26.
- Thea, powtarzaj za mną - wyszeptał Dean do słuchawki telefonu.
- Okej, co się dzieje? - wyprostowałam się na krześle.
- Dam Cię na głośnik, ale nic nie mów dopóki nie usłyszysz mojej kontynuacji.
- Dziwki, czas na zabawę! Exorcizamus te, omnis immundus spiritus, omnis satanica potestas, omnis incursio infernalis adversarii - usłyszałam huk i ciężkie oddychanie Deana.
- Omnis legio, omnis congregatio et secta diabolica - połączenie zostało przerwane.
Nie wiem czy rozmowa została zakończona przez naciśnięcie słuchawki czy rozbicie telefonu. Bracia mieli kłopoty a ja musiałam czym prędzej znaleźć sposób, aby ich uratować. Pierwszą osobą o której pomyślałam, był Castiel, do którego nie musiałam się długo modlić, ponieważ drzwi do bunkra gwałtownie się otworzyły.
- Cas, gdzie oni dokładnie są?
- Dean i Sam są chronieni przed wszystkimi aniołami, nie mogę ich namierzyć.
- A jak udałoby mi się ich namierzyć to teleportowałbyś się do nich?
- Oczywiście, Thea'o.
- Tylko jak to zrobić? - wyszeptałam. - Telefon Sama i jego krótkie szkolenie z obsługi komputera.
Po kilku minutach popełniania błędów w klikaniu po klawiaturze, udało mi się namierzyć dokładne położenie braci. Opuszczony magazyn na krańcach Emporii, pełen demonów.
- Castiel, idę z tobą - ten tylko potaknął, dotykając mojego czoła.
~*~
Nie zdążyłam nic wskórać, Cas od razu rzucił się na demony. Część z nich zdołał pokonać swoim światłem, a reszta z nich zdołała uciec. W międzyczasie podbiegłam do Deana, któremu nożem obcięłam krępujące sznury, zaś tak samo postąpiłam z jego bratem.
- Jak nas znaleźliście? - zapytał starszy Winchester.
- Żadne dziękuję? Technologia, Dean - obdarzyłam Sama uśmiechem. - Prosta sprawa, powiadasz?
🍔🍻🍔
A może kolejny rozdział jeszcze dziś?
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro