|9|Montaż
Zgodnie z umową następnego dnia grupa miała dokończyć nagrywać film. Akashi spóźnił się kilka minut, gdyż musiał zrobić coś ważnego, jednak uprzedził o tym pozostałych, a na miejsce dotarł niecałe dziesięć minut później.
- To jakaś paranoja! - wymamrotał fioletowowłosy chłopak, łapiąc się za głowę.
- Uspokój się! - krzyknęła Mirai, kładąc mu jednak rękę na ramieniu.
Nieco zdziwiony czerwonowłosy postanowił zapytać co też się stało.
- HAYAMI MNIE NĘKA!
Taka lakoniczna odpowiedź, a wyjaśnia wszystko.
Dziewczyna najwyraźniej w te dziesięć minut zdążyła przyprawić chłopaka o co najmniej dwa zawały. Nikt w zasadzie nie wiedział o co poszło, ale sama obecność kapitana zespołu koszykówki przywróciła względny spokój.
- Wiesz... - Seijūrō westchnął. - W twoim przypadku osobowość dzieli się na: "cukier, kawa i kopnięta tęcza" i "brońcie się! Nie podchodź bo umrzesz na śmierć" - powiedział z nijakim zażenowaniem, ale i nutką powagi.
- Nah~ Dla ciebie mogę być "kawą z karabinem śmierci" - mruknęła żartobliwie.
Czerwonowłosy drgnął niemal niezauważalnie, starając się zignorować słowa skierowane bezpośrednio do niego. Zaczął się zastanawiać, czy jej słowa i czyny były w pełni zwyczajne, czy też kryło się za nimi coś jeszcze.
Hayami Kaori, jego rówieśniczka ze skrzywieniem psychicznym, zdecydowanie była ciekawą istotą. Z jednej strony chciałby mieć ją wśród znajomych, jednak z drugiej ludzie powinni mu się podporządkowywać. To by przeczyło jego postrzeganiu i zachowaniu.
Nie czas na to - zganił sam siebie w myślach.
Zgodnie ze scenariuszem grupa nastolatków weszła do budynku. Wszystko przebiegało póki co sprawnie, a Hayami powstrzymywała chichoty. Wtem z głośników wydobył się dźwięk grzmotów, więc aktorzy zatrzymali się gwałtownie.
- Ayamu! Nie idźmy tam, proszę! - pisnęła szatynka, czując jak z każdym słowem robi z siebie kretynkę. - To niebezpieczne!
- Spokojnie, Mayu - oznajmił jak zwykle opanowany Akashi. - Jest nas przecie-
I w tym momencie pierwszy z aktorów "zaginął". Następnie cała grupa nieco przyspieszyła, co rusz napotykając jakieś przeszkody.
- Stój! - krzyknął Akashi, profesjonalnie odgrywając swoją rolę. - On już nie żyje, a my powinniśmy się trzymać razem! - dokończył, przyciągając do siebie zdegradowaną emocjonalnie szatynkę, która usiadła na schodach, gdy tylko kamera podążyła za jej koleżanką, która miała odnaleźć ciało.
- Chyba mam myśli samobójcze przez tą drame - mruknęła niezadowolona.
- I tak zostało dosłownie kilka scen - odezwał się, siadając obok niej, po czym przetarł oczy. - Tak się zastanawiam - podjął, a dziewczyna zerknęła na niego wyczekująco, - czy ty masz może jakieś wahania nastrojów? Może jesteś w ciąży?
Hayami patrzyła na niego w osłupieniu przez dłuższą chwilę aż wreszcie wybuchła śmiechem.
- T-to dowaliłeś! BUAHAHAHA! - śmiała się, próbując powstrzymać rechot, w który to mogło się przerodzić, jednak Akashi zasłonił jej usta ręką, nie chcąc, by te dziwne dźwięki pojawiły się na nagraniu. - Hehhh~ Szczerze mówiąc - podjęła, kiedy nieco się uspokoiła oraz delikatnie odsunęła rękę czerwonowłosego, - to nigdy nawet nie miałam chłopaka, więc albo to niepokalane poczęcie, albo mój pokręcony charakter - dokończyła, opierając się głową o ramię kapitana drużyny koszykówki. - A ty masz kogoś?
- Nie - odpowiedział mimochodem, nie odtrącając jej jednak.
- Yhmmm - bąknęła, unosząc lekko kąciki ust. - Więęęęccc~ Skończmy to nagrywanie, bo muszę zacząć przygotowywać się na ten wypad do kina - zaświergotała, przeciągając się leniwie, ale nie wstając, - Seijūrō~
Cóż, Akashiemu chyba zrobiło się jakoś cieplej, gdy jej oddech połaskotał go w kark. Ale to naturalna, a nawet bardzo naturalna reakcja. Awansował chyba z Langusty.
(͡° ͜ʖ ͡°)
Sukima: Akasz też się ucieszył, że Hayami jest "nieużywana" x''''D
Ok.700 słów
Kto wziął się do roboty?! JA! Mam wenę od 2:15 (w nocy/nad ranem) i korzystam, zanim pójdzie się powiesić jak Dazai. No i zwiałam od obowiązków. Jest za gorąco, żeby zbierać te truskawki.
Jak u Was z pogodą?
Btw. Bezczelna reklama:
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro