Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 20 - Kac moralny

Picie alkoholu wyraźnie powinno być zabronione. Przekonałam się o tym, gdy razem z Olivią otworzyłyśmy oczy. Właściwie nie wiedziałam, jakim cudem dotarłyśmy do domu, ale grunt, że byłyśmy całe. Ostatnie co zapamiętam z tego wieczoru to droga do parku.

Z samego rana rozpoczęła się walka o wodę, ponieważ miałyśmy strasznego kaca. Dziękowałam Bogu za to, że Alice zostawiła w moim pokoju dwie zgrzewki wody.

Anioł, nie kobieta - pomyślałam, gdy wypijałam kolejny łyk napoju.

Razem z Olivią wyglądałyśmy jak chodzące trupy, a jedynym pozytywem było to, że spałam dobrych parę godzin. Dlatego powoli zaczęłam rozważać picie alkoholu częściej, aby zapobiec mojej bezsenności.

- Nigdy więcej - powiedziała zachrypniętym głosem Olivia.

- Zawsze tak mówisz - odpowiedziałam, przekręcając się w jej stronę na łóżku.

- Pamiętasz w ogóle co się działo? - zapytała. - Mój film się urywa na tańcu przed domem.

- Mój na pójściu do parku - odparłam.

- Jestem pod wrażeniem. Wiesz może, która godzina? - zapytała, spoglądając na swój telefon. - Mi padła bateria - dodała.

Sięgnęłam po telefon leżący na szafce nocnej, po czym odblokowałam urządzenie. Dochodziła dwunasta. Jednak moją uwagę zwróciła nieodczytana wiadomość od Davida. Szybko weszłam w konwersacje.

- Cholera! - powiedziałam, łapiąc się za głowę.

- Co się stało? - zapytała Olivia. - Nie może być aż tak późno.

- Jest dwunasta, a ja do piątej smsowałam z Davidem.

- Chyba sobie żartujesz. Pokaż - powiedziała, zabierając mi telefon. - Cholera - dodała, gdy zaczęła czytać konwersację.

W wielkim skrócie można było powiedzieć, że wykopałam sobie niezły grób tej nocy. Bite trzy godziny jawnie flirtowałam z chłopakiem.

- Przynajmniej załatwi nam te wejściówki - powiedziała rozbawiona, podając mi jednocześnie telefon.

- To nie jest śmieszne - warknęłam.

- Owszem jest, bo gdy przyjrzysz się bliżej, to zobaczysz też, że pisałaś nie tylko z nim - odparła.

Zalała mnie fala gorąca. Po słowach Olivii szybko spojrzałam na telefon. Na wyświetlaczu widniała także konwersacja z Adrienem.

To są chyba jakieś żarty - pomyślałam.

Weszłam szybko w wiadomości. Okazało się, że nie tylko flirtowałam z Davidem, ale też i jego bratem.

- Nie przejmuj się, teraz mamy tyle wejściówek, ile tylko chcemy - zaśmiała się Olivia.

- Zabij mnie - powiedziałam, przykrywając swoją twarz poduszką. - No dalej. Uduś mnie! - dodałam.

- Nie dramatyzuj - odparła, ściągając ze mnie poduszkę. - Chyba zostanę tu na dłużej - zaśmiała się ponownie.

***

Większość dnia przesiedziałyśmy na tarasie, starając się dojść do siebie. Naszym stałym przyjacielem była butelka wody, którą na zmianę uzupełniałyśmy oraz tabletki przeciwbólowe.

- O to i one! Największe imprezowiczki, które w nocy pobudziły całe osiedle - powiedziała ciocia, stając w drzwiach.

- Grunt, że to pamiętamy - odpowiedziałam.

- Warto chociaż było tak szaleć ? - zaśmiała się Alice.

- Ani trochę - burknęłam.

- Obudziła swoje pierwotne instynkty i żałuję - wyjaśniła Olivia, spoglądając na ciocię.

- Czyli było warto - odparła.

- Nikt mnie nie rozumie - odpowiedziałam, przekręcając się w fotelu na drugą stronę.

- Wręcz przeciwnie. Adrien był dziś bardzo zadowolony. Chodził taki szczęśliwy po wydawnictwie - powiedziała z zadowoleniem Alice, na co Olivia wybuchnęła głośnym śmiechem.

Tego było już za wiele.

- Zapewne nie on jedyny - rzekła wymownie Olivia, szturchając mnie w ramię.

- Uważaj, żeby ktoś zaraz nie zaadresował twojego ciała do Preston - burknęłam.

- Z Davidem niestety się nie widziałam - powiedziała Alice. Oby dwie z Olivią zwróciłyśmy się w jej stronę. - Nat, przecież byłam w domu w niedzielę - wyjaśniła po chwili.

Cholera, no tak.

- O co chodzi? - zapytała zakłopotana Olivia.

Oczywiście sytuację z wycieczką do lasu pominęłam i nie mówiłam o niej przyjaciółce. Jednak w zaistniałej sytuacji byłam do tego zmuszona. Ale nie miałam zamiaru wdawać się w szczegóły.

- Przyszedł tu i wyprowadził mnie z domu, jak jakiś psychopata. A potem zabrał mnie do lasu - powiedziałam niewzruszona.

- Co? - zapytała Alice.

- Miał gumki? - dodała Olivia, na co ciocia posłała jej znaczące spojrzenie. - No co? - zwróciła się do niej.

- Gadaliśmy - odparłam.

- Tak to się teraz nazywa - powiedziała blond włosa dziewczyna.

0czywiście, jak tylko zostałyśmy same to Olivia musiała mnie wypytać o szczegóły wycieczki do lasu. Moja przyjaciółka miała dar wyciągania ze mnie prawdy, dlatego też zdradziłam jej szczegóły tej wyprawy. Była w takim samym szoku jak ja, gdy wracałam razem z nim tego dnia do domu.

***

Wieczorem postanowiłyśmy wyjść z domu i trochę pozwiedzać. Dotychczas większość swojego czasu przesiadywałam w swoim pokoju, dlatego też chciałam wykorzystać przyjazd Olivii, jak najlepiej. Ubrałyśmy się w ciepłe kurtki, ponieważ listopadowa pogada nas nie rozpieszczała.

Na samym początku udałyśmy się do pobliskiej kawiarni na gorącą czekoladę z piankami, a później na Wzgórze Caltona, z którego był piękny widok na miasto. I właściwie tam planowałyśmy przesiedzieć parę godzin. Jednak po niespełna godzinie Olivia zaczęła się nagle dziwnie zachowywać.

- Wszystko z tobą w porządku? - zapytałam, przyglądając się jej uważnie.

- Nie za bardzo - odpowiedziała.

- A więc co się dzieje? - dopytałam.

- Chyba powinnyśmy się już zbierać - odparła, podnosząc się z miejsca. Jej ręce się trzęsły, dlatego nie odpuszczałam, bo wiedziałam, że nie jest to spowodowane niską temperaturą.

- Nie, dopóki nie powiesz mi, co się do cholery z tobą dzieje.

- Po prostu spójrz w lewo.

Oczywiście chciałam zrozumieć co się dzieje, więc zrobiłam tak, jak mówiła. Oderwałam swój wzrok od jej twarzy i odwróciłam głowę w drugą stronę. Z początku nie dostrzegłam nic szczególnego, co mogło ją zaniepokoić.

- Zwróć uwagę na postać opartą o drzewo - dodała, dostrzegając zapewnie moje zakłopotanie.

Obok jednego z drzew, rzeczywiście znajdowała się jakaś postać. Musiałam dobrze wytężyć wzrok, aby moje oczy mogły zarejestrować wyraźnie obraz. Był to zakapturzony mężczyzna. Podobny do każdego. Jednak, kiedy przyjrzałam się mu bliżej, dostrzegłam dobrze znanego mi chłopaka. Był to Aaron, o którym kompletnie już zapomniałam. Zamiast bać się o siebie, zaczęłam obawiać się o Olivię, dlatego szybko skinęłam jej głową na znak, że pora kończy nasz wypad i wracać do domu.

Na chwiejnych nogach wstałam z miejsca, a następnie złapałam Olivię mocno za rękę. Szłyśmy ramię w ramię, przez co czułam jak bardzo jest zestresowana.

- Będzie dobrze - powiedziałam do niej po cichu.

Sama w to nie wierzyłam, ale chciałam, aby ona poczuła się lepiej. Nie sprzyjała nam też pora dnia. Na dworze było cholernie ciemno, a nie wszystkie ulice były dobrze oświetlone.

- Idzie za nami - odparła Olivia.

- Mówiłam, żebyś się nie odwracała - warknęłam na nią.

Chwile później znalazłyśmy się na New Street. Od domu dzieliło nas dobre pół godziny drogi, jednak byłam na tyle zestresowana, że nawet nie pomyślałam, aby złapać jakąś taksówkę lub autobus. Jedyne o czym myślałam, to znalezienie się w domu razem z Olivią. Byłam jak w transie.

- Nat - powiedziała cicho dziewczyna.

- Co znowu?! - zapytałam wyraźnie zirytowana.

- Zniknął.

- Mówiłam Ci, że masz... - przerwałam, gdy jej słowa w końcu do mnie dotarły. - Że co? - zapytałam ponownie, odwracając się w tym samym czasie.

Rzeczywiście za nami nikogo nie było. Powinno mnie to cieszyć, jednak na ulicy byłam tylko ja i Olivia. Żadnej innej osoby, a on mógł wyłonić się w każdej chwili. Był nieobliczalny.

- Chodź - powiedziałam, szarpiąc ją za rękę.

Stanie w miejscu raczej nie mogło nam pomóc. Należało działać jak najszybciej. W tamtym momencie liczyło się dla mnie, tylko bezpieczeństwo mojej przyjaciółki. 

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro