Spełniony Sen
Pov Amelia
Przyszedł czas na przyjęcie dla Rona i Hermiony. Od rana wszyscy biegają w tą i z powrotem, a pracy nie ubywa. Molly chce żeby wszystko było idealnie.
- Napewno jest dobrze? - zapytała lekko poddenerwowana kobieta
- Mamo, ile razy mam Ci powtarzać, jest świetnie - wrócił się Fred
- Poza tym, przecież to tylko z najbliższymi. Nikt nie będzie się czepiał - dodał George
- Oni zawsze tak za tobą chodzą? - zapytała mnie Molly
- Powiem tyle: Jestem z Fredem, to mam w pakiecie George'a i Lee. - zaśmiałam się
- Właśnie Lee przyjdzie? - zwróciła się do bliźniaków
- Nie, wyjechał gdzieś z rodziną - powiedział George
- Szkoda, to miły chłopak - uśmiechnęła się kobieta - Wracajcie do pracy
- Mamo, już wszytko gotowe. Jest 18.00. - powiedział Fred
- Jejku już. Zaraz będą Nim.. - wypowiedź przerwało jej pukanie do drzwi - To pewnie oni - dodała i podeszła do drzwi, po czym je otworzyła
- Dobry wieczór - odezwała się uśmiechnięta Dora
- Nie stójcie tak w progu, wchodźcie. Zapraszam - powiedziała szybko Molly i wskazała na salon, w którym siedziałam ja i bawiłam się z Monny.
- Cześć - powiedziała Tonks, która właśnie do mnie podeszła
- Hej - odpowiedziałam, i spojrzałam na kobietę. Trzymała w ręce jakąś kopertę, ale po chwili mi ją podała i usiadła obok mnie
- Co to? - zapytałam
- Otwórz - powiedziała, a ja zaczęłam otwierać kopertę. Wyciągnęłam kartkę i zaczęłam czytać jej zawartość.
- Chwila, chwila, chwila... Zapraszasz mnie na ślub?! Swój własny ślub? - pytałam niedowierzając
- Wiesz jakoś zawsze uważałam cie bardziej za córkę niż za siostrę, więc pomyślałam że może chciałabyś przyjść.. - zaczęła mówić, ale jej przerwałam
- Moge przyjść z Fredem? - zapytałam, jednocześnie przerywając kobiecie
- Oczywiście, chyba i tak będzie tam większość Weasley'ów. - dodała i wstała z podłogi
- Idę po Klaudię - powiedziałam i już chciałam wchodzić na górę, ale zobaczyłam że moja przyrodnia siostra wychodzi z pokoju - Już miałam po ciebie iść - dodałam, biorąc Monny na ręce
- Już idę - odpowiedziała i po chwili była obok mnie
- Amelia, list do ciebie! - krzyknął Artur
- Już idę - krzyknęłam i spojrzałam na Klaudię - Chcesz trochę posiedzieć z Monny?
- Mogę - powiedziała, a ja podałam jej dziecko i poszłam do Pana Weasley
- Od kogo? - zapytałam, biorąc list
- Od Luny Lovegood - odpowiedział mężczyzna
- Dziękuję - odpowiedziałam i spojrzałam na kopertę, jest zaadresowana do mnie i Freda - Fred! Chodź tu, Luna napisała!
- Nie drżyj się. Stoję metr od ciebie - powiedział chłopak i się uśmiechnął
- Oj, przepraszam. Nie widziałam cie - zakryłam usta dłonią
- Tak normalne. Nie zauważasz swojego własnego - tutaj na chwilę przerwał - Przypominam, narzeczonego
- Pamiętam - wyciągnęłam w górę dłoń na której był pierścionek zaręczynowy. - To jedyna biżuteria jaką noszę
- I jeszcze naszyjnik który dostałaś od nas rok temu - przypomniał Fred
- Tak, go też cały czas noszę - zaśmiałam się i pocałowałam chłopaka, a ten oddał pocałunek
- Ej, gołąbeczki! Może nie w miejscu publicznym?! - krzyknął George
- Zamknij się - odpowiedział mu Fred i machnął ręką, po czym znowu mnie pocałował. Jednak przerwał nam płacz Monny
- Przepraszam bardzo - powiedziałam i poszłam do Klaudii i wzięłam od niej dziewczynkę. Zaczęłam ją uspokajać, jednak to nic nie dawało. - Co jest? - zapytałam dalej kołysając dziecko w ramionach
- Może jest głodna? - zapytała Klaudia
- Karmiłam ją jakieś pół godziny temu. - odpowiedziałam - Oj no co jest kochanie...
- Tak? - odezwał się Fred
- Nie ty idioto. Do Monny mówię - zaśmiałam się
- A co się stało? - zapytał, podchodząc bliżej
- Nie chce się uspokoić - zaczęłam i dalej wpatrywałam się w coraz bardziej płaczące dziecko - Ona już ledwo oddycha
- Spokojnie - powiedział i wziął ode mnie Monny, po czym próbował ją uspokoić. Spojrzałam na Klaudię, którą wyraźnie coś trapi
- Coś się stało? - zapytałam
- Nic...
- Przecież widzę że coś się dzieje...
- Porozmawiamy poźniej okej? - powiedziała i poszła gdzieś
- Okej.... - powiedziałam i poszłam do Freda - I jak?
- I nic.. Cały czas to samo - powiedział chłopak, jednak cały czas wpatrywał się w dziecko
- Chodź z nią do pokoju, może jest śpiąca? - powiedziałam, a Fred tylko kiwnął głową, po czym poszliśmy do naszego pokoju. - Daj - dodałam wyciągając ręce w stronę Monny. Chłopak podał mi dziecko. Położyłam ją do kołyski, a następnie zaczęłam ją lekko bujać.
- Myślisz to tylko przez to że chce jej się spać? - zapytał Fred
- Nie mam pojęcia.. - powiedziałam, a w oczach zaczynają mi się zbierać łzy. Oparłam głowę na ramieniu chłopaka, a ten położył policzek na mojej. Po jakiejś pół godziny, dziewczynka w końcu zasnęła.
- W końcu.. - powiedziałam na resztkach sił i nim się obejrzałam zasnęłam.... Obudziło mnie szturchanie w ramię.
- Amelia wstawaj! Amelia, śmierciożercy, są tu - mówił chyba Fred
- Ile spałam? - zapytałam
- Teraz to nie ważne, chodź - powiedział biorąc Śpiącą Monny na ręce. Wzięłam swoją różdżke, po czym złapałam Freda za rękę i zeszliśmy na dół.
- Gdzie Harry? - zapytałam
- Pobiegł gdzieś za Bellatrix - powiedziała Molly. Staliśmy chwilę w ciszy gdy nagle dom stanął w płomieniach, szybko wyszliśmy na dwór i stanęliśmy przed budynkiem. Nie długo później dobiegli do nas Remus i Tonks, razem z Harrym, Ginny i panem Arturem. Nimfadora, gdy tylko mnie zobaczyła szybko do mnie podbiegła.
- Amelia! Nic ci nie jest? - zapytałam lekko drżącym głosem
- Nie... Wszytko dobrze. Klaudia? - spojrzałam na dziewczynę
- Wszystko dobrze.. - odpowiedziała. - Da się od ratować rzeczy?
- Rzeczy i dom tak. Gorzej będzie z jakimiś drobiazgami typu zdjęcia - odpowiedział jej Artur. Nagle sobie o czymś przypomniałam o razem z Monny na rękach wbiegłam do płonącego domu, a dokładniej do mojego pokoju, gdy już to znalazłam Fred się aportował, a potem szybko teleportował nas za dom.
- Czy ty do reszty zwariowałaś?!! - krzyknął oburzony Fred
- Żyją... - ledwo usłyszałam głos Molly z drugiej strony domu
- Życie ci nie miłe! Chciałaś się zabić, czy co?! - krzyczał nagle, a wzrok przerzucał to na mnie, to na Monny. - Po co ty tam w ogó....?! - przerwał krzyczenie, bo swój wzrok wbił w dziewczynkę - Co ona ma w ręce? - zapytał i wziął od niej przedmiot.
- Musiałam to wziąść, jakby się spaliło, to już by go nie było. - powiedziałam ze łzami w oczach
- Czemu nic nie powiedziałaś? - zaczął - Jedyna pamiątka? - dopytał, a na kiwnęłam głową i rozpłakałam się do reszty. Było to zdjęcie, moje z Syriuszem w poprzednie święta. Zrobiliśmy je już gdy się dowiedział że jestem w ciąży. Był wtedy bardzo szczęśliwy.
- To było po tym jak się dowiedział, że jestem w ciąży. Darł się na cały dom, a nawet się nie doczekał wnuczki - zaczęłam, jednak płacz nie dawał mi spokoju.
- Już dobrze... - powiedział i mnie przytulił. Gdy się od siebie odkleiliśmy, Nora była już prawie jak nowa...
°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°
Jeat nowy rozdział
Nie mam co pisać więc tylko zapraszam was do Klaudisia0912
Bay ❤️
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro