Własne Dormitorium
Właśnie idziemy do naszego dormitorium. Rozmawiamy o przeróżnych rzeczach. Nagle zza rogu wyłoniła się jakaś postać.
- Hej. - powiedziała Klaudia
- Oo cześć. Dawno się nie widzieliśmy... - powiedziałam
- Dlaczego idziecie w stronę lochów? - zapytała dziewczyna
- Klaudia, jesteśmy na 7 piętrze... - powiedział Draco
- Kochanie.. Chyba ja lepiej wiem gdzie się włóczę. - za zaczęła dziewczyna - Jesteśmy na.... Siódmym piętrze.
- Widzisz... - powiedział chłopak
- Dobra, dobra... Co u was? - zapytała Klaudia
- Wszystko dobrze... - powiedział Fred
- A co chciała McGonagall? - zapytał Draco
- Chciała nam powiedzieć, że od teraz mamy własne dormitorium i właśnie tam idziemy - powiedziałam
- To super. Możemy iść z wami? - zapytała dziewczyna
- Pewnie... My jeszcze tam nie byliśmy, więc.... - powiedziałam i zaczęłam iść przed siebie, cały czas trzymając dłoń Freda
- Amelka, zwolnij - powiedział chłopak
- Coś nie tak? Oj no już, daj spokój. Jestem ciekawa... - mówiłam bez sensu
- Ja wiem, ale nie idź tak szybko... - wymamrotał chłopak
- Dobrze... O patrz to tu. - wskazałam na drzwi - Ej wy tam! Chodźcie tu! - krzyknęłam i spojrzałam za siebie, ale tam nikogo nie było. Zobaczyłam jakąś kartkę, podeszłam i wzięłam ją, po czym zaczęłam czytać. - Musimy iść. Zobaczymy się później.... Klaudia.
- Czyli idziemy sami. - powiedział Fred
- Trochę to dziwne... Przed chwilą chciała zobaczyć nasze dormitorium, a teraz nagle znika. - powiedziałam
- Trudno, chodź. - mówił do mnie.
- Nie interesuje cię gdzie zniknęli... - powiedziałam z małym smutkiem. Chłopak podszedł do mnie i przytulił, uważając na Monny, którą miałam cały czas na rękach
- Jasne, że interesuje, ale wiesz, że ich nie możesz przypilnować. Nic im się nie stanie... - powiedział chłopak
- Fred...
- Hmm? - wymruczał
- Kocham cię. - powiedziałam i spojrzałam na chłopaka
- Ja ciebie też.. - powiedział, a nasze usta spotkały się w namiętnym, ale i pełnym miłości pocałunku - Chodź, zobaczymy dormitorium i idziemy spać, późno już. - dodał i złapał mnie za rękę, po czym poszliśmy do pokoju. Otworzyłam drzwi i zobaczyłam pomieszczenie podobne do salonu oraz dwa inne pomieszczenia. Były to prawdopodobnie sypialnia i łazienka.
- Ale ładnie... - powiedziałam I weszłam do dalszej części pomieszczenia - Wszystko w kolorach Gryffindor'u...
- Idealnie. Idę zobaczyć sypialnie. - powiedział chłopak i pobiegł do innego pomieszczenia
- To łazienka! - krzyknęłam do niego
- Zauważyłem... - powiedział i wszedł do drugiego pokoju - Wow.. Ale super. Amelka chodź!
- Stoje za tobą idioto... - powiedziałam do chłopaka
- Oo, okej - powiedział
- Ale tu ładnie... Patrz, jest łóżeczko dla Monny.. - powiedziałam i podeszłam do mebelka
- Możesz ją położyć i tak śpi - powiedział Fred
- Ale zaraz się obudzi i będzie głodna.. - powiedziałam, odkładając dziewczynkę do łóżeczka
- Yhmm - powiedział chłopak i podszedł do mnie. Złapał mnie za talię i namiętnie pocałował...
- Czy ty myślisz tylko o jednym? - zapytałam, gdy się od siebie oderwaliśmy
- Nie... Myślę o tobie, Monny, jedzeniu i o tym, o czym ty myślisz, że myślę. - powiedział
- Czyli miałam rację.... Myślisz o pieprzeniu się. - powiedziałam
- Tylko z tobą.. - powiedział i znowu mnie pocałował
- Tak.. Ale skutkiem ostatniego razu jest Monny - powiedziałam wskazując na dziecko
- Oj, już daj spokój - powiedział chłopak i przybliżył się do mnie
- Fred nie. Nie teraz.... - powiedziałam i wzięłam na ręce Monny, która właśnie się obudziła. Usiadłam na łóżku i zaczęłam karmić dziewczynkę. Chłopak usiadł obok mnie i spojrzał na niemowlę.
- Jestem zbyt nachalny prawda? - powiedział
- Czasami... To chyba jedyna cecha której w tobie nie lubię. - powiedziałam i pocałowałam chłopaka w policzek. Nagle ktoś zapukał do drzwi. Fred wstał i wyszedł z sypialni.
- Kto to?! - zapytałam
- Nikogo nie ma, są tylko jakieś czekoladki! - krzyknął chłopak
- Nie jedz ich! - odpowiedziałam
- Dlaczego? - powiedział, gdy wszedł do pokoju
- Nie mów, że już zjadłeś? - zapytałam
- Zjadłem - powiedział i podał mi pudełko. Ja powąchałam czekoladki.
- Amortencja - powiedziałam
- O matko - powiedział zanim zaczęła na niego działać. - Gdzie Angelina? Idę do Angeliny.
- O nie kochany. Ty idziesz ze mną do Dumbledora. - powiedziałam I zabrałam chłopakowi różdżkę. Wzięłam Monny na ręce, a chłopaka pociągnęłam za rękaw i wyszliśmy z dormitorium. Skierowałam się do gabinetu dyrektora. Gdy już tam dotarłam zapukałam do drzwi.
- Dobry wieczór - powiedziałam gdy weszłam do pomieszczenia
- Dobry wieczór, Amelio. Co cię sprowadza o tak późnej porze? - zapytał mężczyzna
- Fred dostał Amortencją - powiedziałam z pośpiechem
- Dobrze... Już wołam profesora Slughorna.. - powiedział Dumbledore i podszedł do jakiegoś obrazu - *Cordelio proszę abyś odwiedziła swój portret w gabinecie Pana Slughorna i przekazała mu, aby przyszedł do mnie. - powiedział, a chwilę później w pomieszczeniu pojawił się profesor Horacy.
- Chciałeś mnie widzieć Albusie? - powiedział
- Tak. Ten młodzieniec oberwał eliksirem miłosnym, czy mógłby go mam uleczyć? - zapytał starszy mężczyzna
- Tak, jasne że mogę. - powiedział i spojrzał na mnie - Ty jesteś pewnie Amelia Black, a to kto? - zapytał profesor
- To jest Monny. Córka panny Black i pana Weasley'a - powiedział Dumbledore. Zdziwiło mnie już to, że Albus zapamiętał imię mojej córeczki.
Jakieś dwie godziny później, Fred już nie był pod działaniem eliksiru. Niestety musieliśmy czekać, aż przestanie działać, bo profesor nie miał odtrutki. Gdy już Amortencja przestała działać, poszliśmy do dormitorium i poszliśmy spać.
°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°
Hejka.
Oto kolejny rozdział. Możecie zostawiać gwiazdki i komentarze.
Zapraszam do Klaudisia0912 i jej książki oraz na naszego discorda:
https://discord.gg/3rxRmkgFwR
Do następnego ❤️
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro