Rozdział 4
*** oczami Ally ***
Nie rozumiem dlaczego Niall stanął w mojej obronie. Myślałam, że jest taki jak reszta klasy, że mnie nie lubi i jestem łatwym celem do nabijania się. To miło z jego strony, naprawdę. Ale co jeśli on jest taki sam? Co jeśli w pewnym momencie zrobi to, co wszyscy? Najlepszym sposobem będzie to, żeby unikać zaprzyjaźnienia się nim. Nie mam zamiaru przeżyć rozczarowania...
- O jednak przyszłaś - powiedziała radosnym głosem pani Loncaster, gdy zobaczyła mnie w drzwiach.
- Przecież się zgodziłam przyjść i byłoby, to nie ładnie z mojej strony, gdybym nie przyszła wcale - oznajmiłam.
- Proszę wejdź. - Uchyliła drzwi szerzej i gestem ręki zaprosiła mnie do środka.
- Dziękuję. - Posłałam jej uśmiech.
- Rozbierz się spokojnie i przyjdź do kuchni. - Zrobiłam tak jak kazała staruszka.
- Mogę w czymś pomóc? - spytałam wchodząc do pomieszczenia.
- Możesz nakryć do stołu. Tam są talerze, a tam sztućce - odpowiedziała pokazując po kolei, gdzie co jest. Wzięłam dwa talerze i rozłożyłam je.
- Mam wziąć łyżki czy widelce? - spytałam wchodząc do kuchni, bo nie wiedziałam co jest na obiad.
- Widelce - odpowiedziała krótko. Wyciągnęłam je i położyłam obok talerzy. Wróciłam z powrotem do staruszki. - Mam nadzieję, że lubisz spaghetti.
- Uwielbiam. - Popatrzyłam na panią Loncaster, mały uśmiech wkradł się na jej buzie.
Starsza pani wyciągnęła miskę i nałożyła do niej makaronu, następnie nalała sosu do sosjerki. Gestem ręki zaprosiła mnie do jadalni, wzięłam od niej miskę i poszłyśmy jeść.
- Może chcesz jeszcze dokładkę? - zapytała, gdy zjadłam i podziękowałam.
- Nie, dziękuję. Naprawdę pojadłam. Spaghetti było przepyszne, ale trzeciej porcji już nie dam rady zmieścić - powiedziałam łapiąc się za brzuch. Wstałam od stołu i wzięłam brudne naczynia.
- Ally przestań. Jesteś moim gościem.
- I co z tego? Nie dość, że zaprosiła mnie pani do siebie na obiad to ma jeszcze pani za mną sprzątać? Co to, to nie - powiedziałam wychodząc z jadalni. Umyłam brudne naczynia. W międzyczasie pani Loncaster przyszła po ciasto i zrobiła nam po herbacie.
***
- Pewnie musisz już iść. Dochodzi ósma - oznajmiła. Popatrzyłam na zegarek, na który wskazała. Kurczę jak ten czas szybko leci. W domu pewnie ciągnął by mi się dwa lub trzy razy dłużej.
- Jeśli nie ma mnie pani jeszcze dość to zostanę jeszcze trochę. - Zaproponowałam.
- Nie mam cię dość, jest mi bardzo miło, że chcesz zostać jeszcze. - Uśmiechnęła się.
- To pani wnuk? - spytałam pokazując na zdjęcie, które stało na szafce za nią.
- Tak, ma na imię Luke. Jest w twoim wieku.
- Ma szczęście, że ma taką babcię jak pani - gdy to powiedziałam, to twarz staruszki posmutniała. - J...Ja przepraszam, ja nie wiedziałam.
- Nie, spokojnie Ally. Nic mu nie jest. Wiesz on chyba tak nie myśli jak ty.
- Dlaczego? Co się stało? - czemu ja to powiedziałam? Wyszło na to, że jestem ciekawska.
- Nie widziałam go od ponad dwóch lat. Z resztą mojego syna, a jego ojca tak samo długo nie widziałam. - Po jej poliku spłynęła malutka łza, szybko ją otarła. Zrobiło mi się przykro. Pani Loncaster jest w takiej samej sytuacji jak ja, też nie ma nikogo.
- Przepraszam, nie powinnam była pytać.
- Nic się nie stało kochana. Najgorsze w tym wszystkim jest to, że mieszkają pół godziny drogi autem stąd. - W tym momencie zabrakło mi słów. Oddałabym wszystko, by być na miejscu tego chłopaka.
- Na miejscu pani wnuka cieszyłabym się, że znam babcie. On nawet nie wie jakie ma ogromne szczęście, że panią ma. Najchętniej gdyby to było możliwe, zamieniłabym się z nim.
- To miłe z twojej strony. - Złapała mnie za rękę. - Ty też nie masz teraz lekko, prawda?
- Zgadza się. Mamy w ogóle nie widuje, ona traktuje dom jak hotel. Dziadków nie znam, ani ze strony mamy ani ze strony taty. O tacie to już w ogóle nie wspomnę. Chciałabym ich kiedyś poznać.
- Nie wiem czy powinnam ci to mówić Ally.
- Ale co takiego?
- Jak byłaś bardzo malutka to pod wasz dom przychodził pewien mężczyzna. Robił twojej mamie awantury, że chce się z tobą spotykać, mieć do ciebie takie same prawa jak ona. Groził jej nawet sądem. Jednak po czasie musiał się najwidoczniej poddać, bo przestał przychodzić. - Nie mogłam uwierzyć w to co właśnie powiedziała mi pani Loncaster. Moja własna matka ograniczała kontakt mojemu tacie ze mną.
-----------
Hej. Przepraszam, że rozdział dodaje tak późno, ale nie miałam kiedy dodać, musiałam się uczyć :(
Postanowiłam, że rozdziały będą dodawane co 2-3 dni.
Jeśli się podoba to zostaw gwiazdkę/komentarz dla was to chwila, a dla mnie to radość i motywacja :) ~ Kika
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro