Zielonowłosy demon
Jest godzina dwudziesta trzecia, a ja nie mogę zasnąć. Chciałam dziś jak najszybciej się położyć, aby jutro wcześnie wstać i pochodzić jeszcze po parku. Kręcę się na łóżku, nie mogę wybrać żadnego wygodnego miejsca. Po chwili słyszę, jak drzwi wejściowe się otwierają. Oho, tata wrócił z pracy zaskakująco wcześnie. Nasłuchuję i śledzę każdy jego ruch. Po pewnym czasie wchodzi do mojego pokoju, zgasza małą lampkę, podchodzi do mnie i szepcze zwykłe dobranoc.
Tak jest co noc. Bo w dzień nigdy go nie ma.
Upewniam się, że jestem sama, siadam, wyjmuję kilka kartek i długopis z szafki nocnej i zastanawiam się, jak wystroić klasy. Wolę to wszystko zrobić dzisiaj i mieć święty spokój. No i udowodnić Akashiemu, że jestem bardzo odpowiedzialna.
Skończyłam swoją pracę dopiero o trzeciej.
- Jezus Maria, Aria, czy wszystko dobrze? - Pyta się nauczycielka z plastyki, podchodzi do mnie i kładzie dłoń ma moim czole. Przewracam tylko oczami i delikatnie się uśmiecham.
- Tak sensei, tylko się nie wyspałam...
- Jesteś pewna, że to nie choroba? Pierwszy raz widzę, że nie masz ochoty malować.
- Naprawdę wszystko gra. - Odpowiadam, a kobieta odchodzi. Boję się. Boję się, że gdy zacznę szkicować sama z siebie narysuję oczy Absoluta i będę mieć problemy.
No bo jak wtedy mogłabym z nim rozmawiać?
- Hej, Aria-chan, coś się stało? - Dopytuje się mnie Misaki, a ja zdenerwowana głośno wzdycham.
- Naprawdę nie. Czy teraz będzie przerwa obiadowa?
Miski kiwa parę razy głową nie odrywając wzroku od swojej kartki. Uśmiecham się delikatnie.
Nareszcie.
Wchodzę do pokoju samorządu uczniowskiego z wielkim uśmiechem na twarzy.
- Dzień dobry Akashi-san... Oj, bardzo przepraszam. - Mówię, gdy zauważam Absoluta rozmawiającego z Hayamą i Reo. Czerwonowłosy spogląda na mnie, a jego oczy śledzą każdy mój ruch.
- Kotaro, Reo, idzie wypełnić swoje obowiązki. Aria, czy coś się stało?
Nie wiem dlaczego, ale przez jego pytanie nogi mam jak z waty, a niesamowite ciepło ogarnia całe moje ciało. Próbuję nie być czerwona jak burak, ale przez jego spokojny wzrok coraz bardziej się denerwuję.
- Cześć Aria-chan! - Krzyczy Hayama, podchodzi do mnie i mocno przytula. Zaczyna mi się robić duszno.
- Hej, hej, Kotaro, spokojnie, bo z Hanawary-chan nic nie zostanie i Sei-chan się zezłości. - Mówię Reo i macha dłońmi, jakby chciał stworzyć wokół siebie więcej powietrza. Rudowłosy mnie puszcza, a ja biorę głęboki wdech i poprawiam mundurek.
- Wielkie dzięki, umarła bym. - Szepczę, ale od razu przypominam sobie słowa ciemnowłosego ,, z Hanawary-chan nic nie zostanie i Sei-chan się zezłości". Dlaczego miałby Akashi być zły? Jestem przecież pierwszą lepszą osobą wybraną do organizacji festiwalu. On wie tylko jak się nazywam.
Nikt nic o mnie nie wiem i lepiej by było, gdyby tak zostało.
- Nie mam zamiaru się powtarzać. Reo, Kotaro, do roboty. - Przerywa nam Akashi i siada za swoim biurkiem.
- Tak, tak, chodź Kotaro, bo jeszcze zginiemy. - Mamrocze Reo i zajmują z rudowłosym ostatnie miejsca na końcu klasy. Jestem ciekawa dlaczego tu przebywają, ale się o to nie pytam.
- Więc coś się stało? - Akashi patrzy się na mnie tak zwyczajnie, jak gdyby przed chwilą na nikogo się nie złościł.
Mam u niego jakieś taryfy ulgowe? Nie, to niemożliwe. Przecież to Akashi Seijuro, jeden z najbardziej mądrych osób w Japonii, jeden z najlepszych graczy, miliarder, do tego mega uroczy i przystojny.
A ja?
Aria Hanawara, etoo, no i tyle.
- Nie, nic się nie stało, ale zrobiłam ten plan klas, o których wczoraj mówiłeś.
Kładę przed nim kilkanaście kartek, a on jedną bierze i przegląda.
- Miałaś to zrobić na następny tydzień.
- Tak, wiem, ale nudziło mi się wieczorem i zabrałam się za to.
Chłopak spogląda na mnie i marszczy brwi.
- To dlatego tak strasznie dziś wyglądasz?
Otwieram buzię żeby coś powiedzieć, ale markotnieję i spuszczam głowę.
- Aż tak bardzo widać? - Mówię i robię smutną minę, a on tylko mrużę oczy.
Jezu, nie rób tak. To powinno być zakazane.
- Trochę, niepowinnaś się tak przemęczać. Mam dla ciebie dokumenty, musisz tylko przykleić ten znaczek.
Podaje mi stos kartek i naklejki z herbem naszej szkoły, a ja potakuję głową i zajmuję pierwsze miejsce naprzeciwko biurka. Przed pracą zadaję mu pytanie:
- Akashi-san, jeśli będzie taka potrzeba, to mogę coś zmienić w tych planach, dodać, poprawić, czy coś w tym sty...
- Nie musisz się podlizywać. - Zaskoczona unoszę głowę i od razu robię się czerwona.
Akashi opiera brodę o splecione dłonie, nachyla się w moją stronę i jest za blisko. Jego spokój gdzieś znika, oczy ma szeroko otwarte, jakby czytał mi w myślach.
Nerwowo się śmieję, ale nie mogę się odsunąć. Wręcz zesztywniałam.
- Ja naprawdę nie wiem o co...
- Przyznaj się co chcesz. Wszystkie otaczające mnie osoby pragną pieniędzy, drogich prezentów, sławy. Mają nadzieję, że będą stać obok mnie i porażka nigdy ich nie dosięgnie. Aria, jesteś zbyt miła i uczynna, jak większość ludzi rozmawiających ze mną. Przyznaj się, ile chcesz?
Przez chwilę mnie zatyka, ale biorę się w garść.
- Ale ja niczego nie chcę. - Odpowiadam pewnie, a on jeszcze bardziej się do mnie zbliża. Gdzie do cholery jest Reo i Hayama?
- Nie oszukasz mnie, ja wszystko widzę. Za bardzo znam ludzi, każdy dookoła mnie jest tylko kłamcą.
- Ale ja naprawdę nic nie chcę.
Jego oczy powodują, że w mojej głowie jest pustka i tylko cała prawda. Pierwszy raz mogę patrzeć się na jego tęczówki, te piękne dwa kolory.
- Nie jestem cierpliwym człowiekiem.
- Ale co ja niby bym od ciebie chciała Akashi-san?
- To co każdy pragnie chcieć. Pieniędzy.
- Ale mi nie są potrzebne.
- Nie da się mnie okłamać. Przyznaj się.
- Po cholerę mi pieniądze, skoro je mam, ponieważ mój tata jest pracoholikiem?
Dopiero teraz zdaję sobie sprawę z tego co powiedziałam. Odwracam speszona wzrok i przeklinam na siebie w myślach. Jak ja mogłam w tak łatwy sposób to powiedzieć? Nigdy nie mówiłam o tym mojemu bracie, który doskonale sobie z tego zdawał sprawę, omijałam tematy z pracą jak tylko mogłam. Czuję się głupio i jednocześnie mam wrażenie, że w jakiś dziwny sposób zdradziłam tatę, straciłam jego zaufanie.
Akashi siada wyprostowany na krześle i mnie obserwuje.
- Twój ojciec jest pracoholikiem? Chyba nie różnimy się tak bardzo.
Zaskoczona odnoszę głowę i spoglądam na niego. Wpatruje się w ścianę, a ja znowu mogę go podziwiać bez ryzyka, że mnie zauważy.
- Opowiedz o tym.
Przełykam głośno ślinę i zaciskam dłonie w pięści.
- Kiedy wróciłam z USA do Japonii wszystko było inne. Mój starszy brat w ogóle ze mną nie rozmawiał, chodził ciągle na imprezy lub do swojej dziewczyny. A tata wychodził o szóstej rano i potrafił wrócić o czwartej. Przez pierwsze miesiące w ogóle z nim nie rozmawiałam, aż zaproponował, że pójdziemy razem do jakiejś dobrej restauracji na obiad. Oczywiście mój brat wyszedł na początku, a tata obiecał, że zrobi sobie wolne. Nie wierzyłam mu. Raz nawet znalazł się w szpitalu i tam pracował na swoim telefonie. Na tym obiedzie opowiadałam mu o wszystkim, a on wydawał się nieobecny. Po chwili zaczął mówić o pracy, nie dało się znaleźć innego tematu. Wiec po prostu wyszłam. Nie widzę go już dwa tygodnie, ale zawsze gdy wraca mówi mi dobranoc, jakby to wszystko miało zmienić. Jest mi smutno. - Kończę i spoglądam na chłopaka. On odrywa wzrok ze ściany i przenosi na mnie. Ma zbyt piękne oczy.
- Nie możesz się załamywać dlatego, że ktoś nie zwraca na ciebie swojej uwagi. Musisz być samowystarczalna, inaczej ten świat cię zniszczy.
- Ale to mój tata...
- Mój ojciec też niespecjalnie zwraca na mnie uwagę. Jemy codziennie obiad, on się pyta, czy jestem najlepszy w szkole i czy nikt nie obraża rodziny Akashi. To jest cały mój dialog przeprowadzony z nim w ciągu całego dnia. Jako szef jednej z największych firm Azjatyckich nie może kierować się tylko uczuciem do jedynego syna. Oczekuje ode mnie idealności, niczego więcej.
- Nienawidzisz go? - Pytam się, a Akashi wydaje się być zaskoczony tym pytaniem.
- Skądże, to mój ojciec. Chyba nikogo nie darzę takim szacunkiem jak jego. Rozumiem, że ma dużo pracy i poświęca jej sporo czasu. Doskonale zdaję sobie sprawę z tego, że jestem dziedzicem ogromnej fortuny i muszę być najlepszy, aby przejąć interes. Każda gosposia, sprzątaczka, kucharz, ochroniarz czy nawet ogrodnik o tym wie i próbuje się do mnie zbliżyć. Denerwuje mnie to, powinni znać swoje miejsce. Dlatego zadawałem ci te wszystkie pytania. Jeśli przyznałabyś mi rację, wyrzuciłbym cię z klasy.
- Skąd wiesz, że nie kłamie?
- Uwierz, mam swoje sposoby.
- To dlaczego mi o tym wszystkim mówisz?
Akashi znów nachyla się w moją stronę, a ja mam wrażenie, że zaraz zemdleję.
- Nie muszę odpowiadać na to pytanie, ale kiedy ci powiem. Jeszcze jedna sprawa. Właśnie wtedy poznałaś Shintaro?
Kręcę kilka razy głową i odsuwam do tyłu czując, że zaraz zemdleję przez jego przytłaczającą obecność.
- Nie, w przedszkolu. Dzieci opowiadały sobie historie o tym, że w kącie z zabawkami jest demon. Poszłam tam i zobaczyłam chłopca z zielonymi włosami. Krzyczałam strasznie głośno, a pani kazała mi go przeprosić. Potem czułam się okropnie i stwierdziłam, że się z nim zakoleguję. Oto cała historia.
Akashi delikatnie unosi kąciki ust do góry, a ja robię się cała czerwona. To tylko cień uśmiechu, a ja nie wiem co zrobić.
- Doprawdy, już w tak młodym wieku straszył dzieci...
- Sei-chan, skończyliśmy! - Mówi Reo i przekazuje kilka kartek Absolutowi po czym uśmiecha się szeroko do mnie.
Całkowicie zapomniałam, że tu ciągle siedział.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro