od dziecka uwielbiałem rysować bądź cokolwiek projektować. Moim marzeniem było zostać projektantem mody tak jak mój idol - Thomas Dupain.
Z zamyślenia i wpatrywania się w moje projekty wybudziło mnie szczekanie Plagga. No tak, sam mógł leżeć godzinami jednak gdy tylko ja miałbym się gdzieś spóźnić to od razu wpadał w szał niesprawiedliwości tego świata.
- No już okej okej - powiedziałem w jego stronę uspokajająco zbierając potrzebne mi zeszyty z blatu biurka - obiecuję że tym razem się nie spóźnię a po południu pójdziemy na długi spacer. Zgoda? - psiak na ostatnie zdanie zaszczekał zadowolony tym samym zajmując miejsce na swoim wygodnym posłaniu.
No tak, przecież przed tak długim spacerem musi się wyspać.
Przewróciłam na to tylko oczami po czym ruszyłem spowrotem na dół do piekarni.
- Do zobaczenia popołudniu Plagg! - zawołałem tylko gdy już wychodziłem.
Schodząc korytarzem odpaliłem jeszcze na chwilę telefon aby móc sprawdzić powiadomienia. Jak się okazało, już od rana wypisywał do mnie mój przyjaciel - Nino.
Od Nino :
Stary słyszałeś że mamy mieć kogoś nowego w klasie??!?!?! Podobno jakaś "ważna" persona
Na słowa "ważna persona" od razu pomyślałem o Chloe. Szkoda tylko że ona była dla wszystkich tak ważna jak zeszłoroczny śnieg. Poza tym była okropnie wredna. Dziwię się że Sabrina jeszcze z nią tak długo wytrzymuje.
Do Nino :
Myślisz że od dzisiaj będziemy mieć w klasie 2 Chloe?
Chłopak praktycznie od razu odpisał.
Od Nino :
Oby nie, jak na mnie to jedna to już za dużo
Też miałem taką nadzieję. Co prawda, nie należy oceniać książki po okładce jednak wszystkie "ważne" persony nie zwiastowały według mnie niczego dobrego. Gdyby na dodatek okazała się to być jakaś krewna Chloe to chyba bym wyszedł z siebie i stanął obok.
Po zablokowaniu telefonu wszedłem do piekarni gdzie rodzice zaczęli już przyjmować pierwszych klientów.
Moja mama widząc mnie od razu podeszła w moją stronę z małą torebeczką bułeczek cynamonowych.
- Na dobry dzień - mówiąc to podała mi torebkę - uważaj na siebie po drodze.
- Też cię kocham mamo! - po tych słowach wyszedłem na ulicę rozkoszując się odgłosami porannego Paryża.
Ludzi o tej godzinie nie było aż tak dużo.
Gdzieniegdzie, matki prowadziły swoje młodsze dzieci do szkół czy też przedszkoli. Poza tym w autach jechali ludzie już do pracy lub po prostu gdzieś się spieszyli.
Wyjąłem jedną bułeczkę cynamonową od razu rozkoszując się jej ciepłem w ustach. Odpaliłem słuchawki i ruszyłem w stronę domu Nino. Zawsze przed szkołą szedłem pod jego dom aby móc razem iść do szkoły. Poza tym z rana miałem mnóstwo czasu.
Normalnie, podjeżdżam do niego moim autem które dostałem od rodziców na niedawne 18 urodziny. Niestety, musieliśmy go oddać tymczasowo do naprawy. Jakiś pajac postanowił we mnie wjechać od tyłu przez co cały tylny zderzak był cały poobijany.
Zdecydowanie takim ludziom nie należy dawać prawa jazdy.
Po kilku minutach spaceru doszedłem pod mieszkanie chłopaka.
Jak zwykle musiałem wpierw odczekać kilka minut zanim chłopak zejdzie na dół. Na szczęście nie trwało to zbyt długo.
Nino już po pięciu minutach zjawił się na dole jak zwykle w dobrym humorze.
- Siemka stary - przywitał się dając mi żółwika - samochód cały czas w naprawie? - zapytał gdy ruszyliśmy przed siebie.
- Niestety...ale za kilka dni powinien być już jak nowy - odpowiedziałem grzebiąc w torebce z bułeczkami - chcesz jedną?
Chłopak ochoczo wziął wypiek do ręki.
Jak zawsze rozpływał się nad smakiem jakichkolwiek przysmaków od moich rodziców. Nie dziwiłem się mu.
Były pyszne.
- Myślisz że jaki będzie ten nowy uczeń? - zastanawiał się Nino kończą swoją bułeczkę - obstawiam że jeśli to będzie chłopak i na dodatek w stylu Chloe to już niedługo będziemy mieli klasową parę.
- Myślisz że to będzie chłopak?
- Nawet jeśli to będzie dziewczyna, i będzie taka jak Chloe to coś czuję że z dwoma takimi zbyt długo nie wyrobie - zaśmiał się okularnik gdy skręcaliśmy akurat w stronę szkoły - ale kto wie, może to będzie jeden z tych niewielu przypadków gdy nawet jako "ważna persona" będzie normalna.
- Być może...- zacząłem się nad tym zastanawiać.
Miałem szczerą nadzieję że nieważne kto dołączył do naszej klasy, to będzie chociaż trochę niepodobny do Chloe.
Nawet jeśli był to ktoś kto najprawdopodobniej jest ważny lub sławny, to chyba warto dać mu szansę?
Szczególnie jeśli ktoś jest nowy.
Po chwili takich myśli doszliśmy z Ninem pod szkołę. Kręciło się już tam trochę uczniów, jednak większość zdecydowanie wolała przebywać w środku na boisku lub w salach.
Z Ninem od razu weszliśmy do środka gdzie czekała już na nas grupka osób z naszej klasy. Chłopak podszedł do swojej dziewczyny Alyi witając się z nią buziakiem w policzek.
Razem byli naprawdę słodcy.
- Adrien ty nadal bez samochodu? - zapytał Kim witając się.
- Jeszcze tylko kilka dni i wracamy do starych czasów jazdy - odpowiedziałem również witając się z nim oraz Maxem - mam zdjęcie po ostatniej stłuczce - mówiąc to chciałam wyjąć telefon z kieszeni aby móc pokazać zdjęcie chłopakom.
Z przerażeniem zdałem sobie sprawę że nie mam go przy sobie.
Byłem pewny że rano brałem ten telefon.
Gorączakowo zacząłem rozglądać się wokół gdy nagle zauważyłem mój telefon na schodach przed wejściem do szkoły.
Głęboko odetchnąłem od razu podbiegając do telefonu.
Na szczęście nie poobijal się jakoś bardzo i cały czas działał.
Gdy już chciałem wrócić do przyjaciół poczułem jak ktoś wpada na mnie z impetem tym samym przewracając.
Wszystkie zeszyty jak i również notatki z mojego plecaka wysypały się na schody.
Poczułem lekki ból w kolanie jednak szybko odsząsnąłem sie zbierając notatki.
- Przepraszam! Jestem strasznie niezdarna...- dziewczyna wydawała się być zestresowana zaistniałą sytuacją. Od razu zaczęła pomagać mi zbierać zeszyty.
- Nic nie szkodzi - odpowiedziałem z delikatnym uśmiechem - jestem Adrien - przedstawiłem się wstając ze schodów.
- Marinette - dopiero teraz spojrzałem w stronę dziewczyny.
Wydawała się znajoma. Miała krótkie granatowe włosy i piękne fiołkowe oczy.
Ubrana była w elegancką białą bluzkę i czarną spódniczkę.
Była naprawdę śliczna. Praktycznie jak jakaś modelka...
Cholera, gdzie ja ją widziałem?
- Marinette? Co ty robisz w towarzystwie...jego!? - na dźwięk tego głosu poczułem jak przechodzi mnie nieprzyjemny dreszcz po kręgosłupie.
Chloe.
Jak zwykle przychodzi nie w porę żeby zepsuć wszystkim zabawę i dobry humor.
Blondynka podeszła w naszą stronę kręcąc biodrami na boki. Tuż za nią starała się unieść torby Sabrina która niezgrabnie właśnie jedną z nich upuściła.
Marinette wydawała się być lekko zmieszana towarzystwem dziewczyny.
Czyżby się znały?
- Wy się znacie? - byłem z lekka zdziwiony jak i również zawiedziony.
- No oczywiście że się znamy! - mówiąc to Chloe chwyciła Marinette za ramię przesuwając w swoją stronę - od dziecka byłyśmy najlepszymi przyjaciółkami i jesteśmy praktycznie identyczne. Rozumiemy się bez słów prawda Marinette?
- Ja...em...- dziewczyna popatrzyła na ziemi dość niepewna.
Najwidoczniej to kolejna z "tych dziewczyn". Może i nie powinienem jej od razu tak po prostu skreślać jednak...sam nie wiedziałem co zbytnio zrobić. Tak więc zrobiłem pierwszą lepszą rzecz na którą wpadłem.
Ewakuacja.
- Powinienem już chyba iść - stwierdziłem zmiszany kierując się w stronę korytarza.
Nawet jeśli Marinette nie była taka sama jak Chloe to teraz się tego nie dowiem.
Nie w towarzystwie tej tlenionej blondyny.
Spojrzałem na godzinę w telefonie.
Za kilka minut miał być dzwonek więc dobrze by było zbierać się już do klasy. Nino i cała reszta już tam pewnie czekają, stwierdziłem ruszając na górę do sali gdzie miałem nadzieję już więcej nie myśleć o tym dziwnym zdarzeniu sprzed chwili.
•••
Nino już tam na mnie czekał, podobnie jak i reszta. Chłopak pomachał do mnie z drugiej ławki gdzie od razu się dosiadłem. Tuż przed nami siedziała Alya która uśmiechnęła się do mnie na powitanie, również oddałem uśmiech.
Akurat gdy usiadłem, zadzwonił dzwonek. Spojrzałem na swój telefon który wyświetlał równo 8 rano. Dopiero teraz zauważyłem że ma on delikatne pęknięcie na szybce.
- Gdzie go zgubiłeś? - zapytał Nino widząc mój telefon.
- Na schodach przed szkołą. Trochę mi tam zeszło bo jakaś dziewczyna na mnie wpadła. Potem do tego jeszcze doszła Chloe...- na myśl o blondynce poczułem jak mnie wewnętrznie skręca.
I o wilku mowa.
Chloe dosłownie po chwili zjawiła się w sali w towarzystwie...nie, to nie możliwe...
Tuż przy framudze drzwi stała Marinette rozmawiającą o czymś z panią Bustier.
Czy to znaczy że ona będzie....
- Czyli to ta nowa uczennica? - Nino spojrzał na granatowłosą odrywając mnie od myśli - nie wygląda na aż tak złą. Poza tym czy to nie ta modelka? Córka Thomasa Dupain?
Na ostatnie słowa mojego przyjaciela poczułem jak na chwilę serce mi staje.
No tak! Stąd ją kojarzyłem.
Jak mogłem od razu nie poznać córki mojego ulubionego projektanta!?
Momentalnie jednak moja radość zgasła gdy przypomniałem sobie o sytuacji na schodach.
- Muszę zgasić ci jakiekolwiek nadzieję, przyjaźni się z Chloe...- ze zmieszaniem spojrzałem w stronę dziewczyny która akurat kierowała się w stronę pierwszej ławki tuż przede mną.
Na mój widok chyba również się zmieszała jednak szybko przerwało nam to wszystko jęczenie Chloe na temat zamiany miejsc.
Nie ma co, czas rozpocząć kolejny dziwny miesiąc w tej szkole.
•••
Na szczęście dwie pierwsze lekcje minęły dość szybko. We wrześniu na szczęście nauczyciele nie dawali zbyt dużo do nauki tak więc lekcje również szybko mijały.
- Idziesz na stołówkę? - zapytał Nino gdy tylko wyszliśmy z sali - Alya oprowadza póki co tą nową po szkole.
- Myślałem że Chloe się tym zajmie. Przecież się przyjaźnią - stwierdziłem.
- Najwidoczniej nie tak bardzo jak ona uważa - Nino wzruszył tylko ramionami - być może okaże się całkiem spoko. Poza tym chyba nie należy jej od razu oceniać, prawda?
- Masz rację - uśmiechnęłem się na ten cień nadziei.
Może zbyt szybko chciałem ocenić Marinette? Przecież przy naszym pierwszym spotkaniu nie wydawała się być taka jak Cloe. Nawet mi pomogła tak więc...być może jest kompletnie inaczej?
Cały czas miejsc o tym ruszyłem z Nino na stołówkę.
Jak to mówią - nadzieja umiera ostatnia.
•••
Gdy przerwa powoli dobiegała ku końcowi Nino stwiedził że pójdzie poszukać potrzebnej mu książki z szafki.
Ze względu że chciało mi się pić, postanowiłem wrócić trochę wcześniej do sali i zostać tam już do końca przerwy.
Będąc już praktycznie przy drzwiach, ujrzałem Chloe która niedaleko wejścia rozkazywała coś Sabrinie.
Biedna dziewczyna, ciekawe jak ona w ogóle dała się na to wszystko namówić?
- Ugh a ty na co się gapisz? - blondynka zauważyła moją obecność - chodźmy Sabrina. Nie zniosę przebywania z tym przegrywem chociażby chwili dłużej.
- W zajemnością Chloe - odpowiedziałem tylko wchodząc do sali.
Z początku myślałem że jestem tu kompletnie sam jednak po chwili ujrzałem Marinette która kręciła się tuż przy mojej ławce.
Z początku chciałem się z nią przywitać i jakoś zagadać jednak moją uwagę w tym momencie zwróciła przyklejona guma.
Guma która była przyklejoną idealnie na moim siedzeniu.
Poczułem jak cały gotuje się od środka.
Czyli jak widać, poraz kolejny się myliłem. Marinette jest taka jak Chloe.
Nie zdziwiło by mnie to gdyby wszystko to zaplanowały razem.
J
ak teraz tak o tym myślę to jest to bardziej niż pewne.
Podszedłem do ławki wpierw patrząc na przyklejoną gumę a następnie z zawodem wymalowanym na twarzy na Marinette.
- Słuchaj to nie tak jak-
- Myślałem że jesteś inna od Chloe - przerwałem jej patrząc z piorunami w oczach - jak widać dość mocno się pomyliłem. Ty i ona jesteście tak samo wredne - po tych słowach wyszedłem czym prędzej z sali.
Skoro taka właśnie chce być to proszę bardzo. Jak widać wszystkie nastolatki o jej "statusie" są takie same.
Wredne.
Złośliwe.
Chamskie.
I nic dla mnie nie znaczące.
🐞🌻🐞🌻
Iiiii mamy drugi rozdział \(^o^)/
Stwierdziłam że dobrze też będzie zrobić ten rozdział z perspektywy Adriena. I tak - wiem że póki co za dużo się nie dzieje. Jest to oczywiście sytuacja wzięta z oryginalnej kreskówki ALE SPOKOJNIE, w następnym rozdziale robi się już o wiele ciekawiej.
A teraz żegnam i pozdrawiam 💙
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro