Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Detektyw Aria

  Stoję przed klasą dla ludzi, którzy przewyższają mnie prawdopodobnie w każdej dziedzinie nauki i biorę głęboki wdech. Boję się, że gdy wejdę, nie znajdę osoby, której szukam i całkowicie się zbłaźnię przed starszymi kolegami ze szkoły. Nie, no, raz kozia śmierć. Rozsuwam drzwi i od razu zwracam uwagę na spokój. Uczniowie nie krzyczą, biją, większość czyta książkę, je drugie śniadanie, rozmawia cicho i nie przeszkadza innym. Kilkanaście osób spogląda na mnie zaciekawionych i trochę złych, że weszłam do ich świętego miejsca, gdzie przebywają tylko niesamowite dzieciaki. Czuję się niezręcznie. Rozglądam się i dostrzegam samotną Meiwakune, która słucha muzyki i nie zwraca na nikogo uwagi. Pewnie z zaciśniętymi ustami do niej podchodzę i staję przed nią jak na baczność.

   - Dzień dobry Meiwakuna-senpai! - Piszczę, a ona nadal obserwuje świat za szybą. Trochę zdenerwowana jej obojętnością pożyczam krzesło, które chyba do nikogo nie należy i na nim siadam. - Pomyślałam sobie, że może z tobą porozmawiam...

   - Jesteś dziwna. Odebrałam twoje miejsce w drużynie, wyśmiewałam, miałam w tyle, a ty przychodzisz tu, jakbyśmy były dobrymi koleżankami i jako jedyna dobrowolnie się do mnie odzywasz. Czy to jest spowodowane litością? Jeśli tak, to daruj sobie. Moje nazwisko jest szanowane i znane, nie mogę pozwolić, aby ktokolwiek uważał mnie za słabą.

  Przez jej słowa wybucham śmiechem, a parę osób spogląda na mnie jak na wariatkę. Zdaję sobie sprawę, że przed chwilą byłam najgłośniejsza w klasie. Opamiętuję się i pochylam w stronę dziewczyny, aby jak najciszej mówić.

   - Przestań głupoty gadać. Wydajesz się fajna, a ja nie mogę całe życie rozmawiać tylko z Misaki-chan i Rin-chan. Ej, tu zawsze jest tak cicho? To trochę dziwne.

  Dziewczyna posyła mi rozbawione spojrzenie i zdejmuje słuchawki. Chowa je do teczki i wyjmuje jedzenie.

   - Dziś jest wyjątkowo luźnie, bo Akashi-san gdzieś poszedł. Kiedy tu jest, większość osób boi się odezwać, on nienawidzi hałasu...

   - Jezu, mogłaś mi szybciej powiedzieć, nie raz głośno zachowywałam się przy nim. Mogłam zginąć. - Szepczę przejęta, a dziewczyna marszczy brwi i cicho prycha. 

   - Nienawidzę, jak ktoś mi przerywa. 

  Matko, jest taka sama jak Akashi. 

   - Wiesz Hanawara, zawsze chciałam być jak on. Gdy byłam mała spędzałam z nim dużo czasu, nasi rodzice dobrze się dogadywali. Próbowałam go naśladować, zachowywać jak on, ale wydaje mi się, że nigdy za mną nie przepadał. W wieku piętnastu lat dowiedziałam się, że jestem z nim zaręczona, wiesz co zrobił? Pierwszy raz przeciwstawił się swojemu ojcu. Powiedział, że znajdzie kogoś lepszego, bardziej idealnego. Dawno nie czułam się tak upokorzona. - Mówi, a ja zaczynam się zastanawiać, dlaczego wokół mnie ludzie tak bardzo mi się zwierzają. Niedawno odbyłam rozmowę z Akashim o jego ojcu, nie było to nic tajnego, ale nie musiał o tym mi opowiadać.

  Spoglądam na Meiwakune i nie wiem dlaczego, ale poczułam delikatną zazdrość. Gdybym ja mogła z Absolutem przebywać tak dużo czasu, wykorzystałabym to. Zaprzyjaźniła. Bo Akashi wydaje się być dobrym kandydatem na mojego pierwszego przyjaciela.

   - Zmieńmy temat, bo nie mam pojęcia co odpowiedzieć. - Szepczę zmieszana i się krzywo uśmiecham. - Pomogłabyś mi z matematyką? Prosiłam wcześniej Akashiego-san, ale powiedział, że nie ma czasu na takie przybłędy.

  Dziewczyna cicho się śmieje, a ja od razu stwierdzam, że z uśmiechem wygląda jeszcze piękniej. Mogłaby być jakąś modelką, pewnie dużo chłopaków za nią gania. 

   - Cały on. Jasne, że ci pomogę.

  Przez te słowa poważnieję i lekko się garbię.

   - Akane Meiwakuna, ja nie wierzę w te wszystkie plotki. Nie wiem, jak ludzie mogą sądzić, że taka dziewczyna jak ty zrobiłaby taką rzecz w szkole. Obiecuję, że ci jakoś pomogę.

  Przez jej oczy przechodzi zaskoczenie i zmieszanie, a po chwili chował twarz w dłoniach, nie płacze, ale chyba nad czymś zastanawia.

   - Naprawdę, nie wiem, kto to wymyślił, ale nie zrobiłam tego. Mówiłam rodzicom, ale kazali udawać, że to prawda, bo jeszcze inni wezmą mnie za kłamczuchę. Wolą ze mnie zrobić dziwkę niż ofiarę. - Mówi histerycznie, a ja zaciskam dłonie w pięści. 

   - Pomogę ci. Dowiem się, kto to wszystko wymyśla.

  Nagle cała klasa cichnie, nikt się nie odzywa i nastaje przerażająca atmosfera. Akashi wchodzi do klasy mierząc wszystkich po kolei wzrokiem, a każdy odwraca głowę, jakby się bronił. Na samym końcu jego wzrok przechodzi na mnie i Meiwakune i mogę w nich dostrzec zaskoczenie. Podchodzi do nas, a ja próbuję się nie zapowietrzyć.

   - To moje krzesło. - Mówi, a ja zrywam się wręcz ze swojego miejsca i po prostu wiem, że każdy patrzy się na mnie usatysfakcjonowany. Ta klasa to azyl dla geniuszy, a ja go naruszyłam. - Co cię tu sprowadza Aria? Czy coś się stało?

  Te pytania są najzwyklejsze na świecie, ale wystarczyły, abym zrobiła się cała czerwona, a ludziom szczęki uderzyły o ziemię. 

   - Właściwie to tak Akashi-san. - Mówię i zerkam na Meiwakune, która lekko drży. 

   - Czy Eikichi się w jakiś sposób naprzykrza? Mam z nim pomówić?

  Mrugam kilka razy zaskoczona i kręcę głową. To było... miłe. Urocze. Ugh. 

   - Nie, nie, to bardziej skomplikowane. Czy możemy porozmawiać... na osobności? - Ostatnie słowa bardzo trudno mi przeszły przez usta, bawię się swoimi dłońmi i nie patrzę na chłopaka. Wydaje mi się, że cała klasa wzięła głęboki wdech i czeka na rozwój akcji.

   - Przejdźmy się.

  Mogę umrzeć.

  Idziemy pustym korytarzem i wychodzimy na podwórko. Jest bardzo przyjemnie, wiatr prawie w ogóle nie wieje, jest trochę chłodno, ale nie przeszkadza mi to. Kierujemy się w stronę szklarni i ogrodów. Czuję się tak niezręcznie, jednocześnie tak spokojnie i swobodnie, jakbym tylko przy nim mogłabym być sobą. Prawie go nie znam, wobec mnie zachowuje się inaczej niż przy innych i nie potrafię zrozumieć jego charakteru. 

   - Więc słucham. - Odzywa się, a ja podskakuję lekko przestraszona. Nawijam na palec krótki kosmyk włosów, do których już się przyzwyczaiłam.

   - No bo ja wiem, że Meiwakuna-senpai tego nie zrobiła! - Wręcz krzyczę i zaciskam dłonie w pięści. - Po prostu wiem. Tylko pomyśl Akashi-san, czy to możliwe, żeby dopuściła się takie rzeczy w szkole? Jest inteligentna, mądra, sprytna, przepiękna...

   - Od początku jej wierzyłem Aria. Nie musisz mi tego mówić. Właściwie jestem zadowolony, że ktoś też tak myśli. - Przerywa mi, a ja odzyskuję nadzieję. Wyprzedzam go i przystaję rozradowana.

   - Powinniśmy jej pomóc.

   - Już to zrobiłem. Wyrzuciłem ją z samorządu uczniowskiego, dzięki temu nie została wydalona ze szkoły. Nie mogę zmienić opinii tych niemyślących dzieciaków. - Mówi z wyrzutem i wierci we mnie dziurę swoimi pięknymi oczami, ale ja się nie poddaję. Krzyżuję dłonie na piersi, biorę kilka głębokich wdechów i zaczynam:

   - Znajdźmy osobę, która to wszystko rozpowiada.

   - I co potem?

   - Skopię jej tyłek. 

  Chłopak spogląda na mnie rozbawiony i kręci głową. 

   - Nie mam czasu bawić się w detektywa. 

   - Więc ja się zabawię. Doszłam do takich wniosków. Musiała to rozpowiedzieć dziewczyna, bo plotka wzięła się z klasy trzeciej, w której nie ma żadnych kobiet. 

   - I co z tego?

   - To, że faceci niczego nie komplikują, mówią wszystko prosto z mostu i nie ukrywają. To właśnie chłopaki z tej klasy powiedzieli, że Meiwakuna przespała się z jakimś kolesiem. Ale   zrobiła to kilka dni wcześniej. Dlaczego nikt nie powiedział tego od razu? Jakaś dziewczyna najpierw nagłośniła to w swojej klasie, a potem poszła do chłopaków. No i jest kolejna sprawa, nikt nie wie, kto zrobił to z Meiwakuną. Tym bardziej wskazuje to, że rozpoczęła tę zabawę uczennica.

   - Z kompleksami. Wybrała akurat Akane, która była wysoko ustawiona w samorządzie i na dodatek jest jedną z najładniejszych dziewczyn w szkole.

   - No dzięki. - Mówię z wyrzutem, a chłopak przewraca oczami. - To co? Pomożesz?

  Akashi głośno wzdycha i mruży swoje oczy, jakby się nad czymś zastanawiał. Mija kilka sekund, a ja zaczynam się denerwować.

   - Porozmawiam z tymi chłopakami, spróbuję coś się dowiedzieć. Ty za to obserwuj swoje koleżanki, bo podejrzewam, że to jakaś pierwszoklasistka. 

  Odwracam się do niego plecami, zaczynam triumfalnie wymachiwać rękami i wracam do wcześniejszej pozycji z poważnym wyrazem twarzy.

   - Jasne, da się to zrobić.

  Akashi spogląda na mnie jak na wariatkę, ale po chwili tylko kręci głową lekko rozbawiony, a ja po prostu czuję się lepiej. Przez jego błysk w oczach, wręcz niewidoczny i blady uśmiech, głos wydaje mi się, że świat nie jest tak ponury. 

  Boję się.

  Boję się, że zaczynam go za bardzo lubić.


DODATEK 

  Stoję i patrzę się jak tytan przechodzi przez jezdnię z workiem słodyczy zamiast kwiatów. Nerwowo poprawiam swoje dwie kiteczki związane fioletowymi kokardkami i spódniczkę przed kolana. Założyłam buty z jak najwyższymi obcasami, aby jakoś przy nim wyglądać normalnie.

  Pierwszy raz zostałam zaproszona na randkę. 

  Chłopak podchodzi do mnie, bez słowa wciska słodkości i czochra po włosach rozwalając fryzurę. 

   - Ej!

   - Przypominasz mi watę cukrową. Albo słodką landrynkę lub jakiegoś batonika. 

  Większość dziewczyn przeraziłaby się z powodu takiego wyznania, ale ja wiem, jak trudno było mu to powiedzieć. Unika mojego wzroku, jakby się po prostu wstydził, a mnie to rozbawia. 

   - Mi przypominasz żelki w kształcie misiów. - Odpowiadam, a on zaskoczony na mnie spogląda. Na tak, już kilka dni temu stworzyliśmy genialną zabawę, wygrywa ten, kto wymyśli najbardziej urocze porównanie do słodyczy.

   - To mi moje babeczki.

   - Bo są czekoladowe?

   - Nie. Bo są moje. 



Pierwszy raz piszę pod rozdziałem, dziwne uczucie XD. Jak myślicie, kto rozpowiedział tą całą plotkę i czy będzie miała wpływ na naszych głównych bohaterów?

Chcę też życzyć szczęśliwego Nowego Roku. Spełnijcie swoje największe marzenia. 


Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro