Teraz Już Nie Będzie Tak Samo
Czas mijał dość szybko, nim się obejrzałam był już początek czerwca, a wraz z nim sumy. Mam nadzieję że pójdą mi dobrze, niby się uczyłam, ale nigdy nie wiadomo. Dzisiaj jest trzeci czerwca. Do sumów zostało jeszcze kilka dni. Obudziłam się, a raczej Monny mnie dzisiaj obudziła dość wcześnie. Jest 5.00 rano. Muszę do niej wstać, ale nie mam jak, bo Fred mnie trzyma.
- Fred! - nic - Weasley! - nadal nic - Rudzielcu! - krzyknęłam, a ten nadal śpi. - Frediee... - wciąż śpi. Pocałowałam chłopaka, a gdy zabrakło mi tlenu odkleiłam się od niego
- Chcesz mnie udusić?! - zapytał jednocześnie robiąc głębokie wdechy
- Obudzić.. Nie udusić. To różnica. A teraz mnie puść, bo Monny się denerwuje - powiedziałam podirytowana
- Jak się czujesz? - zapytał chłopak
- Dobrze... Czemu pytasz?
- Nie wiem... Ostatnio coraz częściej masz te sny... - powiedział przeciągając ostatnie słowo.
- Ej.. Spokojnie. Jak coś będzie nie tak to ci powiem... - odpowiedziałam - Mogę już wstać?
- Od kilku minut cie nie trzymam - zaśmiał się
- Jak to?! Ty tak serio?... - powiedziałam zrezygnowana i wstałam. - A tak w ogóle, to czemu spałeś tutaj, a nie u siebie?
- George strasznie chrapię... Spać się nie da. - powiedział Fred
- Aha... Okej - dodałam ze śmiechem, biorąc Monny na ręce. - Przyniesiesz coś z kuchni do jedzenia dla niej?
- Jasne... - odezwał się i wyszedł z dormitorium. - Iii... Poszedł w piżamach...
- Która godzina...? - zapytał dziewczęcy głos
- Oj... Przepraszam. Obudziliśmy cie? - zapytałam odwracając wzrok w stronę z której dochodził głos
- Tak. - powiedziała Ginny
- Możesz jeszcze spać.. Dopiero piąta trzydzieści. - odpowiedziałam na wcześniejsze pytanie
- Okej.. - dodała dziewczyna, po czym przekręciła się na drugi bok i poszła dalej spać. Ja razem z Monny podeszłam do szafy i zaczęłam wybierać ubrania. Zanim zdążyłam coś wybrać, ktoś wszedł do dormitorium. Odwróciłam głowę i zobaczyłam Angelinę, nie spodziewałam się jej tutaj.
- Możemy porozmawiać? - zapytała
- Porozmawiać czy po wrzeszczeć? - zapytałam jednocześnie spokojna, jak i zmieszana jej obecnością
- Porozmawiać.. - odpowiedziała dziewczyna
- Siadaj.. - wskazałam na łóżku
- Słuchaj ja wiem, że to co Ci zrobiłam było złe... Ale.... Ale chce to naprawić. Byłam chyba poprostu zazdrosna o Freda.. Co już mi przeszło.. - zaczęła swój prawdopodobnie długi monolog.
- Zazdrosna?! Wcisnęłaś mu Amortencje! Całowałaś się z Georgem, bo myślałaś, że to Fred! Po czym mówisz mi że całowałaś się z Fredem! - krzyczałam
- To był George? - zapytała, jednocześnie mi przerywając
- No.. Tak, a co? - zapytałam
- Nie nic... Dobrze całuję... - powiedziała, a ja się zaśmiałam
- To idź mu to powiedz.. - powiedziałam cały czas się śmiejąc
- Zgoda? - zapytała
- Zgoda... - odpowiedziałam i przytuliłam dziewczynę. Do dormitorium wszedł Fred, spojrzał na nas pytającym wzrokiem, a ja pokazałam mu żeby był cicho. - To mów... Kto ci się podoba?
- Umm.. Tak jak mi teraz powiedziałaś, że to był George... To chyba w nim... - odezwała się
- Serio? - zapytał młodszy bliźniak, który właśnie wszedł do dormitorium.
- To George, prawda? - zapytała dziewczyna, a ja kiwnęłam głową. Angelina się odwróciła, a na twarzach bliźniaków pojawiły się uśmiechy - To ja już może pójdę.. - dodała i wyszła z dormitorium. George cały czas stał jak spetryfikowany, jednak miał na twarzy uśmiech
- Idź za nią! - krzyknęłam równocześnie z Fredem. Chłopak się nie odezwał tylko wyszedł.
- Zakochał się... - odezwałam się - Georgiee sie zakochał...!
- W kim? - zapytały równocześnie dziewczyny, które najwyraźniej już nie śpią
- W Angelinie.. - odpowiedziałam
- Co?! - krzyknęły - W tej walniętej Angelinie?! - dodała Ginny
- Ej.. Spokojnie. Już nie takiej walniętej... Pogodziłyśmy się - dodałam z uśmiechem
- To świetnie. - powiedział Fred, biorąc ode mnie Monny - Idź się ubrać - dodał, a ja wzięłam ciuchy i poszłam do łazienki.
- AA! - krzyknęłam ze strachu. - Fred!
- Co tam? - zapytał otwierając drzwi
- Co w naszej łazience robi pies?! - zapytałam zdenerwowana. Chłopak wszedł do łazienki i dopiero zobaczył psa wyglądającego jak ponurak.
- A to nie Syriusz? - zapytał chłopak
- Co? Dlaczego to miałby być....? - Nie dokończyłam bo spojrzałam na psa - Syriusz?! - krzyknęłam, a ten zmienił się spowrotem w człowieka - Co ty tu robisz?
- Nudziło mi się w domu... Po za tym, nie wiem czy wiesz... Ale... Po śmierci mnie uniewinnili - powiedział mężczyzna
- Żartujesz? - zapytałam, a ten zaprzeczył pokręcęniem głowy - To świetnie... A gdzie będę mieszkać gdy skończy się ten rok szkolny?
- Możesz zostać w Norze... - odpowiedział
- Jasne... A teraz idź już do domu..
- Dobra, dobra... Już idę - dodał i się aportował. Przebrałam się i wyszłam z łazienki, a w pokoju siedzieli wszyscy, czyli Ginny, Hermiona, Fred i George. Wzięłam na ręce Monny która siedziała na podłodze.
- Wszystkiego najlepszego!! - krzyknęli wszyscy na raz. Fred odwrócił się na chwilę, gdy wrócił do normalnej postawy, w rękach miał tort. - Z okazji siedemnastych i pierwszych urodzin. - dodał Fred i podszedł do mnie. Odłożył tort, po czym mnie namiętnie pocałował..
- Ma....ma.... - wymamrotała Monny
- Merlinie.. Powiedziała pierwsze słowo... - krzyknęłam podekscytowana
- Słyszałem.. - zaśmiał się Fred
Pov Klaudia
- Klaudia... Muszę Ci coś powiedzieć - powiedział Draco. Siedzimy właśnie w dormitorium, jest jeszcze wcześnie, bo pierwszą lekcje mamy na 9.30.
- No co? - zapytałam, biorąc na ręce Lucy
- Mam misję.. Od Sama-Wiesz-Kogo. Ja musze... Muszę... Muszę zabić... Dumbledore'a - powiedział, a mnie zamurowało - Jesteś zła?
- Zszokowana... Wiem, że nie masz wyboru.. Inaczej ON zabije cię.. - dodałam i pocałowałam chłopaka.. - Kiedy?
- Trzydziesty czerwca... - odpowiedział.
- Masz jeszcze trochę czasu......
Dzisiaj jest trzydziesty czerwca. Martwię się o Draco.. Amelia mówiła, że Harry razem z Dumbledore'm gdzieś poszli. Może ich nie będzie... Mylę się. Weszłam na wieże astronomiczną, bo szukam Draco. Jest tu, stoi przed nim..
- Pozwól sobie pomóc Draconie... - mówi Dumbledore
- Nie rozumiesz! Mi nie da się pomóc.. - Draco odsłonił rękaw, jednocześnie ukazując Mroczny Znak - Jeśli ciebie nie zabije..! To on zabije mnie..! - mówił przez płacz
- Ułatwię ci to.... - co Dumbledore ma na myśli mówiąc te słowa
- Expeliarmus - powiedział Draco z różdżke dyrektora odrzuciło kilka metrów dalej, od niego. Chłopak cały czas się waha, na wieżę wbiegł Snape. Popchnął Draco, a sam stanął na jego miejscu.
- Severusie.... - wyszeptał Dumbledore.....
- Avada Kedavra! - wymamrotał Snape, a Albus spadł za barierkę... Popłakałam się. Jak on mógł! Dumbledore mu wierzył, a on go zdradził. Zabił go!
Pov Amelia
Siedzę z bliźniakami w dormitorium, gdy nagle wpada do niego Klaudia. Miała całe zapłakane oczy
- Dumbledore... Nie żyje.. - rozpłakałam się, a Fred mnie przytulił - Snape go zabił.. - pobiegliśmy na miejsce gdzie jest dyrektor Hogwartu. Harry i Ginny siedzą przy nim, po chwili każdy zaczął unosić różdżke do góry, to samo zrobiłam ja, bliźniacy i Klaudia. Ledwo trzymam Monny na rękach, płacze, dłonie mi się trzęsą ogólnie jestem roztrzęsiona.
- Teraz już nie będzie tak samo... - dodałam cicho - Fred, to się spełniło.. - powiedziałam, a chłopak rozumiejąc o co mi chodzi objął mnie ramieniem i przytulił.
°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°
Hejka...
Ja powiem tyle..
Ledwo powstrzymywałam się od płaczu pisząc ten rozdział, jednak mam nadzieję się że się spodoba
Swoje opinie możecie wyrażać w komentarzach.. 😊
Bay 💛
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro