Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

one

Był późny wieczór. Większość ojców, w jego wieku spędzali pewnie ten czas ze swoją żoną i dziećmi. Opowiadając nieprawdziwe historie o księżniczkach, smokach, rycerzach i różnych innych, tym samym usypiając swoje pociechy. Spędzając przyjemnie czas z ukochanymi kobietami w łóżku, czy przed telewizorem oglądając jakieś ckliwe komedie romantyczne. Tak zachowywali się pożądni i odpowiedzialni mężczyźni.

I choć on naprawdę chciał taki być to nie potrafił.

Jego żona go kochała. Tego był pewien. Do dziś pamiętał jak patrzyła na niego przy pierwszym ich spotkaniu, zaręczynach, na ślubie, cały czas patrzy na niego tym samym spokojnym i kochającym wzrokiem. Pamiętał jak bardzo była szczęśliwa gdy urodziła ich córeczkę, jak płakała gdy mała powiedziała pierwsze słowo, jaka była dumna z siebie gdy mała usypiała jej na rękach.

Brzmi pięknie prawda? To może czas by poznać tą ciemniejszą stronę bajki.

On jej nie kochał. Próbował, ale nigdy nie udało mu się w niej zakochać. Była naprawdę ładna temu nie przeczył, jednak nie umiał na nią spojrzeć w ten sposób. Nie podniecała go. To rodzice wyznaczyli mu żonę, a on nie miał nic do gadania. Jednak nie mieli oni wpływu na to co będzie się dziać po ślubie. Nie okazywał dziewczynie żadnych czułości, uczuć. Traktował ją jak dobrą koleżankę, z którą musiał mieszkać. Dziewczyna mimo swojej spokojnej natury w końcu mając dość poskarżyła się swoim teściom. Nie byli zachwyceni na wieść, że ich syn tak traktował swoją żonę. Najbardziej jednak zdenerwowała się jego matka, która wyczekiwała wnuków jak babcie promocji w Biedronce. Słysząc, że nawet jej nie pocałował (nie licząc tego jedynego razu na ślubie) wymyśliła okropny plan. Podała synowej leki usypiające i kazała zapłodnic ją przez inwitro. Po całym zabiegu zrobiła tak by dziewczyna obudziła się z nim w jednym łóżku myśląc, że poprzedniej nocy się kochali.

Nawet świadomość tego, że to on jest ojcem tej uroczej kruszynki nie sprawiła, że się zmienił. Dalej chodził zamknięty w sobie. Dlatego często tu przychodził, bo był daleko od domu.

Dochodziła godzina pierwsza nad ranem. Nie było sensu dalej tu siedzieć, więc zapłacił za zakupione drinki i udał się do wyjścia z baru. Trochę się zataczał idąc przemierzając ulice Busan.
W pewnym momencie usłyszał dźwięk klaksonu i pisk opon.

Ostatnie co udało mu się zarejestrować to ostry ból i pochylająca się nad nim postać.

***

Uchylił powoli powieki. Nie wiedział gdzie się znajduje i dlaczego czuję się cały obolały. Powoli usiadł, stękając przy tym z bólu, a następnie rozejrzał się po ciemnym pokoju. Po jego prawej było dość spore okno, zasłonięte roletą i szafka nocna, na której stała lampka i kilka książek. Z drugiej strony pokoju była szafa, cały regał książek i biurko pod ścianą. Obok biurka były uchylone drzwi przez, które przedzierało się żółte światło.

Choć naprawdę bardzo go bolało, wstał z łóżka i podszedł drzwi, a następnie wyszedł z pokoju.

Okazało się, że zaraz za nimi znajduje się salon. Na kanapie siedział blond włosy chłopak czytający książkę, za nim stała lampka, której światło prawdopodobnie widział wcześniej w pokoju. Chłopak skupiony na lekturze, nawet nie zauważył, że jego "gość" już wstał.

Oprócz blond czupryny posiadał też pulchne policzki i śliczne czarne oczka, teraz śledzące uważnie tekst. Jego małe rączki mocno trzymały książkę, od czasu do czasu przekręcając stronę.

Nie wiedział ile tak stał wpatrując się w urokliwego mężczyznę. Gdy tylko się otrząsnął zamknął za sobą drzwi i zaczął iść w stronę chłopaka, który słysząc cichy trzask aż podskoczył puszczając książkę. Szybko podszedł do poszkodowanego.

- O Matko, jednak nic panu nie jest! Tak strasznie przepraszam to moja wina! - dopadł do niego i od razu pociągnął na kanapę żeby się nie męczył. - Błagam niech pan tego nie zgłasza, ja zrobię wszystko - ukłonił się gdy jego gość siedział już na meblu.

- Hej spokojnie, przecież żyje - wychrypiał. Dopiero teraz poczuł jak bardzo suszy go w gardle. Blondyn bez słowa poleciał do kuchni po szklanke wody i podał mu ją.

- Jak masz na imię? - zapytał gdy wypił już całą zawartość naczynia.

- Park Jimin... Błagam, to był wypadek było ciemno nie widziałem pana- machnął ręka uciszając go.

- Nie "pan" tylko Jungkook - podał mu rękę - Jeon Jungkook. Przestań już się tłumaczyć, żyje, wcale aż tak nie boli i czuję się naprawdę dobrze - zapewnił.

Jimin niepewnie ścisnął jego dłoń i lekko nią potrząsnął. Jungkook zaś korzystając z sytuacji, pociągnął go tak by usiadł tuż obok niego.

- Mówisz, że dopiero zdałeś? Ile masz lat? - Zapytał zawstydzonego przez jego nagły ruch blondyna.

- D-dwadzieścia - zająknął się i spuścił głowę. - A ty?

- Dwadzieścia cztery - uśmiechnął się i oparł wygodniej na kanapie.

- Zrobić ci może herbatę hyung? - zapytał cicho, podnosząc na niego wzrok. Ten zaś kiwnął głową, a Jimin od razu wstał i skierował się do kuchni, uprzednio zabierając już pustą szklankę po wodzie.

Tak się poznali...

***

- Jungkook hyung! - Jimin biegł w stronę swojego przyjaciela, który czekał na niego w parku.

Od wypadku minęło kilka miesięcy. Od tamtego czasu Jimin i Jungkook regularnie się spotykają, są prawie nierozłączni. Zaprzyjaźnili się i teraz mówią sobie o wszystkim.

No może prawie wszystkim...

Jungkook nadal nie powiedział mu o swojej żonie oraz dziecku i jak na razie nie spieszyło mu się by mu o tym powiedzieć.

Gdy w końcu znalazł się przy starszym skoczył mu na szyję i mocno go przytulił. Witali sie tak przy każdym spotkaniu. To Chim zaczął przytulanki, a Kook nie miał nic przeciwko temu. Naprawdę polubił tego uroczego chłopaka i takie czułości sprawiały mu ogromną przyjemność. Objął swojego przyjaciela przyciskając do siebie jeszcze bardziej i cicho się przy tym zaśmiał.

Nie miał pojęcia jak bardzo takie gesty działają na młodszego. Bo w końcu... Czy tylko Jungkook mógł mieć tajemnicę? Oczywiście, że nie. Jimin także nie powiedział jednej dość istotnej rzeczy swojemu przyjacielowi, ale nie miał zamiaru mu tego zdradzać. Bał się, że przez to go straci.

- Jakie plany na dzisiaj hyung? - zapytał odzywając się od niego z tak szerokim uśmiechem, że jego oczy zmieniły się w cienkie kreski. Jungkook również posłał mu uśmiech i złapał go za rękę, a Jimina przeszły przyjemne dreszcze gdy splótł ich palce że sobą. Przestał się uśmiechać tak szeroko i spojrzał zaskoczony na starszego.

- Najpierw idziemy na lody, a potem... - udał zamyślonego i podrapał się wolną ręką po brodzie. Młodszy zaśmiał się na ten widok i czekał cierpliwie aż mu powie. - Co powiesz na wycieczkę na plażę Minie? - w końcu zapytał spoglądając na niego i zaczesując mu włosy za ucho. Jimin zarumienił się lekko na ten gest. Miał wrażenie, że śni, nawet się dyskretnie uszczypnął jednak nic się nie zmieniło. Uciekł wzrokiem w bok i przygryzł wargę.

- Uwielbiam plażę... Nie mam nic przeciwko - odpowiedział i pociągnął starszego w stronę swojej ulubionej lodziarni - Chodź Jungkookie na te lody, bo narobiłeś mi ochoty! 

Starszy poszedł za nim że śmiechem.

***

- Tu jest pięknie - westchnął Jimin.

Siedzieli na dużym kocu, który, jak się okazało, wcześniej naszykował Jungkook. Starszy dawno skończył swoją porcję lodów, jednak Chim nadal lizał swoje ulubione truskawkowe w waniliowym rożku. Powoli dochodziła godzina osiemnasta, od około godziny telefon Jungkooka wibrował w kieszeni informując o nadchodzącym połączeniu, ale on to ignorował. Teraz liczył się ten uroczy blondyn o pięknym uśmiechu.

Siedzieli w ciszy obserwując jak morze faluje. Jimin już dawno zjadł swoje lody. Był oczarowany tym miejscem, tą chwilą, tym przystojnym mężczyzną przy, którego najmniejszym geście czuł jak w jego brzuchu unosi się stało motyli, a szkarłatny kolor oblewa pulchne policzki. Nieco nieśmiało przysunął się bliżej starszego i oparł głowę na jego ramieniu. Serce mu dudniło w piersi i niemal się z niej wyrwało gdy Jungkook objął go tym ramieniem, a młodszy mógł się w niego wtulić.

Jungkook spojrzał z góry na niego. To była naprawdę chwila, jego ręka sama znalazła się na pulchnym policzku i podniosła blond główkę w górę. Jimin spojrzał na niego niezrozumiale, a na jego buzię wpłynął soczysty rumieniec. Chwilę się mu przyglądał zbliżając do jego twarzy. Był coraz bliżej, a z każdym milimetrem Chim przymykał swoje ciemne oczy. W jego głowie wybuchły fajerwerki gdy Kook w końcu złączył ich usta. Delikatnie poruszył wargami zamykając oczy. Nigdy nie czuł się tak wspaniale podczas pocałunku, jednak jego serce zabiło dwa razy szybciej gdy młodszy nieśmiało oddał pieszczotę.

Jimin objął jego kark przechylając głowę i zamruczał cicho w jego usta. Starszy pogłębił pocałunek, językiem liżąc jego wargi. Popychał go trochę do tyłu aż w końcu Chim położył się na kocu. Wplątał palce w jego włosy i rozchylił usta. Jungkook od razu to wykorzystał splatając ich języki ze sobą i ocierając je o siebie. Młodszy cicho zajęczał przyciągając go za włosy jeszcze bliżej.

Całowali się aż w końcu nie zabrakło im tlenu w płucach. Jungkook odsunął się ciężko oddychając, przyglądał się rumianej, rozanielonej twarzy młodszego. Zaczął znów muskać jego wargi swoimi obejmując go w pasie i przytulając się do niego.

Ich serca dudniły jak oszalałe, a tysiące myśli przewijało się w ich głowach, ale teraz liczyli się tylko oni. Oni i to piękne uczucie, które z dnia na dzień robiło się coraz silniejsze.

***

- Gdzie ty znowu byłeś? - zapytała zmęczonym, ale i rozgniewanym głosem jego żona. Co prawda dzisiaj wrócił dużo szybciej niż zwykle, jednak jak widać i tak za późno - Dzwoniłam do ciebie milion razy, wiesz jak ja się ba-

- Och zamknij się już - mruknął zdejmując buty i minął kobietę w przejściu - Nie przesadzasz czasem? Nawet nie ma dwudziestej, powinnaś być raczej zadowolona.

- Jak niby mam być? Gorzej ci? Przypominam, że masz żonę i córkę, które potrzebują cię w ciągu dnia - poszła za nim aż do kuchni.

Tam Jungkook nalał sobie soku do szklanki. Nie skomentował tego co powiedziała.

- Nie jesz obiadu? Zrobiłam twoje ulubione - podeszła bliżej żeby odgrzać danie.

- Nie trzeba - powstrzymał ją. - Jadłem ma mieście.

- Jungkookie co ja robię źle? Staram się być dobrą, kochającą żoną i uratować jakoś nasze małżeństwo, ale ty mi to utrudniasz. Zachowujesz się jakbyś chciał się ze mną rozwieść - podeszła bliżej niego chcąc go przytulić.

- Może powinniśmy o tym pomyśleć? - mruknął skutecznie zatrzymując małżonkę. Ta uniosła głowę patrząc na niego szeroko otwartymi oczami.

- To nie jest śmieszne Jungkook - mruknęła odsuwając się od niego. - Jak możesz po dwóch latach szczęśliwego małżeń-

- Szczęśliwego? Czy ciebie do końca już pogięło kobieto? My nigdy nie byliśmy szczęśliwi, a już na pewno nie ja - warknął i odstawił szklankę. Znów ją wyminął i ruszył do przed pokoju.

- Jungkook wracaj tu! - poszła za nim. - Gdzie ty znowu idziesz? - zapytała widząc jak mężczyzna zakłada buty. - Nie zgadzam się na żadne twoje wyjście!

Jednak on jej już nie słuchał. Zabrał jeszcze tylko klucze od samochodu i wyszedł trzaskając drzwiami.

Kobieta zaś cała zapłakana oparła się o ścianę zjeżdżając po niej w dół.

***

- Hyung co ty tu robisz? - zapytał blondyn po otworzeniu drzwi. Może i się zdziwił, ale w środku skakał z radości na widok starszego. W głowie nadal miał ten wspaniały pocałunek na plaży, aż mu się gorąco zrobiło na tę myśl.

- Jiminie mógłbym u ciebie przenocować? - zapytał nieśmiało, nie chciał się wpraszać.

- Ależ oczywiście, wchodź hyung - uśmiechnął się i wpuścił starszego do środka.

Jungkook wszedł i zdjął swoje buty. Następnie odwrócił się przodem do niższego, by następnie nachylić się nad nim i pocałować go czule w usta. Na jego twarz od razu wpłynął soczysty rumieniec, ale oddał pieszczotę, zarzucając mu ręce na szyję.

Po chwili Jungkook się odsunął, jednak nie na długo, bo już zaraz wziął go na ręce i przytulając go do siebie poszedł do salonu. Jimin czuł jak jego policzki płoną z zawstydzenia, objął starszego szczelniej za szyję i wtulił się w jego ciepły tors.

- Hyung puść mnie, naszykuje ci łóżko - mruknął cichutko.

- Będę spał w salonie Jiminie, nie chce zabierać ci łóżka - usiadł na kanapie. Młodszy poprawił się w jego ramionach i usiadł na nim okrakiem. Cały zarumieniony położył swoje małe rączki na jego barkach i lekko zaczął je masować, na co starszy zamruczał cicho.

- A-a może... Ch-chcesz spać z.. Ze mną? - zapytał jąkając się. Po tym co wydarzyło się na plaży i teraz przy drzwiach, nabrał trochę odwagi dzięki czemu zaproponował mu to.

Jungkook przyjrzał mu się uważnie, szukał zawachania w jego oczach. Gdy Jimin miał już powiedzieć, że tylko żartował ten pocałował go czule w usta.

- Jasne, że chce Jiminie - szepnął odsuwając się już od słodko zarumienionego blondyna.

***

No nie wytrzymałam xD
Daje przed czasem, a jest to oczywiście niespodzianka z okazji 200 follow... No na razie jeszcze jest was 197 ale to taki szczegół XD

Liczę że się podoba, kolejna część wkrótce

Dziękuję za uwagę i wesołych świąt wielkanocnych <3


PS: PRZEPRASZAM ZA BŁĘDY NIE SPRAWDZAŁAM.... kiedyś to zrobię ;3

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro