Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Niemożliwe

Kilkanaście dni później, wróciliśmy do Hogwartu.... Harry w końcu wyciągnął od Slughorna, potrzebne Dumbledore'owi informacje.

Pov Klaudia

Od kilku godzin szukam Draco, przeszłam już z połowę zamku. W końcu postanowiłam iść do łazienki Marty. Zobaczyłam tan Harrego Pottera stojącego nad Draco, tyle że on był cały we krwi.

- Coś ty mu zrobił?!! - krzyknęłam na chłopaka, jednocześnie klękając obok Draco. - Proszę cię nie zostawiaj mnie! Obiecałeś, że nic ci się nie stanie! - krzyczałam, a łzy leciały mi z oczu - Proszę cię, obudź się.. - dodałam, gdy do łazienki wpadł Snape

- Proszę odsunąć się od Pana Malfoy'a - powiedział i sam uklęknął przy chłopaku. Usiadłam pod ścianą i wpatrywałam się w poczynania profesora. Wziął do ręki różdżke i zaczął coś ma - Vulnera Sanentur.... Vulnera Sanentur.... Vulnera Sanentur... - powtórzył trzy razy, a po chwili Draco się obudził. Usiadłam zdezorientowana obok chłopaka i go mocno przytuliłam. Snape szybko wybiegł z łazienki.

- Nigdy więcej mnie na tak nie strasz - odezwałam się przez łzy, będąc cały czas wtulona w Draco

- Spokojnie... Jestem tu.. Tak? Jestem z tobą. - powiedział, a ja się od niego odkleiłam

- Tak... Ale, gdyby nie Snape.. - spuściłam głowę i spojrzałam na brzuszek. Położyłam na nim ręce i się uśmiechnęłam. - Początek ósmego miesiąca...

- Nie wracasz do szkoły po wakacjach - powiedział Draco - To zbyt niebezpieczne...

- Dlaczego? - spojrzałam na chłopaka - Przecież Ty też tu będziesz... Prawda?

- Niby tak.. Ale lepiej żebyś była w domu.. - powiedziała... Amelia? - Draco ma rację, nie wiadomo co będzie po wakacjach. Lepiej żebyś była w stu procentach bezpieczna, zresztą nie tylko Ty.

- Jak to nie tylko ja? - zapytała

- Twoje dziecko... Monny zostaje z Fredem... To jest najbezpieczniejsza opcja - powiedziała dziewczyna i pomogła mi wstać - Jak tylko urodzisz wracasz do domu.

- Ja chce pomóc... - odezwałam się

- Nie ma takiej opcji. Tu już jest zbyt niebezpiecznie - powiedział Draco i spróbował wstać.

- Chyba jednak trzeba się przejść do Pani Pomfrey - powiedziałam, a chłopak kiwnął głową... Poszliśmy do Skrzydła Szpitalnego. Chłopak poleży tam kilka dni.

Pov Amelia

Przyszedł pierwszy kwietnia. Prima Aprilis, ale dla mnie ważniejsze jest to że dzisiaj osiemnaste urodziny mają bliźniacy. U szykowałam dla nich piknik, bo nie miałam innego pomysłu. Każdemu z nich dam również książkę „Quidditch przez wieki".

- No chodź już, Fred! - krzyknęłam do chłopaka, który był w łazience, a sama chodziłam w kółko po dormitorium trzymając Monny za rączki. Sama też już czasami podrepta, ale dość często dzieje się to obok łóżka, za które się podtrzymuje. Umie chodzić, ale jakoś wydaje, że za ręce albo jak się czegoś trzyma jest jej wygodniej. George siedział na swoim łóżku, równie znudzony co ja.

- Już, możemy iść - powiedział mój chłopak, a ja kiwnęłam głową

- No w końcu... - George tylko przewrócił oczami i wyszedł z dormitorium, a my zaraz za nim.

- Możesz ją wziąść na ręce? Będzie sto razy szybciej - młodszy bliźniak wskazał na Monny, która powoli dreptała do schodów.

- O nie, na schody nie - powiedziałam i szybko wzięłam ją na ręce - Już idź, idź - zwróciłam się do George'a

- No przecież idę.. Merlinie - wymamrotał chłopak, a ja w odpowiedzi się zaśmiałam. Poszliśmy na błonia bo to właśnie tan był położy koc i pełno przekąsek, oraz dwa pudełka.

- Wow - powiedziali równocześnie bliźniacy. Usiedliśmy na kocu, a ja podałam chłopakom pudełka

- Wszystkiego najlepszego z okazji osiemnastych urodzin! - krzyknęłam, a oni zaczęli rozrywać papier, w który są owinięte książki. Gdy tylko zobaczyli co tam jest, szeroko wytrzeszczyli oczy.

- Nie musiałaś... - wymamrotał Fred po czym wstał i do mnie podszedł. Zanim zdąrzyłam odpowiedzieć, chłopak złożył na moich ustach namiętny pocałunek. Gdy się od siebie oderwaliśmy, George nadal wpatrywał się w książkę.

- George? - zapytałam - Wszystko dobrze?

- Yhymm - powiedział coś niezrozumiale, a ja pokręciłam głową ze śmiechem - Dzięki

- Nie ma za co... - spojrzałam w las i zamarłam.

- Co jest? - zapytał Fred

- Wydawało mi się, że... Widziałam Syriusza.. W postaci psa. - przełknęłam ślinę - Serio...

- Pewnie Ci się wydawało... - powiedział i objął mnie ramieniem - Gdzie Monny? - rozejrzałam się po błoniach, a gdy zobaczyłam dziewczynke powoli idącą w stronę naszej "świętej trójcy" i Ginny uśmiechnęłam się. Poszłam po moją córkę, a w między czasie zobaczyłam uśmiechy Hermiony i Ginny.

- Musisz bardziej jej pilnować - odezwała się Hermioną

- Powiedz to Fredowi, to on zostaje z nią na dziesięć miesięcy, zaczynając od września. - zaśmiałam się, gdy podnosiłam dziewczynke

- Wy też to widzieliście? - zapytał Harry

- Co? - odezwał się Ron i spojrzała na swojego przyjaciela

- Psa... Wyglądającego jak Syriusz? - odpowiedział mu Potter

- Nic tam nie ma Harry - powiedziała Hermiona

- Ja widziałam - włączyłam się do dyskusji - A teraz chodźcie, bo mamy pełno przekąsek, a we trójkę raczej wszystkiego nie zjemy. - dodałam i poszłam w strone bliźniaków. Reszta poszła ze mną, ale Harry cały czas wpatrywał się w jeden punkt. Podeszłam do chłopaka i się odezwałam.

- Harry, co jest? - zapytałam zdezorientowana jego zachowaniem. On nie odpowiedział tylko wskazał na miejsce, gdzie wcześniej zdawało mi się, że wydziałam "Syriusza". Przynajmniej myślałam, że się zdawało, bo teraz ten pies się do nas skradał. Szczerze mówiąc, trochę się boję, bo nie wiem czego się mogę spodziewać. Zwierzę jednak podeszło do mnie i zaczęło się łasić do moich nóg.

- Hermiona! - krzyknęłam, a dziewczyna do nas podeszła - Możesz powiedzieć Dumbledore'owi, że zaraz z Harrym, my wszyscy, deportowaliśmy się na kilka godzin do Nory?

- Jasne, zaraz wracam - powiedziała i poszła w stronę zamku

- Chodźcie tu! - krzyknęłam w stronę reszty, a oni do nas podeszli. Gdy Hermiona wróciła teleportowaliśmy się do Nory.

- Dzień dobry! - powiedziałam, a w salonie pojawiła się Molly

- O matko.. Jaką niespodzianka. Akurat w porę obiadu, chcecie coś zjeść? Nimfadora i Remus też są. ALE POWIEDZCIE MI DLACZEGO NIE MA WAS W SZKOLE?!! - zapytała kobieta

- Spokojnie, jesteśmy tu za zgodą Dumbledore'a. Nie dziękuję, jedliśmy. My w innej sprawie - zaczęłam - Nie wiem jakim cudem się to stało, ale spotkaliśmy kogoś na szkolnych błoniach. - dodałam, gdy do salonu weszli Tonks i Lupin. Zrobiłam krok w bok, jednocześnie odsłaniając psa

- Ale nie myślisz chyba, że to Syriusz? - zapytała Dora. Spojrzałam na psa, gdy ten akurat spojrzał na mnie.

- Wszędzie rozpoznam te oczy - powiedziałam

- Przecież to nie może być on... - odezwał się Remus

- A co jeśli to on? - zapytał Ron. Zanim ktokolwiek coś powiedział, pies zamienił się w nie kogo innego, a Syriusza. - Widzisz?!

- Jakim cudem? - zapytali wszyscy na raz. Syriusz tylko pościł do mnie oczko a na wiedziałam o co chodzi

- Ja?! - zapytałam zdezorientowana - Przez myśli? Nie!

- Tak. - odpowiedział mężczyzna. Wszyscy nagle go przytulili, a ja poszłam do swojego pokoju, do którego po chwili wszedł Fred.

- Czemu poszłaś? - zapytał

- I tak on zaraz tu wpadnie - powiedział, jednocześnie bawiąc się z Monny. Tak jak mówiłam Syriusz po chwili był w pokoju

- Cześć - odezwał się. Ja nie odpowiedziałam, tylko podbiegłam do niego i go przytuliłam - No już, spokojnie..

- Przecież to nie możliwe.. - powiedziałam przez łzy

- Wszystko jest możliwe, jeśli tylko tego chcesz - uśmiechnął się do mnie - Hej, Fred.

- Hej.

- A to? - zapytał, wskazując na dziewczynkę siedzącą na łóżku

- Nie pamiętasz jak się darłeś? - zaśmiałam się

- Wasze dziecko?! - zapytał zdziwiony

- Nasza córka - uśmiechnęłam się i podeszłam do Freda, a mężczyzna zaraz za mną

- Jak ma na imię? - zapytał

- Monny... - odpowiedziałam, a ten spojrzał na nas - Tak wiemy co to znaczy

- Kto jest ojcem chrzestnym?

- Remus - odpowiedział mu Fred

°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°

Hejka

Oto kolejny rozdział..

Podoba się?

Nie mam co pisać więc tylko zapraszam do Klaudisia0912 i Nalless14

Bay 💛

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro