Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 13 - Jeździec Apokalipsy

Nie zawsze byłam osobą, która dokonywała właściwych wyborów. Czasami płaciłam za nie ogromną cenę. Jednak od dziecka oswajana byłam z uczuciem adrenaliny w żyłach. Co później skutkowało uzależnieniem się od niej. Ciągłym podążaniem za odczuwaniem jej.

Tego wieczora zgadzając się na wyjście z Adrienem, nieświadomie wybrałam zabawę z ogniem. Ogniem, który zobaczyłam w oczach Davida, gdy ściągnął kask. Jego wzrok mnie palił. Docierał do każdej komórki mojego ciała, powodując zniszczenia.

Nie chciałam tam być. Właściwie, gdy tylko uświadomiłam sobie, że to o niego tutaj chodzi, chciałam uciec. Powiedzieć, że źle się czuję i wrócić nawet na piechotę tę kilkadziesiąt kilometrów.

Żar jego spojrzenia, przerwał Adrien, który najwidoczniej nie dostrzegł zdenerwowania u swojego brata:

- To jest nasz zawodnik - powiedział, pokazując na Davida.

Jego głos powoli zaczynał wyrywać mnie z transu. Mimo wszystko, wciąż czułam odrętwienie w ciele. Nie potrafiłam się poruszyć, ani oderwać od niego wzroku.

David tymczasem przeszedł obok nas i rozpoczął rozmowę z trenerem. Później przywitał się z pozostałymi osobami.

- Cieszę się, że jesteś już w lepszej formie. Mam nadzieję, że tym razem będziesz mnie słuchać. Raczej nie chcemy, aby poprzednia sytuacja się powtórzyła - powiedział głośno Denis.

- Grunt, że po tym wypadku żyje - dodał jeden z mężczyzn, klepiąc Davida w plecy.

Wypadek... to dlatego był cały posiniaczony i we krwi - pomyślałam, przypominając sobie noc, w której chłopak odwiedził mnie w domu.

A te perfumy? Były pewnie jednej z nich - dodałam przyglądając się trzem dziewczynom, które znajdowały się w tym samym pomieszczeniu.

Dwie z nich były brunetkami, natomiast trzecia miała rude włosy. Wszystkie były śliczne. Jednak ostatnia z nich, wciąż mi się przyglądała. Wyraźnie mnie analizowała, od momentu jak tylko przekroczyłam próg.

Tak bardzo chciałabym być teraz pijana.

***

Po paru minutach dowiedziałam się, że David wyjeżdża jako ostatni. Bierze udział w rundzie eliminacyjnej, z której wygrany przechodzi do finałów, odbywających się za miesiąc.

Wciąż siedziałam na kolanach Adriena i prowadziłam z nim rozmowę. Udawałam zainteresowaną, lecz od wejścia jego brata moje mięśnie wyraźnie się spięły.

David natomiast był niezainteresowany moją osobą. Właściwie nawet nie zamienił słowa ze swoim bratem, ani z innymi osobami. Przeglądał cały czas coś w telefonie.

Po paru minutach dostałam wiadomość. Wyjęłam urządzenie z torebki i spojrzałam na wyświetlacz. Sms był od Davida.

Odblokował numer - pomyślałam, przypominając sobie o tym, że dałam mu swój telefon, aby czuwał nad nawigacją, gdy wracaliśmy z Preston.

David: Polizane - zaklepane

No idiota - pomyślałam.

- Możemy wyjść? - zapytałam Adriena

- Jasne - odpowiedział, po czym wyszliśmy z pomieszczenia.

- Widzę, że nie jesteś przekonana co do przebywania tutaj, ale po tym, jak na pierwszym spotkaniu patrzyłaś na motor Davida od razu zdałem sobie sprawę, że musisz się na tym znać - powiedział. - Niestety nie znam innych zawodników, a mój brat... no cóż jest dość specyficzny - dodał.

Mimo tej całej dziwnej sytuacji na prawdę cieszyłam się z przebywania tutaj. Kochałam wyścigi.

- Mój tata nie raz zabierał mnie na wyścigi sprintowe. Jednak nie były one aż taką tajemnicą, jak tutaj - powiedziałam.

- W zasadzie nie ma tutaj dużych układów. Po prostu każdy trener wystawia co roku innego zawodnika. Wbrew pozorom to on najwięcej zarabia. - odparł.

- Szef gangu? - odpowiedziałam z wyraźnym rozbawieniem.

- Myślę, że można to tak nazwać.

***

Trzy.

Dwa.

Jeden.

Strzał. Wyścig się rozpoczął.

Od razu poczułam zastrzyk tej cholernej adrenaliny. Z zaciśniętymi dłońmi, obserwowałam przebieg wyścigu.

Z początku David prowadził. Już od pierwszych chwil można było mieć pewność, że wygra. Między przeciwnikami była znaczącą różnica w modelach pojazdów. Jednak doskonale znałam mechanizmy takich zestawień. W tym wypadku liczyła się technika i nie wypadnięcie z toru na zakrętach.

David prowadząc Kawasaki ZX 12R mógł osiągnąć prędkość 320 km/h i zginąć. Liczyła się dobra taktyka i wyczucie maszyny. Dlatego właśnie chłopak był w stałym kontakcie z trenerem przez słuchawki.

Jak się dowiedziałam jego przeciwnik wygrał zeszłoroczne finały, co dawało mu immunitet i mógł wystąpić jeszcze raz.

Nagle David za namową trenera zwolnił przy zakręcie, co spowodowało utracenie dominującej pozycji na torze.

- Kurwa! - usłyszałam za sobą głos trenera.

Ja również byłam zdenerwowana tym faktem, ale miał szansę, aby jeszcze wyjść na prowadzenie.

Nagle chłopak zaczął jechać z zawrotną prędkością, doprowadzając tym samym do wyrównania szans między sobą, a przeciwnikiem.

- Zwolnij! - krzyknął do słuchawki trener, jednak David go nie posłuchał.

Zawodnicy jechali wciąż obok siebie, utrzymując taką samą prędkość. Widziałam, że obydwoje nie patrzyli na tor tylko na przeciwnika. Zapewne nie pałali do siebie dużą sympatią. Zresztą były to wyścigi.

I nagle najgorszy scenariusz zaczął się spełniać. Wszyscy podbiegliśmy bliżej toru, aby zobaczyć co się dzieje. Zawodnicy zbliżali się do ostatniego zakrętu. Każdy z nich utrzymywał taką samą prędkość. Nie zwalniali. Z zaciekawieniem obserwowałam wyścig. Za sobą słyszałam krzyki innych osób:

- Nie zwolnił

- Wypadnie z zakrętu - powiedział drugi głos.

Nawet Adrien, który przez cały wyścig był spokojny nagle wyraźnie się spiął. Jego ręce aż drżały od siły, z jaką przytrzymywał barierki.

Strzał.

Koniec wyścigu.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro