Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 21

Obudził mnie sms, który przed chwilą przyszedł. Wzięłam telefon do ręki i go odczytałam.

Od: Niall
Wszystkiego najlepszego księżniczko xx

Zmarszczyłam czoło podnosząc głowę i popatrzyłam na kalendarz. Dzisiaj dziesiąty luty, a co za tym idzie - moje urodziny. Szczerze, to o nich zapomniałam.

Do: Niall
Dziękuję Niall :) Nie uwierzysz, ale zapomniałam o nich :')

Położyłam telefon na półkę i zeszłam na dół, do kuchni.
- Wszystkiego najlepszego kochanie. - podeszła do mnie mama i zamknęła w uścisku.
- Dziękuję. - odpowiedziałam. - Um mamo, jeśli chcesz się mnie pozbyć  to jesteś na dobrej drodze, bo mnie dusisz. - odchrzaknęłam śmiejąc się, a mama natychmiast mnie puściła.
- Słyszałem, że ktoś dzisiaj ma urodziny. - powiedział Derek, gdy usiadłam do stołu. - Smacznego. - podsunął mi talerz ze stosem naleśników, na co ja wbiłam w niego pytający wzrok. - To specjalne, urodzinowe śniadanie, które jest tylko dla ciebie. - wytłumaczył podekscytowany.
- O jejku, to miłe z twojej strony. Dziękuję. - uśmiechnęłam się promiennie do niego. Wiem, że to głupie, ale czasem mam ochotę powiedzieć do niego "tato".
- Co ty na to żebyśmy zrobili sobie wspólny dzień? - zaproponował mężczyzna patrząc na mnie. - Wiesz tylko ty i ja. - dodał, a ja kiwam twierdząco głową.
- Czyli nie idę do szkoły? - uśmiechnęłam się do niego.
- Nie. - zaśmiał się.
- Mamo nie jesteś zazdrosna, że Derek chce dzisiaj ze mną spędzić dzień? - zapytałam rodzicielki unosząc brew.
- Nie. - złożyła pocałunek na ustach mężczyzny. Oni coś knują.
- Dziękuję za śniadanie, było pyszne. - włożyłam talerz do zmywarki. Zastanawiam się jak to możliwe, że zmieściłam tyle naleśników. - Idę na górę się ogarnąć. - zakomunikowałam wychodząc z pomieszczenia. Zaświeciłam telefon w celu sprawdzenia czy dostałam jakieś wiadomości.

Od: Niall
Widzimy się w szkole?

Od: Luke
Najlepszego Allien! xx

Do: Niall
Nie, nie będzie mnie dzisiaj w szkole :)

Do: Luke
Dziękuję Lucas! :) x

Od: Luke
Mam na imię Luke! x.x

Do: Luke
A ja Ally! :)

Niedawno dwuosobowa paczka, którą tworzę wraz z Niall'em, powiększyła się. Mianowicie o Luke'a. Nie chciał on z początku się z nami przyjaźnić, ani przebywać. Powiedział, że nie chce przeżywać tego co w poprzedniej szkole, nie wypytywałam dlaczego. Jednak chłopak się w końcu przełamał i zaczął z nami normalnie rozmawiać. Z początku myślałam, że Niall odstawi mnie na boczny tor, bo jakby nie było Luke jest chłopakiem. Nie stało się tak, wszędzie chodzimy razem we trójkę. Czasami mam wrażenie, że ludzie myślą, że żyjemy w trójkącie, bo tak się na nas dziwnie patrzą.

Odłożyłam telefon na szafkę, wyciągnęłam ciuchy oraz czystą bieliznę z szafy i udałam do łazienki. Weszłam pod prysznic pozwalając, by ciepłe krople otuliły moje ciało. Dokładnie użyłam skórę i ciało, spłukałam z siebie całą pianę, a następnie wyszłam z kabiny. Zawinęłam włosy w ręcznik, a ciało wytarłam do sucha. Ubrałam na siebie przyszykowane ubranie, następnie wysuszyłam włosy i rozczesałam je. Gotowa zeszłam na dół.
- Możemy jechać? - spytał Derek, gdy weszłam do kuchni.
- Tak. - odpowiedziałam podchodząc do mamy, pożegnałam się z nią i poszłam do przedpokoju. - Gdzie mnie zabierasz? - zadałam pytanie, gdy wyjechaliśmy z podjazdu.
- Najpierw na przejażdżkę, a później do centrum handlowego. - oznajmił patrząc na drogę.
- Do centrum handlowego? - uniosłam brew patrząc na niego.
- Tak, ale dowiesz się na miejscu. - uśmiechnął się.
- Czy wy coś kombinujecie? - zmarszczyłam czoło.
- Co masz na myśli? - mężczyzna popatrzył na mnie, gdy zatrzymał się na czerwonym świetle.
- No to czy organizujecie mi imprezę urodzinową? Nie obraz się, ale wcześniej nigdzie mnie nie zabrałeś, tylko dzisiaj akurat w moje urodziny. - wytłumaczyłam na co Derek zaczął się cicho śmiać.
- Prawdę mówiąc, to chciałbym cię lepiej poznać, a to, że dzisiaj są twoje urodziny, to czysty przypadek. - zapewnił mnie. - Mogę tylko dodać, że chciałbym poznać twoją opinię na pewien temat. - popatrzyłam na niego pytająco. - Ale o tym później. - rzucił uśmiechając się.

***

Minęła już szósta godzina odkąd Derek zabrał mnie na wspólne spędzanie czasu. Podoba mi się to, ale zaczynam być powoli głodna, a wtedy robię się marudna.
- Usiądziemy? - zaproponował mężczyzna patrząc na ławkę. Ochoczo potwierdziłam kiwając głową. - Mam coś dla ciebie. - podał mi nieduże pudełeczko. Otworzyłam je, a w środku jest bransoletka. - Do tego mam coś jeszcze. - oznajmił zapinając mi ją na prawym nadgarstku. - To jesteś ty. - zapiął zawieszkę "A", a ja popatrzyłam na niego zdziwiona. - To jest twoja mama. - kontynuuował i tym razem zapiął literkę "I". - A to jestem ja. - wyciągnął zawieszkę "D", ale nie zapiał jej tylko mi ją podał. Nie przestałam mu. - Teraz to zależy od ciebie, czy ją przypniesz i pozwolisz mi wejść do twojej rodziny, czy też nie. - dokończył, a ja poczułam jak do moich oczu napływają łzy.
- Czy ty... - zaczęłam drżącym głosem.
- Tak, chce się oświadczyć Izabelli. - dokończył, a ja rzuciłam mu się na szyję.
- Zawsze chciałam mieć pełną rodzinę. - odsunęłam się od niego. - I tatę. - dodałam szeptem, wycierając słoną ciecz z polików.
- Wiem, że nie jestem twoim biologicznym tatą, ale będę ze wszystkich sił starał się ci go zastąpić. - złapał mnie za rękę.
- Dziękuję. - uśmiechnęłam się do niego. Przypięłam ostatnią literkę do bransoletki i w tym momencie stałam się najszczęśliwszą osobą na świecie.

***

- Jesteśmy! - zameldowałam, gdy weszłam do domu.
- Niespodzianka! - usłyszałam wchodząc do salonu. Podniosłam wzrok i zauważyłam same znajome twarze. Luke'a wraz z panią Emily, Niall'a ze swoim bratem i tatą, Maurę, no i oczywiście moją mamę z Derek'iem. Nie, wcale nic nie knuli. Każdy z nich podchodził do mnie po kolei i składał mi życzenia.
- Chris przeprasza, że nie mógł przyjechać. - podeszła do mnie Maura. - Wszystkiego dobrego. - przytuliła mnie. - Ale najważniejsze to, to żebyś zeszła się z Niall'em. - szepnęła mi na ucho. - Nie mówię, że teraz, ale później. - dodała śmiejąc się. Dlaczego wszyscy upierają się, że będę z nim prędzej czy później?
- Dziękuję, ale my z Niall'em tylko się przyjaźnimy. - odsunęłam się od niej.
- Do czasu Ally, do czasu. - uśmiechnęła się łapiąc mnie za ramię. Naprawdę robi się to dziwne, że prawie każdy mi to mówi. Ciekawe czy jemu też?
- Dziękuję wam wszystkim za to, że przyszliście. Ciszę się, że mam tyle wspaniałych, otaczających mnie osób. - popatrzyłam na wszystkich z osobna. - Ale czy mogę prosić wszystkich o chwilę uwagi? - zerknęłam na Derek'a dając mu znak, by zaczął.
- Izabello. - podszedł do kobiety. - Znowu po tylu latach zeszliśmy się. - kontynuuował klękając na jedno kolano. - Tym razem nie dam ci odejść. Czy uczynisz mnie najszczęśliwszym człowiekiem na tej ziemi i zostaniesz moją żoną? - popatrzył na nią z pudełkiem w ręku.
- T-tak. - odpowiedziała zaskoczona rzucając mu się na szyję. Mężczyzna wstał i założył na jej palec pierścionek po czym wpił się w jej usta. Po salonie rozbrzmiały się brawa i oklaski. To najlepszy prezent urodzinowy jaki mogłam sobie wymarzyć.


Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro