[prolog]
Wygrała.
To była jej jedyna myśl, gdy przechadzała się mroźnymi ulicami Moskwy.
Gdy skończyła grać ze starszym panem, odeszła od tłumu i udała się na dalszą przechadzkę. Idąc parkiem stwierdziła, iż Rosja jest wyjątkowo piękna, pomimo tego, że było wyjątkowo zimno. Nie była przyzwyczajona do tak niskich temperatur, jednak starała się tego nie okazywać.
Zamknęła oczy.
Jeden oddech.
Drugi.
Już jest dobrze.
Już po wszystkim. Udało jej się.
Otworzyła oczy i wraz ze swoim kompanem udała się na lotnisko.
<<<
W rodzinnym Kentucky zorientowała się, że brakuje jej czegoś, a raczej kogoś. Brakowało jej Jolene oraz chłopaków.
Wiele razy chciała do nich zadzwonić, jednak nie mogła się przełamać. Jej ostatnia rozmowa z tego miejsca nie skończyła się pomyślnie. Przez myśl przeszły jej osoby, które kochała. Nie rozmawiała z nimi od powrotu, pomimo tego, że czuła wielką potrzebę.
Wykonała jeden telefon, równocześnie wpadając we własne sidła...
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro