Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

To Jest Nienormalne

Pov Amelia

- Fred! - krzyknęłam budząc się nagle

- Coś się stało? - zapytała zaspana Hermiona - Gadałaś coś o Fredzie przez sen. Może się przyzwyczaiłaś do mieszkania z nim, a teraz tęsknisz co? Po prostu ci go brakuje.

- Hermiona, on jest kilka dormitoriów dalej, nie umarł. - powiedziałam

- No, ale mieszkałaś kilka dni z nim w pokoju, może teraz twój mózg tęskni.. - dodała dziewczyna

- Hermiona to nie to - zaczęłam płakać - Idź po Freda...

- Ale jest czwarta rano, oni napewno jeszcze śpią, a poz... - mówiła

- Powiedziałam, idź po niego i koniec - przerwałam dziewczynie

- Okej - powiedziała i wyszła z dormitorium. Po chwili wróciła, razem z chłopakiem. Ten od razu podbiegł od mnie i uklęknął obok łóżka.

- Co jest? - zapytał i złapał mnie za rękę - Czemu płaczesz? - spojrzał na Hermione, a ta tylko wzruszyła ramionami. Chłopak usiadł obok mnie na łóżku i przytulił.

- To ja idę do chłopaków - powiedziała Hermiona i wyszła. Fred lekko mnie podniósł i posadził tak abym usiadła na nim okrakiem. Wtuliłam się w jego tors i nadal płakałam.

- No mów, co jest? - zapytał chłopak

- Znowu te sny... - wymamrotałam - Ale.. Ten był inny

- Opowiadaj.. - powiedział i mnie przytulił

- Była bitwa.. W Hogwarcie i ty... Ktoś cie zabił... I Remusa i Nimfadore też. - zaczęłam, ale nie za bardzo wiedziałam co mówić

- Jesteś tego pewna? - zapytał

- Tak. Tylko teraz wszystko mi się śniło na raz. Bitwa, Dumbledore, Nora... - mówiłam szybko i bez składu

- Hej, hej. Spokojnie... - uspokajał mnie chłopak

- Za trzy miesiące święta, to się spełni. Nie słyszałeś Klaudii?! - zaczęłam się denerwować

- Słyszałem... Ale wszyscy byli przed domem tak? - zapytał

- Nie mam pojęcia.. - wymamrotałam - Brzuch mnie boli

- Tak szybko... Chyba że to nie to o czym myślę - zaśmiał się chłopak

- Tak, tak. Czekaj tu, zaraz wracam - powiedziałam i weszłam do łazienki. Jak się okazało, tak jak myślał Fred.. Mam okres. Po chwili wyszłam z łazienki i usiadłam na łóżku.

- Nigdzie dzisiaj nie idę.. - wymamrotałam

- Czyli to co myślę... A nie za szybko? - zapytał chłopak

- Ręce opadają... Fred, ja jeszcze nie mam ustabilizowanego. Teraz mogę mieć ósmego, a za miesiąc dwudziestego. Rozumiesz czy za każdym razem będę musiała ci tłumaczyć? - wytłumaczyłam i zapytałam

- Rozumiem - odpowiedział chłopak

- A i już z góry mówie, że jakbym na ciebie krzyczała i wypowiadała nie wiadomo jakie rzeczy to się nie martw. Okej? - powiedziałam lekko się uśmiechając

- Czyli jak się znikąd wkurzysz i powiesz, że ze mną zrywasz to to nie prawda... - skrócił moją wypowiedź

- Tak. - powiedziałam. Nagle obudziła się Monny i zaczęła płakać  - Muszę ją nakarmić.. - dodałam i wzięłam dziewczynkę z łóżeczka i usiadłam, tak aby było mi wygodnie, po czym zaczęłam ją karmić.

- To ja idę się ubrać, bo jak można zauważyć jestem jeszcze w piżamie - powiedział Fred

- Ja też... - wymamrotałam

- Jasne. Zaraz wracam - powiedział i wyszedł

- Hej - powiedziała Hermiona, która właśnie weszła do dormitorium - Oj, sorki - dodała gdy mnie zobaczyła

- Nic nie szkodzi. Gdzie byłaś? - zapytałam

- U George'a - powiedziała, a ja szczerze mówiąc się zdziwiłam

- Uuuuhuhuhuhuhu.... U George'a! - krzyknęłam

- Taak. Krzycz, krzycz, jeszcze biblioteka cie nie słyszała...

- Co robiliście? - zapytałam

- Siedzieliśmy, gadaliśmy - zaczęła

- Masz w połowie rozpiętą koszule, to jest rozmowa? - przerwała jej, że śmiechem

- No... nie. Nie. - zmieszała się

- Spokojnie.. Jaki jest? - zapytałam nie myśląc co mówię

- Co?.. Dobry.. - wymamrotała dziewczyna

- Okej... - odpowiedziałam

- Jestem - odezwał się Fred

- Super - powiedziałam i spojrzałam na Hermione. Ta chyba wiedziała o co mi chodzi, bo pokręciła głową - Twój brat na nową dziewczynę.. - uśmiechnęłam się

- Który? - zapytał chłopak

- George - odpowiedziałam

- Kogo?

- Hermione - spojrzał na dziewczynę

- Serio? - zapytał

- No nie wiem.... - wymamrotała dziewczyna

- Przeleciał ją - wyszeptałam chłopakowi na ucho

- Żartujesz?! - krzyknął chłopak, a ja zaprzeczyłam pokręceniem głowy

- Ty - wskazał na Hermione - Z moim bliźniakiem. Co się tam stało?

- Wiesz, wnioskując po twojej reakcji, raczej już wiesz. - powiedziała i podeszła do szafy - Poza tym, to raczej był pierwszy i ostatni raz.... - dodała wybierając ciuchy

- Jasne.. - zaśmiałam się...

...

W końcu przyszedł ten przez wszystkich wyczekiwany dzień, święta. Właśnie kończę pakować ostatnie rzeczy i zaraz wyjeżdżamy..

- Okej, wszystko mam... Chyba. - dodałam - Monny.. Co tam masz? - podeszłam do dziewczynki i wzięłam to co trzymała. Był to naszyjnik, który dostałam rok temu na święta od Freda. - Kompletnie o nim zapomniałam

- O kim? - zapytał Fred, który wszedł do dormitorium

- O czym.. - pokazałam mu naszyjnik - Pamiętasz go jeszcze?

- To było rok temu, jasne że pamiętam - podszedł do mnie, wziął wisiorek i zapiął mi go na szyi.

- Dziękuję - powiedziałam i pocałowałam chłopaka, a ten pogłębił pocałunek, który stawał się coraz bardziej zachłanny.

- Nie ma za co.. Idziemy? Zaraz pociąg - powiedział chłopak

- Jasne - spojrzałam na zegar wiszący na ścianie - Już 10.50..

- No tak. Bierz Monny, a ja wezmę rzeczy. - powiedział i wziął mój kufer

- Torbę wezmę, tam są tylko rzeczy dla Monny, na drogę - powiedziałam i zawiesiłam torbę na ramię... Wyszliśmy z zamku i skierowaliśmy się w stronę wyjścia, wszyscy już tam na nas czekali. - Gdzie Klaudia?

- Tam - Ginny wskazała na miejsce, gdzie stała większość Ślizgonów

- Jasne - powiedziałam - Hermiona, jedziesz do Nory?

- Tak.. Molly wspominała coś o jakimś przyjęciu, z okazji tego, że zostaliśmy z Ronem prefektami. - powiedziała dziewczyna

- To świetnie, nic o tym nie wspominaliście, ale gratuluję - dodałam i przytuliłam Hermione - Tobie oczywiście też - zwróciłam się do Rona

- Dzięki - wymamrotał... Niedługo potem byliśmy już w pociągu. Na stacji czekali na nas Remus i Dora oraz pan Weasley.

- Cześć - powiedziałam

- Hej - odpowiedziała Nimfadora i mnie przytuliła

- Nowy wygląd? - zapytałam, chodź znałam odpowiedź

- Niestety tak. Mi też się nie za bardzo podoba - drugie zdanie Remus powiedział mi szeptem

- Idziemy do domu? - zapytał Ron

- Proszę - dodał Harry

- Jasne - powiedział Artur, po czym deportowaliśmy się do Nory. - Jesteśmy! - krzyknął mężczyzna, a po chwili w salonie zjawiła się Molly

- Część.. Amelia, Hermiona, Harry. Ale zmizerniałeś... - przytuliła naszą trójkę - I Monny, ale jest już duża

- Tak, sześć miesięcy, to całkiem sporo - zaśmiałam się

- A z własną rodziną - zaczął Fred

- Już się nie przywitasz - dokończył George

- Oj no już - powiedziała i wszystkich po kolei wyściskała...

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro