113. Przerwa
Filip: *podchodzi do facetki od biolki od tyłu* Bu!
Facetka: *odwraca się gwałtownie* Jezus Maria Filip!
Ja: No z jego ryjem to się nie dziwię że własna matka się go boi
Ewszon: *xd*
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro
Filip: *podchodzi do facetki od biolki od tyłu* Bu!
Facetka: *odwraca się gwałtownie* Jezus Maria Filip!
Ja: No z jego ryjem to się nie dziwię że własna matka się go boi
Ewszon: *xd*
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro