Obiecana Niespodzianka
Nadszedł ten dzień, którego się bałam. Moje pierwsze Sumy, niby się uczyłam, ale wiadomo jak to jest, nauczysz się ale i tak się stresujesz. No właśnie w tym problem, ja nie mogę się stresować. To może mi zaszkodzić, mi i dziecku. Jest jeszcze wcześnie, no dobra bardzo wcześnie, ale ze stresu nie mogłam spać. Tej nocy spałam u bliźniaków, ale to i tak dużo nie dało, jest 6.00 rano. Leżę i przyglądam się Fredowi, dopuki ten się nie obudził.
- Która godzina? - zapytał przecierając oczy
- Też cie kocham - powiedziałam z sarkazmem - Jest 6.00. - odpowiedziałam na pytanie, po czym namiętnie pocałowałam chłopaka
- Jak się czujesz? - zapytał gdy zabrakło nam powietrza
- Średnio. Między innymi dla tego że ta bluzka jest na mnie za mała. - spojrzałam na brzuch i położyłam na nim dłonie. Zaraz potem znalazły się na nim dłonie Freda - Jak myślisz chłopiec czy dziewczynka?
- Bliźniaki - zaśmiał się Fred
- Chyba wolę nie - powiedziałam również się śmiejąc
- A tak serio, to chyba dziewczynka.. - odezwał się
- Nie chcesz syna? - zapytałam
- A czy to ważne. Ważne żeby było zdrowe... I rude - ostanie słowo dodał że śmiechem
- Innego wyboru nie ma. Oboje jesteśmy rudzi - zaśmiałam się
- Yhmm...
- Co?
- Nic, nic. - odezwał się
- Fred... O co chodzi?
- Podchodzimy do tego ze śmiechem... A co jak nie damy rady? - powiedział
- Frediee... Damy radę. Molly, Artur i Syriusz nam pomogą..
- Skoro tak mówisz. A teraz wstajemy.. - powiedział chłopak I usiadł na łóżku
- Fred jest po szóstej rano. - powiedziałam ziewając
- Oj, no wstawaj. Jak nie będziesz ze mną rozmawiać, to będziesz myśleć o Sumach. Czyli się denerwować. - powiedział do mnie
- Może masz rację.. - powiedziałam i usiadłam obok chłopaka
- Ja zawsze mam rację - powiedział i dał mi buziaka w policzek, po czym wstał
- Z tym się nie mogę zgodzić.. - odezwałam się
- Taak. - odwrócił się do mnie i zaczął łaskotać - A teraz? Nadal się z tym nie zgadzasz
- Dobra, dobra - mówiłam przez śmieć - Zgadzam się - dokończyłam, a ten przestał mnie łaskotać
- Trzeba się ubrać.. - powiedział, a ja wywróciłam oczami
- Łatwo ci mówić. - odezwałam się - Wiesz jak z tym - wskazałam na brzuch - jest trudno zrobić cokolwiek.
Fred podszedł do niej i położył ręce na brzuszku. Ja patrzyłam na niego ze zniecierpliwieniem.
- Hej, maluszku. Kiedy z tam tąd wyjdziesz? Już nie możemy się z mamą doczekać wiesz.. - zaczął mówić do dziecka. Na co ono kopnęło niedaleko dłoni chłopaka
- Czułeś? - zapytałam
- Tak.. Ale nie pierwszy raz jak kopie. O co chodzi? - zapytał Fred
- Ten był jakiś mocniejszy. - powiedziałam z zachwytem
- Mela ja tego tak nie czuje, więc wierzę ci na słowo. - powiedział I podszedł do kufra. Wyciągnął z niego jakieś ciuchy i poszedł się ubrać. Gdy wyszedł, ja poszłam do swojego dormitorium po rzeczy i wróciłam do pokoju bliźniaków. Weszłam do łazienki i się ubrałam. Dzisiaj wybrałam dopasowaną bluzkę na naramkach i legginsy. Do tego wzięłam najzwyklejsze tramki. Uczesałam się i wykonałam poranną rutynę. Gdy wyszłam z łazienki George już nie spał, a Fred coś czytał.
- Ty się uczysz? - zapytałam z niedowierzaniem
- No.. Coś trzeba wiedzieć. - odezwał się
- I tak nic nie zapamiętasz. - nadal nie wierzę w to co widzę
Kilka godzin później przyszedł czas na sumy. Byłam już trochę mniej zdenerwowana, ale i tak się stresowałam.
- Nie denerwuj się - powiedziała Hermiona
- Jak mam się nie denerwować, jak to moje pierwsze sumy. - powiedziałam
- Jak będziesz się stresować, to raczej pierwsze i ostatnie. - zaśmiał się Ron
- Ronald! To nie jest śmieszne. - krzyknęła Miona
- Uspokójcie się wszyscy. - powiedział Harry, gdy Umbridge podeszła do drzwi Wielkiej Sali.
Każdy wszedł za nią i usiadł na wyznaczonym miejscu. Tak oto zaczęły się sumy. Gdy spojrzałam na pytania po części mi ulżyło. Na niektóre z nich znałam odpowiedź. Gdy minęło jakieś pół godziny usłyszałam huk za drzwiami. Po chwili do sali wlecieli bliźniacy na miotłach. Wyrzucili wszystkie kartki do góry i zaczęli rzucać petardami. Po chwili widziałam petardę w kształcie serca z napisem F+A. Uśmiechnęłam się. Fred i George rzucili coś, a Umbridge zaczął gonić wąż z ognia. Wszyscy wybiegli na dwór i obserwowali bliźniaków, którzy cały czas rzucali petardami. Na niebie rozbłysły petardy układające się w wielkie W. Odwrociłam wzrok i zobaczyłam Hermione klęczącą nad w omdlałym Harrym. Podeszłam do nich.
- Co się dzieje? - zapytałam spokojna
- Przepowiednia. Departament Tajemnic, idziemy! - krzyknął chłopak.
- Ale jak? - zapytała Ginny, która podeszła tu chwilę temu
- Może polecimy? - odezwała się Luna
- Świetny pomysł! - krzyknęłam
- Ty nigdzie nie idziesz. Zostajesz tu razem z bliźniakami. - powiedziała Hermiona
- Ej. - odezwałam się
- Nie ma mowy. Nie możesz się narażać. - moje włosy przybrały barwę głębokiej czerwieni
°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°
1/2 części
Jest kolejny rozdział, a raczej jego pierwsza część.
Mam nadzieję że się spodobał.
Możecie jak zwykle zostawiać gwiazdki i komentarze.
Do następnego ❤️
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro