Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

19 - będę przy tobie

Marinette

Czy Adrien Agreste właśnie zaprosił mnie na bal?
Tak.
Czy z tego powodu przez ostatnie dni chodziłam naładowana tak pozytywną energią że przez całą sesję nie schodził mi uśmiech z twarzy?
Zdecydowanie tak.

Nawet teraz, na zajęciach z baletu byłam naładowana dobrymi emocjami.
Z gracją wykonywałam każdy ruch w tańcu który akurat ćwiczyłam. Za jakiś czas miałam wystąpić na scenie więc teraz dość często się do tego przygotowywałam. Podczas występu układ miałam wykonać oczywiście tylko ja i mój partner taneczny. Aktualnie, kończyliśmy właśnie próbę naszego tańca podczas gdy moja nauczycielka baletu przyglądała się nam bardzo dokładnie. Naprawdę bardzo dokładnie. Była cholerną perfekcjonistką przez co zawsze każdy mój ruch musiał zostać wykonany idealnie tak jak ona sobie tego zażyczyła.
Gdy tylko poczułam na sobie jej wzrok od razu myślami wróciłam na ziemię. Wolałam wypaść w jej oczach doskonale tak jak ona tego oczekiwała. Chyba mi to nawet wyszło, bo gdy tylko mój partner postawił mnie spowrotem na podłogę po podrzuceniu w górę przy wykonywaniu jednego z finałowych ruchów popatrzyła w naszą stronę z aprobatą.

- Całkiem nieźle - podsumowała nauczycielka gdy stanęłam przed nią - popracujemy jednak jeszcze nad końcem. Alex, możesz już iść. Muszę jeszcze porozmawiać o czymś z Marinette.

Czarnowłosy chłopak który pełnił rolę mojego partnera do tańca kiwnął tylko głową machając mi na pożegnanie po czym odszedł w stronę szatni. Również oddałam uśmiech siadając koło mojej nauczycielki na ławce. Byłam ciekawa o czym tym razem ta kobieta chce pogadać.

- Dobrze wiesz że w tym sporcie ważne jest utrzymanie szczupłej sylwetki - zaczęła nie spuszczając ze mnie swojego twardego wzroku.

- Oczywiście że tak! Trzymam się przecież diety i-

- Zważymy cię - przerwała mi wstając ze swojego miejsca i kierując się do szatni.

Nerwowo ruszyłam za kobietą czując jak moje ręce zaczyna się trząść a żołądek się skręca. Od czasu do czasu moja nauczycielka ważyła mnie aby się upewnić czy stosuje się do zalecanej diety. Musiałam dobrze się prezentować i jako modelka i jako baletnica co wcale nie było łatwe.

Z duszą na ramieniu podeszłam w stronę wagi ustawiając się tyłem tak aby mnie dobrze zważono. Po chwili kobieta skrzywiając się popatrzyła na mnie z rozczarowaniem.

- 56 kilo. O conajmniej 6-7 za dużo - powiedziała chłodnym tonem patrząc w moją stronę - jak widać, nie stosujesz się ani trochę do zalecanej diety!

- Stosuje się! - starałam się argumentować.

- To dlaczego nagle z równych 50 kilo masz conajmniej 6 więcej!? - poczułam jak te słowa ranią mnie coraz bardziej - masz to naprawić Marinette conajmniej do występu! Zapisze ci całą nową dietę którą wyśle twojemu ojcu gdy tylko wrócę do Paryża i tym razem wprowadzisz ją w swoje życie! Czy to jasne?

Te słowa były jak cios w policzek dla mnie. Owszem, ostatnio dzięki głównie Adrienowi odstąpił trochę od mojej diety po to aby móc choć trochę nacieszyć się jedzeniem. Teraz jak widać ponownie to wszystko legnie w gruzach.
Nawet nie chce myśleć o tym co będzie gdy mój ojciec się o tym dowie...

- Tak...tym razem będę się do niej stosować. Przepraszam - powiedziałam ze spuszczonym wzrokiem na podłogę.

- Oby...- brunetka spojrzała na mnie z zerowym przekonaniem - dopóki nie wyśle twojemu ojcu tej nowej diety, będziesz się trzymała tej starej. Tym razem mam nadzieję że się do tego przyłożysz. Jestem tobą naprawdę rozczarowana Marinette.

- Wiem...- odpowiedziałam pusto nie spuszczając swojego wzroku z podłogi.

- Musisz zrozumieć swoje priorytety w życiu. Jako baletnica i modelka jednym z nich powinna być odpowiednia dieta.

Czy to równa się w takim razie z wiecznym smutkiem i poczuciem rozczarowania?
Chyba tak.
Wolałam jednak nie mówić tych słów na głos. Jakoś nie widziała mi się kolejna reprymenda od tej kobiety.

- Rozumiem - odpowiedziałam tym razem patrząc w oczy nauczycielki - powinnam już iść. Nathalie będzie się denerwować.

Po tych słowach wyszłam z szatni nie zamierzając się przebierać w normalnie ciuchy. Wszystko co robię w końcu chyba jednak jest marnością.
Po co więc cokolwiek zmieniać?

Gdy tylko wyszłam na mroźne zimowe powietrze poczułam jak zaczyna padać deszcz ze śniegiem. Nie obchodziło mnie to jednak zbytnio. Już i tak mój nastrój był zepsuty.
Kiedy weszłam do limuzyny w której siedziała już Nathalie z szoferem bez słowa odwróciłam się w stronę okna ignorując wszystko wokół mnie.
W tej chwili, byłam nawet wdzięczna że to nie Adrien mnie tym razem odebrał.

•••

Następnego dnia obudziłam się rano z dość ponurym nastrojem. Nie miałam kompletnie apetytu po ostatniej rozmowie z moją nauczycielką tak więc przez wczorajsze nie zjedzenie kolacji czułam jak pulsuje mi głowa. Moja dieta nie przewidywała śniadań tak więc rano nie mogłam się nawet tym pobudzić.
Znając życie moja następna dieta nie będzie pewnie obejmowała normalnej kolacji.

Cholerne życie modelki.

Odrzucając poduszkę na podłogę, wstałam z łóżka kierując się do łazienki aby się ogarnąć na dzisiejszy dzień. Adrien miał być po mnie dopiero za pół godziny tak więc na ogarnianie miałam jeszcze sporo czasu. Nie planowałam się jednak niewiadomo jak ubierać. Z szafy wybrałam czarny sweter i tego samego koloru jeansy. Nie miałam nastroju na jakieś kolorowe ciuchy.
Po ubraniu się oraz zrobieniu lekkiego makijażu, uczesałam włosy w luźnego koka. Nadal jednak wyglądałam jak zombie. Coś czuję że nawet moje makijażystki na sesji nie dałyby rady tego naprawić.

Po wyjściu z łazienki zaczęłam pakować się do szkoły w towarzystwie Tikki. Kotka co chwilę ocierała się o moją dłoń domagając się pieszczot. Ostatecznie gdy już wychodziłam dałam jej przysmak po czym zwinęła się uroczo w kłębek na mojej poduszce.
Gdy spojrzałam na zegar było około siódmej dwadzieścia pięć, dlatego też postanowiłam się już zbierać do wyjścia.
Bez słowa minęłam Nathalie która akurat szła do gabinetu mojego ojca. Zapewne znowu ma z nią do skonsultowania kilka szczegółów dotyczących jego nowej kolekcji.
Szykuje się chyba kolejny pokaz. Mimowolnie uniosłam oczy ku górze na te myśl. Gdy tylko dowie się od mojej nauczycielki baletu że przytyłam, zabije mnie, lub jeszcze gorzej. O ile gorsza opcja w ogóle istnieje. Im później się o tym dowie, tym lepiej.

Stanęłam na podjeździe czując jak kilka płatków śniegu opada mi na twarz. Grudzień rozpoczął się na dobre córa bardziej przybliżając mnie do balu bożonarodzeniowego. Uśmiechnęłam się na myśl że idę tam z Adrienem.
I o wilku mowa, chłopak właśnie podjeżdżał pod mój dom swoim samochodem. Westchnęłam wchodząc do środka z ulgą rozkoszując się panującym tam ciepłem.

- Nie zmarzłaś? - zapytał od razu gdy weszłam.

- Czekałam na ciebie tylko chwilę - odpowiedziałam kładąc swoją torbę na tylnie siedzenie.

- Dobrze, trzymaj - mówiąc to ruszając podał w moją stronę torebkę z ciepłymi bułeczkami cynamonowymi.

Na ich widok poczułam jak przechodzi mnie dreszcz. Od razu do mojej głowy weszły spowrotem słowa nauczycielki.

Jak widać, nie stosujesz się ani trochę do zalecanej diety...

Jestem tobą naprawdę rozczarowana Marinette...

Musisz zrozumieć swoje priorytety w życiu. Jako baletnica i modelka jednym z nich powinna być odpowiednia dieta...

Przymknęłam na chwilę oczy aby móc się wyciszyć. Wiedziałam że to nie wina Adriena że przytyłam jednak wiedziałam też że wypieki które mi dawał zaburzyły moją dietę. Nie mogłam na to ponownie pozwolić..

Z żalem przekrecilam głowę w bok aby nie patrzeć na torebkę z jedzeniem.

- Coś nie tak? - zapytał po chwili mojego milczenia.

- Ja...to nic takiego - powiedziałam wymijająco - po prostu...zjadłam już trochę na śniadanie. Wezmę te bułeczki i przechowam lepiej na jedną z przerw - skłamałam biorąc wypiek do ręki.

Adrien uśmiechnął się ciepło w moją stronę. Nie chciałam go okłamywać jednak...co by dało to że powiedziałabym mu prawdę? Nic nie mógłby zrobić.
Czy tego chciałam czy nie, muszę wrócić do mojej dawnej diety. No chyba że jakimś cudem zrezygnowałbym z baletu.
Było to jednak na te chwilę niemożliwe.

•••

W szkole ani trochę nie oprzytomniałam. Podczas lekcji czułam skutki nie zjedzonej kolacji oraz braku śniadania. W mojej torbie cały czas spoczywała bułeczka cynamonowa której nie zamierzałam zjeść.
Nie mogłam.
Alya chyba zauważyła moje zmęczenie i spytała się dyskretnie podczas lekcji czy wszystko w porządku. Powiedziałam jej jedynie że nie wyspałam się i bez słowa przeszłam do dalszego rozwiązywania zadań na lekcji.

Gdy tylko wybił dzwonek na przerwę na lunch, powiedziałam Alyi że dołączę do nich trochę później. Chciałam skoczyć jeszcze do toalety aby trochę się pobudzić. Wchodząc do środka od razu skierowałam się do umywalek aby obmyc twarz chłodną wodą. Niestety zapomniałam kompletnie że mam na sobie makijaż. Cały mój tusz do rzęs się rozmazał przez co wyglądałam jeszcze gorzej. Nie mając wyboru, zmyłam makijaż wychodząc już z toalety i kierując się prosto do stołówki gdzie czekali już na mnie przyjaciele.
Adrien widząc mnie pomachał abym się do nich dosiadła co też zrobiłam. Byłam naprawdę coraz bardziej nieprzytomna.

- Myśleliśmy właśnie o tym aby spotkać się jeszcze przed balem aby móc wybrać odpowiednie stroje - powiedziała w moją stronę Alya gdy tylko się dosiadłam.

- Z chęcią - odpowiedziałam wyjmując pudełko z sałatką z torby.

Adrien popatrzył w moją stronę niepewnie jednak nic nie powiedział. Milczał dalej słuchając Alyi która zaczęła rozmowę o sukienkach.
Miałam nadzieję że Adrien nie zamierza wrócić do tematu mojej diety gdy będziemy na osobności.

- Chyba zostały ci jeszcze resztki makijażu - wtrąciła w moją stronę Alya wskazując na moje oczy.

Wyjęłam lusterko aby móc domyć dokładniej ten cholerny makijaż. Naprawdę ten dzień mnie jeszcze coraz bardziej męczy. Ostatni raz malowałam się do szkoły będąc praktycznie trupem.

- Jesteś pewna że wszystko w porządku? - zapytał Adrien gdy zaczęłam dłubać w mojej sałatce - wyglądasz na nerwową o zmęczoną.

- Nie wyspałam się. Mówiłam wam już o tym - machnęłam na to ręką odwracając wzrok.

- No tak...ale-

- Cholera, zapomniałam oddać książki do biblioteki - przerwałam mu natychmiast podnosząc się z miejsca - widzimy się na lekcji!

Po tych słowach szybko wybiegłam ze stołówki. O wiele wygodniej było mi okłamywać przyjaciół niż powiedzieć im prawdę na którą i tak nie mogli wpłynąć.
Można powiedzieć że byłam w płapce jeśli chodzi o tego typu kwestie.
Poza tym, i tak musiałam oddać książkę do biblioteki.
Nie oceniajcie mnie.

•••

Wsiadłam do samochodu Adriena w milczeniu. Widać że coś go ewidentnie gryzło. Miałam pewne podejrzenia...jednak wolałam póki co siedzieć w ciszy. Jechaliśmy starając się zachowywać w miarę naturalnie. Szkoda że przy tym wychodziło to chyba i tak dość sztuczno.
W radiu leciała cicho muzyka co trochę eliminowało tą ciszę jednak chyba w końcu Adrien nie wytrzymał i zaczął rozmowę.

- Smakowały ci te nowe drożdżówki moich rodziców które dałem ci rano? Były z nowego przepisu - zapytał nie odrywając wzroku od ulicy.

- A tak! Były przepyszne - odpowiedziałam starając się udawać ożywioną - musisz im koniecznie podziękować odemnie. Jutro też z chęcią je zjem i-

- Nie dałem ci rano drożdżówek, tylko bułeczki cynamonowe - chłopak spojrzał na mnie spod przymrużonych oczy.

Automatyczne poczułam jak krew odpływa mi z twarzy.
Cholera.
Wiedział że ich nie zjadłam. Wiedział mu o tym nie powiem. Przynajmniej nie wprost. No to brawo Marinette...

- Adrien ja-

- Nie tłumacz się - przerwał mi na co spuściłam wzrok - widzę że coś się dzieje. Nie chcę się z tobą kłócić ale dobrze wiesz że możesz mi o wszystkim powiedzieć - widziałam w jego oczach smutek - chyba że...nie chcesz lub jest to coś prywatnego. Ale dobrze wiesz że chce ci pomóc.

- W tym wypadku...to jest chyba niemożliwe...

- Znowu to dotyczy twojego ojca? - dopytywał.

- Po części - westchnęłam odwracając wzrok - bardziej moich lekcji baletu i...diety...

Ostatnie słowa powiedziałam prawie że szeptem czując jak trudno jest mi o tym wszystkim mówić.
Wiedziałam jednak że duszenie tego w sobie dłużej nic więcej nie pomoże. Wszystko co bym nie robiła jednak prowadzili do jednego - marności.
Może więc wyżalenie się Adrien choć trochę mi ulży?

Adrien słysząc moje słowa rozszerzył oczy w zdumieniu. Po chwili jednak ponownie je przymknął zaciskając pięść.

- Co ci...co ci powiedzieli? - zapytał a ja czułam jak jego gardło zaciska się ze złości.

- Zawalilam moją dietę...nauczyciela była wściekła - na wspomnienie tego zdarzenia poczułam jak moje oczy się zaszkliły - ma mi przygotować nową dietę abym wróciła do dawnej wagi. Mój ojciec jeszcze o niczym nie wie ale jestem pewna że gdy tylko się dowie...

Nie dokończyłam czując jak Adrien chwyta mnie za dłoń. Nie patrzył jednak na mnie zbyt skupiony na swoich myślach i prowadzaniu samochodu.
W tej chwili był jedynym powodem dlaczego jeszcze się nie rozpłakałam.

- To wszystko zaczyna się już posuwać za daleko - powiedział cały czas nie patrząc w moją stronę - przez tą dietę nie jesteś w stanie normalnie funkcjonować! Wykończysz się...

- Nie mam wyboru Adrien... Jestem modelką. Muszę wiedzieć kiedy co poświęcać.

- W tym i swoje zdrowie!? - wybuchnął gdy zatrzymaliśmy się niedaleko mojego domu.

Cofnęłam swoją dłoń na co Adrien wrócił do dawnego opanowania. Chłopak głęboko odetchnął zanim ponownie zaczął cokolwiek mówić dalej.

- Marinette, musisz porozmawiać o tym z ojcem. Nie możesz dla modelingu poświęcać swojego zdrowia...- widziałam ból w jego oczach.

- Chciałabym aby cokolwiek to dało...- westchnęłam czują. Jak pojedyncza łza spływa po moim policzku.

Blondyn przytulił mnie do siebie ocierając łzę. Czułam bijące od niego ciepło co trochę mnie uspokajało w tej sytuacji. Jego chyba również. Delikatnym ruchem dłoni głaskał moje włosy co nas obydwu uspokajało.

- Cokolwiek by się działo...będę przy tobie Kropeczko...- powiedział szeptem na co poczułam jak moje serce trzepocze.

- Nie mogłabym sobie wyobrazić lepszej osoby od ciebie Jaskierku - odpowiedziałam również szeptem wtulając się jeszcze bardziej w jego ramię.
Z każdą chwilą chyba coraz bardziej wpadałam w tą pułapkę uczuć.

🐞🌻🐞🌻

Łapcie rozdział tak jesxze na dzień dziecka ( '◡‿ゝ◡').
Iii tam - postanowiłam rzeczywiście delikatnie również pchnąć sprawę zdrowia psychicznego u Marinette.
Mam nadzieję że nie zawale tego wątku 🥲🤌 szczególnie że pierwszy raz czegoś takiego wgl się podejmuje.
Dobra, lecę a wam życzę udanego wieczoru.

A teraz żegnam i pozdrawiam 💙







Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro