Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Randka, Luksaline i...przepowiednia?

UWAGA!:
Sytuacja rozpoczyna się tydzień przed 16 sierpnia (urodzinami Rosaline)!
Miłego czytania 😊.

Pov Rosaline:  

Po wczorajszym wydarzeniu trudno mi się pozbierać. No cóż nie codziennie zakochujemy się w naszych wrogach, których znamy większość swojego życia... Co nie? 

Teraz jestem w mojej piżamię i słucham muzyki.

Ja jak to ja musiałam się rozłożyć, albo...może inaczej to ujmę. Po prostu się rozchorowałam.

Nienawidzę chorować, ale zawsze jest jeden plus...

... jestem zwolniona na parę dni z lekcji przez Hejrona do momentu aż nie wyzdrowieje.

Moje rozmyślenia przerywa jednak osoba, która wyjmuje  mi z uszu słuchawki.

Spoglądam w osobę , która zabrała mi muzykę i co widzę?... Syna Aresa uśmiechającego się do mnie łobuzersko.

-Cześć księżycu.- powiedział, po czym chłopak całuję mnie namiętnie.

Odwzajemniłam pocałunek pogłębiając go.

Gdy się od siebie odsunęliśmy powiedziałam.

-Cz...cześć.

Chłopak zaśmiał się i pocałował mnie w czubek nosa.

-Jak tu wszedłeś? -zapytałam, zauważając że okno jest otwarte, a nie zamknięte .

-Okno beybe. - powiedział i pocałował mnie agresywniej.

Jęknęłam w jego z przyjemności jaką mi tym sprawił. Chłopak całował mnie coraz namiętniej i agresywniej.  Czułam się jak w niebie (ARABELLA: ( ͡° ͜ʖ ͡°) ?    ROSALINE:  Kurwa idź zboczeńcu w cholerę! ZNOWU GREY'A OGLĄDAŁAŚ?!?!  ARABELLA:  ( ͡° ͜ʖ ͡°) !!!).

Całowalibyśmy się nadal gdyby do pomieszczenia nie wszedł ten przemiły, wspaniałomyślny, inteligentny i wielkoduszny satyr Christian Elisabeth McClain (ARABELLA: Tak Christian ma na drugie Elisabeth.  ROSALINE: Mama Chris'a chciała mieć córkę).

- Witajcie o kurwa jebana mać na święte jaja Percy'ego Jackson'a czy mnie kurwa popierdoliło?- piszczy satyr jakby widział Pana D w stringach (CHRISTIAN: Widziałem 😢😆).

Odsunęliśmy się od siebie z Luke'iem  i spojrzeliśmy na satyra z mordem w oczach. Christian sobie nic jednak z tego nie robił, a do pokoju wszedł Lewis z... gdzie kurwa mać jest Lily?!

-Gdzie córka Apolla?- pytam Lewisa, który uśmiechał się radośnie.

-Szykuję się na randkę z tym...no... Connor'em?...tak...chyba tak.- mówi satyr , a ja nie dziwię się że myli te dwójkę.

- Dosyć kurwa mać pierdolenia o Lily! Wasza dwójka niech się kurwa tłumaczy!- piszczy Christian pokazując na mnie i Luke'a.

Patrzymy na siebie z Luke'iem i wzdychamy zrezygnowani. Jeśli będziemy tak dalej "uwarzać" żeby nikt się nie dowiedział że jesteśmy parą to w ciągu tego tygodnia już wszyscy będą wiedzieć.

-Powiemy ci co tylko chcesz, ale obaj macie siedzieć cicho, zrozumieliście!- syknęłam, a chłopcy kiwnęli głowami.

-Jesteśmy od wczoraj parą.- powiedział zrezygnowany Luke.

Przez chwilę było cicho, aż w którymś momencie Christian powiedział.

-Powtórzę to jeszcze raz. Jak chłopiec to Lewis, a jak dziewczynka to Christiane!

Walnęłam się o otwartej dłoni w czoło.

Nie no ja nie mogę!!!

Pov Lily (Dzisiaj na twoją randkę trochę Zepsułam Connor'a):

Od rana jestem na nogach i co robię? Szukam ładnego ubrania na randkę z Connor'a. I na razie nie mogę nic znaleźć. Teraz mamy 18:10, a ja mam gotową fryzurę i makijaż. No jedyne co zostało to ubranie.

No bo przecież nago nie pójdę.

Gdy na zegarze wybiła 18:15 udaję mi się znaleźć doskonały strój na randkę (ARABELLA: Od razu mówię jak wybieram ubrania bohaterom to staram się dobrać do nie tylko charakterku, ale i rodzica.  PS. Mam nadzieję że ci się spodoba Lil 😊). Tak wygląda moja sukienka.

A to są buty, które do tego włożę.

A moja fryzura była taka.

Makijaż zaś był delikatny.

Gdy byłam już gotowa ktoś zapukał do drzwi. Podeszłam do drzwi gdzie ujrzałam Connor'a uśmiechającego się od ucha do ucha. Chłopak był ubrany w białą koszule i czarne dżinsy. Na nogach miał czarne trampki.

No chłopak się postarał.

Gdy syn Hermes'a  zobaczył mnie zbaraniał z wrażenia. Gdy się otrząsnął z transu powiedział jąkając się.

-Ś...ślicznie w...wyglądasz Lily (ARABELLA: Zepsułam Connor'a, przepraszam😢).

-Dziękuję.- odpowiedziałam, na moje kości policzkowe wtargnął rumieniec.

- Gotowa?- zapytał chłopak z delikatnym uśmiechem.

-Pewnie.- powiedziałam i wraz z chłopakiem opuściłam mój domek.

Od razu po wyjściu z domku skręciliśmy w prawo w stronę stołówki. Wchodzą do pomieszczenia odebrało mi mowę.

Po środku stołówki był okrągły stół, na którym był biały obróz. Na stole był świecznik z 3 zapalonymi świętami. Do okoła wszędzi panował romantyczny nastrój, a w tle leciała śliczna romantyczna muzyka, ale nie to jest teraz najważniejsze.

Odebrało mi mowę z wrażenia (ARABELLA: Nie no widać że się chłopak postarał 😆).

-Connor jak tu, ślicznie. - powiedziałam w którymś momencie.

Syn Hermes'a wziął mnie za rękę i pociągnął mnie w stronę stołu.

-Cieszę się  że ci  się podoba. - powiedział odsuwając krzesło ,na które usiadłam, przez co chłopak je przysunął bliżej stołu.

Gdy siedziałam już przy stole Connor zniknął za drzwiami kuchni, a po chwili wrócił z dwoma talerzami pokrytymi srebymi kopułami.  Jeden talerz postawił przede mną, a drugi naprzeciwko tam gdzie miał siedzieć on.

-Mam nadzieję że będzie ci smakowało.- powiedział.

-Connor, ale przecież ty nie umiesz gotować?- powiedziałam zdziwiona mówiąc prawdę.

Rodzeństwo Hood nie miało nigdy talentu do gotowania.

-Dlatego poprosiłem o pomoc jedną białowłosą niewiastę.- powiedział chłopak uśmiechając się niewinnie, a ja od razu zrozumiałam o kogo mu chodzi. 

Angel Blueberry córka Hadesa.

Młody Hood zdjął srebrne kopuły z talerzy ukazują ładnie przygotowaną i udekorowaną listkami bazylii spagetti  (ARABELLA: Nie trafne zdanie, no ,ale nich zostanie).

Uśmiechnęłam się.

-Smacznego Madame.- powiedział i usiadł na miejscu naprzeciwko.

Zaczęliśmy jeść potrawę i muszę przyznać szczerze.

ANGEL ZAJEBISTE SPAGETTI, KOCHANA!!!

Kiedy skończyliśmy jeść Connor wstał i podszedł do mnie.

-Mogę prosić? - zapytał układając się teatralnie z uśmiechem.

-Ależ oczywiście.- powiedział z uśmiechem.

Wstałam z krzesła i odeszłam od stołu z synem Hermes'a. Zaczęliśmy tańczyć walca angielskiego, a Connor cały czas się tajemniczo uśmiechał.

Eee, Angel mam pytanie.

CO TY KURWA DO TEGO SPAGETTI DAŁAŚ?!

NARKOTYKI?!

-Mam coś na twarzy?- zapytałam w końcu.

-Tak, tutaj. - powiedział i...

Pocałował mnie.

Odwzajemniłam pocałunek, a syn Hermes'a go pogłębił.

Nie wiem ile się całowaliśmy, ale nie obchodziło mnie to. Gdy się od siebie odsunęliśmy Connor powiedział.

-Teraz jesteś czysta.

Zaśmialiśmy się,  a gdy opanowaliśmy śmiech Connor powiedział z powagą.

- Kocham Cię Lily i mam pytanie.

-T..tak?- po mimo faktu iż wyznał mi miłość musiałam w 5% myśleć trzeźwo.

-Zostaniesz moją dziewczyną? (ARABELLA: Wiem trochę przyspieszyłam z tym no, ale mam jeszcze parę osób do zeswatania 😊😆).- zapytał patrząc mi w oczy.

-Tak! - krzyknęłam szczęśliwa.

Chłopak nie tracąc chwili ponownie wpił się w moje usta.

Nawet nie wiecie jaka jestem szczęśliwa...

Pov Narrator'a:

Z samego rana do gabinetu Pana D wszedł Percy i Hejron.

-Wzywałeś? -zapytał się syn Posejdona niezbyt zadowolony.

Miał dzisiaj udać się do Annabeth i poprosić ja by pomogła zająć się jego chorą siostrą. Pomimo faktu że Rosaline ma za tydzień 15 urodziny wciąż traktował ją jak 4 letnią dziewczynkę, która przyprowadził do Obozu z Domu Dziecka. Był bardzo z nią związanych i szczerze można powiedzieć za kochał ja tak bardzo jakby byli biologicznym rodzeństwem z tej samej matki i ojca. Niestety tylko krew ich ojca ich łączyła,  ale i tak Percy nie zmienił swojego zdania.

Syn Posejdona wciąż pamięta moment, kiedy on, Grover i Annabeth zabrali małą z Domu Dziecka... kiedy uczył ją używać jej mocy, które miała od faktu że jest córką Boga Mórz, kiedy stał się jej rodzicem, bratem, przyjacielem, opiekunem jak i obrońcą... wszystko to pamięta jakby to było wczoraj.

-Tak,  siadajcie została jeszczę jedna osoba i możemy zaczynać. - powiedział Pan D  i pokazał synowi Posejdona i centaurowi żeby usiedli.

Gdy wykonali polecenie Percy zapytał.

-Kto ma jeszcze przyjść?

Zanim bóg wina zdarzył odpowiedzieć ktoś zapukał do drzwi.

-Wejść!- wykrzyknął, a drzwi gabinetu otworzyły się.

Do pomieszczenia weszła  wysoka brąbrązowo włosa dziewczyna o oliwkowych oczach. Dziewczyna była ubrana w białą, luźną koszulę i czarną ołówkową spódnicę.  Na nogach miała jasno brązowe rajstopy i czarne, lakierowane pantofle. Jej brązowe włosy były rozpuszczone i sięgały do pasa. Gdy dziewczyna zamknęła za sobą drzwi od razu usłyszałam zdziwiony głos syn Posejdona.

-Co ty tu robisz?!

-Ciebie również dobrze widzieć Perseuszu. - powiedziała dziewczyna uśmiechając się ignorując pytanie chłopaka, po czym dodała.

-Dzwoniłeś do mnie Dionizosie o co chodzi?

-O Rosaline ,Arabello. - powiedział bóg wina.

Autorka zbladła. Wiedziała że pewnego dnia pojawi się temat o Rosaline, ale nie sądziła że tak szybko .

-Niech zgadnę? Sekret? - zapytała dziewczyna, na co otrzymała kiwnięcie .

-Usiądź Arabello.- powiedział, a dziewczyna wykonała prośbę Dionizosa.

-No mów o co chodzi z Rosaline ! Chcę wiedzieć o co ci chodzi! - Percy nie wytrzymał.

-Rosaline za tydzień kończy 15 lat, a wy do tego czasu macie przygotować się do ujawnienia jej tajemnicy!- powiedział Pan D.

-Hejron, Percy proszę zostawcie nas samych. -powiedziała Autorka, po czym gdy tylko była sama z bogiem wina powiedziała.

-Co się dzieje?

Dionizos przez chwilę milczał po czym powiedział.

-Kiedy księżyc będzie w pełni,

Morski półbog na świat przybędzie,

Dziecko z pasmem białym w włosie i oczami mórz,

Zdolności nad ludzkie posiądzie,

Wiele tajemnic zostanie odkrytych, wiele przygód się pojawi,

Wielki  Herakloses* obudzi się z snu wiecznego,

Niszcząc wszystko na swojej drodze,

Bogowie Olimpu bezwładni będą na poczynania jego,

Tylko Morskie dziecię wpływ mieć będzie,

W walce tej, przyjaźń i miłość w połączeniu z 12 silnymi przedmiotami ukrytymi przez każdego z bogów Olimpu,

W tej walce jednak oboję walczących do bram Hadesu się stoczy. 

- Czyli to znaczy...- autorka wysłuchując się w każde słowo bladła  i niedowierzała w słowa przepowiedni.

- Tak.- powiedział Dionizos.

Autorka zgryzła nerwowo wargę i zapytała.

-Ile mamy czasu?

- Może być nawet 10 lat, ale i tak to będzie za mało.- powiedział bóg wina.

Przez chwilę była cisza, którą chwilę później przerwała Autorka.

- Trzeba zacząć trenować półbogów by byli gotowi na dzień spełnienia się przepowiedni.- mówiła z pewnością na twarzy.

-To jeszcze dzieci.- powiedział Dionizos otwierając butelkę z czerwonym winem.

Pan D nalał substancje do kieliszków. Jeden kieliszek podał autorce, a drugi sobie wziął.

- Dionizosie może i to dzieci, ale nie są oni normalnymi dziećmi. Przypominam Ci ze mają oni w sobie nie tylko krew ludzką, ale i krew  bogów.- powiedziała Autorka upijając łyk czerwonej cieczy.

-No dobrze, niech będzie.- powiedział.

-A i jeszcze jedno.- powiedziała uśmiechając się niewinnie Arabella.

-Co przeskrobałaś Justyna?- zapytał zaczynając pić alkohol.

- Ja nic tylko Zeus powiedział że niedługo on jak i reszta bogów przybędzie do Obozu zobaczyć się z dziećmi. - powiedziała Arabella.

Dionizos po usłyszeniu tych słów zaksztusił się napojem.

-Jak?- Pan D zapytał niedowierzając.

-Normalnie, ale i tak ci alkoholiku wszystko wyjaśnię. - powiedziała Autorka przekręcając oczami.

Teraz nic więcej nie mogli zrobić, a Nieznana ilość czasu działała na ich niekorzyć..

Hejo, Herosi!

Wróciłam!

Dzisiejszy rozdział jest stworzony z inspiracji że dzisiaj jest 16 sierpnia i moje 15 urodziny.

To tyle, mam nadzieję że się podoba rozdział.

Głosujcie i komentujcie 😉

Bayo,Herosi!

*Herakloses- postać wymyślona i nie wiem czy taka jest ale niech zostanie.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro