Bez imienne dzieci w koncu są imienne! xD
Pov Rosaline:
Od porodu Christian'a minął równy tydzień. Chris wyszedł z lecznicy wraz z dziećmi około wczoraj wieczorem i w sumie to nas bardzo ucieszyło. Przez ten tydzień ja, Luke, Lil oraz Lewis zdążyliśmy w pełni naszykować się do przybycia chłopaka oraz dzieci.
- Wreszcie dom.- powiedział radośnie Christian tuląc się do łóżka zmęczony.
W sumie to mnie nawet nie dziwi w końcu facet tydzień temu urodził bliźniaki, więc to raczej powinno być normalne. Rozejrzałam się po raz kolejny po pokoju Christian'a. Wraz z Lewisem, Lukiem i Lily dostosowaliśmy pomieszczenie tak żeby Christian i Lewis nie mieli zbytnio problemu.
Mój wzrok zatrzymał się na łóżeczkach gdzie smacznie spały dzieci Christian'a i Lewisa. Są bardzo urocze tylko szkoda że bez imienne... Tak, Christian i Lewis nie nadali im dalej imion.
Po mimo iż oboje wiedzą że muszą dać dzieciakom jakieś nie maja kompletnie pomyslu.
- Chris, ale wiesz...
- Tak Lil wiemy że musimy w końcu nazwac dzieci, ale to nie jest łatwe wybrać dziecku imię na cale życie.- przerwal Lewis córce Apolla.
- No to wiadomo, ale wiecie ze musicie?- powiedział Lukey.
Chłopcy westchneli równo z rezygnacja.
-Macie jakieś pomysly?- zapytal Chris.
- Może dziewczyka Ashton?- zaproponowal Luke, przez co my wszyscy spojrzeliśmy na niego jak na idiote.
- No co?- zapytal ponownie zdziwiony chłopak.
- Luke idź sie lecz. Nazwac dziewczynke, Ashton? Popierdolilo cie? - zapytała chłopaka córka Apolla.
- No dobra niech bedzie Bradwell albo Zbigniew... Albo nie czekaj najlepiej Grażynka.- powiedział Luke z dumą.
Chyba nawet wiem skad te dwa polskie imiona...
Od około miesiąca w obozie jest córka Aresa, która nazywa się Karolina Bąk. Dziewczyna ma 14 lat i jest szczupłą, zgrabną oraz niską dziewczyną o rumianej cerze, szarych oczach i czarnych włosach. Z tego co nam wiadomo mama Karoliny, pani Monika jest polką, która poznala Aresa kiedy studiowała w miescie i pracowala jako kelnerka.
To właśnie ona opowiedziała nam o polskiej Grażynce i polskim Januszu oraz o tym iż polskim warzywem jest cebula ( Arabella: Moi koledzy powiedzieli tak w hiszpani na wycieczce :) ).
- Ty się lecz, Luke na mózg. Nie ma mowy jak wierzby kocham.- powiedział oburzony Chris, pacząc na śpiaca coreczke mruczac.
-Moja coreczka na pewno nie jest Grażynka ani zadnym facetem.
- To może Willow?- zapytala Lily, po chwili dodając.
- No wiecie wierzba i te sprawy?
- no wreszcie ktos madry. A chłopiec? - zapytal rowno Chris z lewisem.
- Janusz...
- Ani mi sie waz kurwa mowic dalej te imiona -warknelan paczac na syna Aresa, ktory natychmiast ucichl.
- Moze Jackson? - zasugerowałam ledwo myślac.
- Kolejna normalna.-powiedzial z usmiechem Lewis.
- Widzisz, Lewi? Mamy piekne i madre przyjaciolki.-powiedzial Chris, po chwili dodal paczac na Luke'a.
- Tylko chlopak jednej z nich to czysty idiota.
- Spierdalaj.-warknal Luke.
- Nie dzieki, sam sobie pobiegaj.-powiedzial Chris i dodal.
- A wiec Willow i Jackson.
~ • ~ • ~ • ~
A wiec zyje.
Telefon zniszczony nie mam jak rozdzialow pisac.
I jeszcze w Szwecji jestem.
Pozdro xX
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro