Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Aria szuka męża!

   - Aria-chan, musisz sobie chłopaka znaleźć.

  Moje rozmyślenia przerywa głos Misaki, która intensywnie się we mnie wpatruje. Mrugam kilka razy i próbuję zrozumieć sens jej słów.

   - Co...o? - Pytam zaspana, a ona tylko kreci głową i zaczesuje swoje włosy do tylu. Doma-chan, która okazała się świetną towarzyszką do oglądania anime, zaciekawiona się do nas przysiada i poprawia okulary. Dowiedziałam się, że na co dzień nosi soczewki, ale dziś nie zdążyła ich założyć. 

   - Aria-chan jest jeszcze młoda, po co? - Pyta blondynka, a Misaki kręci głową zrezygnowana.

   - Widzisz Doma-chan, u nas jest trochę inaczej. Wielki nacisk kładą na zamążpójście, dziewczyna powinna już pod koniec liceum być zaręczona, niektóre z nas mają już plany. Jeśli nikogo nie znajdziesz do trzydziestki, uuu, to ciężko. Dlatego nasza kochana blondynka powinna kogoś znaleźć. Pomyślmy... może ten Kotaro Hayama? Wydaje się, że dobrze z nim się dogadujesz.

  Przez jej słowa od razu się ożywiam i robię czerwona jak burak.

   - Przestań! To ohydne, Hayama-kun to tylko kolega i błagam, nie proponuj Midorimy. - Wręcz piszczę, a Misaki tylko wzrusza ramionami. - Ty też powinnaś sobie kogoś znaleźć, no chyba że przed nami coś ukrywasz... - Mówię i poruszam zabawnie brwiami, a Doma-chan chichocze. Na moje zaskoczenie brunetka się rumieni i szybko odwraca głowę.

   - Nie interesuj się, to moje życie prywatne! - Fucha, a ja prostuję się widząc wchodzącą do klasy nauczycielkę.

  Może i to idiotyczne tematy i problemy, ale niestety prawdziwe. Co jeśli nikt nie będzie chciał takiej rozgadanej dziewczyny, która w żadnym procencie nie jest urocza? Zostanę sama, wygnana przez ludzi? Gdzie się podzieję? Zamieszkam z małpami jak Tarzan? Jezus Maria, koniec mojego żywota.

  Przez pierwsze lekcje ciągle się zamartwiałam, Doma-chan chyba to zauważyła, bo próbowała poprawić mi humor. Nie bawiły mnie śmieszne teksty, mega trudne i świszczące słowa z Polski, albo historie o jej przyjaciółce i, jak to stwierdziła, życia pełnego niespodzianek, dosłownie. Bo kto normalny wpada do kanalizacji? Albo potrafi się zatrzasnąć w toalecie w pociągu, co później się okazało, że w złą stronę drzwi się otwierało?

  Z tak samym paskudnym humorem idę do klasy samorządu uczniowskiego i z zaskoczeniem odkrywam, że jestem pierwsza. Rozpakowuję kilka dokumentów, drugie śniadanie i kładę się na ławce nie mając na nic siły. Doprawdy, mój powód jest wręcz banalny, ale teraz wydaje się zbyt poważny, aby z nim zwlekać. Słyszę rozsuwanie się drzwi i nawet nie muszę odwracać głowy, aby wiedzieć, kto wszedł.

   - Witaj Ario. - Ciepły głos doprowadza mnie do ciarek i dziwnego szczęścia, ale tylko delikatnie macham ręką i nadal leżę nie interesując się otoczeniem. Słyszę, jak Akashi siada za biurkiem, szuka coś w szufladzie, ale po chwili wszystko cichnie. - Coś się stało? Zbyt cicha jesteś.

   - Nic. - Mamroczę i ledwo mnie słychać, a chłopak głośno wzdycha i powraca do wcześniejszej czynności. Nie mija kilka minut i znów wzdycha.

   - Denerwujesz mnie, zaraz ci coś zrobię. Dlaczego jesteś taka cicha i spokojna, ktoś się z tobą zamienił? - Mówi lekko podirytowany i mogę wręcz sobie wyobrazić jego lśniące oczy i wysoko uniesione brwi.

   - Nie.

  Znów cisza. Po kilku minutach przerywa ją donośny trzask, a ja podskakuję na swoim miejscu i spoglądam na zdenerwowanego chłopaka. Bije od niego chód, aż ciarki po mnie przechodzą. W ręce trzyma książkę, którą przed chwilą z impetem zamknął.

   - Radzę ci mnie nie ignorować, nie przywykłem do takiego zbywania. Aria, co cię trapi?

  Biorę głęboki wdech i z całą powagą mówię:

   - Zostanę starą panną z kotami, psami i rybkami i małpami.

  Zaskoczony mruga, a jego frustracja na chwilę znika. Jego piękne oczy przekazują mi zaciekawienie i jednocześnie coś w stylu ,,całkowicie zwariowałaś". Szybko jednak odwracam głowę pamiętając, aby nie patrzeć się mu w oczy.

   - Możesz powtórzyć, bo chyba źle coś zrozumiałem.

   - W tym problem Akashi-san, że ja mówię poważnie. Misaki-chan mi dziś uzmysłowiła, że niedługo kończę liceum...

   - Zostały ci dwa i pół roku.

   - No właśnie, niedługo kończę.  - Odpowiadam przejęta. - A potem co? Większość dziewczyn w moim wieku wyjdzie za mąż, a ja może poślubię jakąś postać z anime, może z gry komputerowej. Akashi-san, zostanę wygnana przez społeczeństwo, wyrzucą z miasta i powiedzą, że takich osób nie potrzebują...

   - Aria, chyba przesadzasz.

   - W tym problem, że nie Akashi-san, to bardzo poważna sprawa. Okaże się, że wyjdę za mąż za Hayame-kun, Boże, nie mam przyszłości. Ucieknę i stanę się pełnoprawnym Tarzanem.

  Akashi patrzy się na mnie, jak na wariatkę, właściwie mu się nie dziwię. Po chwili delikatnie się uśmiecha, a mi zamiera serce.

   - Aria, twoja wyobraźnia nie ma granic. - Patrzę się na niego z nadzieją. Po chwili chłopak unosi do góry głowę i przymyka oczy. - Kotaro nie ożeni się z taką ofiarę losu jak ty. Przykro mi, masz racje, uciekaj póki możesz.

  Zła znów kładę się na ławce.

   - Miłość nie istnieje. - Mamroczę.

   - Nieprawda. Światem rządzi miłość. Ja, na przykład, kocham wygrywać.

  Na jego słowa znów coś mamroczę i dukam, a on mnie zbywa.

   - Może idź się przewietrz Aria. Za długo byłaś zamknięta w czterech ścianach.

  Z wielkim bólem w sercu opuszczam pomieszczenie mówiąc krótkie do widzenia.



   - Zgadzam się. - Odpowiadam i po prostu nie wierzę, że to robię. Chłopak przede mną szeroko się uśmiecha i poprawia swoją przydługawą grzywkę.

   - No to co, Aria-chan, widzimy się w sobotę przy wejściu do parku? - Pyta Tobio, a ja nie mogę pozbyć się wrażenia, że każdy nam się przygląda. No racja, trochę dziwny jest widok chłopaka, który klęczy na samym środku korytarza i prosi dziewczynę o jedno, ale tylko jedno, spotkanie.

   - No tak. - Odpowiadam zrezygnowana, a chłopak odchodzi.

  To nie tak, że go wykorzystuję, czy coś, ale może Tobio okazać się naprawdę sympatyczną osobą. Jest prawdopodobieństwo, że przez ten czas tylko udawał zakochanego w sobie chłopaka nie liczącego się z uczuciami innych. Mam rację, prawda? Jednak Tobio pomógł mi z matematyką na swój dziwny sposób, jest jednym z najbardziej atrakcyjnych osób w szkole i często opowiadał o swoim barcie, który uczył go koszykówki.

  Właściwie, to jak Tobio ma na nazwisko?




   - Seijuro. - Mówi i odkłada sztućce, a chłopak na chwilę przestaje jeść.

   - Tak, ojcze? - Pyta, a w jego głosie można wyczuć zaskoczenie. Akashi-sama bardzo mało i rzadko rozmawia ze swoim synem, ich konwersacja była zawsze ograniczona. Nigdy nie było tematów i potrzeby, przecież Akashi Seijuro jest idealny, nie potrzebuje niczyjej opinii i wsparcia.

   - Znasz Arie Hanaware?

  Tego pytania w życiu się nie spodziewał. Chłopak przestaje jeść i z zaciekawieniem pomieszanym z obawą przytakuje.

   - Tak. Przygotowuję z nią dzień otwarty, niedawno mianowałem ją na mojego zastępce. Jeśli mogę spytać ojcze, skąd ją znasz?

  Starszy mężczyzna macha tylko ręką, a jeden z kelnerów przynosi czerwonowłosemu kopertę. Chłopak ją bierze i z niepewnością spogląda na rodzica. Ten wydaje się zamyślony i trochę, ale tylko trochę, zadowolony.

   - Kiedyś Aria Hanawara wystąpiła, kiedy ciebie nie było, na corocznym balu powstania mojej filharmonii. To naprawdę uzdolniona skrzypaczka, wielka szkoda, że porzuciła pasje przez swojego akompaniatora i matkę. Stwierdziłem, że ją zaproszę. Mam tylko nadzieję, że niczego nie zepsuje, ma dar wpakowywania się w tarapaty.

  Seijuro przez chwilę myśli, że to głupi żart, ale po poważnej minie ojca dochodzi do wniosku, że jednak nie. Z lekkim i niepowstrzymanym uśmiechem wraca do jedzenia zastanawiając się, czym jeszcze go Śmiejący Kwiatek zaskoczy.

  Z tego co słyszał, ma zawsze pecha, nie umie gotować, jest beznadziejna z tematów ścisłych, w siatkówce potrafi tylko serwować i beznadziejnie śpiewa.

  Ma pełno wad, które maskuje zaletami. Świetnie maluje, do tego gra na skrzypcach i jest... niesamowicie szybka.

  Tak, Akashi Seijuro wykorzysta jej refleks, bo przecież nic nie dzieje się bez przyczyny.



Mam nadzieję, że rozdział się podobał XD. Chciałam stworzyć wiele wad dla Arii, aby była postacią, że tak powiem, kolorową i nieidealną. Mam nadzieję, że mi wyszło, bo wątek ze skrzypaczką jest mi bardzo potrzebny :D.

Aha, z tą toaletą i kanalizacją było naprawdę, zgadnijcie, komu się to przydarzyło XD

Buziaki i do następnego :* Seicat

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro