Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

część 6

Wyruszyliśmy dalej w drogę, ja szłam z przodu i przyspieszałam tępo. Bardzo zaniepokoiło
mnie to zdarzenie. W pewnym momencie się tak zamysliłam, że wpadłam na zombie. Szybko wyjełam nóż, właściwie chciałam to zrobić, ale musiał mi wcześniej wypaść. Nigdzie nie widziałam Adama co mnie bardzo przestraszyło. W momencie kiedy to coś miało mnie ugryźć, nie wiadomo zkąd znalazł się mój zbawiciel-Adam we własnej osobie, który w ostatnim momencie mnie odepchnoł, a zombie wgryzł się w jego rękę. Szybko chwycilam jakikolwiek badyl i walnelam z calej pedy w głowę tego stwora!
Podbieglam do pół przytomnego Adasia leżącego na ziemi

-ADAM! NIE ROB MI TEGO!
-Prze-prze-praszam-ledwo wydusił-zostalo mi 5 mimut
-NIE!NIE!
-Amelia! Obudź sie!! AMELIA wstawaj!-nagle wszystko sie zawaliło i zrobiło mi sie ciemno przed oczami

Otworzyłam oczy i zobaczyłam nade mną Adama

-Co ci się śniło? Krzyczałaś moje imię jak opetana-lekko sie zaśmiał
-To. To byl. Sen?- powiedziałam za równo przestraszona jak i szczęśliwa
-Tak, a co?- spytał a ja wstałam i głośno wypuściłam powietrze i go przytuliłam
-A ten człowiek co nie był zombie i chciał cie zabic, to też był sen tak?
-Niestety, ale nie. To bylo tak:
szliśmy jak najdalej od tego miejsca. Ty szłaś z przodu, a ja za tobą. Nagle pojawił się jakiś sztywny i na niego wpadłaś, nie wiem o czym myślałaś, że nie poczułaś tego smrodu, ale nieważne. Upadłaś na głowę i najwyraźniej zemdlalaś, gdy pokonałem zombiaka było już całkowicie ciemno, więc wziąłem cię na ręce i położyłem tutaj. Przespaliśmy tu do rana i przed chwilą musiało ci sie coś śnić.
-Woah ee okej..Dobra lepiej chodźmy dalej- wstalam
-Jak sobie rzyczycz moja droga-ukłonił sie jak prawdziwy gentelman a ja sie zaśmiałam

Szliśmy jakieś pół godziny, tym razem się nie odzywalismy do siebie. Obydwoje szliśmy zamyśleni. W tym momencie wpadłam na zombie (po raz drugi dzisiaj 👍). Sięgnęłam po mój nóż, ale go nie było. Rozejrzalam się, nigdzie ani śladu Adama

-To chyba jakieś żarty! Nie może się dziać to samo co w moim śnie!
~Moze to też sen? Oby.. OBUDŹ SIEEE! Dobra załóżmy że nie, za chwile powinien pojawić się Adam. Muszę zrobić wszystko żeby go to coś nie ugryzło, i w tym momencie dalej nie wiadomo skąd pojawił się Adaś -_-
Obrociłam się razem z zombie tak aby nie udało mu się mnie odepchnąć. Zombie już był przy mojej skórze i wtedy..
































Musialam to zrobic 😂 sryy












































Ugryzł mnie. Przede mną przeleciały wszystkie wspomniemia z życia. ~Czyli to mój komiec~ pomyślałam i upadłam na ziemie. Zrobiło mi się strasznie zimno i nie dobrze. Adam chyba zabił sztywnego, którym zaraz się stanę.. Nic nie słyszałam i kręciło mi się w głowie.
Z tego co zauważyłam podbiegł do mnie mój chłopak. Wdzialam ze płakał, nigdy nie potrafiłam sobie tego wyobrazić.

-Prze. Praszam- powiedziałam resztkami sił
-NienienienieNIENIENIENIE, NIE. Amelia proszę, nie rób mi tego- rozpłakał się na dobre
-Mam tylko 5 minut. Teraz to pewnie już z dwie. Kocham cie- powiedziałam -musisz to zrobić

Pov. Adam
NIE! Wszyscy tylko nie ona! Do niej poczułem miłość jakiej jeszcze nie znałem! Strasznie mi na niej zależy nie może sobie tak o odejść! Nie teraz! Jeśli ona umrze to ja też .

-Adam musisz to zrobić -powiedziala, bardzo dobrze wiem o co jej chodzi
-Nie moge. Nie. Prosze. Dasz rade- zacząłem opatrywać jej ranę z której leciało coraz więcej i więcej krwi, na marne. Jaka ona piękna, nawet teraz, taka bezbronna. Nie moge

Pov. Amelia

Powoli zamykały mi się oczy. Więc tak wyglada koniec?

-----
Kokokokoniec :)
Więc jak narazie tak to wyglada hah
i spokojnie bo z pewnoscia.......

[Tutaj powinien być GIF lub film. Zaktualizuj aplikację teraz, aby go zobaczyć]

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro