Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

10.

[13:03]
Thea: Właśnie tankuje, powinnam być za 10 minut na miejscu

[13:03]
Paige: Siedzimy na zewnątrz

[13:03]
Thea: Czego ja nie zrobię dla informacji o dziadkach ;_;

Wjechałam na zażwirowany parking, sprawiając, że spod opon wydobywały się tumany kurzu. Samochód zaparkowałam tuż obok czerwonego auta Paige. Na krzesłach przed restauracją zauważyłam ją odwróconą do mnie przodem, a przy stole towarzyszyło jej dwóch postawnych mężczyzn, którzy nie zauważali mnie do momentu, gdy łowczyni pomachała w moją stronę. Moim oczom ukazała się znajoma twarz Deana i bodajże Sama; nie zostaliśmy sobie wtedy przedstawieni.

- Hej, Paige, Dean i...

- Sam, jesteśmy braćmi dla sprostowania - pokiwałam głową, uśmiechając się.

- Chwila? Znacie się? - Paige od razu zapytała, gdy tylko zdążyłam usiąść między nią o Deanem.

- Znam wielu łowców. I wszystko zaraz wam wytłumaczę. Deana poznałam jak myślał, że pisze do Gartha a potem do Sama. A Paige po prostu była sąsiedzką łowczynią, która poszerzyła swoją działalność - wypowiedziałam na jednym, długim wydechu. - Ale nie przyjechałam tu na pogaduszki. Po co było ci wiedzieć o moich dziadkach?

- Kilkadziesiąt lat temu istniała organizacja "Ludzi Pisma", którzy zajmowali się kumulowaniem wiedzy na temat potworów i wykorzystywania jej w mniej krwisty sposób niż łowcy - Sam rozpoczął wprowadzenie do tej krótkiej historii. - To stowarzyszenie wymarło, lecz żyją ludzie, którzy są ich potomkami, dziedzicami tej wiedzy.

- I twoja znajoma pomyślała o tobie.

- I?

- Jim Wilson odszedł na wcześniejsze zwolnienie, gdy poznał Marie Green - podała starą teczkę z gwiazdą wodnika na przodzie. - Niestety o drugim nie ma nic.

- Skąd to masz? - zapytałam, patrząc na czarno-białą fotografię dziadka.

- Od nas - wtrącił Dean. - A właściwie od pewnego anioła.

- Castiela? A on skąd to ma? - wskazałam na dokumenty.

- Umie fruwać, więc ma swoje źródła.

- I z tych samych źródeł wiemy, że nasz dziadek też do nich należał.

- I tylko po to przejechałam taki kawał drogi?

- Nie do końca. Po drugiej stronie miasta znajduje się ich siedziba, niedodwiedzana od lat.

- I mamy do niej klucz - dodał Dean, przerywając wypowiedź brata.

🎊🎄🎊

Dzisiaj życzę wam, żeby wigilijny obiadek w gronie rodziny nie był pełen pytań o oceny w szkole czy też o to kiedy znajdziecie sobie kawalera. I żebyście dostali niesamowite prezenty!

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro