Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

53.

- Sam, kurwa, on umiera - zapłakana patrzyła zza szyby na Deana. On również nie potrafił powstrzymać potoku łez. - Cas, ty tępaku. Potrzebujemy cię, a nie dajesz oznak życia.

- Czysto. - słyszą kolejny raz, gdy prąd uderzył w serce. Wciąż prosta linia. - Czysto. - jego ciało ponownie drgnęło, w przeciwieństwie do linii mierzacej bicie serca.

- No dajesz, Dean. Proszę. - wypowiedział Sam powstrzymując się od płaczu.

- Mamy go. - wykrzyknął lekarz, na co Thea rzuciła się w ramiona Sama, ocierając o jego koszule łzy na policzkach.

- Słyszałeś? Żyje. - stwierdziła z nutką szczęścia w głosie.

Po kilkudziesięciu sekundach bezowocnego wpatrywania się w szybę, zza niej wyszedł doktor, który uratował życie Winchestera.

- U pańskiego brata nastąpiła zmiana natężenia impulsów nerwowych, więc póki co musi wydobrzeć i później zabierzemy go na tomograf, aby sprawdzić czy zaszły zmiany w mózgu. A teraz niech państwo pozwolą mu odpocząć. - Sam tylko potaknął, patrząc jak lekarz odchodzi wzdłuż korytarza.

- Zachciało mi się was ratować  - czubkiem buta kopnęła w ścianę przed sobą.

- Wasza dwójka jest niemożliwa! Dean obwiniał siebie, zaś ty również swoją osobę. Nie myślcie o tym! Ważne jest tu i teraz! Musimy go uratować, tylko to się liczy.

- Efekt motyla...

- No właśnie!

- Wow. - starła łzę rękawem. - Umocniłeś we mnie wolę walki! Pomożemy mu. Cena nie gra roli! - Sammy zdziwiony nagłym optymizmem przyjaciółki, również uwierzył w swoje słowa. - To kiedy możemy do niego wejść?

- Jak jego stan się ustabilizuje.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro