Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Spełniony Sen

Pov Amelia

Przyszedł czas na przyjęcie dla Rona i Hermiony. Od rana wszyscy biegają w tą i z powrotem, a pracy nie ubywa. Molly chce żeby wszystko było idealnie.

- Napewno jest dobrze? - zapytała lekko poddenerwowana kobieta

- Mamo, ile razy mam Ci powtarzać, jest świetnie - wrócił się Fred

- Poza tym, przecież to tylko z najbliższymi. Nikt nie będzie się czepiał - dodał George

- Oni zawsze tak za tobą chodzą? - zapytała mnie Molly

- Powiem tyle: Jestem z Fredem, to mam w pakiecie George'a i Lee. - zaśmiałam się

- Właśnie Lee przyjdzie? - zwróciła się do bliźniaków

- Nie, wyjechał gdzieś z rodziną - powiedział George

- Szkoda, to miły chłopak - uśmiechnęła się kobieta - Wracajcie do pracy

- Mamo, już wszytko gotowe. Jest 18.00. - powiedział Fred

- Jejku już. Zaraz będą Nim.. - wypowiedź przerwało jej pukanie do drzwi - To pewnie oni - dodała i podeszła do drzwi, po czym je otworzyła

- Dobry wieczór - odezwała się uśmiechnięta Dora

- Nie stójcie tak w progu, wchodźcie. Zapraszam - powiedziała szybko Molly i wskazała na salon, w którym siedziałam ja i bawiłam się z Monny.

- Cześć - powiedziała Tonks, która właśnie do mnie podeszła

- Hej - odpowiedziałam, i spojrzałam na kobietę. Trzymała w ręce jakąś kopertę, ale po chwili mi ją podała i usiadła obok mnie

- Co to? - zapytałam

- Otwórz - powiedziała, a ja zaczęłam otwierać kopertę. Wyciągnęłam kartkę i zaczęłam czytać jej zawartość.

- Chwila, chwila, chwila... Zapraszasz mnie na ślub?! Swój własny ślub? - pytałam niedowierzając

- Wiesz jakoś zawsze uważałam cie bardziej za córkę niż za siostrę, więc pomyślałam że może chciałabyś przyjść.. - zaczęła mówić, ale jej przerwałam

- Moge przyjść z Fredem? - zapytałam, jednocześnie przerywając kobiecie

- Oczywiście, chyba i tak będzie tam większość Weasley'ów. - dodała i wstała z podłogi

- Idę po Klaudię - powiedziałam i już chciałam wchodzić na górę, ale zobaczyłam że moja przyrodnia siostra wychodzi z pokoju - Już miałam po ciebie iść - dodałam, biorąc Monny na ręce

- Już idę - odpowiedziała i po chwili była obok mnie

- Amelia, list do ciebie! - krzyknął Artur

- Już idę - krzyknęłam i spojrzałam na Klaudię - Chcesz trochę posiedzieć z Monny?

- Mogę - powiedziała, a ja podałam jej dziecko i poszłam do Pana Weasley

- Od kogo? - zapytałam, biorąc list

- Od Luny Lovegood - odpowiedział mężczyzna

- Dziękuję - odpowiedziałam i spojrzałam na kopertę, jest zaadresowana do mnie i Freda - Fred! Chodź tu, Luna napisała!

- Nie drżyj się. Stoję metr od ciebie - powiedział chłopak i się uśmiechnął

- Oj, przepraszam. Nie widziałam cie - zakryłam usta dłonią

- Tak normalne. Nie zauważasz swojego własnego - tutaj na chwilę przerwał - Przypominam, narzeczonego

- Pamiętam - wyciągnęłam w górę dłoń na której był pierścionek zaręczynowy. - To jedyna biżuteria jaką noszę

- I jeszcze naszyjnik który dostałaś od nas rok temu - przypomniał Fred

- Tak, go też cały czas noszę - zaśmiałam się i pocałowałam chłopaka, a ten oddał pocałunek

- Ej, gołąbeczki! Może nie w miejscu publicznym?! - krzyknął George

- Zamknij się - odpowiedział mu Fred i machnął ręką, po czym znowu mnie pocałował. Jednak przerwał nam płacz Monny

- Przepraszam bardzo - powiedziałam i poszłam do Klaudii i wzięłam od niej dziewczynkę. Zaczęłam ją uspokajać, jednak to nic nie dawało. - Co jest? - zapytałam dalej kołysając dziecko w ramionach

- Może jest głodna? - zapytała Klaudia

- Karmiłam ją jakieś pół godziny temu. - odpowiedziałam - Oj no co jest kochanie...

- Tak? - odezwał się Fred

- Nie ty idioto. Do Monny mówię - zaśmiałam się

- A co się stało? - zapytał, podchodząc bliżej

- Nie chce się uspokoić - zaczęłam i dalej wpatrywałam się w coraz bardziej płaczące dziecko - Ona już ledwo oddycha

- Spokojnie - powiedział i wziął ode mnie Monny, po czym próbował ją uspokoić. Spojrzałam na Klaudię, którą wyraźnie coś trapi

- Coś się stało? - zapytałam

- Nic...

- Przecież widzę że coś się dzieje...

- Porozmawiamy poźniej okej? - powiedziała i poszła gdzieś

- Okej.... - powiedziałam i poszłam do Freda - I jak?

- I nic.. Cały czas to samo - powiedział chłopak, jednak cały czas wpatrywał się w dziecko

- Chodź z nią do pokoju, może jest śpiąca? - powiedziałam, a Fred tylko kiwnął głową, po czym poszliśmy do naszego pokoju. - Daj - dodałam wyciągając ręce w stronę Monny. Chłopak podał mi dziecko. Położyłam ją do kołyski, a następnie zaczęłam ją lekko bujać.

- Myślisz to tylko przez to że chce jej się spać? - zapytał Fred

- Nie mam pojęcia.. - powiedziałam, a w oczach zaczynają mi się zbierać łzy. Oparłam głowę na ramieniu chłopaka, a ten położył policzek na mojej. Po jakiejś pół godziny, dziewczynka w końcu zasnęła.

- W końcu.. - powiedziałam na resztkach sił i nim się obejrzałam zasnęłam.... Obudziło mnie szturchanie w ramię.

- Amelia wstawaj! Amelia, śmierciożercy, są tu - mówił chyba Fred

- Ile spałam? - zapytałam

- Teraz to nie ważne, chodź - powiedział biorąc Śpiącą Monny na ręce. Wzięłam swoją różdżke, po czym złapałam Freda za rękę i zeszliśmy na dół.

- Gdzie Harry? - zapytałam

- Pobiegł gdzieś za Bellatrix - powiedziała Molly. Staliśmy chwilę w ciszy gdy nagle dom stanął w płomieniach, szybko wyszliśmy na dwór i stanęliśmy przed budynkiem. Nie długo później dobiegli do nas Remus i Tonks, razem z Harrym, Ginny i panem Arturem. Nimfadora, gdy tylko mnie zobaczyła szybko do mnie podbiegła.

- Amelia! Nic ci nie jest? - zapytałam lekko drżącym głosem

- Nie... Wszytko dobrze. Klaudia? - spojrzałam na dziewczynę

- Wszystko dobrze.. - odpowiedziała. - Da się od ratować rzeczy?

- Rzeczy i dom tak. Gorzej będzie z jakimiś drobiazgami typu zdjęcia - odpowiedział jej Artur. Nagle sobie o czymś przypomniałam o razem z Monny na rękach wbiegłam do płonącego domu, a dokładniej do mojego pokoju, gdy już to znalazłam Fred się aportował, a potem szybko teleportował nas za dom.

- Czy ty do reszty zwariowałaś?!! - krzyknął oburzony Fred

- Żyją... - ledwo usłyszałam głos Molly z drugiej strony domu

- Życie ci nie miłe! Chciałaś się zabić, czy co?! - krzyczał nagle, a wzrok przerzucał to na mnie, to na Monny. - Po co ty tam w ogó....?! - przerwał krzyczenie, bo swój wzrok wbił w dziewczynkę - Co ona ma w ręce? - zapytał i wziął od niej przedmiot.

- Musiałam to wziąść, jakby się spaliło, to już by go nie było. - powiedziałam ze łzami w oczach

- Czemu nic nie powiedziałaś? - zaczął - Jedyna pamiątka? - dopytał, a na kiwnęłam głową i rozpłakałam się do reszty. Było to zdjęcie, moje z Syriuszem w poprzednie święta. Zrobiliśmy je już gdy się dowiedział że jestem w ciąży. Był wtedy bardzo szczęśliwy.

- To było po tym jak się dowiedział, że jestem w ciąży. Darł się na cały dom, a nawet się nie doczekał wnuczki - zaczęłam, jednak płacz nie dawał mi spokoju.

- Już dobrze... - powiedział i mnie przytulił. Gdy się od siebie odkleiliśmy, Nora była już prawie jak nowa...

°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°

Jeat nowy rozdział

Nie mam co pisać więc tylko  zapraszam was do Klaudisia0912

Bay ❤️

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro