|3|Dramatyczny horror
- Wasza klasa otrzyma... - mówił nauczyciel, sięgając po leżące na stoliku karteczki, a następnie wziął jedną i rozłożył. - Horror.
Akashi wziął kartkę z wyjaśnionymi zasadami całego projektu, po czym razem z Hayami opuścili salę. Całe to zebranie trwało krótko, więc czerwonowłosy mógł spokojnie zdążyć jeszcze na trening.
- Trzeba przydzielić rolę, ale wcześniej podzielić obowiązki - powiedziała nagle szatynka, idąca do tej pory obok chłopaka. - Szkoła zapewni nam kamery, ale opracowanie scenariusza oraz sam montaż i jakieś potrzebne stroje, rekwizyty... - wymieniała, pogrążona we własnych myślach.
- Zajmę się tym - oznajmił bez oporów Akashi, kierując się do szatni.
- Chciałbyś! - wypaliła z zawziętością szatynka. - To nie jest projekt indywidualny oraz... NIE IGNORUJ MNIE, BAKASHI! AKA-BAKA!... LANGUSTA! - wyzywała go, ale nawet wtedy nie raczył się odwrócić, więc dziewczyna zdecydowała, że będzie go gnębić do skutku.
Tym tez sposobem przypałętała się na halę i tam też została, choć nikt nic przeciw nie miał, gdyż nie przeszkadzała. Szatynka jedynie w skupieniu przyglądała się grze, od czasu do czasu zagryzając wargę, gdy drużynie, w której grał Akashi coś szło nie tak. Hayami zastanawiała się, dlaczego nie zmieniają składów tych prowizorycznych drużyn, by...
Okazja nadarzyła się, gdy chłopcy zrobili sobie krótką przerwę, a czerwonowłosy usiadł na ławce.
- Akashi! - zawołała, lecz została zignorowana. Jednak nie zamierzała odpuścić. - Bakashi! Aka-baka! - ciągnęła. - Langu-
- Mogłabyś milczeć, kiedy do mnie mówisz? - mruknął chłodnym tonem.
- Jak nie to nie - warknęła w odpowiedzi. - Chciałam tylko zapytać, czy dobrym pomysłem nie byłoby zmieniać skład drużyn - dodała, niby nadal urażona. - Ten pedałek mógłby spróbować zagrać przeciw najwyższemu, a na przeciw temu rudemu - przerwała na moment, - a tak to Koutarou. No przeciw niemu ty, bo mógłby poćwiczyć wyyyy.... - zamilkła, widząc złość w różnobarwnych tęczówkach chłopaka.
Akashi tak naprawdę był zaciekawiony jej pomysłem, ale zdecydowanie bardziej pochłonął jego myśli fakt, że Hayami zdawała się znać Hayame. W zasadzie to ich nazwiska były uderzająco podobne, ale to mógł być tylko zbieg okoliczności.
- O! Kao! - obok dziewczyny pojawił się nagle koszykarz z szerokim uśmiechem na twarzy.
- Cześć, Kou - odpowiedziała po chwili.
Znają się? - pomyślał czerwonowłosy.
- Mama pytała, kiedy wpadniesz - powiedziała szatynka, przechylając lekko głowę.
Znają się... - znów pomyślał, ale z nijakim zirytowaniem. Właśnie... Dlaczego był tym zirytowany?
I te właśnie myśli towarzyszyły mu do końca treningu. Później - sam nie wiedział czemu - szedł pomiędzy Hayamą a Hayami, jakby chcąc ich rozdzielić. Niestety nie mógł ciągle tego robić, gdyż tamta dwójka dojeżdżała do szkoły i oboje jechali w tym samym kierunku. Akashiego aż dusiło w środku, gdy widział jak dziewczyna śmieje się z żartów tego rudzielca.
Zdecydowanie zbyt się nią zainteresował. Zdecydowanie za szybko... a może po prostu dopiero teraz to zauważył?
Sukima: Proszę wybaczyć, że tak krótko, ale chciałam w końcu coś dodać. Wena chyba wróciła.... ale czas się skurczył ;-;
Miejsce na skargi i zażalenia--------->
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro