Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Prezent

Pov Amelia

Nim się obejrzałam nastał czas świąteczny. Jest dwudziesty czwarty grudnia, aktualnie wszyscy siedzimy w Norze. Nie wiemy co się dzieje z Harrym, Ronem i Hermioną. Nie wiemy nawet czy żyją. Lee założył stacje radiową, która nazywa się Potterwarta. Należe do niej ja, Fred, który podaje się jako Gladius, George, Remus jako Romulus i Kingsley jako Król.

- Amelia chodź na obiad! - krzyknęła Molly. Zeszłam na dół, gdzie o dziwo byli wszyscy członkowie Zakonu, a raczej tego co z niego pozostało. - Siadaj. Dzisiaj jest spagetti.

- Uu, okej. - odezwałam się i usiadłam pomiędzy Fredem, którym trzymał Monny, a Nimfadorą... Po obiedzie poszłam razem z Dorą i moją córką do pokoju.

- Dora.. - powiedziałam, a kobieta spojrzała na mnie - Pamiętasz jak kiedyś pytałaś mi się, jak to jest być w ciąży? - zapytałam

- Pamiętam., a co? - zapytała

- Teraz ja pytam cię o to samo. - odpowiedziałam

- O, em.... Dziwnie. Przynajmniej dla mnie. Jeszcze się z tym nie oswoiłam do końca. - powiedziała

- Jak to się nie oswoiłaś? To już początek piątego miesiąca. - powiedziałam

-No.. Niby tak. Ale jakoś tak, no nie wiem... - odpowiedziała

- Jasne. Spokojnie, ja przez większość czasu w ogóle w to nie wierzyłam. - odpowiedziałam. Po następnych kilku godzinach rozmowy, ogarnęłam się i poszłam na kolacje. Każdy złożył sobie życzenia, a następnie zasiedliśmy do stołu... Po kolacji wszyscy rozeszli się do swoich pokoju.. Rano, gdy się obudziłam, ku mojemu zdziwieniu leżało obok mnie kilka prezentów. Usiadłam na łóżku i wzięłam do rąk największy prezent. Dopiero teraz zauważyłam, że na połowie pudełek jest napisane "Dla Monny". Zaśmiałam się cicho pod nosem i otworzyłam pierwszy pakunek. W środku jest średniej wielkości pluszowy miś. W kolejnym prezencie, który też był dla dziewczynki, były dwa pluszaki przedstawiające dwa smoki: Długoróg Rumuński i Krótkopyski Szwedzki.

- To pewnie od Charlie'go. - powiedziałam sama do siebie..

Kolejne dwa pudełka i jeden pakunek były do mnie. Wzięłam pierwsze opakowanie, po czym je rozdarłam. Moim oczom ukazał się czerwony sweter z ciemno niebieską literką "A". Od razu wzięłam resztę ciuchów na dzisiaj i pobiegłam do łazienki. Przebrałam się i wróciłam do pokoju. Usiadłam z powrotem na łóżku. Wzięłam większe pudełko i je otworzyłam, w środku jest Niuchacz. Żywy Niuchasz. Szybko odłożyłam na bok pudełko i pochowałam wszystko co się świeci lub błyszczy. Wróciłam do pudełka, ale stworzonka już tam nie było.

- O cholera. - wymruczałam i wybiegłam z pokoju. Zbiegłam na dół, gdzie była tylko Molly, Fred, George i Dora. - Umm, jest mały problem.

- Jaki? - zapytali wszyscy na raz

- Zgubiłam Niuchacza. - powiedziałam szybko

- Co zrobiłaś?! - krzyknęli

- No odwróciłam się na chwilę, żeby schować jakieś świecidełka. A..a potem już go nie było. - odpowiedziałam. Wszyscy natychmiastowo zaczęli szukać. Po kilku godzinach w końcu go znalazłam. - Znalazłam! - krzyknęłam

- Gdzie był? - zapytał Fred

- Chyba, siedział cały czas na łóżku. - powiedziałam

- Nie otworzyłaś ostatniego prezentu. - powiedział mój mąż

- Jeszcze nie. A co? Od ciebie jest. - powiedziałam

- Tak.. - zaczął - Otwieraj. - dodał szybko. Podeszłam do łóżka i usiadłam. Wzięłam na kolana Niuchacza, a do rąk wzięłam pudełko. Otworzyłam je, a moim oczom ukazały się klucze. - Klucze?

- Chodź. - powiedział chłopak i nas teleportował.

- Dzięki. Teleportowałeś mnie z Niuchaczem. - powiedziałam - Gdzie jesteśmy?

- To - wskazał na ładny, średniej wielkości, jasno brązowy dom - Jest nasz dom. A ty trzymasz do niego klucze.

- Żartujesz?! - zapytałam i spojrzałam na zwierzątko, które o dziwo, jest spokojne - Mogę zobaczyć w środku?

- Jasne. - powiedział. Weszliśmy do środka, a ja zobaczyłam mały przedpokój z białymi ścianami. - Ogólnie to są dwa pokoje dziecięce, nasza sypialnia, salon, pokój gościnny, kuchnia, łazienka na górze i na dole oraz jadalnia.

- Fred.. To za dużo. - odezwałam się - I jeszcze jedno, gdzie jesteśmy?

- Kochanie... To jest NASZ dom. Własny dom. Chyba nie myślałaś że będziemy wiecznie mieszkać w mieszkaniu na pokątnej. Jesteśmy a Dolinie Godryka. - zaśmiał się chłopak

- Ale będę mogła tam przesiadywać jak będziesz w pracy? - zapytałam

- Oczywiście. A teraz chodź obejrzeć resztę domu. - powiedział i pociągnął mnie za sobą. Gdy zwiedziliśmy cały dom wróciliśmy od Nory. - Trzeba powiedzieć mamie że się wyprowadzamy, jeśli chcesz oczywiście...

- Fred, jesteśmy małżeństwem. Oczywiście że chce. - przerwałam chłopakowi - I tak, trzeba powiedzieć Molly - powiedziałam, a następnie weszliśmy do środka.

- Gdzie wyście byli?! Monny się denerwuje. - krzyknęła kobieta, gdy tylko przekroczyliśmy próg

- Pokazywałem Amelii nasz nowy dom. - powiedział Fred

- Jak to wasz nowy dom? - zapytała Molly

- No tak to, już nie długo będzie tutaj, o trzy osoby mniej. - odpowiedział chłopak

- Trzy osoby i jedno zwierzątko. - powiedziałam z uśmiechem

- Oj, ale będziecie nas odwiedzać?

- Tak - powiedziałam równocześnie z Fredem

- Gdzie Monny? - zapytałam

- Ginny i Tonks się z nią bawią. Są u Ginny w pokoju. - powiedziała

- Idę do nich. - powiedziałam i pocałowałam chłopaka w policzek, po czym poszłam do pokoju. - Hej..

- Oo, Hej. Gdzie byłaś? - zapytała Nimfadora

- Zobaczyć mój nowy dom.. - odpowiedziałam

- Wyprowadzasz się? - zapytała Ginny

- Tak. Ale będę was odwiedzać. - powiedziałam, dziewczyna kiwnęła głową - Jak się bawicie?

- Dobrze.., a co to? - zapytała dziewczyna

- Niuchacz. - odpowiedziałam

- Jaki słodki. Spokojniejszy niż inne.. - powiedziała

- Dużo spokojniejszy. Zazwyczaj zabierają wszystko co się świeci. - zaśmiałam się. Nie długo później wszyscy rozeszli się do swoich pokoi.

- Fred? Mamy coś w czym mógłby spać Niuchacz? - zapytałam

- Jedyne co mi przychodzi do głowy, to kołyska po Monny. - powiedział

- W sumie to może być... Od kilku miesięcy stoi tu nie używana. - powiedziałam - Tylko trzeba dać trochę słomy.. - dodałam. Gdy Fred już przyniósł słomę, położyłam Niuchacza do kołyski. Jest już późno więc sama poszłam do łazienki, ogarnęłam i przebrałam się w piżamę. Gdy wróciłam do pokoju Monny już spała, a Fred leżał w łóżku. Położyłam się obok niego, a po jakiś dziesięciu minutach zasnęłam wtulona w chłopaka.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro