Princess Doesn't Cry
Pov Amelia
Gdy tylko weszliśmy do Nory, od razu poszłam się położyć.
- No w końcu, ile można się nią zajmować - odezwał się George, gdy weszłam do pokoju
- Nie sprawiała problemów? - zapytałam
- Nie... Ale Ginny I Hermiona tu były, a gdy zobaczyły że ty z Fredem, jak one to powiedziały: Oni obowiązkowo muszę mieć podwójne łóżko. - zacytował chłopak - I zrobiły to - wskazał na miejsce gdzie wcześniej stały dwa łóżka. Podeszłam do łoża i położyłam rękę na jego framudze.
- Jest piękne - powiedziałam ledwo słyszalnie
- Jak tak ci się podoba, to może już się położysz.. - powiedział Fred, który właśnie wszedł do pokoju
- Trzeba najpierw położyć Monny. - odpowiedziałam
- Ja ją położę, jesteś wykończona. Z resztą sama się zgodziłaś, że jak tylko wrócimy to się położysz - przypomniał naszą wcześniejszą rozmowę
- Dobrze, ale chce chociaż wiedzieć kto był tą osobą podającą się za Klaudię? - pytanie zwróciłam do George'a.
- Podała się jako Astoria Greengrass. - odpowiedział, a ja pokiwałam głową
- A to nie ta co się przystawiała do Draco....? - zapytał mój chłopak
- Tak, to właśnie ta - odpowiedziałam
- Dobrze, to idź już spać - powiedział chłopak i pocałował mnie w czoło. Fred wziął ode mnie Monny. Chwyciłam w rękę piżame i poszłam do łazienki się przebrać. Gdy wyszłam zobaczyłam, że Fred usypia naszą córeczkę, a George już śpi.
- Nie chce spać - wyżalił się chłopak
- Daj - wyciągnęłam ręce w jego stronę, a ten podał mi dziewczynkę
- Co masz zamiar zrobić? - zapytał
- Położę ją obok siebie - odpowiedziałam, jednocześnie przebierając Monny
- Jasne - odezwał się i poszedł do łazienki, a po chwili wrócił. Ja położyłam dziecko na środku łóżka. Ja położyłam się od strony ściany, a chwilę później na przeciwko mnie położył się Fred. Kolejnych kilka dni minęło nam spokojnie, aż przyszedł czas na święta....
Obudziłam się rano, no wsumie to nie tak rano, bo o 10.00. Freda już nie było, tak samo jak Monny. George jeszcze spał, więc wzięłam ubrania i weszłam do łazienki. Zaczęłam się przebierać, gdy nagle ktoś zapukał do drzwi.
- Zajęte! - krzyknęłam
- To ja, Fred. - powiedział głos za drzwiami
- I tak zajęte - odpowiedziałam, lekko się śmiejąc i dokończyłam ubierajcie się. Wybrałam zwykłe jeansy z przetarciami na kolanach, a do tego beżowy, luźny sweter. Gdy wyszłam z łazienki, mój chłopak nadal stał przed drzwiami. - Co chciałeś?
- Mama woła na śniadanie - powiedział i się zaśmiał
- To jest takie ważne? - zapytałam bez uczuć
- Oj tam... Ładnie wyglądasz - powiedział, po czym namiętnie mnie pocałował.
- Dziękuję - odpowiedziałam, gdy się od siebie oderwaliśmy - A teraz chodź na śniadanie.. - dodałam, a ten zamiast pojść za mną deportował się. Ja szybko zeszłam na dół, razem z Monny.
- TO ŻE MOŻECIE UŻYWAĆ CZARÓW NIE ZNACZY, ŻE MUSICIE NIMI RZUCAĆ NA LEWO I PRAWO! - usłyszałam krzyk Molly i już wiedziałam o kogo chodzi.
- Molly ma rację - odezwałam się przechodząc obok trójki Weasley'ów.
- Skąd wiesz o co chodzi? - zapytał George
- Fred się deportował z naszego pokoju. I zdradził was śmiech - powiedziałam i sama się zaśmiałam - Kiedy przejdą Nimfadora i Remus? - zwróciłam się do Molly
- Powinni być około 16.00 - odpowiedziała mi kobieta
- Okej... - powiedziałam, po czym usiadłam przy stole. Nałożyłam sobie dwa tosty i zaczęłam je jeść. Jednak nie było mi dane zjeść w spokoju, bo Monny zaczęła się denerwować. Wzięłam tosta do buzi i wstałam od stołu. Zaczęłam chodzić w tą i spowrotem, żeby dziewczynka się uspokoiła... Dokończyłam jeść śniadanie i nakarmiłam Monny. Postanowiłam, że pójdę do Klaudii, bo od rana nie wychodzi z pokoju. Zobaczyłam ją leżącą na łóżku z podpuchniętymi oczami.
- Płakałaś? - zapytałam i podeszłam do jej łóżka
Pov Klaudia
- Nie... - skłamałam
- Przecież widzę.. - odpowiedziała - Co się stało?
- Martwię się o Draco. Nie odpisuje na listy - znowu zaczełam płakać
- Księżniczka nie płacze, a już napewno nie przez chłopaka z pięknymi oczami - powiedziała, a ja usiadłam na łóżku. Lekko się uśmiechnęłam
- Nie jestem księżniczką - odpowiedziałam
- Dla Draco jesteś - powiedział Amelia
- Dlaczego tak twierdzisz? - zapytałam
- Bo sam mi to powiedział - odpowiedziała z uśmiechem - A teraz przestań się denerwować. Nie długo będzie trzeba wszystkim powiedzieć - dodała patrząc na mój brzuch
- Nic mi nie mów... Na szczęście mdłości już minęły - powiedziałam
- Jeszcze trochę czasu i będziesz siedziała z taką kruszynką jak ja - odpowiedziała, a ja się uśmiechnęłam
- Taak... - odezwałam się, a łzy znowu poleciały mi z oczu
- Co jest? - zapytała dziewczyna.
- Draco powiedział, że to dobrze że jestem w ciąży, bo jak go zabraknie to będę miała dla kogo żyć. - powiedziałam szybko, a Amelia mnie przytuliła
- Nie przejmuj się nim.. Będzie dobrze - powiedziała
- Mam nadzieję - dodałam. Pogadałyśmy jeszcze chwilę, a przynajmniej tak się nam wydało bo po chwili pani Weasley zawołała nas na kolacje.
- Trochę się zasiedziałyśmy - zaśmiała się Amelia
- No trochę... - dodałam, gdy schodziłyśmy po schodach
- Och, dziewczynki już jesteście.. Miałam wcześniej zapytać, ale jakoś nie było okazji. Klaudia, dlaczego z nami mieszkasz? Nie żeby mi to przeszkadzało, poprostu pytam z ciekawości. - powiedziała kobieta
- Widzi pani... Tata Draco nie wie, że Narcyza mnie adoptowała, ani nie wie że jestem z Draco. To by go trochę wkurzyło, tym bardziej że.... Jestem w ciąży - powiedziałam szybko
- Ojejku, możesz zostać ile chcesz.. A tak tylko zapytam, w którym miesiącu? -zapytał Molly
- Połowa piątego - odpowiedziałam z uśmiechem
- Świetnie, a teraz na kolacje - powiedziała, a ja poszłam w stronę stały i usiadłam obok Amelii. Zaczęła się kolacja, a zaraz po niej przyszedł czas na prezenty. W sumie nie sądziłam, że cokolwiek dostanę. Jednak pod choinką było jedno nawet dość duże pudełko, zaadresowane dla mnie. Usiadłam na podłodze, a obok mnie Amelia wraz z Molly i Fredem, a jak Fred to i George. Zaczęłam rozpakowywać pudełko. Gdy je otworzyłam zobaczyłam kilka mniejszych opakowań.
- To ode mnie. Przypomniało mi się co dostałam rok temu od Georga, więc tobie zrobiłam coś podobnego - powiedziała Amelia, gdy otwierała swoje pudełko. Ona ma trochę więcej niż ja, bo ma chyba pięć.
- Od kogo to wszystko? - zapytałam
- Oj, to nie wszystko dla mnie. Większość jest dla niej - powiedziała wskazując na Monny, która siedzi na jej kolanach.
- A co dostałaś od George'a w zeszłym roku? - zapytałam
- Powinnam to gdzieś mieć. Napewno zabrałam to z Grimmauld. - zaczęła - Zaraz wracam - dodała, podając Monny Fredowi, po czym się deportowała. Chwilę później wróciła z jakimś pudełeczkiem w rękach
- Musiałaś się teleportować? - zapytała pani Weasley
- Jest szybciej - odpowiedziała Amelia ze śmiechem - Powinny być już dobre - zwróciła się do bliźniaków
- To przymierz - powiedział chyba Fred
- Mogę wiedzieć co? - zapytałam
- Butki dla Monny. George mi je dał i tak oto każdy tutaj zebrany dowiedział się wtedy że będę miała dziecko - zaśmiała się
- Syriusz darł się na pół Londynu, nie trudno było usłyszeć - zaśmiał się Remus
- Tak.. - odezwała się Nimfadora
- Otwieraj swoje dalej - powiedziała Amelia
- Co ja mam otwierać? Tu są same ciuszki dziecięce - powiedziałam, ale gdy doszło do mnie co powiedziałam, zakryłam usta dłonią. Tonks tylko zmarszczyła brwi i podeszła do mnie. Zajrzała do pudełka i się uśmiechnęła.
- Ja przepraszam bardzo, ale co to ma być? - zapytała Tonks wyciągając jakieś ubranka
- To ode mnie, dla Klaudii - powiedziała Amelia
- Ale, że... Chwila... - powiedziała, przeciągając ostatnie słowo
- Prosze cie, powiedz to. Bo ja się nie wysłowie - powiedziałam odchylając głowę do tyłu
- Nie wierzę... Jesteś w ciąży! Gratulacje - powiedziała Dora i mnie przytuliła
Reszta wieczoru minęła nam dość spokojnie, nie długo później wszyscy poszli spać
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro