Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

×5×Mom?...

Jednak poniedziałek mam wolny, Mari mi to perfekcyjnie wytłumaczyła wczoraj... Eh...

Trzęse się jak kupa galarety i chodzę do jednej linii.

-Hej... Alex. Mówiłem Ci byś się tak nie przejmowałała.-Zatrzymał mnie Golden.

Oparłam głowę o jego kladkę piersiową.

-Łatwo Ci mówić.... To nie do Ciebie przyjeżdża twoja mama z którą niewidzałeś się 7 lat.-Powiedziałam załamującym się głosem.

-No już.-Pocałował mnie w głowę.-Ja będę w pobliżu, a zresztą Lisia będzie z tobą więc nie masz co się martwić.-Pocałował mnie w czubek głowy, a Luna zeskoczyła z pudła na którym siedziała i podeszła do nas po czym pogłaskała mnie po plecach.

-Wszystko będzie dobrze.-Powiedziała.

Nagle coś usłyszałam.

-Idzie-Rzekłam trzęsąc się.

Chłopak potarł moje ramiona po czym się teleportował.

Do pokoju weszła 40 letnia kobieta o długich, spiętych w kucyka, brązowych włosach i zielonych ozach ubrana wb fioletową bluzkę z rękawami do nadgarstków, beżową sukienkę za kolana i szpili.

-Dzień dobry Luno, witaj Alex. Widziałyście gdzieś moją córkę Kirę?-Zapytała kobieta.

Zatrząsłam się i przełknęłam ślinę.

-Proszę pani?-Powiedziała białowłosa.

-Tak?-Zapytała moja mama.

-Kira... Jest tu...-Wskazała na mnie.-Tylko pod postacią brązowego animatronicznego wilka z nowym imieniem Alex.-Powiedziała.

Podeszłam trochę bliżej.

-Co?! Niemożliwe!-Zaczęła się śmiać.-P-proszę Luna.... Powiedz, że to żart.-Poprosiła.

Luna pokiwała głową na nie.

-Nie mamo. To nie żart-Stanęłam zaraz przed nią potwierdzając gest Luny.

-K-kira?-Zapytała ze łzami w oczach.

-Alex mamo.-Powiedziałam.

Kobieta mocno mnie przytuliła zaczynając płakać, oddałam przytulasa po czym i mi z oczu poleciały łzy.

-Zostawie was.-Usłyszałam głos Luny po czym wyszła z pomieszczenia.

Ja z mamą oderwałyśmy się od siebie.

-K-ki....A-Alex....? Ale... Jak?-Zapytała.

-Długa chistoria mamo.-Uśmiechnęłam się lekko.-Chodź do biura-Powiedziałam.

Po 10 minutach byliśmy w biurze.

-Więc.... Co cię tu sprowadza?-Zapytałam.

-K....Alex..... Współwłaściciel pizzeri chce ją zamknąć i przebudować na centrum handlowe.-Powiedziała.

-Co!? Nie może! Bez mojej zgody nic nie może zrobić!-Krzyknęłam zdenerwowana.

Jak on śmie?!

-Córeczko posłuchaj. Może.... Za 2 miesiące jest spotkanie i postaram się załtwić aby wszystko było jak teraz.-Powiedziała łapiąc mnie za ręke.

***

Rozmawiałyśmy z mamą o różnych żeczach. Opowiedziałam jej trochę o nas, animatronikach, o pizzeri.

-Alex?-Zwrócila się do mnie powarznie mama.

Dziwne.... Nigdy nie była taka poważna.

-Tak?-Zapytałam.

-Miałam... Miałam Ci to powiedzieć później, ale.... Uh... Słuchaj... Ty.... Nie.... Nie jesteś..... Nie jesteś moim dzieckiem.-Powiedziała.

-Co?!-Krzyknęłam zdenerwowana.

-Posłuchaj. To było dawno temu.... Razem z tatą niemogliśmy mieć dzieci. Strasznie byliśmy przes to smutni. Ale pewnego ranka pod drzwiami znaleźliśmy małego bobaska o niebieskich oczach owinientego w fioletowy kocyk, a do niego przyczepiona była karteczka z imieniem "Kira". Zabraliśmy Cię. Jesteś znajdą kochanie.-Mówiła.

-Kiedy mieliście mi zamiar to powiedzieć?!-Zapytałam krzykiem, a po moich policzkach leciały słone łzy.

-Kiedy będziesz dorosła. Niechcieliśmy Cię krzywdzić.zPowiedziała.

-Teraz jeszcze bardziej mnie skrzywdziłaś!-Wykrzyczałam jej w twarz po czym wybiegłam z sali.

Biegnąc wpadłam na Lune.

-Alex.... Alex co się stało?-Zapytała zauwarzając, że płacze.

Ominęłam ją i biegiem poleciałam do swojego pokoju po czym zamknęłam się w łazience...

Zabrałam do ręki żyletkę i...

###

Polsat zaś się odzywa.

Zapraszam na kąto

_Lisiasta_i_Alex_

Gdzie znajduje się książka z pytaniami i wyzwaniami do "Silent Scream" i "A Story Told".

Wybaczcie za tak długi brak rozdziałów

Bayo!~

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro