Popsuty humor okropną prawdą
Idę korytarzem do szatni szczęśliwa, że lekcje się skończyły, a jutro nareszcie odbędzie się obóz treningowy. Od kilku dni nie potrafię powstrzymać podekscytowania, Akashi to zauważył i ciągle mi powtarzał, że muszę się uspokoić. Jednak myśl, że przez całe dziesięć dni ja i reszta osób z drużyny koszykówki będziemy się widzieć od rana do wieczora i razem grać jest niesamowita. Jednak mój świetny humor zepsuła jedna, czarnowłosa osoba.
- Musimy porozmawiać. - Mówi Akihiro łapiąc mnie dość mocno za ramię. Patrzę się na niego lekko zła i strącam jego dłoń.
- Nie, na pewno nie z tobą.
- To bardzo ważne, jutro już wyjeżdżam.
Możliwe, że bym zignorowała jego słowa i poszła dalej, ale jego mina jest jakaś dziwna. Wydaje się aż za bardzo spięty, zdenerwowany i mam wrażenie, iż drży, mimo że jest ciepło. Głośno przełyka ślinę, jakby moje słowa stały się dla niego wyrokiem. Wzdycham i z obojętnym wyrazem twarzy odpowiadam:
- Chodźmy do pokoju samorządu uczniowskiego. Akashiego tam nie ma, w spokoju porozmawiamy. Ale daję ci tylko pięć minut i nie więcej.
Rozluźnia się, wypuszcza głośno powietrze, chowa ręce do kieszeni spodni i potakuje głową. Kierujemy się w stronę wybranego przeze mnie miejsca. Otwieram drzwi, a chłopak za mną je zasuwa. Siadam na biurku czerwonowłosego, prawdopodobnie, gdyby to zobaczył, zabiłby mnie najgorszym sposobem.
- No więc słucham.
- To nie przeze mnie umarła Yuki.
Przewracam oczami i naprawdę mam zamiar wyjść, jednak Akihiro powstrzymuje mnie przed tym. Czarnowłosy ze skruchą w oczach do mnie podchodzi i tak po prostu przytula. Nadal siedzę sparaliżowana i nie mogę nawet drgnąć. Przez jego dotyk po moich plecach przechodzi dziwny prąd. Jednak nie odwzajemniam uścisku, czekam. On jednak nie ma w planach się odsunąć, wręcz przeciwnie, przyciąga mnie do siebie jeszcze bardziej.
- Błagam, posłuchaj mnie do końca. Mam dosyć, że przez to wszystko mnie ignorujesz, to trochę denerwujące. - Śmieje się sztucznie i oschle, a dreszcze czuję nawet w opuszkach palców. - Ja naprawdę nie zrobiłem jej krzywdy, bo to wszystko... było kłamstwem.
- Co?
- Cii, posłuchaj do końca. Kilka lat temu bardzo... zależało mi na tobie. Nie wiedziałem jak się zbliżyć, aż kiedyś przeczytałem, że największą moc ma zazdrość. Porozmawiałem szczerze z Yuki i razem postanowiliśmy, że na niby będziemy ze sobą chodzić. Wtedy ty miałaś zmienić swoje podejście do mnie, chciałem być kimś więcej niż przyjacielem, a Yuki przestałaby być wyśmiewana. Jednak Ario nie reagowałaś, możliwe, że nawet z tego się cieszyłaś, a ja byłem tak cholernie zdesperowany... Nagle Yuki wystrzeliła z tekstem, że się z nią przespałem, Boże, sam bym tego nie wymyślił! Nie potrafiłem już grać w tym beznadziejnym teatrzyku, musiałem umawiać się z kimś, kogo nawet nie lubię. Ona zawsze dużo płakała, denerwowała mnie i dobrze wiedziałem, że jest we mnie zakochana. Postanowiłem to przerwać i powiedziałem, że z nią zrywam. Pamiętam, jak strasznie na mnie krzyczała, ciągle powtarzała twoje imię, jakby ciebie nienawidziła. A potem... zniknęła...
Wyrywam się przerażona z jego uścisku, a on zaskoczony odsuwa się ode mnie.
- Naprawdę myślisz, że dam sobie wmówić takie historyjki? Jesteś głupi.
On tylko prycha w odpowiedzi i wbija wzrok w ziemię.
- Nie wierzysz mi.
Śmieję się dosyć sztucznie i kieruję w stronę drzwi. Muszę jednak przyznać, że ziarno niepewności zostało już zasiane i gula pojawia się w moim gardle.
- Oczywiście, że nie. Zawsze byłeś dobrym kłamcą.
Tylko kilka kroków dzieli mnie od wyjścia, ale jego głos znów mnie zatrzymuje.
- Ario, mam dosyć, że każdy uważa mnie za najgorszego. Byłaś jej, rzekomo, najlepszą przyjaciółką, więc znasz jej charakter pisma. - Przechodząc obok mnie wciska mi do rąk gruby, fioletowy zeszyt. - Pewnie wiesz, że to pamiętnik Yuki, zabrałem go przed policją. Powinnaś przeczytać ostatni wpis.
Nie mam na nic siły. Wycieczka, na którą tak strasznie długo czekałam, staje się tylko problemem. Mam ochotę położyć się w łóżku i przez kolejne dni z niego nie wychodzić. Kiedy wyczytali moje nazwisko, tylko uniosłam rękę dając znać, że jestem. Mimo wielkiego zmęczenia, braku snu przez okropny ból w klatce piersiowej, nie jestem nawet w stanie ziewnąć jak reszta uczniów. Mój brat rano nawet się nie odezwał, chyba doskonale zdaje sobie sprawę, że teraz nie mam ochoty z nikim rozmawiać.
- Z kim siedzisz Aria-chan? - Pyta się mnie podekscytowana Akane, a ja wzruszam ramionami.
- Sama. Możesz usiąść z Misaki-chan. - Odpowiadam tylko i nie czekając na jej odpowiedź, wchodzę do autobusu i siadam cztery miejsca od końca. Kładę bagaż podręczny na kolanach i opieram znudzona brodę o dłoń.
Słowa z pamiętnika Yuki znów odtwarzają się w mojej głowie. Zaciskam mocno powieki i staram się z całych sił zapanować nad emocjami. Ignoruję szczypanie oczu i uścisk w gardle, a w moich myślach powstają obrazy poskreślanego niedbale mojego imienia w zeszycie. Naprawdę byłam tak głupia i niczego nie zauważyłam? Może ona od zawsze tak świetnie udawała? A może...
- Ario.
Lekko podskakuję na siedzeniu i powoli odwracam głowę w stronę siedzenia obok mnie. Akashi spogląda na mnie lekko zaniepokojony, zdejmuje kaptur i kładzie na ziemi torbę podręczną.
- Akane mi powiedziała, że coś dziwnego się z tobą dzieje. Jesteś mało rozmowna, tak długo czekałaś na ten wyjazd. Na pewno wszystko dobrze?
Przez chwilę po prostu siedzę lekko wybita z tropu. Obserwuję, jak ciężko oddycha, no tak, jakiś uczeń się spóźnił i chłopak musiał po niego biec. Jego oczy są dziś zatrważająco jasne, jakby nagle jego dusza stwierdziła: ,,zostanę aniołem", a włosy ma roztrzepane, możliwe, że mógł odrobinę zaspać.
Mrugam kilka razy i spłoszona znów obserwuję świat. Pierwsze krople uderzają o szybę, jakby chciały utożsamić się z moim humorem.
- Wszystko jest dobrze, po prostu... nie wyspałam się. - Mamroczę pod nosem, choć jestem pewna, że mnie słyszał. On tylko głośno wzdycha i mlaska.
- Niech ci będzie.
Jednak Akashi długo nie był cicho. Może po dziesięciu minutach znów się odezwał zwracając na siebie moją uwagę.
- Chcesz kawałek? - Pyta, a ja zerkam na trzymaną przez niego pomarańczę. Kiwam parę razy głową, a on marszczy brwi. - Bo sam wszystko zjem i nic dla ciebie nie zostanie.
Mimo że tak powiedział, po chwili namysłu bierze moją torbę z kolan, otwiera ją i wsadza do środka owoc. Odkłada z powrotem bagaż podręczny i od niechcenia mówi:
- W sumie nie mam ochoty.
Przez dłuższy czas się nie odzywa. Ignorując film lecący w czymś, co ma być telewizorem, zaciekawione spojrzenia dziewczyn i chłopaków, zakłada słuchawki i zaczyna słuchać muzyki. Ja nadal patrzę się przez okno obserwując z daleka miasta i wsie. W sumie do Tokio jest około pięć godzin i trzydzieści minut. Mamy zatrzymać się gdzieś przed miastem, więc zostało nam jakieś dwie godziny jazdy. Wtedy nareszcie się położę i spróbuję zasnąć, ale wątpię w to.
Autobus się zatrzymuje i cała zgraja licealistów wybiega z niego, albo do toalety, albo do sklepu. Właściwie zostaję tylko ja i Akashi, nawet nauczyciele postanowili się przewietrzyć.
- Dobra, co się stało. Naprawdę zaczynam się martwić, a takie uczucie jest naprawdę u mnie rzadkie. - Mówi, a ciepło niesamowicie szybko opanowuje moje ciało. Nie wiem dlaczego, ale tak proste zdania z jego ust wywołują u mnie szybsze bicie serca.
- Nic się... - Spoglądam w jego oczy i po prostu wybucham. - W cholerę się dużo stało! Mam już tego dosyć, jestem zbyt zmęczona.
Zaczynam mu wszystko opowiadać.
Drogi Pamiętniku!
Powiedziałam mu, co do niego czuję. Akihiro odpowiedział mi tylko, że lubi Arię. Tę blondynę. Za co można ją lubić? Czuję, że mi go odbiera, rozpadam się, naprawdę. Nawet ona mnie zdradziła, myślałam, że zostaniemy przyjaciółkami do końca.
Specjalnie od dłuższego czasu z nią nie rozmawiam. Może wtedy Akihiro zrozumie, że jestem silna? Nie, jestem słaba, zbyt słaba na walkę z ludźmi i emocjami.
Co mam zrobić?!
Gdyby jej nie było...
Wszyscy mnie zdradzają. Rodzice, koleżanki, Akihiro i nawet Aria.
Gdyby nie istniała, on wolałby mnie.
Nie mam nikogo...
Może, gdybym ja nie istniała...
Może nareszcie on zwróciłby na mnie uwagę?
Do zobaczenia w innym świecie, Pamiętniczku, mój jedyny przyjacielu.
Yuki
Wątek z wycieczką się rozpoczął. Będzie dosyć ważny i dużo się wydarzy... hihihihihi (JA SIĘ ŚMIEJĘ, NIE DUSZĘ).
Tak z ciekawości pytam, jak myślicie, co się wydarzy? Ktoś ma jakieś teorie? Chętnie poczytam XD
Do następnego :*
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro