Zaproszenie
Przez te kilka miesięcy nic się nie działo. Dzięki pomocy Akashiego zaczęłam lepiej się uczyć, a moja koszykówka bardzo się poprawiła. Mam nawet dwie wspaniałe przyjaciółki, jednego walniętego przyjaciela Kotaro i Akashiego.
Właściwie Absolut od niedawna zaczął częściej się uśmiechać i przynosić mi pomarańcze. Od razu to zauważyłam, próbowałam zrozumieć, co wywołało u niego taką zmianę, ale nic nie mogę wymyślić. Ale mi to nie przeszkadza, Akashi w takim wydaniu jest naprawdę miły i rzadko mi dokucza.
Okazało się, że dyrektor ma bardziej dziecięcą duszę ode mnie. Niby oglądał mecz siatkówki, albo koszykówki, a tak naprawdę siedział z paczką chusteczek i płakał nad Fairy Tail. Nie mógł zrozumieć, dlaczego Nastu i Lucy nie są razem, nawet chciał mnie namówić na narysowanie własnej mangi, w której ta dwójka na końcu będzie mieć dziecko. Musiałam odmówić, nie mam czasu na takie rzeczy.
Jednak dzisiejszy dzień jest naprawdę... dziwny.
Do naszego liceum przyszedł Murasakibara, wyściskał mnie mocno mówią, że bardzo przeprasza, że go tak długo nie było i poszedł gdzież z rozradowaną Misaki. Ta chwaliła się wszystkim po kolei, że to jej chłopak. Potem Kotaro postanowił, że zostanie , ale nie udało mu się. Jednak tego, co stało się po ostatniej lekcji, nie da się opisać.
Akashi Seijuro wyciąga w moją stronę czerwoną kopertę. Przekrzywiam głowę i zaczynam się zastanawiać, o co mu chodzi. Jest tam wydalenie z samorządu uczniowskiego? Nie, ta koperta jest naprawdę ładna, pewnie nie traciłby na mnie takiego ładnego papieru. A może muszę podpisać rezygnację z klubu koszykówki? Założę się, że połowa dziewczyn kupiłaby jeszcze bukiet kwiatów uradowane, że wreszcie sobie pójdę.
- To dla ciebie. – Mówi i delikatnie się uśmiecha, a ja wiem, że to dla mnie koniec.
- Ale ja nie chcę odchodzić! – Wręcz piszczę i zaciskam mocno dłonie w pięści. – Nie zmusisz mnie do tego! Będę walczyć, nawet gdy mnie zwiążesz i wyślesz kurierem do więzienia! – Okay, dobra, dzisiaj zjadłam trochę za dużo czekolady, to dlatego gadam od rzeczy. – Nie poddam się!
Przez jego idealną twarz przechodzi zaskoczenie i roztargnienie. Po chwili przewraca oczami i rozluźnia ramiona.
- To zaproszenie na moje urodziny, histeryczko. Nikt cię z niczego nie wyrzuca.
- O.
Z lekkim ukłonem i przyjemnym ciepłem w sercu odbieram kopertę.
- Kiedy się odbędzie?
- Za tydzień, dwudziestego grudnia.
Potakuję głową.
- Ile kończysz lat?
- Osiemnaście.
- Jak?!
On tylko głośno wzdycha i przykłada dłoń do czoła, jakby tym chciał pokazać swojego doła i niezadowolenie.
- Jesteś największym ignorantem na tym świecie, wiesz o tym, Ario? A ile miałbym teraz mieć?
- No w sumie racja. – Mówię lekko zażenowana swoją idealną kalkulacją i chcę zadać kolejne pytanie, ale on mi przerywa.
- Wiesz, że masz tam wszystko napisane? Nie będziesz się czuć niekomfortowo, zaprosiłem także Akane, Shintaro, Reo i Kotaro. Obawiam się przyjąć do swojego domu resztę moich dawnych znajomych.
Słysząc to szeroko się uśmiecham.
- Czyli mam czuć się wyróżniona? Na dodatek sam mi to dałeś, nie mów, że jest to dla VIP'ów. No nieźle, nieźle...
On posyła mi tylko rozbawione spojrzenie i kręci kilka razy głową.
- Jeśli chcesz, możesz się tak czuć. Choć większości gościom daję to osobiście.
Akashi Seijuro ma jeszcze jeden talent. Do dołowania i obniżania własnej wartości. Nie mówię mu tego, tylko jeszcze raz dziękuję za zaproszenie, delikatnie się kłaniam i rozradowana wychodzę z pokoju samorządu uczniowskiego wierząc, że to będzie naprawdę świetny czas.
Nigdy tak się nie myliłam.
- Co ja mam mu dać na te urodziny? – Pytam się, a Akane przez chwilę się zamyśla. Mruży swoje oczy, przykłada palce do policzka i coś analizuje.
Siedzimy w parku, który jest zaskakująco pusty. Zawsze było tu naprawdę wiele ludzi, wszystkie ławki zajmował zakochane w sobie pary.
- Zrób coś dla niego własnoręcznie. Pięknie malujesz, więc stwórz jakiś obraz, czy coś.
- Jesteś pewna? Przecież to...
- Akashi Seijuro, tak wiem. Większość zaproszonych gości nie wie, co mu dać. Rok temu jego wuj przywiózł żyrandol z Hiszpanii. Akashi-sama ma największą firmę produkującą broń, kilkanaście luksusowych hoteli rozmieszczonych na pięciu kontynentach i jedną firmę farmaceutyczną. Seijuro ma wszystko co chce, choć jeszcze przez to nie zwariował. Jest zbyt inteligentny. Wydaje mi się, że naprawdę ucieszy się, jeśli dostanie coś, na co poświęciłaś swój czas.
Potakuję głową kilak razy i chyba dopiero teraz dociera do mnie, że Akashi serio jest bogaty. Nigdy z tego rodowodu się nie wywyższał, nie mówił o tym, nie pokazywał. Naprawdę jest mądrą osobą.
- Wiesz, właśnie tak zrobię! Namaluję coś naprawdę pięknego i wszyscy będą wzdychać i chwalić moją pracę!
Akane uśmiecha się szeroko, ale szybko markotnieje i odwraca wzrok. Od pewnego czasu to zauważyłam, chce mi coś ważnego powiedzieć, ale omija to i w sobie dusi. Nie powinna tego robić, jesteśmy przyjaciółkami i powinnyśmy nawzajem się wspierać.
- Zakochałam się. – Mówi nagle, a mnie zatyka. Patrzę się na nią oczekując dalszej treści. – W twoim bracie.
Co?
Robię dziwną minę i patrzę się na nią szukając jakiegoś kłamstwa, cokolwiek. Akane jednak nadal jest poważna, czerwona i chyba się obawia mojej reakcji.
- Spotkałam Kei'a przez przypadek, wylałam na niego kawę. Potem spotykaliśmy się prawie codziennie, razem gdzieś chodziliśmy i jakoś tak wyszło. Rozumiem, że możesz być zła, naprawdę...
- Ja? Zła? Że mój brat wreszcie znalazł jakąś wartościową dziewczynę, która w przyszłości może być moją rodziną? Przestań się wydurniać, przecież to rewelacyjnie! – Wręcz krzyczę i mocno przytulam dziewczynę. Jednak muszę przyznać, że mnie zaskoczyła i to bardzo. W życiu bym się nie spodziewała, że coś takiego może się stać.
- Dzięki, Aria-chan, jesteś naprawdę dobrą osobą.
Stoję przed sztalugą i płótnem, włosy mam związane, moje ubranie jest całe ubrudzone farbą i powoli kończę obraz, który zaczęłam kilka dni temu. Bardzo się staram, aby każde pociągnięcie pędzlem było idealne, przemyślane, dokładne, aby nie znalazła się żadna nieproszona plama czy błąd. Bo to jest dla Akashiego i musi być doskonałe.
- Nieźle, nieźle. – Komentuje mój brat. Obracam się na pięcie, Kei opiera się o drzwi i wrednie uśmiecha. – Właściwie kiedy zaczęłaś tak dobrze malować? Nigdy jakoś się tym nie przejmowałem, ale muszę przyznać, że mnie zaskoczyłaś.
Uśmiecham się promiennie i przez przypadek rozmazuję farbę znajdującą się na moim policzku.
- Po prostu jesteś ślepy, Kei. Dzięki za miłe słowa, to dla mnie wiele znaczy.
Mój brat wzdycha i siada na moim łóżku obserwując inne moje dzieła.
- Wkopałaś się, no nie?
Marszczę brwi nie rozumiejąc, o co mu chodzi. Ten tylko przeczesuje swoje włosy, a jego uśmiech znika.
- Wydaje mi się, że... ale się nie obraź... daj sobie spokój z tym Akashim. To nie jest osoba, w której można się zakochać. Czasem, gdy go mijam na różnych zawodach, mam wrażenie, że nie ma uczuć i jest chodzącą maszyną...
- Właściwie to ma sens, prawda? – Przerywam mu i ze smutnym uśmiechem wracam do pracy. – Skoro jest idealny, nie może go nic rozpraszać, ani skażać. Dlatego taki jest. Doskonałość jest przerażająca, zabiera naprawdę wiele. Kei, rozumiem twoje obawy, ale Akashi nie jest złą osobą. Ukazuje swoje uczucia w dziwny sposób, ciągle, wręcz niezauważalnie mną kieruje. Pilnuje, aby nie robiła błędów, a jeśli jakiś popełnię, próbuje mnie usprawiedliwić i pokazać dobre strony. Akashi... to najlepszy człowiek, nigdy nie spotkałam tak dobrej i wyrozumiałej osoby. – Kończę, a w pokoju robi się cicho. Kei wstaje, podchodzi do mnie i przytula.
Mój brak bardzo rzadko to robi, uważa, że ukazywanie uczuć jest żałosne i idiotyczne. Jego uścisk jest dla mnie wielkim wsparciem, uwielbiam, jak to robi. Uświadamiam sobie wtedy, że naprawdę mam rodzinę, która mnie kocha.
- Jesteś przerażająca, Ario. Chyba wiem za co cię lubi ten cały twój Akashi.
- On nie jest mój.
- Jeszcze.
Dzień dobry wszystkim! (Jakoś zgłodniałam, ciekawe, kiedy obiad)
Jak tam zdrówko? Mam nadzieję, że wszyscy jesteście zdrowi, pełni energii i nie obijacie się cały dzień. Prawda? XD
Jak myślicie, co się stanie na urodzinach naszego Absoluta? Bo coś się stanie. Dobra, pewnie nie zgadniecie XD
Nie wierzę, nie zdajecie sobie sprawy z tego, jak blisko jesteśmy końca! Sami będziecie zaskoczeni, jak pod koniec jednego z rozdziałów będzie napis: Koniec Części I
Kurde, nie mogę się doczekać :D To będzie takie niespodziewane, możliwe, że nawet jutro, albo pojutrze Absolut będzie zakończony.
Bardzo chcę Wam wszystkim podziękować za Wasze komentarze i gwiazdki. Dodają mi tak pozytywnej energii, dzięki czemu rozdziały pojawiają się znacznie częściej. Jesteście najlepszymi czytelnikami na całym Wattpadzie!
Wasza Seicat
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro