Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

48.

[08:09]
Thea: Chcesz coś do jedzenia z kuchni? Szanuj moją dobroć, bo jest rzadkością

[08:09]
Dean: Nie, już zmierzam w jej kierunku

Do pomieszczenia leniwie wkroczył Winchester, który nie miał zarzuconego tylko szlafroku, ale również gruby koc.

- D-dean? - podniosłam dłoń, aby sprawdzić czy miał gorączkę. - Jesteś rozpalony. Może poprosimy Cast...

- Nie, z byle przeziębienia nie będę go wzywał. - potaknęłam.

- To idź połóż się, a ja zrobię ci kawę, później załatwię jakąś zupę. I dokupię leków. - spojrzał na mnie ze zdziwieniem. - No co? Mam na komodzie resztki przeciwbólowych i przeciwgorączkowych. Też ci przyniosę, bo ich nie można na pusty żołądek.

- Wow. - kaszlnął.

- Co? - szybko zaczęłam wyciągać jedzenie z lodówki, po czym od razu szykowałam również kawę.

- Myślałem, że będziesz po mnie krzyczeć, że jestem chory. - podskoczyłam do apteczki, która znajdowała się na górnej półce.

- Masz idź zmierz temperaturę i leż w łóżku i kuruj się! Będę miała wymówkę, aby oglądać z tobą filmy.

~*~

Z tacką, na której znajdowały się kubek z kawą, szklaneczką z wodą i ciepłe tosty, przekroczyłam próg pokoju Deana.

- Przez jakiś czas nie będę narzekać na twoje okruszki w łóżku. - położyłam rzeczy na etażerce. - Pokaż termometr.

- Mam 38,6°C. - odpowiedział niechętnie.

- No to masz, musisz to chociaż skubnąć, żeby zbić twoją temperaturę.

- Dobrze, pani doktor - uśmiechnął się, biorąc gryz ciepłej kanapki. - Powinienem częściej chorować, smakowite są te tosty!

- Dobra, to ja idę kupić potrzebne rzeczy. Może zastanowię się nad kupnem placka. Jakby coś ci się przypomniało to dzwoń.

- Kim jesteś i co zrobiłaś z Theą?

- Jesteśmy rodziną, musimy o siebie dbać, no nie Deano? Cześć, będę tak do dwóch godzin.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro