Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 4

*** oczami Ally ***

Nie rozumiem dlaczego Niall stanął w mojej obronie. Myślałam, że jest taki jak reszta klasy, że mnie nie lubi i jestem łatwym celem do nabijania się. To miło z jego strony, naprawdę. Ale co jeśli on jest taki sam? Co jeśli w pewnym momencie zrobi to, co wszyscy? Najlepszym sposobem będzie to, żeby unikać zaprzyjaźnienia się nim. Nie mam zamiaru przeżyć rozczarowania...

- O jednak przyszłaś - powiedziała radosnym głosem pani Loncaster, gdy zobaczyła mnie w drzwiach.

- Przecież się zgodziłam przyjść i byłoby, to nie ładnie z mojej strony, gdybym nie przyszła wcale - oznajmiłam.

- Proszę wejdź. - Uchyliła drzwi szerzej i gestem ręki zaprosiła mnie do środka.

- Dziękuję. - Posłałam jej uśmiech.

- Rozbierz się spokojnie i przyjdź do kuchni. - Zrobiłam tak jak kazała staruszka.

- Mogę w czymś pomóc? - spytałam wchodząc do pomieszczenia.

- Możesz nakryć do stołu. Tam są talerze, a tam sztućce - odpowiedziała pokazując po kolei, gdzie co jest. Wzięłam dwa talerze i rozłożyłam je.

- Mam wziąć łyżki czy widelce? - spytałam wchodząc do kuchni, bo nie wiedziałam co jest na obiad.

- Widelce - odpowiedziała krótko. Wyciągnęłam je i położyłam obok talerzy. Wróciłam z powrotem do staruszki. - Mam nadzieję, że lubisz spaghetti.

- Uwielbiam. - Popatrzyłam na panią Loncaster, mały uśmiech wkradł się na jej buzie.

Starsza pani wyciągnęła miskę i nałożyła do niej makaronu, następnie nalała sosu do sosjerki. Gestem ręki zaprosiła mnie do jadalni, wzięłam od niej miskę i poszłyśmy jeść.

- Może chcesz jeszcze dokładkę? - zapytała, gdy zjadłam i podziękowałam.

- Nie, dziękuję. Naprawdę pojadłam. Spaghetti było przepyszne, ale trzeciej porcji już nie dam rady zmieścić - powiedziałam łapiąc się za brzuch. Wstałam od stołu i wzięłam brudne naczynia.

- Ally przestań. Jesteś moim gościem.

- I co z tego? Nie dość, że zaprosiła mnie pani do siebie na obiad to ma jeszcze pani za mną sprzątać? Co to, to nie - powiedziałam wychodząc z jadalni. Umyłam brudne naczynia. W międzyczasie pani Loncaster przyszła po ciasto i zrobiła nam po herbacie.

***

- Pewnie musisz już iść. Dochodzi ósma - oznajmiła. Popatrzyłam na zegarek, na który wskazała. Kurczę jak ten czas szybko leci. W domu pewnie ciągnął by mi się dwa lub trzy razy dłużej.

- Jeśli nie ma mnie pani jeszcze dość to zostanę jeszcze trochę. - Zaproponowałam.

- Nie mam cię dość, jest mi bardzo miło, że chcesz zostać jeszcze. - Uśmiechnęła się.

- To pani wnuk? - spytałam pokazując na zdjęcie, które stało na szafce za nią.

- Tak, ma na imię Luke. Jest w twoim wieku.

- Ma szczęście, że ma taką babcię jak pani - gdy to powiedziałam, to twarz staruszki posmutniała. - J...Ja przepraszam, ja nie wiedziałam.

- Nie, spokojnie Ally. Nic mu nie jest. Wiesz on chyba tak nie myśli jak ty.

- Dlaczego? Co się stało? - czemu ja to powiedziałam? Wyszło na to, że jestem ciekawska.

- Nie widziałam go od ponad dwóch lat. Z resztą mojego syna, a jego ojca tak samo długo nie widziałam. - Po jej poliku spłynęła malutka łza, szybko ją otarła. Zrobiło mi się przykro. Pani Loncaster jest w takiej samej sytuacji jak ja, też nie ma nikogo.

- Przepraszam, nie powinnam była pytać.

- Nic się nie stało kochana. Najgorsze w tym wszystkim jest to, że mieszkają pół godziny drogi autem stąd. - W tym momencie zabrakło mi słów. Oddałabym wszystko, by być na miejscu tego chłopaka.

- Na miejscu pani wnuka cieszyłabym się, że znam babcie. On nawet nie wie jakie ma ogromne szczęście, że panią ma. Najchętniej gdyby to było możliwe, zamieniłabym się z nim.

- To miłe z twojej strony. - Złapała mnie za rękę. - Ty też nie masz teraz lekko, prawda?

- Zgadza się. Mamy w ogóle nie widuje, ona traktuje dom jak hotel. Dziadków nie znam, ani ze strony mamy ani ze strony taty. O tacie to już w ogóle nie wspomnę. Chciałabym ich kiedyś poznać.

- Nie wiem czy powinnam ci to mówić Ally.

- Ale co takiego?

- Jak byłaś bardzo malutka to pod wasz dom przychodził pewien mężczyzna. Robił twojej mamie awantury, że chce się z tobą spotykać, mieć do ciebie takie same prawa jak ona. Groził jej nawet sądem. Jednak po czasie musiał się najwidoczniej poddać, bo przestał przychodzić. - Nie mogłam uwierzyć w to co właśnie powiedziała mi pani Loncaster. Moja własna matka ograniczała kontakt mojemu tacie ze mną.

-----------
Hej. Przepraszam, że rozdział dodaje tak późno, ale nie miałam kiedy dodać, musiałam się uczyć :(
Postanowiłam, że rozdziały będą dodawane co 2-3 dni.
Jeśli się podoba to zostaw gwiazdkę/komentarz dla was to chwila, a dla mnie to radość i motywacja :) ~ Kika

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro