Dwa tygodnie i wakacje
Po powrocie do domu wszystko wydawało się być w pożądku (No wszystko oprócz uwagi). Mój wyczyn nie przysporzył mi ani nowych wrogów ani przyjaciół. Ciągle byłem niewidzialny. To przypomniało mi pierwsze dni w tej szkole. Starsze klasy rysowały na rękach wybranych pierwszoklasistów koty. Była to głupia tradycja. Ale chciałem w niej uczestniczyć. Niestety byłem jedynym którego pominięto. A nie zamierzałem się podwójnie upokarzać prosząc się o rysowanie po sobie jakichś kotów. Co dziwne niektórzy chcieli i in rysowano po dobroci. A tych stawiających opór łapano i rysowano na siłę (Stanford tak skończył. Uciekał jak szalony. Ale we trzech go złapali i czwarty narysował koteczka). Co ciekawsze jedynie ja nie wzbudziłem zainteresowania u nikogo i było mi z tym źle. Zostałem wykluczony z pewnego rodzaju inicjacji. Ale to nie pierwszy raz. Kiedy byłem w harcerzach również nie dostałem harcerskiego krzyża. Jak byłem ministrantem tak samo mnie pomineli. Czułem że to nie jest przypadek. Tylko społeczeństwo nie chcę mnie wśród swoich. Ale miałem wtedy duże ambicje i plany a bycie przeźroczystym i pomijanym mocno mi je uniemożliwiało. Więc pomyślałem że powinienem założyć pewnego rodzaju maskę. Może to nie jest rozwiązanie długoterminowe ale na jakiś czas powinno działać. (Jak postanowiłem tak zrobiłem). Od tamtej pory byłem bardziej energicznym, społecznym typem. Próbowałem być przyjazny i zabawny (noo wychodziło to różnie. Raczej wcale). Niestety moje zachowanie nie sprawiło że inni mnie zaakceptowali. A wręcz mój wychowawca się na mnie uwziął (nie wiem czy to przez zachowania czy też tak po prostu bez powodu). Niespełna dwa tygodnie do wakacji a on zaczął mi stawiać mnóstwo złych ocen. W pewnym momencie bałem się że nie zdam przez niego. Ale postanowiłem zagrać z nim w tą zimną wojnę. Pomimo że oceny były już prawie wystawione to wychowawca codziennie zadawał mi dodatkową pracę domową i codziennie sprawdzał zeszyt i pytał. Więc się uczyłem. A on zadawał więcej i więcej. Na szczęście nadszedł czas wystawienia ocen. I pomimo wszystko dostałem na koniec dwa od niego. Ale trudno. Odczułem ulgę że to już koniec. I nie zdenerwowałem się nawet faktem że obniżył mi zachowanie i wystawił nieadekwatną ocenę. Byłem szczęśliwy że wreszcie się skończy na jakiś czas gnębienie. Gdy wracałem do domu mogłem zdejmować maskę i być sobą. W pokoju miałem pewien azyl gdzie nikt nie oceniał mnie i nie musiałem kłamać i nikogo udawać. Byłem w 100% sobą. A może zmęczoną kłamaniem wersją siebie. Sam nie wiem. Ten rok szkolny bardzo szybko mi minął. Dużo szybciej niż poprzednie. Dzisiaj był dzień rozdania świadectw. Wszyscy i wszystko wyglądało pięknie. Dzień był pogodny i słoneczny. Wszystko niemal grało i śpiewało jak w jakimś filmie. Zdawałem sobie sprawę że zobaczę wszystkie te twarze dopiero za dwa miesiące. Ale nie było mi smutno. To ciągłe udawanie odebrało mi wszystkie uczucia. Byłem pusty w środku. Gdy wróciłem do domu usiadłem na krańcu łóżka by odetchnąć. To udawanie odebrało mi radość życia. W wakacje pracowałem w dzień i jeździłem wieczorem sam rowerem nad rzeczkę i ogólnie wszędzie gdzie spokojnie. Niestety pewnego wieczoru kiedy odpoczywałem przy szumie płynącej wody i świerszczy patrząc na zachód słońca kryjący się za horyzontem usłyszałem głośne buczenie głośnika z disco polo. Jacyś młodzi ludzie przyjechali w moje spokojne miejsce pić, tańczyć i robić inne rzeczy. Wśród nich było też pare osób z mojej klasy (Amara i K. też tam były). Na szczęście nie zauważyli mnie bo byłem parę metrów dalej za krzakami więc mogłem spokojnie złożyć koc, wsiąść na rower i pojechać gdzieś gdzie było spokojniej (w teorii. Bo w praktyce wszędzie byli ludzie. I każdy się dobrze bawił. Oprócz mnie). No ale pomijając wszystko. Czułem się jakby mnie sparaliżowało i nie wiedziałem co ze sobą zrobić kiedy zdałem sobie sprawę (lub po prostu sobie ubzdurałem) że nigdzie nie pasuje. Nie miałem nikogo z kim mógłbym pogadać ani kto by mnie podniósł na duchu kiedy byłem smutny. A smutek narastał i przejmował powoli mnie. Jakbym od środka był wypalany przez ogień smutku. Od środka bo na zewnątrz było wszystko w porządku. Uśmiechałem się i śmiałem. Ale to było wszystko powierzchowne. Nie każdy to zrozumie dlaczego to tu wplatam ale to może mieć wpływ na dalsze losy w opowiadaniu. Bo to geneza uczucia pustki w środku. Kiedy wszystko wypalił ogień smutku i innych negatywnych emocji. A ja szukałem tylko kogoś kto mógłby mi pomóc odbudować to co spłoneło przez nieustanną samotność i nękające myśli. Tyle że samotni ludzie są samotni z jakiegoś powodu. A moim był absolutny całokształt. Ale moi drodzy czytelnicy. Powiedzcie szczerze. Czy gdyby u was w szkole czy nawet w klasie był taki jeden chłopak który z wyglądu się jakoś nie wyróżniał ale zawsze był na uboczu i sobie coś rysował w zeszycie lub pisał, zamiast pokazywać wszystkim swoją męskość. Który nie umiał grać w żaden sport drużynowy a jedynie w szachy bądź warcaby. A gdyby jednak ktoś spróbował zagadać to zawsze reaguje w dziwny sposób? Wstydliwy i całkowicie nie tak jak reszta. Powiedzcie czy ktoś chciałby takiego kosmite za przyjaciela czy chociażby chłopaka? Bo u mnie w szkole nikt nie chciał. I tak już jest. W szkole fajni są tylko Ci emanujący swoje cechy takie jak głupi żart, wygląd, poniżanie innych i patologiczne zachowania. No i tacy ludzie już do końca życia są tymi co dobrze wspominają czasy szkolne. (Przepraszam bo może to trochę chaotyczne. Ale nikt nie mówił że będzie wszystko ładnie poukładane). Ale wracając do głównego wątku. Wakacje minęły mi gorzej niż wszystkie poprzednie. Chyba zaczęło mi powoli zależeć na tym żeby być częścią jakiejś społeczności. Jakiegoś grona rówieśników dla których był bym kimś swoim. To z perspektywy czasu wydaje się głupie ale naprawdę zależało mi na byciu częścią czegoś więcej. Może to naturalne ale ja zupełnie nie wiedziałem jak ze swoim charakterem się za to zabrać. No i tak. Zanim się obejrzałem skończyły się moje wakacje. I trzeba było wrócić do szkoły. No ale to w kolejnym rozdziale. Narazie będę kończył. (Wgl sory za niepoukładany styl pisania i słabą fabułę. W innych opowiadaniach trochę lepiej to wszystko wygląda. To jest takie słabe bo piszę to na szybko tak przy okazji bo szykuje parę nowości w najbliższej przyszłości ale chcę żeby coś się pojawiało więc powstało to. Jeśli się jednak podoba to daj obserwacje i gwiazdki i może komentarz. No i widzimy się w kolejnym rozdziale)
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro