Rozdział III - Nowa znajomość
Zamknął drzwi po cichu, wiedząc, że jego tata jest już w domu. Na ścianę w przedpokoju padło światło włączonego w salonie telewizora, a w powietrzu unosił się odór papierosów.
Baekhyun westchnął ściągając buty i zawieszając kurtkę. Ruszył do pokoju mając nadzieję, że chociaż dzisiaj jego tata nie spił się do nieprzytomności. Powinien być osobą odpowiedzialną, troszczącą się o rodzinę, jednak taki nie był, przez co większość obowiązków spadała na niego. Wiedział, dlaczego jest ojciec się tak stoczył, jednak wciąż żywił do niego pewną urazę.
Wchodząc do pokoju od razu poczuł woń alkoholu. Wiedział, że jego rodzic będzie leżał na kanapie w towarzystwie butelek po piwie i niedopalonych papierosów. Podszedł do niego ściągając koc z oparcia, którym potem go przykrył. Spojrzał na jego twarz w duchu ciesząc się, że w drodze do domu nic mu się nie stało.
Wyłączył telewizor, po czym sprzątając wszystkie butelki ruszył do kuchni, aby tam wyrzucić je do kosza. Wrócił się po popielniczkę i niedopałki ich także się pozbywając.
Oparł się o blat zastanawiając się, czy kiedykolwiek uda mu się przekonać swojego rodzica, by przestał. Podejmował parę prób w przeszłości, jednak każde kończyły się fiaskiem. Najdłuższy przebyty okres, podczas którego jego tata nie brał żadnych używek, to zaledwie cztery dni. Nawet w ciągu nich zaczął stawać się bardziej agresywny, a mówił jeszcze mniej niż ma to w zwyczaju, odzywając się tylko wtedy, gdy miał jakieś wyrzuty.
Prawdopodobnie wtedy on sam, jak i jego syn nie wytrzymali, bo po przyjściu ze szkoły Baekhyun zobaczył swojego ojca śpiącego przy stole w kuchni z butelką piwa w dłoni.
Jednak mimo tego, co robi, Baekhyun nie może go nie kochać. Jest jego tatą i naprawdę dobrze się nim opiekował, troszcząc się o niego, pomagając w lekcjach, czy chociażby interesując się jego życiem, czego nie może powiedzieć o mace, gdyż ta opuściła ich, gdy miał zaledwie 6 lat.
Nie chcąc długo rozmyślać nad przeszłością chłopak odepchnął się od blatu, kierując się do swojego pokoju. Szczerze mówiąc dziwił się, jak dawali radę opłacać jedno-piętrowy domek rodzinny. Może jednak nie wszystko co jego tata zarabia w pracy, jeśli w ogóle do niej jeszcze chodzi, przepuszcza na złoty trunek.
Będąc w pokoju odetchnął świeżym powietrzem. Zapach czystej pościeli, kartek leżących na biurku oraz jesiennego powietrza przedostającego się przez uchylone okno zrelaksował go.
Czując, że niedługo zachce mu się spać tak bardzo, że nie będzie w stanie nic zrobić, podszedł do szafki przy biurku wyciągając z niej wszystkie potrzebne książki na jutrzejsze lekcje. Cieszył się, że ma tylko 4 godziny wykładów i nie będzie musiał dźwigać obszernych tomów długimi godzinami. Nie chciał, by odleciały mu ramiona, dlatego stwierdził, że musi zainwestować w plecak. Przez torbę zaczynały go już boleć plecy.
Schował książki do torby, po czym wyciągnął z szafy czystą bluzkę, którą miał zamiar jutro założyć. Wiedział, że nie ma co się przejmować ubiorem, bo na pewno założy albo bluzę albo kurtkę.
Kiedy wszystko było już gotowe wziął piżamę i poszedł do łazienki. Gdy wszedł pod prysznic, a ciepła woda uderzyła w jego ciało poczuł, jak wszystkie jego mięśnie się rozluźniły. Westchnął, bo ciepłe kąpiele to było to, co zawsze kochał. Szczególnie w chłodne i zimne wieczory, czy po długim i męczącym dniu. Jednak sen nie dał za wygraną i chłopak już po chwili zaczął ziewać, więc szybko umył się płynem do ciała o zapachu brzoskwini, a włosy oczyścił truskawkowym szamponem.
Wychodząc spod prysznica otulił się puchatym ręcznikiem, po czym podszedł do umywalki sięgając szczoteczkę.
Gdy był już czysty, pachnący i suchy ubrał się w piżamę, na którą składały się stare dresowe spodnie i czarna przetarta koszulka.
Wyszedł z łazienki idąc powoli w kierunku swojego pokoju. Sen zdążył go już opanować, więc jedyne o czym teraz myślał to ciepłe łóżko i miękka poduszka.
Gdy wreszcie dotarł do celu uśmiechnął się do siebie szeroko przykrywając się puchatą kołdrą. Ułożył się wygodnie i akurat w momencie, w którym miał oddać się marzeniom przypomniał sobie, że nie podłączył telefonu do ładowarki.
Wkurzony sam na siebie przeleżał jeszcze chwilę, w końcu wzdychając i z niezadowoloną miną wstając. Wyciągnął z kieszeni spodni, które wisiały na krześle, telefon i podłączył go do źródła zasilania, odkładając na stoliczek obok łóżka. Zgasił jeszcze światło i ponownie wskoczył pod kołdrę - od razu kładąc się na brzuch - gotowy na sen.
xxx
Rankiem zawsze ciężko było mu wygrzebać się z łóżka. Ciepło kołdry i miękkość poduszki sprawiały, że zimne powietrze było niczym intruz w kontakcie z jego skórą, dlatego obok łóżka zawsze leżał koc, który rano na siebie zarzucał.
W drodze do łazienki zostawił go na korytarzu wiedząc, że wracając się zabierze go ze sobą.
Poranna toaleta była powtarzającą się rutyną. Zimny prysznic dla obudzenia umysłu, umycie zębów, wysuszenie włosów i nawilżenie twarzy. Po wypełnieniu tego Baekhyun wrócił się do pokoju zakładając ciuchy uszykowane dzień wcześniej. Koc rzucił bezwładnie na łóżko stwierdzając, że nie ma po co go ścielić, skoro i tak na pewno wróci późno z wykładów. Wziął więc torbę i zszedł po cichu na dół. Cieszył się, że ojciec jeszcze śpi, bo tak na prawdę nie chciał słuchać jego przeprosin w związku z dniem poprzednim. Nie wiedział już nawet, czy robi to dla zasady, czy na prawdę czuję skruchę za swoje zachowanie.
Wziął z szafki portfel i klucze po czym wyszedl z domu. Sprawdzając godzine zauważył, że ma jeszcze sporo czasu zanim przyjedzie jego autobus. Cieszył się z tego, bo nie zawsze wychodził na czas, przez co często musiał chodzić na pieszo, a od szkoły dzieliło go pare ładnych kilometrów.
Założył słuchawki na uszy idąc przed siebie. Przypomniał sobie o wczorajszej sytuacji i o tym, jak pomógł swojemu przyjacielowi. Naprawde cieszył się, że to na co Kai tak długo pracował może wreszcie uzyskać jakiś rozgłos i kto wie? Może zamienic się z małej spółki na duże przedsiębiorstwo?
Idąc tak zatrzymał się, gdy poczuł wibracje w kieszeni, a mizyka automatycznie zastopowała. Wyciągnął telefon z kieszeni zastanawiając się kto do niego pisał.
Kyungie~
Baekkie przepraszam cię, ale dzisiaj nie będzie mnie w domu. Kai'a tak samo. Jednak wciąż jeśli chcesz, możesz przyjść. W lodówce powinny być jakieś resztki wczorajszego obiadu. Weź je jeśli chcesz. Miłego dnia w szkole! Skupiaj się na lekcjach!
Uśmiechnął się sam do siebie. Lubił, gdy jego własny przyjaciel często mu matkował. Wiedział wtedy, że naprawdę się o niego troszczy.
Stwierdził, że dzisiaj nie odwiedzi jego domu. W jego głowie szybko urodził się pomysł zawitania do kawiarenki blisko uniwersytetu. Może Luhan będzie chciał z nim pójść? Musi mu się zapytać.
Ustał na przystanku momentalnie żałując, że rano nic nie zjadł, ponieważ teraz skręcało go w żołądku. Jedbak od razu poprawił sobie humor myśląc o niezwykle smacznych słodkich bułeczkach, które sprzedają w kawiarni, która z kolei znajduje się nie tak daleko przystanku na którym wysiada.
Uśmiechnął się do siebie, gdy autobus przyjechał, a on jeszcze bardziej zbliżył się do smacznej myśli sprzed chwili.
xxx
Kiedy Luhan go zauważył, brał gryza bułki o jagodowym nadzieniu. Blondyn podbiegł do niego klepać go w ramię na powitanie.
– Mogę gryza? – zapytał, wpatrując się w Byuna.
Baekhyun przyzwyczajony był już do takich pytań na dzień dobry. Od momentu, w którym zaczął zadawać się z Luhanem nauczył się, że blondym nigdy nie przepuści okazji by najeść się za darmo. Nawet jeśli to tylko jeden gryz.
– Jasne, al–
Nim się obejrzał bułki było już o połowę mniej. Akurat gdy miał mu mówić, żeby wziął małego gryza.
– Ty chyba sobie żartujesz? Stawiasz mi kawę – stwierdził, kończąc swoje śniadanie.
– Jasne, jasne. Wszystko dla mojego bubusia – Luhan zaśmiał się, klepiąc bruneta w policzek, za co otrzymał bardzo śmiercionośne spojrzenie. Nie przejął się tym jednak bo taka była ich relacja. Mogli się przekomarzać, nawet wyzywać, a mimo to każdy z nich wiedział, że w taka już jest ich przyjaźń i nie starali się tego zmieniać.
– To co mamy pierwsze?
Byun na nowo pokręcił głową, patrząc na kolegę.
– Prawie pół roku chodzisz do szkoły, a wciąż nie wiesz? Koreański.
Luhan w tym momencie westchnął, przytulając bruneta.
– Ah, mój bubuś, taki pomocny.
Byun zaśmiał się, po chwili wracając wzrokiem przed siebie. Zauważył, że w ich stronę idzie wysoki chłopak w srebrnych włosach, ubrany w różowy sweterek.
Luhan zainteresowany ciszą kolegi odczepił się od niego również patrząc przed siebie.
Jak tylko osobnik podszedł bliżej dało się zauważyć, że na dużych oczach ma okulary, a jego usta są niespotykanie pełne, co dodawało mu młodzieńczego uroku.
– Dzień dobry – odezwał się.
Baekhyun stwierdził, że jego głos jest pełen charyzmy i sprawia, że słuchacz nie może go nie słuchać. Od razu stwierdził, że chłopak dobrze by brzmiał śpiewajac.
–Nazywam się Kim Seokjin i jestem tutaj nowy. Nie wiecie może, gdzie jest sala od psychologii? – zapytał.
Bekhyun jako pierwszy obudził się z dziwnego transu witając się.
– Do końca tym korytarzem, a potem skręć w lewo i pierwsze drzwi na prawo. – odpowiedział pod koniec lekko się do niego uśmiechając.
– Dziękuję! – Jin ukłonił się lekko do nich i pognał we wskazanym kierunku.
Brunet i blondyn patrzyli się przez chwilę na jego zanikającą sylwetkę.
– Wow...
– No.
– Chcę żeby mnie leczył.
– Luhan! – Baekhyun zaśmiał się z reakcji kolegi klepiąc go w ramię. – Chodź już bo zaraz dzwonek.
~~~~~
wreszcie jest!
rozdział nie sprawdzany, ponieważ chciałam go wrzucić jeszcze przed pójściem do szkoły
mam nadzieję, że się podoba
miłego dnia! 💖
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro