Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Epilog 4/4: Constantine

Po zniknięciu wszystkich oprócz Lucifera, Maze, Constantine'a i Zed, ostatnia dwójka pożegnała się z Diabłem i jego demonicą, po czym ruszyli w swoją stronę - do młyna, gdzie czekał na nich Chas.

Nie mieli auta, więc wzięli taksówkę. Usiedli z tyłu, obok siebie i przez chwilę siedzieli w milczeniu.

- Hej, wszystko w porządku? - spytał, widząc zmartwienie na twarzy Zed.

- Nie wiem - odpowiedziała po chwili. - Mieliśmy walczyć z Ciemnością i wygląda na to, że to już za nami, ale wciąż mam wizje...

- Jakie wizje? - spytał zaniepokojony.

- Że to nie koniec. Najgorsze przed nami.

- Co masz przez to na myśli?

- Oni tu wrócą, John...

Spojrzał na nią uważniej.

- Winchesterowie i reszta? Nie zdziwiłbym się, wyglądają na takich co pakują się w kłopoty.

Zed nie odpowiedziała.

Szare istoty przedzierały się do znanego im świata, wywołując wszechobecny chaos. Opętywały ludzi, którzy już kilka godzin później mieli tak wycieńczone organizmy, że rozkładali się, będąc jeszcze żywi. Kolejne kilka godzin później, gdy ciało nie nadawało się do użytku, istoty szukały kolejnej ofiary.

Nikt nie wiedział, skąd pochodzą te istoty. Wybuchła panika, próbowali interweniować wyznawcy wszystkich religii - próbowano egzorcyzmów, początkowo myśląc, że to demony, próbowano wszystkich innych form wypędzenia złych mocy, nawet tych okultystycznych. Nic jednak nie dawało efektu. 

Nic z tego świata nie mogło dać efektu, bo te istoty też nie były z tego świata - przenikały tu z innego wymiaru. Bariera między wymiarami została naruszona w sposób nieodwracalny i niewiele było istot, który mogły to powstrzymać.

Myśleli, że ocalili świat przez Ciemnością, jednak to, co nadchodziło... było o wiele gorsze niż Ciemność. 

To nie był koniec końca świata, to był dopiero jego początek. 

I oni to rozpoczęli.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro