Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Wyjaśnienia

Weszliśmy do środka i od razu dopadła nas Molly.

- Co zrobiliście że was zawiesili!?!! - krzyknęła kobieta

- Mamo nie denerwuj się.. My nic nie zrobiliśmy tylko ta Umbridge - powiedział Fred i wziął moją dłoń, i pokazał ją Molly

- I rzucała na nią Cruciatusa... - dodał George

- Ale za to was zawiesiła? - zapytała Dora która nadal stała w wejściu

- No... Nie, ale nie wiem czy chcemy teraz o tym mówić... Możemy coś zjeść? Nie jedliśmy śniadania. - odezwałam się

- Ach tak... Chodźcie zaraz wam coś przygotuję. - powiedziała Molly i poszła do kuchni. My ruszyliśmy w stronę jadalni gdzie siedział Syriusz.

- Hej.. - powiedziałam

- No w końcu.. Możesz mi wytłumaczyć co najlepszego zmalowałaś, że cię zawiesili?! - krzyknął oburzony Syriusz

- Tato... Nie teraz. - powiedziałam ze zmęczeniem - Później ci powiem.

- Dobrze, a Amelia... Mamy zaproszenie na święta od Narcyzy.. - zaskoczyło mnie to

- Ach, Syriusz bym zapomniała mama zaprasza cie do nas - powiedziała Nimfadora

- Dobrze to w Boże Narodzenie pojedziemy do Andromedy, a w drugi dzień świąt do Narcyzy. - wytłumaczył Syriusz

¿¡¿¡¿¡UWAGA TIME SKIP¿¡¿¡¿¡¿¡¿

Dzisiaj wigilia, z jednej strony bardzo się cieszę, a z drugiej jednak troche stresuje bo to dzisiaj powiem tacie że jestem w ciąży... Ubrałam bordową sukienkę na krótki rękaw. Jest już 18.00 więc postanowiłam że zejdę na dół.

- Jestem. - odezwałam się gdy weszłam do jadalni. Wszyscy już tam byli, oprócz bliźniaków.

- O Amelia, możesz iść bo Freda i George'a. - powiedziała Molly, a ja kiwnęłam głową i pobiegłam z powrotem na góre. Weszłam bez pukania do pokoju rudzielców.

- Chodźcie na dół, zaraz kolacja. - powiedziałam

- Stresujesz się? - zapytał George

- Nie jestem pewna. Może trochę...

- A kiedy mu powiesz? - zapytał Fred

- A kiedy ty powiesz rodzicom? - zapytałam

- Jak otworzymy prezenty...

- To ja też - stwierdziłam

Zeszliśmy na dół i usiedliśmy przy stole. Ja siedziałam pomiędzy Fredem, a Tonks. Zaczęliśmy jeść, a po kolacji przyszedł czas na prezenty. Wszyscy jednogłośnie, no może z małymi wyjątkami, stwierdziliśmy że orworzymy je w Wigilię, a ni Boże Narodzenie. Wzięłam do ręki małe pudełeczko. Otworzyłam je i zobaczyłam naszyjnik z zawieszką w kształcie literki W. Fred podszedł do mnie, założył i zapiął ozdobę.

- Dziękuję - powiedziałam i pocałowałam chłopaka, gdy się od siebie oderwaliśmy wzięłam do ręki kolejne trochę większe pudełko. Otworzyłam je i od razu zamknęłam, tak że tylko ja i Fred widzieliśmy zawartość. Rozejrzałam się po pomieszczeniu i zobaczyłam George'a śmiejącego się. Wzięłam pakunek i poszłam do swojego pokoju, odłożyłam je na półkę i poszłam do łazienki. Gdy wyszłam to co zobaczyłam, zszokowało mnie. Ginny przeglądająca prezent od George'a.

- Kiedy zamierzałaś mi powiedzieć? - zapytała dziewczyna, a ja usiadłam obok niej

- Wiesz, dużo osób nie wie...

- A kto wie?

- Ja, już ty, Fred, Geogre, McGonagall i Pani Pamfrey, to tyle nie licząc Pansy i Umbridge.

- Pansy doniosła Umbridge, a ona was zawiesiła....

- Mądra jesteś.. Ale nie mów nikomu..

- Nie powiem.. Ale mam jedno pytanie..

- Jakie?

- Który miesiąc? - zapytała, a ja się uśmiechnęłam

- Koniec drugiego..

- Okej.. Idziesz na dół?

- Tak, tak - powiedziałam i zeszłyśmy. Podeszłam do Freda

- Mówimy? - zapytałam szeptem

- Yhmm - powiedział i poszedł do Molly i Artura. Ja poszłam do Syriusza.

- Syriusz, możemy porozmawiać?

- Jasne

- Ale nie tu, chodź na górę.. - powiedziałam i poszliśmy do mojego pokoju

- To o czym chciałaś porozmawiać?

- Nie wiem jak ci to powiedzieć... - spojrzałam w pustą przestrzeń ale mój wzrok przykuło małe pudełeczko. Podeszłam do szafki i je wzięłam

- To jest prezent od George'a....

- Dość szybko je zamknęłaś, co tam jest? - zapytał, a ja otworzyłam pudełeczko. Zawartość chyba go zszokowała

- Ty jesteś....? To żart tak? -zapytał z niedowierzaniem

- Nie. - odpowiedziałam - Jesteś zły?

- Będę dziadkiem. Będę dziadkiem!!

- Krzycz, krzycz. Jeszcze Hogwart cie nie słyszał. - powiedziałam

- Hogwart może nie, ale osoby z jadalni chyba tak....

- Nie ważne. Słuchaj może Fred z nami jechać do Malfoyów?

- Jasne... Nie mogę uwierzyć będę dziadkiem!! - krzyknął znowu

- Wspaniale!! - krzyknął prawdopodobnie Remus z dołu, a ja się zaśmiałam

- Ups...

- No to już nic nie musisz ukrywać, wszyscy tam zebrani napewno już wiedzą. Nieważne, ja idę na dół - powiedziałam i tak zrobiłam, poszłam do kuchni, bo tam chyba byli bliźniacy ze swoimi rodzicami.. Gdy tylko tam weszłam Molly mnie przytuliła..

- Czemu wcześniej nie powiedziałaś? - zapytała

- Jakoś tak...

¿¡¿¡¿¡¿¡UWAGA ZNOWU TIME SKIP¿¡¿¡¿¡¿¡

Wczoraj byliśmy u rodziców Nimfadory... Dzisiaj jedziemy do Malfoyów. Właśnie się szykuje. Nie stroje się jakoś, zakładam czarną dopasowaną sukienkę na długi rękaw i do tego czarne połyskujące botki. Poszłam do pokoju bliźniaków, Fred ubrał czarną koszule i zwykłe jeansy.. Właśnie próbował zawiązać krawat

- Nie zakładaj. Będzie nie ładnie.. - odezwałam się

- Okej...

- Gotowy? - zapytałam

- Tak. - powiedział i mnie pocałował.

- Możemy iść? Syriusz już napewno czeka. - powiedziałam gdy się od siebie oderwaliśmy

- Jasne - odpowiedział chłopak po czym zeszliśmy na dół, gdzie rzeczywiście czekał już mężczyzna

- No w końcu. Ile można czekać... - powiedział

- Idziemy czy nie? - zapytałam

- Tak, tak.. - powiedział i się deportowaliśmy. Zobaczyłam ogromny dwór. Syriusz zapukał do drzwi, otworzyła nam Narcyza

- Już jesteście? - zapytała zaskoczona

- A jakoś tak... - powiedział Syriusz

- Wchodźcie, zapraszam.. - powiedziała i wskazała ręką na duży salon - Draco, Klaudia! Chodźcie, goście przyszli! - krzyknęła kobieta, a z góry zbiegł Draco i jakaś dziewczyna.. Kojarzę ją ale nie wiem skąd...

- Weasley? Mamo co on tu robi? - zapytał z obrzydzeniem Draco

- Draco, nie mów tak. To nasi goście... - powiedziała Narcyza - Przepraszam za niego. Czasami jest dość niemiły... To jest Klaudia. Adoptowalismy ją w wakacje. - już wiem gdzie ją widziałam, w domu dziecka

- Tak, to moja również adoptowana córka... Amelia.. - powiedział Syriusz

- Dzień dobry.. - odpowiedziałam

Porozmawialiśmy trochę, a później poszliśmy na kolację.. Zjadłam dość dużo, przez co wszyscy się na mnie dziwnie patrzyli..

- A tak z ciekawszych rzeczy... W jakim domu jesteś? - zapytałam tej Klaudii

- Slytherin, a ty? - odpowiedziała

- Gryffindor. A wy... Jesteście razem tak? - palnęłam bez przemyślenia

- Tak. Mam rozumieć że wy też? - zapytał Draco

- Yhmm. - wymamrotałam

- Mam do ciebie pytanie. - zwróciłam się do dziewczyny - Wiesz może jakie miałaś nazwisko zanim cie adoptowali?

- Martinez, a ty? - zszokowało mnie to, miałam takie samo

- Takie samo. - odezwałam się

- Chodź do rodziców.. - powiedziała i pociągnęła mnie za rękę, ja złapałam szybko dłoń Freda i zeszliśmy na dół

- Mamo! - krzyknęła Klaudia

- Tato! - krzyknęłam

- My... - zaczęła

- Miałyśmy to samo nazwisko zanim nas adoptowaliście... - dokończyłam

- Tak, bo widzicie jesteście siostrami - powiedziała Narcyza

- Wow - powiedziałyśmy obie

°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°

Hejka...

Oto kolejny rozdział i mój rekord słów: 1000 słów

Mam nadzieję że się spodoba 😊

Do następnego ❤️

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro