Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 1

Zaczęło się całkiem zwyczajnie, jak codziennie rano Evelyn Flores wstała o poranku i pobiegła sprawdzić, czy jej matka już wróciła do domu. Wróciła,ale nie w takim stanie, jakiego oczekiwała dziewczynka, codziennie liczyła, że kobieta się zmieni, że w końcu porzuci swój nałóg i tak samo mocno ,jak w to wierzyła tak samo się zawodziła. Jej matka leżała na sofie, ale na kilometr było czuć od nie alkohol, dziewczynka podeszła do matki i okryła ją kocem, a sama pobiegła wykonać czynności, które zwykli ludzie wykonują zaraz po przebudzeniu, ale to nie była zwyczajna nastolatka i już niedługo miała się o tym przekonać w całym tego słowa znaczeniu.

Zeszła do kuchni i przygotowała sobie śniadanie, najciszej jak potrafiła, później posprzątała i poszła do swojego pokoju, aby choć trochę zasmakować dzieciństwa i ułożyć swoje ulubione puzzle.
Mimo że było, to dopiero jedenastoletnie dziecko to życie jej nie oszczędzało. Pierwszym ciosem było to, że nigdy nie poznała swojego ojca, co do tej pory było jej największym marzeniem. Nie miała nikogo bliskiego w pobliżu kilkunastu kilometrów, a potrzebowała kogoś kogo ,obchodzi jej los, potrzebowała po prostu być w centrum uwagi tak jak każdy dzieciak. Jedynie podczas odwiedzin u babci mogła poczuć się kochana, gdyż była w centrum uwagi starszej kobiety, jednak bywała tam tylko kilka razy w toku, a teraz prawie wcale ze względu na nowego partnera matki. Kobieta była bardzo surowa dla córki i od maluszka hamowała jej wyjątkowe umiejętności, które bardzo często się objawiały. Nie mogła patrzeć na córkę, bo z wyglądu była żeńską wersją ojca. Człowieka, którego opuścił ją, gdy najbardziej tego potrzebowała, tłumacząc, że nie pasuje do tego świata i tak będzie lepiej. Pan Flores nie miał bladego pojęcia, że kilka miesięcy później na świat przyszła mała kruszynka, której odebrano szansę na spędzenie dzieciństwa zarówno z matką, jak i ojcem. Po kilku minutach do pokoju dziewczynki dobiegło nawoływanie matki.

- Evelyn ktoś do ciebie! Pospiesz się, nie będę zabawiać twojego przyjaciela! - dziewczynka bardzo szybko pobiegła w dół, spodziewając się swojego najlepszego, a zarazem jedynego przyjaciela- Arthura.

Arthur był wysokim blondynem o jasnych oczach i często odwiedzał Evie i razem się bawili, jednak chłopiec nie jest mugolem, jest czarodziejem i po wakacjach ma udać się do Hogwartu- Szkoły Magii i Czarodziejstwa, o której słyszał wiele od rodziców. Miejscu, w którym można zapomnieć o wszystkich problemach i skupić się na sobie i przeżywać mnóstwo przygód.

- Cześć Evie! Może chcesz przyjść do mnie? Muszę ci o czymś opowiedzieć. - chłopiec oparł się i framugę drzwi wejściowych i nawet nie spojrzał na matkę dziewczyny, gdyż nigdy nie mógł pojąć jak komuś tak dobremu i kochanemu jak jego przyjaciółka musiała trafić się taka matka.

- Z wielką chęcią Arthur, ale muszę zostać w domu i zaopiekować się mamą, dzisiaj znów się nie najlepiej czuje. - ostatnią część zadania dziewczynka wypowiedział zarówno z żalem, jak i smutkiem.

- Możesz iść, ja i tak będę mieć gości więc lepiej, żeby cię tutaj nie było. Najlepiej zastań u państwa Liroy, na pewno z chęcią cię przenocują i nie wracaj przed dziesiąta rano. Do zobaczenia kochanie. - kobieta wstała i dosłownie wypchała dwójkę przyjaciół za drzwi, a to wystarczyło, żeby Evelyn zaszkliły się oczy, chłopak widząc to ,przytulił ją i zabrał ze sobą do domu naprzeciwko.

- Mamo już jestem!- zawołał głośno chłopiec.

- Dobrze, obiad zaraz będzie. O dzień dobry Evelyn!- zawołała radośnie matka chłopca, widząc dobrze znaną jej dziewczynkę. Podchodząc do dzieci, zarówno jej mina, jak i ton zmieniły się, gdy zobaczyła twarz dziewczynki w łzach.

- D-dzień d-dobry pani- wychlipała dziewczynka.

- Evie, dziecko co się stało?- spytała zatroskana kobieta.

- Bo moja mama... Ona powiedziała, że mam sobie pójść i najlepiej nie wracać do jutra przed południem... Mogłabym zostać tu dzisiaj na noc? Wiem, że to już kolejny raz, ale bardzo panią proszę, nie mam się gdzie podziać przez noc, a mama już nie mnie nie wpuści.

- Naturalnie, że możesz zostać dziecko. W końcu tutaj też jest twój dom, razem z Robertem traktujemy cię jak córkę, a teraz idźcie się pobawić, a za chwilę będzie czekał na was obiad. - matka Arthura była kobietą czynów, jednak wiedząc, że rozmowa nic nie da w przypadku matki Evelyn, wolała przemilczeć te kwestie i spokojnie zająć się obowiązkami.

Dzień powoli chylił się ku końcowi, ale dla Evie było to zdecydowanie zbyt szybko. Zawsze, gdy matka zapraszała swoich kumpli ,nie kończyło to się dobrze dla nikogo, a już na pewno nie dla niej, która zawsze została obarczona winą za jakiekolwiek potknięcie swojej rodzicielki.  Dziewczynka nawet nie wiedziała, jak bardzo przyszły poranek zmąci jej dotychczasowe życie. Jednak póki co nie zdając sobie sprawy, spokojnie ułożyła się na łóżku w pokoju gościnnym państwa Liroy i zasnęła.

Cześć!
Jest mi niezmiernie miło, że dotrwałeś do tego momentu. Mam również nadzieję, że ci się spodobało. Nie jest to najlepsza i najciekawsza część, ale jest to wprowadzenie do akcji. Kilka pierwszych rozdziałów będzie toczyło się z jedenastoletniej perspektywy, a później nastąpi przeskok o kilka lat i rozpoczęcie akcji właściwej. Mam nadzieję, że będzie mi się udawało wrzucać jeden rozdział na tydzień, najpewniej w soboty.
Do zobaczenia w kolejnej części.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro