Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 10

Zobaczyłam go. Automatycznie schowałam głowę w dół. Nie ukrywam po cichu chciałam, aby sam mnie zauważył i po cichu chciałam, aby do jego pustego łba wpadł pomysł, aby bez łapania kontaktu wzrokowego usiadł przy tym samym stoliku co ja centralnie na przeciwko mnie. Moja głowa ciągle była skierowana w dół. Dokładnie w tackę z jakimś jedzeniem.
-Hej mała.
Czyżby moje modły zostały wysłuchane?
Podniosłam głowę do góry. Moje oczy napotkały jego jak dla mnie piękne brązowe tęczówki, oraz delikatny uśmiech.
-Hej. - odburknęłam
-Chyba ktoś tutaj jest w złym humorku. - powiedział kładąc swoją rękę na mojej
-Troszkę.
-Powiedz co się stało.
-A co ty taki ciekawski... Trochę za bardzo.
-Po prostu chce wiedzieć co się dzieje u jedynej dziewczyny z którą rozmawiam. - powiedział wzruszając ramionami
-Nie chce mi się gadać o tym co się działo. Chce dokończyć to ohydne jedzenie i iść do pokoju.
-To jedz szybko i cię odprowadzę.
-Ale ja nie chce jeść.- Burknęłam ja małe dziecko
-Jedz, albo cię nakarmię!
-Ale ja nie jestem głodna. - powiedziałam odpychając talerz w jego kierunku
-Czy ty kiedykolwiek jesteś głodna? - zapytał
-Tak.
-Ciekawe kiedy?
-Na pewno nie teraz. Pomożesz mi to zjeść? - zapytałam robią błagalne oczka
-No nie wiem mała...
-Nie to nie, wal się.
-Nie tak ostro, okej?
Popatrzyłam na jedzenie, które znajdowało się na mojej tacy. Nic nadzwyczajnego. Dwie kanapki z cholera wie czym, jakieś jabłko i sok pomarańczowy. Nie patrząc na chłopaka zabrałam się za jedzenie. Dość szybko się z tym uporałam.
                              ~*~
Po zjedzeniu Kacper odprowadził mnie pod drzwi od mojego pokoju. Chciałam się odwrócić i wejść do pomieszczenia, ale zostałam zatrzymana.
-Wejdziesz tam i nie pożegnasz się ze mną? - powiedział chłopak
Odwróciłam się w jego stronę i spojrzałam mu prosto w oczy. Żadne z nas się nie odzywało. Patrzyliśmy się w swoje tęczówki jakby poza tym nie było nic innego na co można by było spojrzeć. Chłopak przybliżył się do mnie. Położył ręce na mojej talii. Ja natomiast założyłam mu swoje ręce na kark. Staliśmy tak przez chwilę dopóki Kacper nie zaczął przybliżać swojej twarzy do mojej. W mojej głowie narodziła się lekka panika, ponieważ dobrze wiedziałam co chce zrobić chłopak. Nie trudno się domyślić c'nie? Po części chciałam, aby w końcu ten moment nadszedł, ale jednak coś podpowiadało mi, że to nie będzie to. Jednak twarz chłopaka była coraz bliżej, coraz mniej czasu na zdecydowanie czy odepchnąć go od siebie czy jednak dopuścić go do swoich ust. Ostatecznie jednak chciałam tego. Chciałam, aby mnie pocałował, więc czekałam na dalszy rozwój wydarzeń.
W końcu... Jego wargi zetknęły się z moimi. Czułam ciepło, które biło od niego. Chłopak zaczął delikatnie ciągnąć moją dolną wargę. Postanowiłam pójść w jego ślady i ja również lekko ciągnęłam do siebie jego wargę tylko, że górną. Chłopak lekko przygryzł moją wargę na co cicho jęknęłam z rozkoszy jaką mi tym dał. Poczułam jak delikatnie polizał moje obydwie wargi prosząc tym o dostęp. Chwile jeszcze się z nim podroczyłam po czym pozwoliłam mu na wejście. Teraz trwała walka o dominację. Z początku to Kacper dawał sobie lepiej radę ode mnie, jednak szybko wyszłam na prowadzenie i wyszło na to, że to ja wygrałam tą ,,walkę". Po dłuższym czasie chłopak odlepił się od moich warg i uśmiechając się do mnie zostawił mnie samą przed wejściem do mojego pokoju.
Z jednej strony byłam szczęśliwa, bo właśnie przeżyłam swój pierwszy pocałunek z chłopakiem, który bardzo prawdopodobne, że mi się podoba, ale z drugiej strony byłam zła, wkurzona i smutna, że po tym pocałunki po prostu zostawił mnie samą przed drzwiami.
Oparłam się plecami o drzwi i westchnęłam.
-No ładnie Karolina... - Szepnęłam sama do siebie po czym odwróciłam się twarzą do klamki i weszłam do pokoju.
                             ~*~
Wchodząc do pokoju potknęłam się o walizkę.
-Co do kurwy jasnej? - powiedziałam kopiąc walizkę
-Ej! - usłyszałam męski głos - Trochę szacunku do rzeczy innych.
-Co proszę? - Powiedziałam rozglądając się po pokoju. Na moim łóżku leżał chłopak. Na oko dałabym mu 17 lat.
-To co słyszysz. - Burknął.
-Kim ty w ogóle jesteś i co robisz na moim łóżku? - Zapytałam spokojnie stawiając walizkę trochę bardziej w kąt.
-Moje imię ci raczej nie jest potrzebne i niestety jesteśmy współlokatorami. - Powiedział spoglądając na mnie.
-Zajebiście... Zejdź z mojego łóżka! Tam masz swoje! - Powiedziałam wskazując na łóżko znajdujące się w prawym kącie pokoju.
Chłopak nie patrząc się na mnie wstał z mojej własności i poszedł do swojego łóżka. Już teraz mogę stwierdzić, że nie lubię tego kolesia i albo mnie stąd wyeksmitują, albo jego. Położyłam się na łóżku i leżałam rozmyślając o zajściu za nim weszłam do pokoju. Nie powiem... Jestem na niego zła za to, że mnie tak zostawił, ale jednak też jestem szczęśliwa. Ciężko to w sumie określić, bo niby jestem szczęśliwa, ale i też zdenerwowana (przez kolesia leżącego na sąsiednim łóżku) oraz smutna przez postępowanie Kacpra. Jednak chciałabym z nim spróbować chodzić, ale jednak... Ten rąbany, że to nie wypali... Owszem wiele związków nie wypala, ale jednak my jesteśmy ,,inni''. Nas wsadzili do psychiatryka, mamy problemy, zaburzenia psychiki, stanowimy zagrożenie dla społeczeństwa. Kacper jest agresywny. On jest zdolny do zabicia... Jakbym go mocno zdenerwowała, a on nie były do końca wyleczony to kto wie czy ja bym od niego nie oberwała jak ostatnio.
~~~~~~~~~~~~
Moim zdaniem rozdział do dupy, ale jest.
No niech mi ktoś powie, czy ktoś by się spodziewał tego nie miłego gościa w łóżku Karoliny? Oraz tego jakże... Intymnego (?) pocałunku?

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro