|02| Druga strona medalu
Ale ona mnie wkurza - myślał Akashi, co rusz zerkając na siedzącą po jego prawej dziewczynę.
Nie wyglądała na skupioną na lekcji, wręcz przeciwnie - już kilka razy zasłaniała dłonią usta, gdy ziewała. Seijūrō zauważył, że szatynka ma dość długie rzęsy, nawet jak na dziewczynę. W uroczy wręcz sposób podpierała głowę ręką, przymrużając przy tym nieznacznie powieki.
...ale też intryguje - dodał w myślach, wracając spojrzeniem na tablicę zapisaną rozmaitymi działaniami.
Tego dnia zdał sobie sprawę z tego, że tak naprawdę praktycznie nic o Hayami nie wiedział. Przecież nie mógł ot tak zapytać jednej z jej koleżanek, bo to jedynie mogłoby wywołać jakieś niechciane plotki, a w efekcie oboje mieliby problemy z tego powodu. Wolał jakoś dyskretniej zdobyć potrzebne informacje, ale zawsze po treningach musiał wracać do domu. Nie znosił tego kontrolowania przez ojca. Akashi pragnął żyć jaki inni. Owszem, koszykówka w pewnym sensie mu to dawała, ale przegrana nie wchodziła w grę. W takim układzie czuł raczej większy nacisk niżeli radość z gry. Zwycięstwo ponad wszystko? Czy o to w tym chodziło.
- Akashi. - usłyszał nagle za plecami, więc szybko odwrócił się w stronę, z której dobiegał głos. - Dziś jest zebranie samorządu klasowego. - Hayami zdawała się nie cieszyć z tego powodu.
No tak... ona jest zastępcą przewodniczącego - pomyślał czerwonowłosy, który to obejmował właśnie to "najwyższe" stanowisko.
- Dowiedziałam się przed chwilą od wychowawcy, który poprosił mnie, żebym ci to przekazała - dodała, jak na złość patrząc mu prosto w oczy.
- Wiesz o co chodzi? - zapytał, wstając z krzesła i biorąc do ręki torbę.
Nie miała powodu by go oszukiwać, oboje to wiedzieli.
- Nie mam pojęcia. - dziewczyna wzruszyła ramionami. - Może chodzi o zawody albo jakąś wycieczkę.
Chłopak przytaknął, a następnie wyjął telefon, by poinformować kolegów z drużyny, że niestety nie będzie mógł pojawić się na treningu lub w najlepszym wypadku się spóźni. Właściwie to nie bardzo mu to przeszkadzało. Miał okazję do rozmowy z szatynką, która była tego dnia jakaś nieobecna. Wcześniej dowiedział się, że mieszka z matką, ale tylko dlatego, że pytanie o nią po tamtej sprzeczce dla każdego wydałoby się normalne lub bez znaczenia.
Oboje wyszli z klasy, kierując się do wyznaczonej sali. Z Kaori naprawdę było coś nie tak. Jeszcze wczoraj pyskowała i uśmiechała się szeroko, a teraz była dziwnie przygnębiona.
- Czy wszystko w porządku? - zapytał Seijūrō, gdyż dobre wychowanie nakazywało okazać zainteresowanie w takich momentach. Może i był jaki był, ale musiał sprawiać dobre wrażenie.
- Hę? - zdziwiła się dziewczyna. - To... To nic takiego - wymamrotała, gdyż tradycyjne "wszystko dobrze" byłoby zbyt oczywistym kłamstwem. - Jakoś to będzie - dokończyła, uśmiechając się delikatnie, mimo że jasne było, że to wymuszone.
Zaskakujące było to, że w ogóle się do siebie odzywali po tym co zaszło dzień wcześniej. Ona powinna go raczej unikać, a jednak traktowała go najzwyczajniej w świecie. Natomiast ignorowanie jej lub patrzenie z nienawiścią pasowałoby do reakcji Akashiego, a zamiast tego okazał zainteresowanie jej osobą. Może oboje byli dość specyficzni?
Już kilka minut później byli pod odpowiednią salą i po chwili oboje weszli do środka. Okazało się, że część osób już tam czekała. Z innych klas każdy siedział w układzie: przewodniczący i zastępca", więc Kaori tak czy siak musiała siedzieć z Akashim, choć nie sprawiała wrażenia, jakby jej to jakoś przeszkadzało.
Niebawem przyszli pozostali i nauczyciel zaczął wyjaśniać o co chodzi.
- Witajcie. - mężczyzna poprawił dłonią okulary. - Otóż, jak wiecie, Rakuzan to prestiżowa szkoła, więc chcemy by uczniowie czuli się tu dobrze, żeby było tu wyjątkowo. Dlatego też w tym roku w ramach projektu edukacyjnego chcemy, by pierwszoklasiści popisali się swoimi umiejętnościami aktorskimi i nagrali krótki film z gatunku, który zostanie przydzielony wam losowo.
- To będzie porażka - mruknęła, przymrużając miodowe oczy.
- Najlepszy film zostanie oczywiście nagrodzony, a uczniowie otrzymają stypendium - dodał mężczyzna.
- Dam z siebie wszystko! - powiedziała ni to do siebie, ni do Akashiego, uśmiechając się nagle.
Kaori albo miała wahania nastrojów, albo rozdwojenie jaźni, aSeijūrō nie był pewien jak zareagować. Wydawała mu się coraz bardziej interesującą osobą, ale i chwilami irytującą.
Jak to mówią - są dwie strony medalu, a w przypadku tej dziewczyny były to te dziwne zmiany nastrojów z dobrego na zły.
Sukima: Akashi jest czasem straszny i taki będzie...chilami, ale warto też zauważyć, jak zachowywał się na co dzień. Był raczej opanowany... chyba. Może też ma wahania nastrojów, bo to rozdwojenie jaźni też jest brane pod uwagę.
Wiem, że pomysł z tymi filmami jest dość... niecodzienny, ale taki mam pomysł, a w mojej szkole coś podobnego było robione. Nikt nie ma nic przeciw, c'nie?
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro