Prezent
Pov Amelia
Nim się obejrzałam nastał czas świąteczny. Jest dwudziesty czwarty grudnia, aktualnie wszyscy siedzimy w Norze. Nie wiemy co się dzieje z Harrym, Ronem i Hermioną. Nie wiemy nawet czy żyją. Lee założył stacje radiową, która nazywa się Potterwarta. Należe do niej ja, Fred, który podaje się jako Gladius, George, Remus jako Romulus i Kingsley jako Król.
- Amelia chodź na obiad! - krzyknęła Molly. Zeszłam na dół, gdzie o dziwo byli wszyscy członkowie Zakonu, a raczej tego co z niego pozostało. - Siadaj. Dzisiaj jest spagetti.
- Uu, okej. - odezwałam się i usiadłam pomiędzy Fredem, którym trzymał Monny, a Nimfadorą... Po obiedzie poszłam razem z Dorą i moją córką do pokoju.
- Dora.. - powiedziałam, a kobieta spojrzała na mnie - Pamiętasz jak kiedyś pytałaś mi się, jak to jest być w ciąży? - zapytałam
- Pamiętam., a co? - zapytała
- Teraz ja pytam cię o to samo. - odpowiedziałam
- O, em.... Dziwnie. Przynajmniej dla mnie. Jeszcze się z tym nie oswoiłam do końca. - powiedziała
- Jak to się nie oswoiłaś? To już początek piątego miesiąca. - powiedziałam
-No.. Niby tak. Ale jakoś tak, no nie wiem... - odpowiedziała
- Jasne. Spokojnie, ja przez większość czasu w ogóle w to nie wierzyłam. - odpowiedziałam. Po następnych kilku godzinach rozmowy, ogarnęłam się i poszłam na kolacje. Każdy złożył sobie życzenia, a następnie zasiedliśmy do stołu... Po kolacji wszyscy rozeszli się do swoich pokoju.. Rano, gdy się obudziłam, ku mojemu zdziwieniu leżało obok mnie kilka prezentów. Usiadłam na łóżku i wzięłam do rąk największy prezent. Dopiero teraz zauważyłam, że na połowie pudełek jest napisane "Dla Monny". Zaśmiałam się cicho pod nosem i otworzyłam pierwszy pakunek. W środku jest średniej wielkości pluszowy miś. W kolejnym prezencie, który też był dla dziewczynki, były dwa pluszaki przedstawiające dwa smoki: Długoróg Rumuński i Krótkopyski Szwedzki.
- To pewnie od Charlie'go. - powiedziałam sama do siebie..
Kolejne dwa pudełka i jeden pakunek były do mnie. Wzięłam pierwsze opakowanie, po czym je rozdarłam. Moim oczom ukazał się czerwony sweter z ciemno niebieską literką "A". Od razu wzięłam resztę ciuchów na dzisiaj i pobiegłam do łazienki. Przebrałam się i wróciłam do pokoju. Usiadłam z powrotem na łóżku. Wzięłam większe pudełko i je otworzyłam, w środku jest Niuchacz. Żywy Niuchasz. Szybko odłożyłam na bok pudełko i pochowałam wszystko co się świeci lub błyszczy. Wróciłam do pudełka, ale stworzonka już tam nie było.
- O cholera. - wymruczałam i wybiegłam z pokoju. Zbiegłam na dół, gdzie była tylko Molly, Fred, George i Dora. - Umm, jest mały problem.
- Jaki? - zapytali wszyscy na raz
- Zgubiłam Niuchacza. - powiedziałam szybko
- Co zrobiłaś?! - krzyknęli
- No odwróciłam się na chwilę, żeby schować jakieś świecidełka. A..a potem już go nie było. - odpowiedziałam. Wszyscy natychmiastowo zaczęli szukać. Po kilku godzinach w końcu go znalazłam. - Znalazłam! - krzyknęłam
- Gdzie był? - zapytał Fred
- Chyba, siedział cały czas na łóżku. - powiedziałam
- Nie otworzyłaś ostatniego prezentu. - powiedział mój mąż
- Jeszcze nie. A co? Od ciebie jest. - powiedziałam
- Tak.. - zaczął - Otwieraj. - dodał szybko. Podeszłam do łóżka i usiadłam. Wzięłam na kolana Niuchacza, a do rąk wzięłam pudełko. Otworzyłam je, a moim oczom ukazały się klucze. - Klucze?
- Chodź. - powiedział chłopak i nas teleportował.
- Dzięki. Teleportowałeś mnie z Niuchaczem. - powiedziałam - Gdzie jesteśmy?
- To - wskazał na ładny, średniej wielkości, jasno brązowy dom - Jest nasz dom. A ty trzymasz do niego klucze.
- Żartujesz?! - zapytałam i spojrzałam na zwierzątko, które o dziwo, jest spokojne - Mogę zobaczyć w środku?
- Jasne. - powiedział. Weszliśmy do środka, a ja zobaczyłam mały przedpokój z białymi ścianami. - Ogólnie to są dwa pokoje dziecięce, nasza sypialnia, salon, pokój gościnny, kuchnia, łazienka na górze i na dole oraz jadalnia.
- Fred.. To za dużo. - odezwałam się - I jeszcze jedno, gdzie jesteśmy?
- Kochanie... To jest NASZ dom. Własny dom. Chyba nie myślałaś że będziemy wiecznie mieszkać w mieszkaniu na pokątnej. Jesteśmy a Dolinie Godryka. - zaśmiał się chłopak
- Ale będę mogła tam przesiadywać jak będziesz w pracy? - zapytałam
- Oczywiście. A teraz chodź obejrzeć resztę domu. - powiedział i pociągnął mnie za sobą. Gdy zwiedziliśmy cały dom wróciliśmy od Nory. - Trzeba powiedzieć mamie że się wyprowadzamy, jeśli chcesz oczywiście...
- Fred, jesteśmy małżeństwem. Oczywiście że chce. - przerwałam chłopakowi - I tak, trzeba powiedzieć Molly - powiedziałam, a następnie weszliśmy do środka.
- Gdzie wyście byli?! Monny się denerwuje. - krzyknęła kobieta, gdy tylko przekroczyliśmy próg
- Pokazywałem Amelii nasz nowy dom. - powiedział Fred
- Jak to wasz nowy dom? - zapytała Molly
- No tak to, już nie długo będzie tutaj, o trzy osoby mniej. - odpowiedział chłopak
- Trzy osoby i jedno zwierzątko. - powiedziałam z uśmiechem
- Oj, ale będziecie nas odwiedzać?
- Tak - powiedziałam równocześnie z Fredem
- Gdzie Monny? - zapytałam
- Ginny i Tonks się z nią bawią. Są u Ginny w pokoju. - powiedziała
- Idę do nich. - powiedziałam i pocałowałam chłopaka w policzek, po czym poszłam do pokoju. - Hej..
- Oo, Hej. Gdzie byłaś? - zapytała Nimfadora
- Zobaczyć mój nowy dom.. - odpowiedziałam
- Wyprowadzasz się? - zapytała Ginny
- Tak. Ale będę was odwiedzać. - powiedziałam, dziewczyna kiwnęła głową - Jak się bawicie?
- Dobrze.., a co to? - zapytała dziewczyna
- Niuchacz. - odpowiedziałam
- Jaki słodki. Spokojniejszy niż inne.. - powiedziała
- Dużo spokojniejszy. Zazwyczaj zabierają wszystko co się świeci. - zaśmiałam się. Nie długo później wszyscy rozeszli się do swoich pokoi.
- Fred? Mamy coś w czym mógłby spać Niuchacz? - zapytałam
- Jedyne co mi przychodzi do głowy, to kołyska po Monny. - powiedział
- W sumie to może być... Od kilku miesięcy stoi tu nie używana. - powiedziałam - Tylko trzeba dać trochę słomy.. - dodałam. Gdy Fred już przyniósł słomę, położyłam Niuchacza do kołyski. Jest już późno więc sama poszłam do łazienki, ogarnęłam i przebrałam się w piżamę. Gdy wróciłam do pokoju Monny już spała, a Fred leżał w łóżku. Położyłam się obok niego, a po jakiś dziesięciu minutach zasnęłam wtulona w chłopaka.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro