Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Kara

Wróciliśmy do dormitorium, w pokoju wspólnym na kanapie siedziała Hermiona z Ronem, a na fotelu Harry.

- Gdzie wy byliście!? Zaczynałam się martwić!.... - krzyknęła dziewczyna po czym podeszła i mnie przytuliła

- Wszystko w porządku. Siedzieliśmy u Marty - powiedziałam część prawdy

- U Marty? Dlaczego? - zapytała.... No i się zaczyna. Spojrzałam na Bliźniaków. Mój wzrok w tym momencie mówił: Pomocy!...

- A tak poprostu... - powiedział za mnie George

- Skoro nic się nie stało, to dlaczego nie wróciliście na trening? - zapytał Harry

- McGonagall prosiła nas o pomoc. - powiedział pewny siebie Fred

- McGonagall tak? Całą trójkę? - zapytał twardo Harry

- Tak, całą trójkę... - odezwałam się

- Okej... - powiedział Harry i usiadł spowrotem za fotelu. Chciałam już coś powiedzieć ale ktoś wszedł do pokoju wspólnego. Tą osobą był Nevill.

- Amelia, Fred! I George też! Umbridge chce was widzieć w swoim gabinecie. - powiedział z niepokojem

- Już po nas. - wyszeptałam i cała nasza trójka wyszła z dormitorium. Poszliśmy do gabinetu tej pieprzonej różowej landryny.

- Jak myślicie czego od nas chce? - zapytał George

- A jak ty myślisz? - zapytałam

- Ja myślę że się jakimś nieszczęśliwym cudem dowiedziała o...no wiecie o czym - powiedział

- Oby nie... - przestałam mówić bo jesteśmy już pod jej gabinetem. Zapukaliśmy, a kobieta otworzyła drzwi.

- Ach, to wy.. Proszę zapraszam. A,a,a, najpierw chłopcy. - zaczyna mi się to nie podobać. A co jak będzie ich torturowała. Napewno jest do tego zdolna. Usiadłam na podłodze pod ścianą i czekałam. Nie słyszałam nic, dosłownie nic.. Zaczynam się bać. Chwilę później wyszli bliźniacy, wyglądali na nienaruszonych.

- Panno Black. Zapraszam... - powiedziała i wskazała ręką na krzesło. - Może herbaty? Proszę - odpowiedziała sama sobie i podała mi kubek. Napój pachniał normalnie więc się napiłam..

- Dzisiaj sobie trochę popiszemy. Proszę tu masz pióro.. - podała mi przedmiot - Chce żebyś napisała: Nie będę nic ukrywać...

- Ile razy?

- Tyle ile będzie to konieczne... - powiedziała a ja zaczęłam pisać. Gdy napisałam kilka zdań, miałam już na ręce napis. Wyglądał jakby był wycięty nożem..

- Nie będę nic ukrywać. - przeczytałam na głos

- Teraz zadam ci pytanie. - gdy to powiedziała już wiedziałam o co chodziło z herbatą.. Veritaserum..., dużo czasu to ona nie ma. Niedługo przestanie działać. - Czy jest pani w ciąży? - kto jej to powiedział - Pan Malfoy twierdzi że tak - acha, już znam odpowiedź

- T-tak - powiedziałam wbrew własnej woli. Zabije tą głupią fretkę.

- Crucio! - krzyknęła, a ja poczułam ból

Pov Fred

Siedzieliśmy z Georgem pod drzwiami gabinetu landryny. Gdy nagle usłyszałem krzyk.

- Crucio! - krzyknęła Umbridge

- AA! - słyszałem tylko krzyki mojej dziewczyny. Miałem łzy w oczach. George próbował mnie uspokoić ale na marne. Z pomieszczenia wyszła Amelka, a za nią Umbridge.

- Zostajecie zawieszeni! Cała wasza trójka! - krzyknęła. Gdyby Dumbledore tu był..... Podbiegłem do Amelii i ją przytuliłem, a pa chwili trwaliśmy w pocałunku.

- Co ci zrobiła?! - zapytałem gdy się od siebie oderwaliśmy. Dziewczyna pokazała mi rękę, a w oczach miała łzy - Oj, no już, cicho.. - mówiłem spokojnym głosem i kołysałem w objęciu dziewczynę. Nagle z nikąd pojawiła się profesor McGonagall.

- Słyszałam co się stało.. Ale niestety nic na to nie mogę poradzić. Wysłałam list do Molly - spojrzałem na kobietę - Spokojnie, nic nie napisałam. Jutro ktoś po was przyjedzie. Idźcie się spakować. - powiedziała i odeszła

- Czyli do świąt napewno tu nie wróciły.. - odezwał się George

- A to wszystko przez Malfoy'a. - dodałam

- Serio? Przez niego? - powiedział Fred

- Można było się tego spodziewać... - dodał George

- Dobra... Chodźcie się spakować.. I tak nie mamy co robić, a przyjedzie ktoś najprawdopodobniej rano.. - powiedziałam i poszliśmy do pokoju wspólnego.

- Co się stało?! - krzyknęła Hermiona gdy tylko weszliśmy do pomieszczenia

- Nic ciekawego... Umbridge nas zawiesiła! - krzyknęłam

- Dlaczego?? - dopytywała

- Dowiecie się w święta.. Jutro jedziemy do.... - przerwałam mówić i rozejrzałam się po pokoju w którym na szczęście nikogo nie było - Kwatery. - dokończyłam

- A nie do Nory? - zapytał Fred

- Kochanie... A gdzie częściej przebywa twoja mama?

- Na Grimmauld Place.

- No właśnie! - krzyknęłam

- Dobra, dobra... Nie denerwuj się..

- Słuchaj, mój znak zodiaku to bliźniaki.. Jest jedna zasada: Nigdy powtarzam NIGDY nie denerwuj bliźniąt..

- Dobrze - powiedział i się zaśmiał

- Co cie tak śmieszy? - zapytałam bez uczuć

- Ty... Słodko wyglądasz jak się złościsz, wiesz? - powiedział, a ja się zarumieniłam

- Chodź spakujemy się i pójdziemy spać. Późno już.. - powiedziałam

Gdy się spakowaliśmy, tak jak mówiłam poszliśmy spać..

°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°

Hej..

Oto kolejny rozdział. Mam nadzieję że się spodoba.. ❤️

Zapraszam do Klaudisia0912 i na jej książki..

Do następnego ❤️😊

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro