Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

62.

Na jego twarzy malowała się walka, na którą Thea mogła tylko patrzeć, ale gdy zaczął krzyczeć przez sen, postanowiła, że postara się go obudzić.
Zaczęła szturchać go w ramię, z nadzieją, że wzbudzi się z tego koszmaru. Na szczęście udało jej się, lecz nie bez konsekwencji. Dean w trakcie nagłej pobudki chwycił dziewczynę za gardło, zaczynała się dusić, uderzała go w przedramię.
Nie wiedział co się działo wokół niego, a gdy dotarło to do niego po niedługim czasie, opuścił dłoń.

- Thea... ja... - podniosła tylko rękę na znak, żeby przestał.

Cała się trzęsąć, wyszła z pomieszczenia ku kuchni, gdzie znalazła piwo, które postanowiła otworzyć. Za wszelką cenę próbowała być wyrozumiała, bo przecież to ona chciała go obudzić, ale mord w jego oczach przeraził ją do tego stopnia, że musiała chwilę odetchnąć.

Głos Sama zaczął rozbrzmiewać się po holu, wołał ją, więc czym prędzej rozpuściła włosy, aby oszczędzić sobie zbędnych słów w swoją stronę.

- Hej, Dean się obudził. - obdarzyła go wymuszony uśmiechem.

- Wiem, masz. Zanieś mu piwo. - niechętnie oddała mu butelkę, po czym zaczęła kierować się w stronę swojego pokoju.

- Thea... - chwycił ją za dłoń, a gdy się do niego obróciła włosy na jej karku zafalowały, ukazując ślady na szyi. - Czy to..?

- Nic poważnego. - nachalnie wyrwała się z uścisku. - To przez moją nieuwagę. Mogłam się tego spodziewać.

- Thea... - powtórzył.

- Stop. Wszystko dobrze, tylko muszę... iść do siebie, poczytać. Daj mi znać, gdy coś się zadzieje.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro