Rozdział I - Niezapowiedziani Goście
Kyungsoo nie zdziwił się widząc chłopaka siedzącego pod drzwiami jego mieszkania. Gdy podszedł bliżej zauważył, że ten śpi, więc szturchnął go w ramie zastanawiając się, jak mógł od tak zasnąć na klatce schodowej.
– Przecież dałem ci klucze – zaśmiał się, gdy chłopak spojrzał na niego. – Mój dom jest twoim domem, Baek.
Byun uśmiechnął się do niego lekko wstając. Podniósł ze schodów swoją torbę, po czym spojrzał na parę srebrnych kluczy wiszących na jego szyi.
– Wiem, ale wciąż nie mogę się oswoić z tym, że moge tu od tak wchodzić. – stwierdził, podążając za przyjacielem do mieszkania.
W jasnym, czystym korytarzu zostawił swoje buty, torbę oraz kurtkę, żeby za chwilę dołączyć do Soo w kuchni. Chłopak wyciągał właśnie wcześniej kupione warzywa.
- Naprawdę czekam na dzień, aż się do tego przyzwyczaisz. - powiedział, widząc chłopaka wchodzącego do pomieszczenia. - Nie znamy się od wczoraj, prawda?
– Nie jestem pewien... Bo wydaje mi się, jakby to spotkanie w piaskownicy było zaledwie pare dni temu. – zaśmiał się Byun. Mimo tego, brunet zauważył, że śmiech jego przyjaciela nie przypominał już tego sprzed paru miesięcy.
Kyungsoo spojrzał na chłopaka, w myślach notując, że wygląda na o wiele bardziej zmęczonego niż pare tygodni temu. Zauważył sińce pod oczami, które na pewno nie były wynikiem ostrego zakuwania. Sama cera chłopaka zdawała się być bledsza. Oczywiście wiedział, ze chłopak miewał problemy ze snem, ale nie był pewien, czy nie warto byłoby wypytać się go o to jeszcze raz.
Spojrzał w jego oczy; zauważył, że ten zaczął odpływać, a jego wyraz twarzy zmienił się z rozbawienia w przygnębienie.
– Wszystko w porządku?
Baekhyun przez chwilę nie reagował, wpatrując się w oprawione w ramkę zdjęcie jego i Kyunga z podstawówki.
Pamiętał ten dzień - on zaczynał pierwszą klasę, a chłopak o sowich oczach chodził już do trzeciej. Nie było to zdjęcie z początku roku. Zostało zrobione przez Panią Soo, kiedy szli do domu po lekcjach. Obydwoje byli bardzo weseli, bo wreszcie poszli do szkoły, o która tak bardzo oboje się wypytywali swoich rodziców. Entuzjazm do nauki pozostał u nich po dziś dzień i mimo tego, że starszy nie chodzi już do szkoły, chciałby wrócić do czasów liceum, chociażby po to, by nauczyć się o wiele więcej, a potem ewentualnie wychwalać się zdobytą wiedzą przed młodszym.
Mając wrażenie, że ktoś coś do niego mówił, wrócił do rzeczywistości. Zauważył, że Kyungsoo wciąż mu się przygląda.
– A, tak. – odpowiedział niepewnie i uśmiechnął się. – Wszystko jest okay. Miałbyś coś przeciwko, gdybym się przespał? – spytał, spoglądając na przyjaciela, powoli schodząc z krzesła. Nie wiedział nawet dlaczego zadał to pytanie, skoro Soo jasno się wyraził, że może traktować jego dom jako swój. Wciąż jednak trzymało się go to dziwne, irracjonalne uczucie, że gdy tak zrobi całe przebywanie w tym miejscu straci swój urok.
– Jasne, obudzę cię za godzinę. – stwierdził Kyung wiedząc, że przeważnie tyle trwała drzemka chłopaka, a budząc go wcześniej pisał się na marudzenie Baekhyuna.
Sprawdził, czy uczeń go usłyszał, a potem odwrócił się w stronę szafek, ściągając z wieszaka fartuszek, który chwilę później założył. Miał zamiar poćwiczyć nad nowym daniem, które mógłby dodać do menu restauracji.
Baekhyun wyciągnął telefon z kieszeni i włączając muzykę włożył do uszu słuchawki. Wyszedł z kuchni kierując się w stronę salonu. Było to jedno z największych pomieszczeń w pokoju, a na samym jego środku stała miękka, brązowa kanapa. Byun jednak miał swoje ulubione miejsce do spania, którym był usytuowany pod oknem, duży fotel. Usiadł na nim i przykrył niewielkim, wełnianym kocem opierając isę o poduszkę z podobizną kota.
Pamiętał, że to on kupił ją Soo na urodziny. Wydawałoby się, że starszy nie lubi kotów, a było wręcz przeciwnie. Uwielbiał te puchate kulki i często, kiedy poruszało się ten temat przy nim, wyzywał właściciela bloku, w którym mieszka za to, że ten zakazał zwierząt innych, niż takie, które można trzymać w klatce. Oczywiście zawsze po chwili uspokajał się mówiąc, że w przyszłości kupi sobie przytulny domek, lub wynajmie inne mieszkanie, a wtedy będzie miał tyle kotów ile będzie chciał.
Byun uśmiechnął się lekko sam do siebie, przypominając sobie tę scenę. Zamknął oczy i zasnął nie doczekując się końca pierwszej piosenki.
xxx
Obudził się sam, a sprawdzając godzinę zauważył, że spał tylko 30 minut.
Lepsze to niż nic.
Otworzył oczy i podniósł się. Słyszał głosy dochodzące z korytarza, ponieważ auto-stop wyłączył muzykę po 10 minutach. Na początku myślał, że to Kai tak hałasuje, bo nie raz zdarzało się, że wracał do domu robiąc wiele hałasu, jednak głosów było zdecydowanie za dużo jak na jedną osobę. Zwinął słuchawki i odłożył telefon na parapet. Wstał z fotelu stwierdzając, że sprawdzi kto ich odwiedził. W międzyczasie próbował ogarnąć swoją fryzurę rękoma.
Wychodząc z pokoju nie spodziewał się zobaczyć dwóch wysokich, a w dodatku obcych mężczyzn. Jednego z nich, wysokiego blondyna w okularach przeciwsłonecznych, znał z opowieści znajomego. Nazywał się Oh Sehun i wiedział, że był fotografem, a według Luhana robił "najlepsze zdjęcia pod słońcem". Baekhyun nigdy nie wypowiadał się na ten temat, bo nie znał się na fotografii i ani razu nie widział jego prac.
Drugiego mężczyzny nie przypominał sobie z opowieści kolegi. Przyjrzał się nieznajomemu trochę bliżej.
Był wyższy niż blondyn, przez co Baek musiał nieco podnieść głowę. Miał ciemne włosy, duże oczy i niezwykle odstające uszy. Według niego owy chłopak mógł być tylko pare lat starszy od niego, bo wciąż miał dziecinne rysy twarzy. Nie dał by mu więcej niż 20 lat.
– A! Baekhyunnie! – słysząc ten krzyk zwrócił uwagę na chłopaka w różowych włosach. Po chwili starszy przytulił go, zasłaniając mu widok swoją koszulą, co zwróciło uwagę gości.
– Kai – przywitał się brunet, ściągając z siebie ręce chłopaka.
– Dlaczego, gdy się ze mną witasz zawsze jesteś taki pozbawiony emocji – zaczął żalić się koreańczyk, łapiąc się za włosy, nie ukrywając jednak małego uśmiechu. Byun zawsze twierdził, że chłopak wyglądał wtedy jak dziecko, tym bardziej, że robił to za każdym razem, gdy go witał.
– Nie moja wina, to ty ode mnie za dużo wymagasz. – zaśmiał się.
Kai wyprostował się po chwili przypominając sobie o gościach, którzy stali obok nich przyglądając się całemu zajściu.
– Ah, właśnie. Baekhyun to jest Oh Sehun – wskazał na wysokiego blondyna, z którym Byun uścisnął dłonie. – A to Park Chanyeol.
Wyższy chłopak z dwójki podał mu dłoń. Uczeń uścisnął jego dłoń, przypatrując się jego twarzy. Dopiero teraz zauważył jak ciemne były jego oczy.
– Byun Baekhyun.
– Miło mi poznać. – Park uśmiechnął się do niego szeroko. Zdezorientował tym Baekhyuna, który stwierdził, że był to prawdopodobnie jeden z najładniejszych uśmiechów jakie dane mu było widzieć. Przez to, gdy zorientował się co robi, szybko puścił rękę wyższego chłopaka, przez co ten się tylko cicho zaśmiał.
– Sehun jest moim współpracownikiem, a Chanyeol to grafik, z którym ostatnio zaczęliśmy współpracę. – tłumaczył mu chłopak o ciemnej karnacji. – Powinien być tutaj kolega Chanyeola, ale ponoć coś mu wypadło... No nic – westchnął. – Możesz iść powiedzieć Kyungowi, że już jesteśmy. – uśmiechnął się i zaprowadził gości do salonu.
Baekhyun stwierdził, że ten uśmiech, który Park posłał w jego stronę gdy wchodził do pokoju był po prostu przewidzeniem. Jednak poczuł, jak jego poliki mimowolnie robią się cieplejsze.
Prychnął i poszedł do kuchni podejrzewając, że Kyungsoo w ciągu pół godziny nie zmienił swojej lokalizacji.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro