Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

18 - zaproszenie

Adrien

Czy właśnie spędzam całe popołudnie na wymyśleniu jak zaprosić Marinette na szkolny bal kompletnie bez żadnego konkretnego pomysłu waląc przy tym głową o biurko?
Otóż być może-

Odkąd tylko dowiedziałem się że i w tym roku bal się odbędzie, wpadł mi do głowy pomysł aby zaprosić ją na niego. Byłaby to wprost idealna sytuacja aby powiedzieć jej o wszystkich moich...uczuciach do niej. O tym co myślę i co czuje gdy jest blisko mnie.
Pytanie tylko...czy ona również je odwzajemni? Cóż, nie dowiem się jeśli nie spróbuję!

- Adrien! Nie wychodzisz z tego pokoju już od rana. Nawet na śniadanie nie chciałeś zejść. Czy ty się-

Do mojego pokoju weszła mama jednak gdy tylko zobaczyła wszędzie rozsypane karteczki, zeszyty i mnie wraz z Plaggiem na środku tego wszystkiego, automatycznie przerwała zamierając.

- Widzę że to chyba poważniejsze niż myślałam...- stwierdziła podchodząc zbierając przy tym kilka kartek - czyżby...pewna dziewczyna zaczęła ci coraz bardziej zawracać w głowie?

- Próbuje wykombinować sposób w jaki zaproszę Marinette na szkolny bal - westchnąłem kładąc się na stertę kartek na moim łóżku - jak widać średnio mi to idzie.

- Idzie ci fatalnie - powiedziała bez ogródek na co przewróciłem oczami - serio myślałeś aby podrzucić jej zaproszenie za pomocą Plagga ciągnącego sanki z napisem "Marinette pójdziesz ze mną na bal"? Ja bym kupiła karoce ale jak kto woli...

Mimowolnie zaśmiałem się na kolejny zwariowany pomysł mojej mamy. Cały czas zastanawiam się jak tak spokojny człowiek jakim jest mój ojciec związał się z tak żywiołową osobą jaką jest moja matka.

- Sam już nie wiem...odkąd się pojawiła, wszystko wydaje się strasznie skomplikowane....- westchnąłem załamując się jeszcze bardziej.

Blondynka przysiadła koło mnie na co podniosłem wzrok w jej stronę. Widać było że również przejęła się moją sytuacją i chce mi pomóc.
Problem tylko że wątpiłem aby była w stanie.

- Moim zdaniem zbyt dużo nad tym wszystkim myślisz - stwierdziła - gubisz się w swoich myślach...po części przypominasz w tym również i swojego ojca. On również nie wiedział jak pokazać swoje uczucia do mnie.

- I co zrobił? - zapytałem odwracając swój wzrok na sufit.

- Cóż...po tym jak sama kupiłam wielki baner z zapytaniem czy pójdziemy razem na szkolną imprezę, to postanowił mnie zapytać czy nie zostanę jego dziewczyną.

- Czyli...według ciebie powinienem namówić Marinette aby kupiła baner czy pójdzie ze mną na bal aby potem ją poprosić aby została moją dziewczyną?

- Oczywiście że nie! Daleko ci jeszcze do mojego poziomu - mimowolnie rozbawiony podkręciłem głową na te słowa - Adrien, najważniejsze jest to abyś wyznał jej to co ty czujesz i jak się z tym czujesz. Nieważne w jaki sposób. Jeśli cię kocha, to uwierz mi że będzie przeszczęśliwa gdy jej o tym powiesz - uśmiechnąłem się na te słowa. Może porady mojej mamy nie były aż takie głupie?

- Okej... czyli, myślisz że bycie po prostu sobą wystarczy? - zapytałem aby się upewnić.

- Jak najbardziej. No bo niby jak inaczej ma cię polubić takiego jakim jesteś naprawdę?

Miała rację. Jeśli chciałem zaprosić Marinette na bal, to musiałem przedewszystkim być sobą. Pytanie tylko...od czego by tu zacząć? Nawet jeśli zaprosiłbym ją na bal, to pozostaje tu jeszcze kwestia moich uczuć do niej.
A to będzie kluczowy punkt.
To może być jeszcze cięższe niż myślałem...

•••

Wychodziło na to że jestem strasznie nieporadną w związkach osobą. Przez cały ostatni tydzień próbowałem w jakiś sposób zagadać do Marinette.

Szło mi to fatalnie.

W poniedziałek, od razu gdy tylko weszła do mojego samochodu, słowa zaczęły mi się plątać przez co zamiast zapytać się jej czy pójdzie ze mną na bal zapytałem "czy pójdziesz ze mną na bar". Za dobrze to nie brzmiało.
We wtorek już w szkole chciałem wysłać jej karteczkę z zapytaniem czy możemy porozmawiać na przerwie jednak pech chciał że dałem jej złą karteczkę na której miałem powtórkę do kartkówki.
W środę nie było lepiej, bo co rusz gdy tylko była sposobność do rozmowy do ktoś nam przerywal.
W czwartek i w piątek mieliśmy dłuższy weekend ze względu na mikołajki.

Czas mnie coraz bardziej gonił, szczególnie że zaczynał się właśnie drugi tydzień grudnia. Ani razu nawet nie udało mi się wspomnieć o balu przy Marinette.
Zdecydowanie byłem chyba ciężkim przypadkiem.

- To nie ma sensu...- jęknąłem patrząc na pogiętą karteczkę z zapytaniem o pójście na bal.

- Stary jak tak dalej pójdzie to ktoś inny zdąży ją zaprosić. A uwierz mi kandydatów jest wielu - Nino poklepał mnie po ramieniu.

Siedzieliśmy właśnie na stołówce podczas przerwy na lunch. Marinette wyjątkowo musiała zwolnić się z kilku lekcji dzisiaj bo miała nagrywać reklamę tak więc postanowiłem ogarnąć podczas jej nieobecności ten temat. Jak widać, ani trochę mi w tym nie szło.

- Zaskoczę was, ale Marinette odrzuciła już dwa zaproszenia - powiedziała niespodziewanie Alya gdy dosiadła się do nas.

- Jak to!? Kto ją chciał zaprosić!? - od razu się ożywiłem wstając z krzesła.

- Uspokój się Romeo - Alya popatrzyła na mnie rozbawionym wzrokiem - jak na razie próbował ten gość z drużyny piłkarskiej i ten brunet ze starszego rocznika. Obydwa zaproszenia odrzuciła.

- Mówiła dlaczego? - zapytał Nino.

- Tłumaczyła że...koleś z drużyny to nie jej liga a temu drugiemu powiedziała podobno że słyszała że jego koleżanka z klasy chciała z nim bardzo iść.

- Wymówki z dupy - stwierdził od razu brunet celując papierkiem do kosza - że niby koleś z drużyny to nie jej liga? Proszę was!

- No to w takim razie czemu odmówiła? - zastanawiałem się na głos.

- Głupku, ona czeka żebyś to TY ją zaprosił! - Alya popatrzyła na mnie z piorunami w oczach.

- Próbuje! - starałem się tłumaczyć.

- Jak tak dalej pójdzie to Adrienette legnie w gruzach, Marinette wyjedzie do innego kraju ty popadniesz w depresję i będziesz chciał być bad boyem którego ona będzie próbowała naprawić! - Alya jeknęła załamana waląc głową w stół.

- Chwila, co? - spojrzałem na nią jak na wariatkę - czym jest Adrienette? Dlaczego Marinette miałaby wyjeżdżać a ja miałbym zostać bad boyem!?

- Albo jeszcze gorzej...ona znajdzie sobie kogoś innego, ten ktoś złamie jej serce i pogrąży się w rozpaczy a ty będziesz musiał jej w tym wszystkim pomóc...- powiedział teatralnie Nino.

- Obydwoje jesteście wariatami - powiedziałem odchodząc od stolika - pójdę lepiej już do biblioteki wypożyczyć te lekturę.

- A co jeśli jednak Marinette zostanie w Paryżu ale Adrien wyjedzie i wtedy-

Nie słuchałem już wymyślań tej dwójki.
Szczególnie że wciąż nie wiedziałem czym do cholery jest Adrienette!?
O co im wszystkim chodzi!?

Gdy doszedłem pod bibliotekę poczułem jak mój telefon zawibrował. Odblokowałem go aby przeczytać wiadomość.
Moje serce o mało co nie wyskoczyło z piersi gdy zobaczyłem że to wiadomość od Marinette.

Od Kropeczka :

Dzisiaj będę miała jeszcze krótka sesje po kręceniu reklamy. Dałbyś radę mnie po niej odebrać? Kończy się około 17.


Od ja :

Pewnie. Będę na czas ^_____^

Gdzie mam podjechać?

Od Kropeczka :

Pod basen publiczny. Mega dzięki!!!

つ ◕‿◕ ༽つ ♡

Na widok serduszka przy emotce od Marinette poczułem jak jeszcze bardziej się rozpływam.
Z tego wszystkiego poczułem jak wpadam na regał z książkami w bibliotece przez co bibliotekarka popatrzyła na mnie karcąco.
Marinette...co ty ze mną robisz?

•••

- Widzę że dzisiaj męcząco? - stwierdziłem od razu gdy Marinette wsiadła do mojego auta.

Miała dość mocno widoczne worki pod oczami a jej fryzura była w lekkim nieładzie. Policzki miała zaczerwienione od zimna zaś sam wyraz jej twarzy mówił że naprawdę potrzebuje solidnego odpoczynku.

- Nawet nic nie mów...- jęknęła opierając głowę o szybę - serdecznie mam dość skakania do jakiegoś basenu tylko po to aby zrobić jedno dobre ujęcie. Ta reklama perfum zdecydowanie nie jest tyle warta.

- Może więc to poprawi ci nastrój? - mówiąc to postawiłem przed nią torebeczkę z ciepłymi bułeczkami cynamonowymi. Już ostatnio wyczułem że jest to jej ulubiony wypiek.

- Adrien...

- Nawet mi tu nie próbuj znowu wspominać o swojej diecie - przerwałem jej natychmiast - musisz nabrać siły. Wykańczasz się...

- Czyżby pan Adrien Agreste się o mnie martwił? - przybrała na twarzy cwany uśmiech na co pokręciłem zrezygnowany głową.

- Nie próbuj odwracać tematu i jedz - powiedziałem stanowczo.

- Niech ci będzie...- westchnęła biorąc do ręki bułeczkę cynamonową - coś ciekawego w szkole?

- Nino i Alya dziwne się zachowują i wymyślają jakieś swoje powalone scenariusze - zaśmiałem się na wspomnienie rozmowy ze stołówki.

- To bardzo w ich stylu. Są uroczą parą, pewnie świetnie będą się prezentować razem na balu.

- Tak...na balu...- zawiesiłem się na myśl o tym - a ten...em...Alya wspominała że odrzuciłaś już dwa zaproszenia - powiedziałem pierwsze co mi przyszło do głowy.

- No...tak - Marinette z zakłopotaniem potarła kark - ja...miałam kilka swoich powodów.

- Na przykład?

- Nie wiem nawet czy mój ojciec puści mnie na ten bal...- westchnęła ciężko na co poczułem jak cały drętwieje.

Nie przemyślałem tego. Jej ojciec przecież mógłby zabronić jej iść na bal i co wtedy? Jak mam ją zaprosić na coś na co nawet nie jest pewna czy idzie?
Myśl Adrien myśl!
Chociaż lepiej nie, myślenie nie jest moją mocną stroną.

- Ale ty musisz pójść! - powiedziałem praktycznie od razu gdy oprzytomniałem. Dziewczyna popatrzyła zdziwiona na dźwięk stanowczości w moim głosie - to znaczy...nie możesz przecież ominąć swojego pierwszego prawdziwego licealnego balu!

- Też bym bardzo chciała na niego iść, ale wolę nie robić sobie zbyt dużych nadziei. Nie chcę odczuwać tak tego jeśli się to nie uda...- westchnęła przymykając na chwilę oczy.

- Nawet jeśli twój ojciec się nie zgodzi to wymyślimy coś abyś mogła pójść na ten bal. Obiecuję - spojrzałem głęboko w jej oczy czując pewność w swoich słowach.

Dla Marinette mógłbym zrobić wszystko.
Jeśli będzie trzeba, to wymyślimy taki plan aby mogła pójść na ten bal. Nawet jeśli miałbym znów nie spać całą noc, coś wymyślę!

- Adrien...ja...dziękuję ci - mówiąc to fiłkowooka uśmiechnęła się ciepło w moją stronę - to...wiele dla mnie znaczy. Naprawdę.

Ty również dla mnie wiele znaczysz - chciałem powiedzieć jednak się powstrzymałem.
To nie był jeszcze czas ani miejsce na takie wyznania. Jasne, chciałem wyznać Marinette swoje uczucia ale...jeszcze nie teraz. To może poczekać.

- Cóż, w takim razie widzimy się w szkole - stwierdziła gdy dojechaliśmy pod jej dom - jeszcze raz dzięki.

- Nie ma problemu - uśmiechnęłem się po czym odjechałem gdy tylko zamknęła za sobą drzwi.

Jedna dziewczyna a jak bardzo zdążyła mi w tak krótkim czasie wejść do głowy?
Pomyśleć że na samym początku chciałem ją wyrzucić z jadącego samochodu a teraz najchętniej prosiłbym aby tu wróciła abyśmy mogli jeszcze chociaż przez chwilę porozmawiać.
Jak szybko potrafią się zmieniać nasze uczucia?

•••


Minęło kilka następnych dni grudnia a ja ani trochę nie przybliżyłem się do zaproszenia Marinette na szkolny bal.
Pomimo naprawę wielu prób, porad mojej mamy, moich przyjaciół - nic mi kompletnie nie wychodziło.
Sama Marinette ostatnio również zachowywała się inaczej. Była dość często nieobecna myślami a na dodatek od czasu do czasu prosiła Alye o rozmowę tylko między nimi.
W głębi duszy miałem nadzieję że ona również żywi do mnie jakieś uczucia jednak o tym postanowiłem przekonać się dopiero na balu.
Tylko najpierw...muszę ją zaprosić...

Usiadłem wygodniej na fotelu przy biurku myśląc. Całe biurko było zasypane karteczkami z próbnymi wersjami zaproszenia jednak ani jedna mnie nie przekonywała. Starałem się nawet ćwiczyć na Plaggu zapraszanie jej jednak...no, powiedzmy że on miał to wszystko gdzieś.

- Co za cholerstwo - jęknąłem waląc głową o blat biurka - czemu to musi być takie trudne!?

- Adrien Agreste! Jak ty się do cholery wyrażasz!? - do mojego pokoju niespodziewanie weszła mama.

Pominąłem fakt że ona sama również przeklnęła. Najwidoczniej weszła w jeden z "tych" swoich trybów.

- Nie mam już kompletnie pomysłu co mam zrobić! Gubię się w uczuciach do Marinette, nie wiem jak ją zaprosić na szkolny bal ani jak wyznać jej uczucia i do tego jeszcze-

- Dramatyzujesz - jednym słowem moja mama sprawiła że zamilkłem - musisz wziąć się w końcu w garść. Zaprodisz ją. Teraz.

- Co? - zapytałem tępo.

- Dokładnie to co usłyszałeś. Pojedziesz teraz pod jej dom i ją zaprosisz - powiedziała stanowczo - już dość czasu spędziłeś na nadmiernym myśleniu. Nie pozwolę na to aby szansa na tak cudowna synową przepadła!

To ostatnie to już mogła sobie darować jednak...miała rację.
W sensie że muszę w końcu zacząć działać. Jak tak dalej pójdzie to prędzej czy później Marinette zostanie zaproszona przez kogoś innego i tym razem może się zgodzić.
Poza tym chyba muszę porozmawiać na poważnie o niektórych dziwnych fantazjach mojej mamy.

- Masz rację...- powiedziałem wstając z krzesła - cholera...dziękuję mamo! - mówiąc to przytuliłem ją od razu wybiegając z pokoju.

- Żeby tylko to wyszło...- usłyszałem jeszcze zanim wybiegłem z domu do mojego auta.

•••

Z piskiem opon zatrzymałem się niedaleko domu Marinette praktycznie że wybiegając z samochodu. Miałem nadzieję że ktoś wpuści mnie do środka abym mógł z nią porozmawiać.
Zatrzymałem się przed bramą dzwoniąc dzwonkiem. Po sekundzie pojawiła się przedemną kamera z głośnikiem.

- Dzień dobry, eeee jest może Marinette? Mam jej do przekazania... ważną wiadomość. Dotyczy szkoły - powiedziałem w sumie zgodnie z prawdą.

Przez chwilę trwała dziwna niezręczna cisza. Dopiero po chwili dźwięk z głośnika na nowo dał o sobie znać.

- Zaraz do ciebie przyjdzie. Byle żeby tylko to trwało szybko - odpowiedział mi głos asystentki jej ojca, wpuszczając mnie do środka.

Po dwóch minutach z domu wyszła zdziwiona Marinette. Wciąż nie spuszczała ze mnie swojego zdziwionego spojrzenia a sam wyraz jej twarzy wskazywał niepewność.
Gdy tylko podeszła do bramy przy której stałem wydawała się jeszcze bardziej niepewna moją obecnością.

- Adrien? Co ty tu robisz? Czy coś się stało? - zapytała praktycznie od razu.

No dobra Adrien, teraz albo nigdy.
Czas w końcu odrzucić nadmierne myślenie o tym wszystkim na bok i zaprosić Marinette na bal.

- Chciałem...ja...chciałem - dasz radę - jaki kolor krawatu powinienem dobrać na bal?

- Yyy co? - granatowowłosa spojrzała na mnie z jeszcze bardziej zdziwiona miną.

- No tak! Jeśli mamy iść razem to musimy się dopasować! Jakiego koloru jest twoja sukienka?

- My...my idziemy na bal razem...?

Dziewczyna przez chwilę popatrzyła na mnie niepewnie po czym na jej twarz wprkz uśmiech i rumieńce.

C.H.O.L.E.RA.

Czemu ja się nie umiem poprawnie wysławiać!? Czemu mój mózg zapomniał ją najpierw zapytać czy w ogóle pójdzie ze mną na ten bal!?
Kurde Adrien! Czemu ja nie myślę!?

- No nie...miałem najpierw się ciebie zapytać o to czy ze mną pójdziesz na ten bal i dopiero później-

Przerwał mi jej cichy chichot. W jej oczach błysnęły radosne iskierki a z twarzy nie schodził jej rumieniec. Sam na ten widok również niepewnie się uśmiechnęłem.

- Adrien, z radością pójdę z tobą na ten bal - powiedziała podchodząc o krok bliżej - cieszę się że to ty mnie zaprosiłeś - dodała gdy tylko się do mnie przytuliła.

- Ja...ja też.

Czy właśnie dałem radę zaprosić Marinette Dupain na szkolny bal?
O TAK!
Czy zrobiłem przy tym z siebie lekkiego głupka?
Być może ALE właśnie idę z dziewczyną moich snów na bal. Czy ten dzień mógłby być lepszy?

🐞🌻🐞🌻

I know - jest późno ALE przysięgam że przez cały dzień nie miałam po prostu kiedy tego wstawić gdyż w końcu po kilkunastu dniach intensywnej nauki mogłam gdzieś wyjść z ludźmi (☞゚∀゚)☞. Tak więc życzę wam już dobranoc i żebyście się tam do szkoły wyspali ✨

A teraz żegnam i pozdrawiam 💙

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro