Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Princess Doesn't Cry

Pov Amelia

Gdy tylko weszliśmy do Nory, od razu poszłam się położyć.

- No w końcu, ile można się nią zajmować - odezwał się George, gdy weszłam do pokoju

- Nie sprawiała problemów? - zapytałam

- Nie... Ale Ginny I Hermiona tu były, a gdy zobaczyły że ty z Fredem, jak one to powiedziały: Oni obowiązkowo muszę mieć podwójne łóżko. - zacytował chłopak - I zrobiły to - wskazał na miejsce gdzie wcześniej stały dwa łóżka. Podeszłam do łoża i położyłam rękę na jego framudze.

- Jest piękne - powiedziałam ledwo słyszalnie

- Jak tak ci się podoba, to może już się położysz.. - powiedział Fred, który właśnie wszedł do pokoju

- Trzeba najpierw położyć Monny. - odpowiedziałam

- Ja ją położę, jesteś wykończona. Z resztą sama się zgodziłaś, że jak tylko wrócimy to się położysz - przypomniał naszą wcześniejszą rozmowę

- Dobrze, ale chce chociaż wiedzieć kto był tą osobą podającą się za Klaudię? - pytanie zwróciłam do George'a.

- Podała się jako Astoria Greengrass. - odpowiedział, a ja pokiwałam głową

- A to nie ta co się przystawiała do Draco....? - zapytał mój chłopak

- Tak, to właśnie ta - odpowiedziałam

- Dobrze, to idź już spać - powiedział chłopak i pocałował mnie w czoło. Fred wziął ode mnie Monny. Chwyciłam w rękę piżame i poszłam do łazienki się przebrać. Gdy wyszłam zobaczyłam, że Fred usypia naszą córeczkę, a George już śpi.

- Nie chce spać - wyżalił się chłopak

- Daj - wyciągnęłam ręce w jego stronę, a ten podał mi dziewczynkę

- Co masz zamiar zrobić? - zapytał

- Położę ją obok siebie - odpowiedziałam, jednocześnie przebierając Monny

- Jasne - odezwał się i poszedł do łazienki, a po chwili wrócił. Ja położyłam dziecko na środku łóżka. Ja położyłam się od strony ściany, a chwilę później na przeciwko mnie położył się Fred. Kolejnych kilka dni minęło nam spokojnie, aż przyszedł czas na święta....

Obudziłam się rano, no wsumie to nie tak rano, bo o 10.00. Freda już nie było, tak samo jak Monny. George jeszcze spał, więc wzięłam ubrania i weszłam do łazienki. Zaczęłam się przebierać, gdy nagle ktoś zapukał do drzwi.

- Zajęte! - krzyknęłam

- To ja, Fred. - powiedział głos za drzwiami

- I tak zajęte - odpowiedziałam, lekko się śmiejąc i dokończyłam ubierajcie się. Wybrałam zwykłe jeansy z przetarciami na kolanach, a do tego beżowy, luźny sweter. Gdy wyszłam z łazienki, mój chłopak nadal stał przed drzwiami. - Co chciałeś?

- Mama woła na śniadanie - powiedział i się zaśmiał

- To jest takie ważne? - zapytałam bez uczuć

- Oj tam... Ładnie wyglądasz - powiedział, po czym namiętnie mnie pocałował.

- Dziękuję - odpowiedziałam, gdy się od siebie oderwaliśmy - A teraz chodź na śniadanie.. - dodałam, a ten zamiast pojść za mną deportował się. Ja szybko zeszłam na dół, razem z Monny.

- TO ŻE MOŻECIE UŻYWAĆ CZARÓW NIE ZNACZY, ŻE MUSICIE NIMI RZUCAĆ NA LEWO I PRAWO! - usłyszałam krzyk Molly i już wiedziałam o kogo chodzi.

- Molly ma rację - odezwałam się przechodząc obok trójki Weasley'ów.

- Skąd wiesz o co chodzi? - zapytał George

- Fred się deportował z naszego pokoju. I zdradził was śmiech - powiedziałam i sama się zaśmiałam - Kiedy przejdą Nimfadora i Remus? - zwróciłam się do Molly

- Powinni być około 16.00 - odpowiedziała mi kobieta

- Okej... - powiedziałam, po czym usiadłam przy stole. Nałożyłam sobie dwa tosty i zaczęłam je jeść. Jednak nie było mi dane zjeść w spokoju, bo Monny zaczęła się denerwować. Wzięłam tosta do buzi i wstałam od stołu. Zaczęłam chodzić w tą i spowrotem, żeby dziewczynka się uspokoiła... Dokończyłam jeść śniadanie i nakarmiłam Monny. Postanowiłam, że pójdę do Klaudii, bo od rana nie wychodzi z pokoju. Zobaczyłam ją leżącą na łóżku z podpuchniętymi oczami.

- Płakałaś? - zapytałam i podeszłam do jej łóżka

Pov Klaudia

- Nie... - skłamałam

- Przecież widzę.. - odpowiedziała - Co się stało?

- Martwię się o Draco. Nie odpisuje na listy - znowu zaczełam płakać

- Księżniczka nie płacze, a już napewno nie przez chłopaka z pięknymi oczami - powiedziała, a ja usiadłam na łóżku. Lekko się uśmiechnęłam

- Nie jestem księżniczką - odpowiedziałam

- Dla Draco jesteś - powiedział Amelia

- Dlaczego tak twierdzisz? - zapytałam

- Bo sam mi to powiedział - odpowiedziała z uśmiechem - A teraz przestań się denerwować. Nie długo będzie trzeba wszystkim powiedzieć - dodała patrząc na mój brzuch

- Nic mi nie mów... Na szczęście mdłości już minęły - powiedziałam

- Jeszcze trochę czasu i będziesz siedziała z taką kruszynką jak ja - odpowiedziała, a ja się uśmiechnęłam

- Taak... - odezwałam się, a łzy znowu poleciały mi z oczu

- Co jest? - zapytała dziewczyna.

- Draco powiedział, że to dobrze że jestem w ciąży, bo jak go zabraknie to będę miała dla kogo żyć. - powiedziałam szybko, a Amelia mnie przytuliła

- Nie przejmuj się nim.. Będzie dobrze - powiedziała

- Mam nadzieję - dodałam. Pogadałyśmy jeszcze chwilę, a przynajmniej tak się nam wydało bo po chwili pani Weasley zawołała nas na kolacje.

- Trochę się zasiedziałyśmy - zaśmiała się Amelia

- No trochę... - dodałam, gdy schodziłyśmy po schodach

- Och, dziewczynki już jesteście.. Miałam wcześniej zapytać, ale jakoś nie było okazji. Klaudia, dlaczego z nami mieszkasz? Nie żeby mi to przeszkadzało, poprostu pytam z ciekawości. - powiedziała kobieta

- Widzi pani... Tata Draco nie wie, że Narcyza mnie adoptowała, ani nie wie że jestem z Draco. To by go trochę wkurzyło, tym bardziej że.... Jestem w ciąży - powiedziałam szybko

- Ojejku, możesz zostać ile chcesz.. A tak tylko zapytam, w którym miesiącu? -zapytał Molly

- Połowa piątego - odpowiedziałam z uśmiechem

- Świetnie, a teraz na kolacje - powiedziała, a ja poszłam w stronę stały i usiadłam obok Amelii. Zaczęła się kolacja, a zaraz po niej przyszedł czas na prezenty. W sumie nie sądziłam, że cokolwiek dostanę. Jednak pod choinką było jedno nawet dość duże pudełko, zaadresowane dla mnie. Usiadłam na podłodze, a obok mnie Amelia wraz z Molly i Fredem, a jak Fred to i George. Zaczęłam rozpakowywać pudełko. Gdy je otworzyłam zobaczyłam kilka mniejszych opakowań.

- To ode mnie. Przypomniało mi się co dostałam rok temu od Georga, więc tobie zrobiłam coś podobnego - powiedziała Amelia, gdy otwierała swoje pudełko. Ona ma  trochę więcej niż ja, bo ma chyba pięć.

- Od kogo to wszystko? - zapytałam

- Oj, to nie wszystko dla mnie. Większość jest dla niej - powiedziała wskazując na Monny, która siedzi na jej kolanach.

- A co dostałaś od George'a w zeszłym roku? - zapytałam

- Powinnam to gdzieś mieć. Napewno zabrałam to z Grimmauld. - zaczęła - Zaraz wracam - dodała, podając Monny Fredowi, po czym się deportowała. Chwilę później wróciła z jakimś pudełeczkiem w rękach

- Musiałaś się teleportować? - zapytała pani Weasley

- Jest szybciej - odpowiedziała Amelia ze śmiechem - Powinny być już dobre - zwróciła się do bliźniaków

- To przymierz - powiedział chyba Fred

- Mogę wiedzieć co? - zapytałam

- Butki dla Monny. George mi je dał i tak oto każdy tutaj zebrany dowiedział się wtedy że będę miała dziecko - zaśmiała się

- Syriusz darł się na pół Londynu, nie trudno było usłyszeć - zaśmiał się Remus

- Tak.. - odezwała się Nimfadora

- Otwieraj swoje dalej - powiedziała Amelia

- Co ja mam otwierać? Tu są same ciuszki dziecięce - powiedziałam, ale gdy doszło do mnie co powiedziałam, zakryłam usta dłonią. Tonks tylko zmarszczyła brwi i podeszła do mnie. Zajrzała do pudełka i się uśmiechnęła.

- Ja przepraszam bardzo, ale co to ma być? - zapytała Tonks wyciągając jakieś ubranka

- To ode mnie, dla Klaudii - powiedziała Amelia

- Ale, że... Chwila... - powiedziała, przeciągając ostatnie słowo

- Prosze cie, powiedz to. Bo ja się nie wysłowie - powiedziałam odchylając głowę do tyłu

- Nie wierzę... Jesteś w ciąży! Gratulacje - powiedziała Dora i mnie przytuliła

Reszta wieczoru minęła nam dość spokojnie, nie długo później wszyscy poszli spać

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro