Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Teraz Już Nie Będzie Tak Samo

Czas mijał dość szybko, nim się obejrzałam był już początek czerwca, a wraz z nim sumy. Mam nadzieję że pójdą mi dobrze, niby się uczyłam, ale nigdy nie wiadomo. Dzisiaj jest trzeci czerwca. Do sumów zostało jeszcze kilka dni. Obudziłam się, a raczej Monny mnie dzisiaj obudziła dość wcześnie. Jest 5.00 rano. Muszę do niej wstać, ale nie mam jak, bo Fred mnie trzyma.

- Fred! - nic - Weasley! - nadal nic - Rudzielcu! - krzyknęłam, a ten nadal śpi. - Frediee... - wciąż śpi. Pocałowałam chłopaka, a gdy zabrakło mi tlenu odkleiłam się od niego

- Chcesz mnie udusić?! - zapytał jednocześnie robiąc głębokie wdechy

- Obudzić.. Nie udusić. To różnica. A teraz mnie puść, bo Monny się denerwuje - powiedziałam podirytowana

- Jak się czujesz? - zapytał chłopak

- Dobrze... Czemu pytasz?

- Nie wiem... Ostatnio coraz częściej masz te sny... - powiedział przeciągając ostatnie słowo.

- Ej.. Spokojnie. Jak coś będzie nie tak to ci powiem... - odpowiedziałam - Mogę już wstać?

- Od kilku minut cie nie trzymam - zaśmiał się

- Jak to?! Ty tak serio?... - powiedziałam zrezygnowana i wstałam. - A tak w ogóle, to czemu spałeś tutaj, a nie u siebie?

- George strasznie chrapię... Spać się nie da. - powiedział Fred

- Aha... Okej - dodałam ze śmiechem, biorąc Monny na ręce. - Przyniesiesz coś z kuchni do jedzenia dla niej?

- Jasne... - odezwał się i wyszedł z dormitorium. - Iii... Poszedł w piżamach...

- Która godzina...? - zapytał dziewczęcy głos

- Oj... Przepraszam. Obudziliśmy cie? - zapytałam odwracając wzrok w stronę z której dochodził głos

- Tak. - powiedziała Ginny

- Możesz jeszcze spać.. Dopiero piąta trzydzieści. - odpowiedziałam na wcześniejsze pytanie

- Okej.. - dodała dziewczyna, po czym przekręciła się na drugi bok i poszła dalej spać. Ja razem z Monny podeszłam do szafy i zaczęłam wybierać ubrania. Zanim zdążyłam coś wybrać, ktoś wszedł do dormitorium. Odwróciłam głowę i zobaczyłam Angelinę, nie spodziewałam się jej tutaj.

- Możemy porozmawiać? - zapytała

- Porozmawiać czy po wrzeszczeć? - zapytałam jednocześnie spokojna, jak i zmieszana jej obecnością

- Porozmawiać.. - odpowiedziała dziewczyna

- Siadaj.. - wskazałam na łóżku

- Słuchaj ja wiem, że to co Ci zrobiłam było złe... Ale.... Ale chce to naprawić. Byłam chyba poprostu zazdrosna o Freda.. Co już mi przeszło.. - zaczęła swój prawdopodobnie długi monolog.

- Zazdrosna?! Wcisnęłaś mu Amortencje! Całowałaś się z Georgem, bo myślałaś, że to Fred! Po czym mówisz mi że całowałaś się z Fredem! - krzyczałam

- To był George? - zapytała, jednocześnie mi przerywając

- No.. Tak, a co? - zapytałam

- Nie nic... Dobrze całuję... - powiedziała, a ja się zaśmiałam

- To idź mu to powiedz.. - powiedziałam cały czas się śmiejąc

- Zgoda? - zapytała

- Zgoda... - odpowiedziałam i przytuliłam dziewczynę. Do dormitorium wszedł Fred, spojrzał na nas pytającym wzrokiem, a ja pokazałam mu żeby był cicho. - To mów... Kto ci się podoba?

- Umm.. Tak jak mi teraz powiedziałaś, że to był George... To chyba w nim... - odezwała się

- Serio? - zapytał młodszy bliźniak, który właśnie wszedł do dormitorium.

- To George, prawda? - zapytała dziewczyna, a ja kiwnęłam głową. Angelina się odwróciła, a na twarzach bliźniaków pojawiły się uśmiechy - To ja już może pójdę.. - dodała i wyszła z dormitorium. George cały czas stał jak spetryfikowany, jednak miał na twarzy uśmiech

- Idź za nią! - krzyknęłam równocześnie z Fredem. Chłopak się nie odezwał tylko wyszedł.

- Zakochał się... - odezwałam się - Georgiee sie zakochał...!

- W kim? - zapytały równocześnie dziewczyny, które najwyraźniej już nie śpią

- W Angelinie.. - odpowiedziałam

- Co?! - krzyknęły - W tej walniętej Angelinie?! - dodała Ginny

- Ej.. Spokojnie. Już nie takiej walniętej... Pogodziłyśmy się - dodałam z uśmiechem

- To świetnie. - powiedział Fred, biorąc ode mnie Monny - Idź się ubrać - dodał, a ja wzięłam ciuchy i poszłam do łazienki.

- AA! - krzyknęłam ze strachu. - Fred!

- Co tam? - zapytał otwierając drzwi

- Co w naszej łazience robi pies?! - zapytałam zdenerwowana. Chłopak wszedł do łazienki i dopiero zobaczył psa  wyglądającego jak  ponurak.

- A to nie Syriusz? - zapytał chłopak

- Co? Dlaczego to miałby być....? - Nie dokończyłam bo spojrzałam na psa - Syriusz?! - krzyknęłam, a ten zmienił się spowrotem w człowieka - Co ty tu robisz?

- Nudziło mi się w domu... Po za tym, nie wiem czy wiesz... Ale... Po śmierci mnie uniewinnili - powiedział mężczyzna

- Żartujesz? - zapytałam, a ten zaprzeczył pokręcęniem głowy - To świetnie... A gdzie będę mieszkać gdy skończy się ten rok szkolny?

- Możesz zostać w Norze... - odpowiedział

- Jasne... A teraz idź już do domu..

- Dobra, dobra... Już idę - dodał i się aportował. Przebrałam się i wyszłam z łazienki, a w pokoju siedzieli wszyscy, czyli Ginny, Hermiona, Fred i George. Wzięłam na ręce Monny która siedziała na podłodze.

- Wszystkiego najlepszego!! - krzyknęli wszyscy na raz. Fred odwrócił się na chwilę, gdy wrócił do normalnej postawy, w rękach miał tort. - Z okazji siedemnastych i pierwszych urodzin. - dodał Fred i podszedł do mnie. Odłożył tort, po czym mnie namiętnie pocałował..

- Ma....ma.... - wymamrotała Monny

- Merlinie.. Powiedziała pierwsze słowo... - krzyknęłam podekscytowana

- Słyszałem.. - zaśmiał się Fred

Pov Klaudia

- Klaudia... Muszę Ci coś powiedzieć - powiedział Draco. Siedzimy właśnie w dormitorium, jest jeszcze wcześnie, bo pierwszą lekcje mamy na 9.30.

- No co? - zapytałam, biorąc na ręce Lucy

- Mam misję.. Od Sama-Wiesz-Kogo. Ja musze... Muszę... Muszę zabić... Dumbledore'a - powiedział, a mnie zamurowało - Jesteś zła?

- Zszokowana... Wiem, że nie masz wyboru.. Inaczej ON zabije cię.. - dodałam i pocałowałam chłopaka.. - Kiedy?

- Trzydziesty czerwca... - odpowiedział.

- Masz jeszcze trochę czasu......

Dzisiaj jest trzydziesty czerwca. Martwię się o Draco.. Amelia mówiła, że Harry razem z Dumbledore'm gdzieś poszli. Może ich nie będzie... Mylę się. Weszłam na wieże astronomiczną, bo szukam Draco. Jest tu, stoi przed nim..

- Pozwól sobie pomóc Draconie... - mówi Dumbledore

- Nie rozumiesz! Mi nie da się pomóc.. - Draco odsłonił rękaw, jednocześnie ukazując Mroczny Znak - Jeśli ciebie nie zabije..! To on zabije mnie..! - mówił przez płacz

- Ułatwię ci to.... - co Dumbledore ma na myśli mówiąc te słowa

- Expeliarmus - powiedział Draco z różdżke dyrektora odrzuciło kilka metrów dalej, od niego. Chłopak cały czas się waha, na wieżę wbiegł Snape. Popchnął Draco, a sam stanął na jego miejscu.

- Severusie.... - wyszeptał Dumbledore.....

- Avada Kedavra! - wymamrotał Snape, a Albus spadł za barierkę... Popłakałam się. Jak on mógł! Dumbledore mu wierzył, a on go zdradził. Zabił go!

Pov Amelia

Siedzę z bliźniakami w dormitorium, gdy nagle wpada do niego Klaudia. Miała całe zapłakane oczy

- Dumbledore... Nie żyje.. - rozpłakałam się, a Fred mnie przytulił - Snape go zabił.. - pobiegliśmy na miejsce gdzie jest  dyrektor Hogwartu. Harry i Ginny siedzą przy nim, po chwili każdy zaczął unosić różdżke do góry, to samo zrobiłam ja, bliźniacy i Klaudia. Ledwo trzymam Monny na rękach, płacze, dłonie mi się trzęsą  ogólnie jestem roztrzęsiona.

- Teraz już nie będzie tak samo... - dodałam cicho - Fred, to się spełniło.. - powiedziałam, a chłopak rozumiejąc o co mi chodzi objął mnie ramieniem i przytulił.

°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°

Hejka...

Ja powiem tyle..

Ledwo powstrzymywałam się od płaczu pisząc ten rozdział, jednak mam nadzieję się że się spodoba

Swoje opinie możecie wyrażać w komentarzach.. 😊

Bay 💛

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro