Tajemnicze Sny
Obudziliśmy się rano dość wcześnie. Monny tej nocy co kilka godzin się budziła, ale ja i tak spałam tylko kilka godzin. Zasnęliśmy o 22.00, a ja spałam tylko do 24.00. W sumie mogłabym jeszcze iść spać, bo jest 4.00 rano.
- Napewno nie chcesz się przespać? - zapytał Fred, gdy skończyłam karmić małą
- Fred... Znowu będzie mi się to śniło, ja tak nie chce żyć.. - wtuliłam się w chłopaka
- Spokojnie... Wszystko jest dobrze. Tak? - uspokajał mnie chłopak
- Yhmm... - wymruczałam
- Hej.. Coś jest nie tak? - zapytał Fred
- A co jak to nie są sny? - zapytałam
- Widziałaś wszystkich? Stali przed domem tak? - powiedział pewny siebie chłopak
- Tak.
- To nie masz się o co martwić.. - powiedział i i namiętnie mnie pocałował. Wymruczałam coś w jego wargi.
- Jeszcze w innym śnie... Widziałam śmierciożerców, Draco, Snape'a i Dumbledore'a. - zaczęłam
- Słucham... - znowu się w niego wtuliłam
- Draco rozbroił Dumbledore'a, a Snape go... Zabił. - powiedziałam ze łzami w oczach
- Nie płacz... Nie jesteś pewna czy to się wydarzy.. - powiedział, a ja się od niego lekko odsunęłam
- Boję się... Boję się, że to naprawdę się stanie - mówiłam przez płacz
- Ojej... Chodź tu do mnie.. - powiedział ze współczuciem i wyciągnął do mnie ręce. Ja złapałam dłonie chłopaka, a ten nagle mnie do siebie przyciągnął i pocałował
- Takie pocieszenia mi się podobają. - powiedziałam ze śmiechem, gdy się od siebie oderwaliśmy
- Z uśmiechem Ci dużo ładniej...
- A bez uśmiechu nie? - zapytałam, a moje włosy zrobiły się lekko czerwone
- Bez uśmiechu wyglądasz jak smutna kaczuszka... - powiedział ze śmiechem
- Taka? - zapytałam, a na mojej twarzy pojawił się kaczy dziubek.
- Taka... - powiedział i mnie przytulił
- Chodźcie na śniadanie!! - krzyknęła prawdopodobnie Andromeda z kuchni
- Śniadanie tak szybko?.. Która godzina? - spojrzałam na zegarek, który właśnie wybił 8.00. - Merlinie.. Już ósma.. Jak ten czas szybko leci. - powiedziałam i wstałam z łóżka. Po śniadaniu wróciliśmy, do Nory.
***
Reszta wakacji minęła nam spokojnie. Listy przyszły tego samego dnia co zwykle, a potem pojechaliśmy na stację King's Cross.
- Jakoś nadal nie jestem przekonany żebyś jechała... - mówił Fred
- Daj już spokój, jadę i koniec. - odpowiedziałam
- Dobra, chodźcie - powiedział George, po czym przeszliśmy przez mur. Monny na szczęście na razie spała, ale wydaje mi się że obudzi się w pociągu. Weszliśmy do wolnego przedziału. Po chwili dosiedli się do nas przyjaciele.
- Cześć.. - powiedział Harry
- Hej - odpowiedziała cała nasza trójka na raz
- Jak wam minęły wakacje? - zapytała Ginny
- Ginny, nie widzieliśmy się.. Parę godzin. Przecież całe wakacje spędziliśmy pod jednym dachem. - powiedziałam z uśmiechem
- Z Hermioną się jeszcze nie widzieliście za bardzo.. - powiedziała
- Ach.. Tak. Hermiona jak ci minęły wakacje? - zapytałam
- Nawet fajnie... A tobie? - zapytała dziewczyna
- Jak widać - wskazałam wzrokiem na Monny - Dość ciekawie.
- Jest przepiękna - odpowiedziała z uśmiechem Hermiona
Podróż minęła nam dość spokojnie, no może oprócz tego że jak wyszliśmy z pociągu to wszyscy się na nas patrzyli. Gdy poszliśmy do Wielkiej Sali, czekały już tam na nas różne potrawy, ale zanim je zjedliśmy Dumbledore wygłosił swoją mowę, a tiara kazała jednoczyć się w pobliżu zagrożenia. Szczerze mówiąc, ta przemowa i tak mi dużo nie wniosła, bo po kolacji razem z Fredem, musimy iść do gabinetu McGonagall.
- Jak myślisz czego od nas chce? - zapytałam Freda, równocześnie nakładając sobie kolejnego tosta.
- Nie jestem pewny... - powiedział, a raczej wymamrotał, bo jednocześnie jadł
- Mogłeś najpierw przełknąć. - powiedziałam
- Nie ucz mnie manier.. - zaśmiałam się
- Nie muszę, nie powiedziałam, że nie masz manier. Ty je masz tylko rzadko stosujesz - powiedziałam ze śmiechem
- Idziemy do McGonagall czy nie? - zapytał
- Jasne, chodź... - powiedziałam, ale spojrzałam jeszcze na stół nauczycielski, gdzie zostało tylko parę osób.
- Możemy iść... - powiedział Fred, a ja kiwnęłam głową. Chłopak złapał mnie za rękę, po czym wyszliśmy z sali.
Zapukaliśmy do drzwi, a gdy usłyszeliśmy odpowiedź, otworzyliśmy je.
- Dobry wieczór... - powiedziałam jednocześnie z Fredem
- Dobry wieczór - odpowiedziała Minerwa
- O czym chciała nas pani poinformować? - zapytałam i spojrzałam na Monny, która na szczęście jeszcze śpi
- Pierwsza sprawa jest taka, że w waszym przypadku i jeszcze jednej osoby, którą zaraz sobie wybierzecie, wszystkie lekcje na które nie przyjdziecie będą usprawiedliwione i nie będą się zaliczać do ocen. Kogo wybieracie? Najlepiej by było gdyby była to osoba z Gryffindor'u. - powiedziała kobieta. Spojrzałam na Freda, a ten tylko kiwnął głową
- George - odpowiedziałam bez wahania
- Bliźniak? - pytanie skierowała do Freda
- Tak. - odpowiedział szybko
- Dobrze... A druga sprawa jest to to, że wasza dwójka i...
- Monny - powiedziałam
- I Monny, będziecie mieli własne dormitorium. Wszystkie mebelki i potrzebne rzeczy oraz wasze kufry już tam są. - powiedziała kobieta - Możecie iść
- Dziękujemy... Dobranoc. - odpowiedziałam i wyszliśmy
°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°
Hejka...
Jest kolejny rozdział
Przepraszam za lekką nieobecność, ale miałam dużo sprawdzianów w szkole.
Możecie zostawiać gwiazki i komentarze oraz zapraszam do Klaudisia0912 i na jej WSZYSTKIE książki. 😊
Do następnego ❤️❤️
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro