Nie miałam pomysłu na tytuł Xd
Pov Vinnie:
(ARABLA: Wybacz mi Vinnie, że tak szybko i chujowo napisane, ale ja jestem chora i nie mam zbytnio weny oraz mam jeszcze z 6 par do zeswatania).
Od urodzin Rosaline minął tydzień. Wciąż trudno mi uwierzyć że córka Posejdona jest syreną, ale staram się pomalutku przyswajać sobie te wiadomość do umysłu.
Od tamtej pory również nie widziałam się z Aaronem.
Teraz strzelam sobie w lesie z łuku. Do okoła mnie jest śliczny las, a w powietrzu unosi się zapach kwiatów, gdyż stoję niedaleko malutkiej łąki z kwiatami.
Niespodziewanie słyszę szelest liści przez co gwałtownie odracam się napinając strzałę gotowa na atak.
Jednak moim oczom nie ukazuje się nic niebezpiecznego, tylko wyłaniający się z krzaków Aaron.
Wzdycham zrezygnowana i rzucam na ziemię łuk z nie wystrzeloną strzałą.
-Aaron czyś ty zwariował? A gdyby nie pochamowała się i strzeliła?! To co wtedy?!- pytam wymachując rękami.
Chłopak jednak nie odpowiedział na moje pytanie. Podszedł do mnie szybko i trzymając za moje dłonie pocałował namiętnie.
Normalna dziewczyna zapewnie by odepchnęła chłopaka i strzeliła z liścia, no, ale cóż... on jest synem bogini szczęścia, więc uznajmy że po prostu ma szczęście.
Odwzajemniłam pocałunek.
W trakcie pocałunku czułam tęsknotę i... miłość?
Czy mi już na serio odjebało od urodzin Rosaline?
Gdy odsunęliśmy się od siebie by zaczernąć powietrza Aaron powiedział.
-Przepraszam Cię za to wszystko, ale dopiero teraz coś zrozumiałem coś bardzo ważnego.
- Co takiego niby?- zapytałam patrząc synowi bogini szczęścia w oczy.
-Że Cię kocham, Vinnie.- powiedział chłopak, a mnie zatkało.
O Zeusie ja chyba śnie (ZEUS: Nie, nie śnisz dziecko. ARABELLA: Zeus! Odpierdol się od mojego telefonu, kurwa! Zacznij się pakować, lepiej. ZEUS: Eech, już idę "mamusiu". ARABELLA: O matko! To jest naprawdę dziecko, a nie Władca Piorónów i Król Bogów oraz Olimpu).
Zgryzłam wargę i powiedziałam niepewnie.
- Ja... ja Ciebie też, Aaron.
Oczy syna Tyche zabłysnęły iskierkami.
-Naprawdę?- chłopak zapytał niedowierzając, a ja kiwnęłam twierdząco głową.
Chłopak pocałował mnie namiętnie, a ja odwzajemniłam pocałunek pogłębiając go.
-Zostaniesz, moją dziewczyną?- zapytał Aaron pomiędzy pocałunkami.
Zamiast odpowiedzieć kiwnęłam twierdząco głową i zaplotłam swoję uwolnione już z uścisku syna Tyche ręce na jego szyi.
Chłopak z radości jaką mu sprawiłam swoją odpowiedzią wzniósł mnie w powietrze i kręcąc się ze mną dookoła całował mnie.
To jest naprawdę najlepszy dzień mojego życia.
Pov Angel:
Z samego rana wstałam i od razu po śniadaniu udałam się na plażę.
Od razu wbiegłam do przymierzalni i włożyłam swój strój kąpielowy.
Weszłam do wody aż do bioder i zaczęłam pomalutku oswajać się z chłodną wodą.
- Hej Angel.- dobrze znany mi głos przerywa moją ciszę.
Odwróciłam się w stronę dźwięku.
Przede mną stał syn Apolla w niebiesko-czarnych bokserkach i muszę przyznać.
Wyglądał całkiem nieźle.
- Hej Alex.- powiedziałam, a syn Apolla zaczął wchodzić do wody.
Gdy stał tuż koło mnie zapytałam rozbawiona.
-Tym razem nie oblejesz mi sokiem bluzki?
Alex zaśmiał się i odpowiedział.
- Tym razem mam czyste rączki, Aniele. - mówiąc ostatnie słowo zaczerwieniłam się.
-Ślicznie wyglądasz, gdy się czerwienisz. - powiedział chłopak, a ja zaczerwieniłam się jeszcze bardziej.
Kurwa no gorzej to chyba już być nie może.
Gdy już miałam odpowiedzieć Alex'owi usłyszałam głos Nico.
-Angel, musisz mi pomóc!- krzyknął brat krzycząc do mnie z brzegu.
O Zeusie dzięki Ci (ZEUS: Drobiazg 😉 ARABELLA: Zeus, kurwa! ZEUS: "Żuca telefonem w autorkę i ucieka się pakować na wyjazd").
- Muszę już iść Alex, do zobaczenia.- powiedziałam i szybko wyszłam z wody.
Zabrałam szybko mój czarny ręcznik i pobiegłam do przebieralni przebrać się.
Gdy skończyłam zmieniać strój pobiegłam do brata, który już na mnie czekał.
- Co się dzieję?- pytam chłopaka, opuszczając z nim teren plaży.
-Zaraz się dowiesz.- powiedział Nico, a ja przełknęłam głośno ślinę.
O jejku!
Pov Argus'a:
Od kiedy oddałem tamtej dziewczynie, krem z filtrem ciągle o niej myślę.
Wydaje mi się być fajna.
Od razu po wyjściu z mojego domku wyszedłem poszukać Sawy. Chciałem ją poznać i szczerze powiem...
Chyba mnie coś opętało, bo to nie jest u mnie normalne (ZEUS: Afrodyta strzeliła z łuku strzałą miłości i teraz się zakochałeś. ARABELLA: Zeeeeuuuusieeee! ZEUS: Jam być grzeczny niewiasto 😊).
Ostatecznie znalazłem Sawę w lesie. Dziewczyna trzymała na kolanach głowę małego jelenia, który tulił się do niej.
Szczerze powiem zatkało mnie bo czegoś takiego jeszcze nigdy nie widziałem.
Jednak w którymś momencie jelonek mnie zauważył, wystraszył się i uciekł mówiąc grzeczniej (ZEUS: Ja bym powiedział że Spierdolił. DEMETER: Zeus, kurwa! Nie przeszkadzaj Justynie pisać i idź się pakować! ZEUS: No nie znowu ta baba. DEMETER: "Wyrywa telefon Zeusowi i oddaję to autorce" Proszę, dziecko "następnie idzie do Zeusa i ciągnąc go za lewe ucho wyprowadza go" Idziemy Zeusie).
Sawa widząc mnie spojrzała na mnie.
Uniosłem ręce w geście obrony i powiedziałem.
- Na mnie nie tak nie patrz, Sawo. Ja nic nie zrobiłem byłem cicho nie moja wina że zwierzęta mnie nie lubią.
Dziewczyna przekręciła jedynie oczami, po czym wystawiła rękę z czymś w ręce w stronę krzaków.
Z początku nie wiedziałem o co chodzi, lecz chwilę później zrozumiałem.
Zza krzewów wyszedł tamten jelonek, który uciekł gdy mnie zobaczył.
Małe stworzonko niepewnie podeszło do córki Demeter, po czym wtulił się w nią.
Sawa niespodziewanie spojrzała na mnie i wysunęła do mnie dłoń.
Spojrzałem na nią, lecz nic nie udało mi się wyczytać z jej twarzy.
Niepewnie podeszłem do dziewczyny i chwyciłem jej dłoń.
Sawa powoli pociągnęła moją dłoń do malutkiej główki zwierzęcia.
Gdy moja dłoń znalazła się na główce jelonek niepewnie pogłaskałem go.
O dziwo zwierzę nie uciekło, tylko wtuliło się w moją rękę.
Jedno jest pewne...
Ta kobieta mnie zadziwia.
Hejo Herosi!
Wiem że perspektywy są chujowe, ale jestem chora i przez ten tydzień pisanie rozdziałów może być dla mnie trochę ciężkie wiedz wybaczcie.
Wybaczcie mi również PomidorowaPasta i DarkDragona za taką głupią perspektywę Argusa i opis w tym rozdziale Sawy.
FireQuine mam nadzieję że nie zabijesz mnie za twoją perspektywę.
A teraz mam do was wszystkich prośbę co prawda głupią, ale prośbę.
Chciałabym byście napisali mi w komentarzach daty urodzin waszych postaci (np. Rosaline~16.08 , Christian~24.12 , a Luke <jest o rok starszy od Rosaline, ponieważ ona jest 2002, a on 2001> ~ 31.12).
Nie pytajcie dlaczego i powiedzcie mi tylko jedno.
Jaka według was para opiekunów (np. Annabeth x Percy) mają się pobrać?
To tyle.
Bayo Herosi!
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro