Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

7

Diana

Siedziałam z Carmel w domu, zamiast być dziś w pracy i uczyć kursantkę, to siedzę z dzieckiem, bo mój były mąż nie potrafi się nią zająć. Zerknęłam przez ramię na dziewczynkę, która jadła śniadanie, a ja sprzątałam po nim, wkładałam akurat brudne naczynia do zmywarki, spojrzałam przez okno i ujrzałam pierwsze promienie słońca, przez co na mojej twarzy pojawił się od razu uśmiech.

- Mamusiu? – zapytała blondyneczka, a ja odwróciłam głowę w jej stronę – Kiedy spotkamy się z Panią Clarą? – Spytała się, na co ja wzruszyłam ramionami.

- Nie mam pojęcia myszko – uśmiechnęłam się delikatnie do niej. Skłamałam ją. Nie chciałam Clarze zaprzątać tym głowy, że jest z nami jeszcze moja córeczka, bałam się, że może jej to przeszkadzać. Mimo że nie pokazywała tego, to ja jednak miałam obawy, że jej to nie pasuje, nie wiem czemu, tak mi zależy na jej zdaniu, ale zaczęło mi dziwnie zależeć na niej i na tym, co powie. Po prostu zaimponowała mi i spodobała mi się. Będąc jeszcze w związku z Cole'em, zaczynałam czuć, pociągać do kobiet, na początku wypierałam tego i wmawiałam sobie, że jest inaczej. No cóż, jednak nie. Podobają mi się dziewczyny, a szczególnie Clara, ona ma w sobie coś takiego pociągającego i przyciągającego do siebie, że nie mogę się oprzeć i nie potrafię przestać myśleć o niej, choć ona nigdy nie będzie moja.

- Mamusiu – ocknęłam się nagle, gdy usłyszałam głos córeczki.

- Tak słoneczko? – zapytałam i zamknęłam zmywarkę.

- Mogłybyśmy się dziś spotkać z Panią Clarą? – spytała, a ja delikatnie się spięłam.

- Może Clara jest i nie będzie mogła – spojrzałam na nią, a ta zrobiła te swoje oczka, które zawsze na mnie działały – Dobrze, zapytam się jej. – Mała się uśmiechnęła. Sięgnęłam po telefon i napisałam do dziewczyny, nie liczyłam nawet, że odpowie mi, ale zdziwiłam się pozytywnie.

Od: Clara
Jasne, mogę się spotkać z wami.

Uśmiechnęłam się i spojrzałam na córeczkę.

Do: Clara
To widzimy się o 14:00 koło tej kawiarni, w której byłyśmy ostatnio.

Od: Clara
Dobrze, to widzimy się o 14:00 Panno Lamarr.

Uśmiechnęłam się szerzej, nie wiem czemu, ale przeszły mnie przyjemne dreszcze, gdy napisała do mnie "Panno Lamarr". Chciałabym, żeby mówiła tak do mnie częściej, ale mogę sobie jedynie pomarzyć o tym.

- O czternastej widzimy się z Clara – Carmel się ucieszyła i podbiegła do mnie, by się przytulić. Wzięłam ją na ręce i ruszyłam z nią do jej pokoiku. Był on różowy w różne wróżki, jednorożce i księżniczki, mała wybierała wszystko sobie sama, nie chciałam w to ingerować, bo wybór koloru pokoju, mebli i innych pierdółek należał do niej, jedynie może jej czasami coś doradziłam, a tak to sama wszystko wybrała. Z ubraniami jest tak samo, Carmel wybiera sama sobie, to co chce ubierać albo kupić, nie narzucam jej stylu. To ona ma zdecydować jakie ubrania chce nosić, a jakie nie. Weszłyśmy do jej pokoju i podeszłyśmy do szafy, powiedziałam jej by wybrała sobie trzy ubranka, a ja jej pomogę z wyborem. Usiadłam na łóżku i czekałam. Blondynka wybrała trzy sukienki, pierwsza była sukienka w kolorze różowym z falbanami na rękawach i spódnicy. Na górze sukienki haftowany motyw kwiatowy, a delikatna tasiemka podkreśla talię. Druga sukienka była pastelowych odcieniach niebieskiego i białego, ozdobiona haftowanymi motywami motyli. Rozkloszowana spódnica sprawia, że ta sukienka jest zarówno wygodna, jak i urocza. A ostatnia Sukienka w stylu boho z kwiatowym wzorem na białym tle. Sukienka ma dekolt z ozdobnymi frędzlami i elastycznym pasem, który dodaje jej lekkości. Przyglądałam się tym trzym kreacją, ostatecznie wybrałam drugą opcję, najbardziej mi się podobała z tych trzech. Mała uśmiechnęła się i zaczęła się ubierać.

***

Byłam z córeczką pod umówionym miejscem i czekałyśmy na Clare, była dopiero trzynasta pięćdziesiąt więc weszłam z Carmel do środka, bo chciała lody, podeszłam z nią do lady, gdzie były ustawione smaki lodów. Wzięłam ją na ręce by mogła zobaczyć wszystkie smaki jakie są, dziewczynka trochę myślała nad tym, aż w końcu zdecydowała i podeszłam z nią do kasy, by zamówić lody. Kasjerka się uśmiechnęła i podeszła tam, wzięła kubeczek, nałożyła jej dwie gałki lodów czekoladowych i truskawkowych, dodała również na nie posypkę i podała jej wraz z łyżeczką. Z uśmiechem odeszłyśmy od lady i zajęłyśmy wolny stolik sobie, patrzyłam przez szybę zamyślona, że nawet nie zauważyłam, kiedy Clara przyszła, dopiero gdy pomachała mi dłonią przed twarzą, ocknęłam się i powróciłam z rozmyślań.

- Hej – powiedziała do mnie blondynka z uśmiechem.

- Hej – odpowiedziałam jej tym samym – Nie zauważyłam, że przyszłaś, przepraszam. – Kobieta machnęła tylko ręką.

- Spokojnie, dopiero co przyszłam więc nic się nie stało – na jej twarzy widniał promienny uśmiech, przez co ja też automatycznie się uśmiechałam i nie chciałam przestawać. Spojrzałam w jej jasne niebieskie oczy, które emanują delikatnym blaskiem przez co sprawia, że wydają się niezwykle jasne i czyste. Kolor jest intensywny i przypomina błękitne niebo w słoneczny dzień. Długie rzęsy otaczające jej oczy podkreślały ich piękno, a zmiany tonacji niebieskiego pod wpływem oświetlenia czy nastroju dodawały im zmiennego uroku. Jej oczy strasznie przyciągały moją uwagę i równocześnie emanowały spokojem i delikatnością. Muszę stwierdzić, że to są najpiękniejsze oczy, jakie kiedykolwiek widziałam.

- Dziękuję, że przyszłaś. Carmel bardzo chciała się spotkać z tobą i prosiła żebym napisała do ciebie – poczochrałam córkę po włosach, która zadowolona, zajadała się lodami. Dziewczynka spojrzała na Clare, miała buźkę ubrudzoną lodami, więc blondynka wzięła serwetkę i przetarła jej buzię.

- Pójdziemy potem na plac zabaw? – spytała się i spojrzała na mnie, a potem na Clare. Pokiwałyśmy głowami w tym samym czasie, mała się ucieszyła i kończyła jeść swoją słodycz.

Gdy zjadła to wyszłyśmy z kawiarni, złapała mnie oraz Clare za rękę i szłyśmy tak przed siebie, na początku była cisza, ale w krótkiej chwili dziewczyna podjęła temat, więc zaczęłyśmy sobie rozmawiać, idąc w stronę placu zabaw, który był nieopodal jednego z parków. Carmel puściła nasze ręce, jak już weszłyśmy na plac, ja z Clarą usiadłam na ławce a moja córeczka poszła się bawić z innymi dziećmi, co jakiś czas patrzyłam na nią, by upewniać się, że wszystko jest okej.

- Masz bardzo uroczą córkę, podoba jest do ciebie – powiedziała blondynka, a ja pokiwałam głową. Dobrze, że nie wdała się w ojca.

- Dziękuję, ale czasem mam wrażenie, że ma zbyt dobre serce – spojrzałam na nią, a ona na mnie. Zauważyłam, że jej włosy się dziwnie ułożyły więc je poprawiłam, Clara się chyba delikatnie zawstydziła, bo spuściła głowę w dół.

- Większość dzieci tak ma, jak będzie starsza, to może już tak nie będzie – oby miała rację, nie chciałabym, żeby potem ona przez to cierpiała i była wykorzystywana przez swoją dobroć. Bardzo mi zależało, żeby Carmel żyła szczęśliwie i miała, to co chce mimo tego co nas spotkało, najbardziej mi zależało na niej niż na mnie samej, chciałam, aby to ona była najbardziej zadowolona i nie musiała płakać oraz słuchać tego, co się dzieje między mną a Cole'em. Patrzyłam na kobietę, a po chwili ujrzałam córkę, która podeszła do Clary i złapała ją za rękę, zdziwiłam się lekko, że podeszła do niej, a nie do mnie, ale z drugiej strony to było słodkie.

- Chcesz już wracać do domu? – spytałam się jej, na co ona pokiwała głową, wstałyśmy z ławki i szłam obok Clary, która trzymała moją córkę za rękę.

***

Zatrzymałyśmy się przed moim domem i spojrzałam na blondynkę. Carmel wciąż trzymała ją za rękę i patrzyła to raz na mnie, a raz na nią, czekając aż, któraś z nas coś powie.

- Może Clara przyjść do nas? – wypaliła nagle dziewczynka, spojrzałam na kobietę, a ta się uśmiechnęła.

- Jasne, o ile twoja mama się zgodzi – spojrzała na mnie, a moja córka od razu przeniosła na mnie ten swój błagalny wzrok.

- Dobrze myszko, może zostać – Carmel się ucieszyła, gdy otworzyłam to od razu ją wprowadziła do środka, zaśmiałam się cicho i weszłam za nimi zamykając drzwi, odłożyłam klucze na szafkę i weszłam w głąb domu, mała zaczęła pokazywać jej swoje zabawki. Carmel opowiadała o nich z dużym entuzjazmem, a Clara słuchała to z zaciekawieniem i samą nawet pytała o niektóre zabawki. Zerknęłam na godzinę, było jakoś po osiemnastej, więc postanowiłam zacząć robić kolację, dziewczyny bawiły się w salonie, a ja sobie gotowałam. Co jakiś czas patrzyłam na mnie, a widok ich mnie rozczulał, mimo że Clara nie musiała i nie miała obowiązku się nią zajmować to, to robiła. Opiekowała się nią tak, jakby to był ktoś z jej rodziny, a Carmel traktowała ją jak bliską osobę, było to bardzo urocze. Ten cudowny widok zostanie mi na długo w pamięci.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro