Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

66.

- Sam! - do bunkru wbiegła szczęśliwa Thea, która o mało co nie spadła ze schodów. - Wielkoludzie! Dean to Dean! - wykrzyczała, na co idący za nią Winchester zaczął się śmiać. - Nawet mordko nie wiesz jak się cieszę!

- Spokojnie, szarlatanie. - powiedział głośno czym zwrócił uwagę brata.

- To serio on? - twarz Sama wyrażała niemałe zdziwienie.

- Tak Sammy. Stary Dean powrócił... A teraz najważniejsza kwestia. Oddaj mi kluczyki do mojej Dziecinki. - dwójka łowców uśmiechnęła się szeroko, a Thea przyglądała im się z radością wymalowaną na twarzy. - Szkrabie, muszę o czymś z tobą porozmawiać. - zwrócił się w jej kierunku, pokazując na klucze, które wyciągał Sam.

- Szkrabie? - skrzyżowała dłonie na piersi. A Winchester skinął głową w stronę schodów, które kierowały do Impali. - Znowu schody...

Obawiała się tego co miało stać się w samochodzie. Dean bał się jeszcze bardziej, on i jego rozmowy o nim samym nie były jego mocną stroną.

- Dzięki. - wyszeptał ledwo słyszalnie, patrząc ciągle na drogę. - Dzięki. - powtórzył, obracając na sekundę głowę w stronę Thei.

- Nie masz za co dziękować. Wszystko to jeden wielki efekt motyla... Ale za to musimy pogadać o tym, co dzieje się między nami, bo to jest tak popieprzona relacja, przez którą nie potrafię w nocy spokojnie spać. - wypowiedziała na jednym wydechu.

- Okej... - potaknął. - Łowcy tak nie mogą, i my dobrze o tym wiemy. - pomyślał.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro