Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Nowy Dom I Rodzina

Dzisiaj wracamy do domu. Jestem już prawie spakowana, jeszcze tylko rzeczy Monny i będziemy gotowi do wyjścia.

- Gotowa? - zapytał Fred, który właśnie wszedł do pokoju

- Już prawie, tylko jeszcze kilka rzeczy Monny i trzeba się wypisać. - powiedziałam

- Molly już to zrobiła - pokazał papiery - Możemy wyjść w każdej chwili. - dodał

- Okey... To już możemy iść. Wszystko spakowane, weźmiesz torbę? - zapytałam

- Jasne. - powiedział chłopak, podszedł do mnie i wziął torbę. Ja wzięłam na ręce dziewczynkę i wyszliśmy z pomieszczenia. Przed drzwiami czekała na nas Molly.

- O, już jesteście..możemy iść. Auto czeka przed wejściem. - powiedział kobieta i skierowała się do wyjścia. Poszliśmy za nią...
Weszliśmy do środka... Jakieś pół godziny później byliśmy w domu.

- Możecie zanieść rzeczy do  twojego pokoju - powiedziała kobieta i poszła w głąb domu.

- Chodź, zaniesiemy rzeczy. - powiedział Fred i poszedł w stronę schodów.... Wolną ręką otworzyłam drzwi, ponieważ w drugiej trzymałam śpiącą Monny.

- Merlinie... - powiedziałam, gdy zobaczyłam wnętrze pokoju. Byli w nim również Nimfadora i Remus, co nie co mnie zdziwiło.

- Niespodzianka! - krzyknęła kobieta

- Nie krzycz. - odezwał się Fred i wskazał na małą

- Przepraszam... - powiedziała

- Nic nie szkodzi. Kiedy wy to zrobiliście? - zapytałam

- Jak byłaś w szpitalu... Dora stwierdziła, że trzeba tu urządzić, bo nie ma żadnych mebelków dziecięcych. - powiedział Lupin

- Dziękuję... Naprawdę jest pięknie - powiedziałam, spojrzałam na Freda, który już dawno odłożył torbę. Podałam mu Monny, a sama podeszłam do nowych mebli. - Jakie to jest ładne... Bardzo dziękuję. - powiedziałam i przytuliłam kobietę

- Nie ma za co... Tak w tajemnicy.. To łóżeczko nie jest nowe Molly trzymała je po Ginny. - powiedziała

- Serio? - zapytałam, a kobieta kiwnęła głową

- Molly, nam je zaproponowała, ale postanowiliśmy że damy je na razie tobie. - powiedział Remus

- Molly chciała je WAM oddać? Była jakaś okazja czy to ja o czymś nie wiem? - zapytałam

- Wszystko wiesz... U nas wszystko po staremu.. Wiesz jaka jest Molly.... - powiedziała z zakłopotaniem Nimfadora

- Okej, spokojnie.. Ale chętnie bym ciocią została.. - powiedziałam z uśmieszkiem

- To sobie jeszcze poczekasz. - powiedział szybko Lupin

- Spokojnie.. Jeszcze na ślub pójdziemy - zaśmiałam się. Spojrzałam na Freda, który właśnie odkładał Monny do łóżeczka.

- Obiad!! - krzyknęła Molly z dołu. Wszyscy zeszliśmy do jadalni.

Nagle ktoś zapukał do drzwi. Molly poszła je otworzyć. Po chwili wróciła do jadalni, a za nią weszła Klaudia z Draco.

- Hej.. Nie przeszkadzamy? - zapytała dziewczyna

- Jasne, że nie. Siadajcie, akurat jest obiad.. - mówiła Molly

- Dziękujemy, ale my już chyba... - zaczął Draco, ale Klaudia go lekko uderzyła w bok

- Przepraszam za niego.. - zaczęła - Chętnie z wami zjemy. - powiedziała, a Molly się uśmiechnęła

- Siadajcie, tam są wolne miejsca.. - wskazała na drugi koniec stołu

- Dziękujemy... - powiedziała dziewczyna i pociągnęła za sobą Draco. Usiedli na wolnych miejscach, po czym zaczęli sobie nakładać jedzenie.

Ja nałożyłam sobie spagetti i zaczęłam jeść.... Po obiedzie wszyscy rozmawiali pomiędzy sobą. Ja z Klaudią poszłam do mojego pokoju.

- A jak się czujesz? - zapytała w drodze do pokoju

- Już dobrze... - odpowiedziałam - A co do Monny, to Molly powiedziała, że jest taka sama jak ja, tylko oczy ma po Fredzie.

- To fajnie.. A jak przyjęłaś do wiadomości, że jesteś siostrą Nimfadory? - zapytała, gdy już byłyśmy w pokoju

- Doskonale! - powiedziałam z entuzjazmem

- Cieszysz się ze nie jesteśmy siostrami? - zapytała

- Przecież nadal nimi jesteśmy, tylko przyrodnimi.. - powiedziałam z uśmiechem

- Yhmm, okej... - odezwała się - Pokaż tego malca, bo muszę go zobaczyć. - powiedziała, a ja podeszłam do łóżeczka i wzięłam na ręce małą Monny.

- O jejku... Jaka słodka.. - zachwycała się dziewczyna...

Mniej więcej tak zleciał nam cały miesiąc. Na rozmowach i  zabawach. Przyszła połowa lipca, a z nią urodziny Harrego, które są za dwa tygodnie. Dzisiaj jednak martwi mnie coś innego, a mianowicie, jadę do moich rodziców. Już w święta się jakoś dziwnie wpatrywali, ale wtedy nie zwracałam na to większej uwagi. Idziemy tam ja, Nimfadora, Fred i Remus, oczywiście nie licząc Monny. Ją muszę zabrać, bo nie mam jej z kim zostawić, a i tak będę musiała ją nakarmić.

- Amelia, idziesz czy nie?! - krzyknęła Dora

- Już, już! - wzięłam jeszcze najpotrzebniejsze rzeczy małej i zbiegłam na dół, przy okazji potykając się o kilka stopni.

- Mam nadzieję, że nie odziedziczyła po mnie niezdarności - powiedziałam gdy byłam na dole

- Jak nie po tobie to po mnie... - zaśmiała się Tonks, która trzymała Monny

- Tak, tak.. Tonks oddawaj mi dziecko. - powiedziałam, a ta podała mi małą. Zawinęłam ją w huste i czekamy jeszcze tylko na chłopaków.

- A tak na marginesie.. Już niedługo nie Tonks. - powiedziała kobieta z uśmiechem

- Ale w jakim sens... Żartujesz!? - krzyknęłam

- Nie. - odpowiedziała i pokazała prawą dłoń, na której znajdował się pierścionek

- Jesteśmy... Dora znowu się chwalisz? - zapytał ze znudzeniem Remus

- Wcale nie.... - mężczyzna spojrzał na nią z politowaniem - No co? To moja siostra! - upierała się kobieta

- A mogę wiedzieć, czym się chwali? - zapytał Fred

- Zaręczyli się - odpowiedziałam bez wahania

- To wspaniałe. Gratulacje - powiedział chłopak

- A bo ja wam nie mówiłam... My jesteśmy zaręczeni od jakiegoś pół roku... - odezwałam się

- I dobiero mi o tym mówisz!? - krzyknęła kobieta

- Jakoś nie było kiedy...

- Dwa miesiące siedziałyśmy pod jednym dachem i nie było kiedy!? - znowu krzyknęła Dora

- Dobra... Zapomniałam.. Możemy już iść? - zapytałam i spojrzałam na Freda i Remusa, którzy się nam się przyglądali

- Tak - odpowiedzieli szybko oboje, po czym wyszliśmy z domu... Deportowaliśmy się pod dom państwa Tonks. Weszliśmy do środka.

- Cześć mamo! - krzyknęła Nimfadora

- Cześć kochanie! Już do ciebie idę! - krzyknęła kobieta, prawdopodobnie będąc na górze.

- Ja nie przyszłam sama. - powiedziała Dora już trochę ciszej, a po chwili na schodach pojawiła się kobieta

- Jak to nie jesteś sam... Aha.. - odezwała się kobieta

- No tak to.. - odpowiedziała z uśmiechem Dora

- Dzień dobry - powiedziałam

- Cześć.. Wchodźcie, zapraszam. - powiedziała Andromeda

- Wiesz mamo, jesteśmy tu głównie z dwóch przyczyn. - Tonks prowadziła dalszą rozmowę z naszą mamą

- Jakich? - zapytała kobieta

- Zaręczyłam się! - krzyknęła Nimfadora

- Z kim? - zapytała kobieta

- Mamo!... Jasne że z Remusem. - powiedziała Dora

- No dobrze... A ta druga?

- Mieliście z tatą drugą córkę prawda? - zapytała Tonks

- Prawda.. Miałaś dziesięć lat, a co? - zapytała Andromeda

- Znalazłam ją.. - odpowiedziała z uśmiechem dziewczyna

- Jak to? - zapytała z niedowierzaniem - Przecież oddaliśmy ją do domu dziecka

- Amelia jest tą córką.. - zachwycała się Dora

- Co?! - zapytała kobieta. Podałam jej papiery i wskazałam konkretne miejsce

- Tu jest wszystko napisane.. - powiedziałam

- Macie rację... Ale skoro Amelka to moja córka, to to jest... - wskazała na śpiącą dziewczynkę

- To jest Monny, twoja wnuczka - Remus włączył się do rozmowy.

- Ile ty tak właściwie masz lat? - zapytała mnie kobieta

- 16. - odpowiedziałam szybko

- Masz 16 lat i masz dziecko!? Czy ty jesteś nienormalna?! - krzyknęła Andromeda. Spojrzałam na Freda, a ten się tylko uśmiechnął

- Tak. A ty zamiast na mnie krzyczeć, powinnaś chodź trochę współczuć i pomóc. BO KAŻDY POTRZEBUJE POMOCY I WSPARCIA! - ostatnie zdanie wykrzyknęłam

- Dobrze..... Ma piękne imię, a nazwisko? - zapytała mama

- Chrzest jest dopiero za miesiąc, ale nazwisko Weasley. - powiedziałam bez zastanowienia

- Weasley? - spojrzała na Freda, który cały czas stał i nic nie mówił

- Tak.. - odezwałam się - Mamo.. Jeśli mogę tak mówić...

- Jasne że możesz.. - dodała

- No to... Mamo, to jest mój narzeczony, Fred - dokończyłam

- Jeden z bliźniaków? - zapytała

- Jeden z bliźniaków - odezwał się Fred i podszedł do mnie

- I tak was nie rozróżnie... - zaśmiała się

- Domyślam się.. - odpowiedział mój chłopak

- Jasne.. Chcecie tu przenocować? Jest dość późno.. - zapytała kobieta

- Możemy.. - odpowiedziała Dora

Po kolacji wszyscy poszliśmy do pokojów. Chwilę później cała rodzina już spała.

°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°

Hejka...

Oto kolejny rozdział..

Mam nadzieję że się spodoba..

Możecie zostawić gwiazdki i komentarze..

Ekhem:

Klaudisia0912 Bulwaziemniaczana gdzie jesteś?

Do następnego ❤️

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro