Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 2

Obudziły mnie promienie słońca wpadające do pokoju. Popatrzyłam na zegarek, który wskazywał siódmą dziesięć, super. Mogłam jeszcze pospać do ósmej, ale nie, bo po co. Słońce nie śpi, to ja też nie mogę.

Wygrzebałam się z łóżka i zaścieliłam je. Podeszłam do szafy i wyciągnęłam ciuchy. Wychodząc z pokoju popatrzyłam na kalendarz, dzisiaj czwartek. Uwielbiam ten dzień tygodnia. Nie tylko za to, że po czwartku jest piątek, ale też za to, że w czwartki mam najkrócej lekcje.

Weszłam do łazienki, pozbyłam się piżamy i wskoczyłam pod prysznic. Kiedy skończyłam, to ubrałam się w ciuchy, które wcześniej sobie naszykowałam i umyłam zęby. Wyszłam z łazienki kierując się do kuchni. Mogę się założyć, że znowu zostawiła mi kartkę, że późno wróci, mam na nią nie czekać i kupić sobie coś do jedzenia.

Nie myliłam się, gdy weszłam od razu kartka rzuciła mi się w oczy. Mam już jej serdecznie dość. W ogóle jej nie widuję. Jeszcze trochę i zapomnę jak wygląda. Inne dzieciaki cieszyłyby się na moim miejscu, że mają tyle luzu, ale ja nie jestem inni.

Zrobiłam sobie kanapki i wróciłam na górę do mojego pokoju. Położyłam talerz ze śniadaniem na biurku, a sama podeszłam do mojego łóżka. Schyliłam się i spod niego wyciągnęłam nie za duże pudełko. Otworzyłam je. W środku znajdowało się kilka zdjęć z mojego dzieciństwa, wtedy jakoś mama potrafiła się mną zająć i interesowała się mną. Znalazłam tam również kilka rysunków oraz kawałek mojego kocyka, który uwielbiałam w dzieciństwie. Na samym dole tego pudełka, przykryty wszystkimi tymi rzeczami leżał mój pamiętnik. Wyciągnęłam go i usiadłam przy biurku.

30.09.2007

Znowu jej nie ma. Znowu zostawiła tę kartkę. Znowu mnie zawiodła. Znowu wczoraj po raz kolejny przyprowadziła do domu faceta. Nie miałabym nic przeciwko, gdyby tylko był to jeden i ten sam facet, ale ona co noc przyprowadza innego. Przez, to traci szacunek w moich oczach. Wszystko to tak wygląda, jakby była dziwką. Wiem, że to moja matka i nie powinnam tak pisać czy myśleć, ale inaczej się nie da. Co ona zrobi jak zajdzie w ciążę? Też będzie miała to dziecko gdzieś, tak jak mnie? Albo co zrobi jeśli zarazi się wirusem HIV? Dlaczego ona nie może być taka, jak inne matki? Już sto razy bardziej wolałabym, żeby mnie kontrolowała i była nadopiekuńcza. Chciałabym poczuć kiedyś takie coś. Chciałabym żeby mnie przytuliła, zapytała co u mnie, pocieszyła gdy jest mi źle. Ale ona tak nie robi i nigdy nie zrobi. Przepraszam Cię pamiętniku, że wyżalam się tobie. Jesteś jedynym, który tak jakby mnie słucha. Można powiedzieć, że jesteś moim przyjacielem, takim któremu mogę się wyżalić, ale z drugiej strony nie możesz mnie pocieszyć. Szkoda, że nie jesteś człowiekiem, znasz tyle moich sekretów i żalów...

Schowałam pamiętnik na sam dół mojego pudełka, zakryłam go tymi wszystkimi rzeczami i wsunęłam pod łóżko. Dojadłam kanapki i zeszłam na dół. Ubrałam się i wyszłam na zakupy. W sklepie brałam wszystko co wpadło mi w rękę. Po spojrzeniu na koszyk i stwierdzeniu, że to mi wystarczy udałam się do kasy. Zapłaciłam kasjerce odpowiednią sumę pieniędzy i wyszłam ze sklepu. Szłam rozmyślając o moim życiu.

- Ally! - usłyszałam czyjś, starszy głos, wyrywający mnie z rozmyślań. Odwróciłam się i zobaczyłam panią Loncaster. Staruszka mieszka dom obok.

- Dzień dobry - powiedziałam podchodząc do niej i wzięłam od niej zakupy. - Wezmę to. - Uśmiechnęłam się do niej.

- Nie trzeba, masz swoje zakupy, moje nie są aż tak ciężkie - oznajmiła.

- Proszę się nie wygłupiać - odparłam.

- No dobrze. - Poddała się. Dość chwilę szłyśmy w milczeniu.

- Ally czy mogę o coś zapytać? -przerwała ciszę.

- Oczywiście - odpowiedziałam szybko.

- Twojej mamy znowu nie ma w domu i wróci późno w nocy lub nad ranem, prawda?

- Nie będę pani okłamywać. Tak to prawda.

- Przykro mi kochanie. - Starsza pani posłała mi pełen współczucia uśmiech. Nim się spostrzegłam, a już byłyśmy pod jej i moim domem. - To ja już sobie,  to wezmę. Dziękuję ci i jeśli masz ochotę, to przyjdź na obiad do mnie po szkole - zaproponowała staruszka, a ja pokiwałam głową godząc się.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro